Co pięć lat jury Konkursu Chopinowskiego staje przed trudnym zadaniem. Musi wybrać najlepszego pianistę z ponad 80 wybitnie uzdolnionych i doskonale wyćwiczonych uczestników. A jest to rywalizacja, w której wszystko sprowadza się do subtelnych niuansów, oceniane są wartości, które niełatwo zmierzyć, zaś werdykt musi być ostateczny i nienegocjowalny. To dlatego historia konkursu chopinowskiego od zawsze budziła kontrowersje i prowokowała gorące dyskusje. Jednak niemal każdy zwycięzca prędzej czy później okazuje się wybitnym artystą i jednym z czołowych pianistów świata.
Oto czworo zwycięzców konkursu, którzy najbardziej zapadli w pamięć i osiągnęli największy sukces.
Maurizio Pollini
"Ten chłopak gra lepiej niż którykolwiek z jurorów" - powiedział genialny pianista i członek jury Arthur Rubinstein, kiedy Maurizio Pollini w 1960 r. wygrał 6. edycję konkursu. Miał wtedy zaledwie 18 lat i był najmłodszym ze wszystkich uczestników.
W przeciwieństwie do innych laureatów, którzy natychmiast po wygranej rozpoczynali niekończące się trasy koncertowe, Maurizio pozostał w cieniu aż do późnych lat 60.
Chciałem spróbować sił w innych dziedzinach sztuki i życia, trzymałem się więc z daleka od sceny przez około półtora roku, a gdy wróciłem, także nie podjąłem się zagrania zbyt wielu koncertów. Ale że występowanie zawsze sprawiało mi radość, zadebiutowałem w Londynie w 1963 r.
Polliniego nigdy nie interesowało jedynie zbijanie kapitału na sławie zwycięzcy Konkursu Chopinowskiego. W latach młodzieńczych wspierał lewicowe ruchy polityczne we Włoszech, mocno zaangażował się też w promocję muzyki współczesnej. Wiele lat kariery poświęcił upowszechnianiu muzyki takich kompozytorów, jak Boulez, Stockhausen, Berio, Ligeti czy Nono. Był przekonany, że choć zdobyli oni należne im uznanie, ich dzieła zbyt rzadko gościły w koncertowych repertuarach. Z Nono dzielił poglądy polityczne – obaj współpracowali przy realizacji projektów, które łączyły edukację muzyczną z zaangażowaniem społecznym.
Dziś Maurizio Pollini jest ikoną, a nagrania z jego wykonaniami Chopina czy Schumanna uważane są za elementarz każdego miłośnika muzyki klasycznej.
Martha Argerich
Martha Argerich jest nie tylko jedną z najsłynniejszych żyjących artystek, należy też do najtrudniejszych i najbardziej niepokornych charakterów w tym światku. Wielokrotnie odwoływała swoje występy w ostatniej chwili, bez uprzedzenia zmieniała programy, kazała publiczności długo czekać, aż pojawi się na scenie. Jednocześnie ceniono ją za pełne pasji wykonania, niepopadanie w rutynę, ogromną szczerość i nieustanne przesuwanie granic interpretacji największych dzieł muzycznych. Uderzająca łatwość gry oraz pozornie niewymuszona wirtuozeria osiągnięte zostały kosztem ogromnego obciążenia psychicznego i zmagania się ze sprzecznymi nastrojami przed każdym występem.
Wir problemów emocjonalnych wydaje się krążyć wokół tej kobiety. Jednak gdy tylko siada za fortepianem, wątpliwości ulatniają się jak kamfora. Gra niczym gazela hycająca po stromych skałach, z hipnotyzującą naturalną maestrią - napisał Ivan Hewett w "The Daily Telegraph".
Martha Argerich wygrała konkurs w 1965 r., w wieku 24 lat, porywając publiczność i jury buńczucznymi interpretacjami, perfekcyjną artykulacją, a także – nie mniej istotną – zjawiskową prezencją. Pięćdziesiąt lat później Argerich uznawana jest bezsprzecznie za jedną z największych pianistek XX wieku. Trzykrotnie zasiadała w jury Konkursu Chopinowskiego.
Krystian Zimerman
Wygrał konkurs w 1975 r. jako najmłodszy pianista, jakiemu kiedykolwiek przyznano pierwszą nagrodę wraz ze wszystkimi dodatkowymi wyróżnieniami (za najlepsze wykonanie poloneza i mazurków). Po tym triumfie podobnie jak Martha Argerich osiągnął szczyty prestiżu, uznania i podziwu.
Wyjątkowa aura, jaką tworzy wokół siebie, jak również niespotykana zdolność kreowania własnego wspaniałego muzycznego świata, w którym każdy wygrywany dźwięk jest szalenie istotny – oto fundament jego fenomenu – napisał Jacek Marczyński w "Rzeczpospolitej".
Po takim rozpoczęciu kariery spełnienie rozbudzonych oczekiwań musi być nie lada wyzwaniem, jednak Krystianowi Zimermanowi nie tylko w cudowny sposób się to udało, ale zdołał nawet je przekroczyć. Jest nie tylko wybitnej klasy artystą, ale także barwną, nieco staromodną osobistością w świecie muzyki. Swoje albumy wydaje w ściśle limitowanych nakładach, gra zaledwie kilka koncertów rocznie, robiąc co w jego mocy, by nieautoryzowane nagrania nie wyciekały do internetu, a także pilnie strzeże swojego życia prywatnego. Mnóstwo czasu poświęca studiom nad akustyką i zawsze podróżuje z własnym fortepianem.
Zimerman rzadko wypowiada się publicznie czy udziela wywiadów, ale gdy się na to decyduje, wyraża swoje poglądy w sposób bardzo zdecydowany. Wywołało to kontrowersje, kiedy na przykład publicznie oświadczył, że nigdy więcej nie wystąpi w Stanach Zjednoczonych na znak protestu przeciw polityce zagranicznej tego kraju. Zdarzyło mu się także przerwać występ, gdy jeden wyjątkowo uparty słuchacz próbował go nagrywać, pomimo próśb artysty, by przestał.
Tym jednak, z czego Krystian Zimerman najbardziej słynie, jest jego nieustanne dążenie do perfekcji, a także świeżość spojrzenia na pozornie dobrze znane kompozycje. W 1999 roku powołał do życia Polską Orkiestrę Festiwalową, złożoną z młodych muzyków, z którymi długo pracował nad zaprezentowaniem Koncertów fortepianowych Chopina w zupełnie nowy sposób. Zamiast tradycyjnie skupić się na partiach fortepianu, Zimerman (który nie tylko grał, ale również dyrygował) postanowił wyeksponować orkiestrę. Posunął się wręcz do naniesienia poprawek w orkiestracji, a nawet dodał osiem taktów do finału Allegro maestoso Koncertu fortepianowego e-moll, op. 11. Mimo tych kontrowersyjnych posunięć (a może dzięki nim?) jego trasa z Polską Orkiestrą Festiwalową okazała się nieprawdopodobnym sukcesem, dając jednocześnie asumpt do wzmożonej dyskusji nad granicami interpretacji muzyki klasycznej.
Rafał Blechacz
Dang Thai Son (zwycięzca z 1980 r.), Stanislav Bunin (1985) i Yundi Li (2000) odnieśli spore sukcesy po tym, jak wygrali konkurs, jednak żaden z nich nie zdołał nawet zbliżyć się do statusu trzech gwiazd przedstawionych powyżej. Dwie kolejne edycje konkursu w latach 90. przeszły do historii jako te, w których w ogóle nie przyznano pierwszej nagrody (zdaniem jury, nikt na nią nie zasłużył). Tak więc na początku XXI w. dyskusja na temat kryzysu konkursu była gorętsza niż kiedykolwiek.
Szczęśliwie dla konkursu, publiczności oraz jury, w edycji z 2005 r. wziął udział Rafał Blechacz, który nie tylko zgarnął wszystkie nagrody, ale do tego stopnia oczarował jurorów, iż ci zdecydowali się w ogóle nie przyznawać drugiego miejsca. Było to pierwsze tego rodzaju zwycięstwo od 1975 r. Nic dziwnego, że swój list gratulacyjny do Blechacza Krystian Zimerman zwieńczył komentarzem nietypowym dla eleganckiego świata muzyki klasycznej:
Brachu, rozbiłeś bank!
Najbardziej prestiżowa wytwórnia płyt muzyki klasycznej – Deutsche Grammophon – natychmiast podpisała z nim kontrakt, dzięki czemu Blechacz regularnie wydaje wspaniałe płyty z muzyką Chopina, Szymanowskiego, Haydna, Mozarta czy Beethovena.
Dziesięć lat po swoim zwycięstwie Rafał Blechacz nie zwalnia ani na moment. 8 stycznia 2014 r. został nagrodzony prestiżową Gilmore Artist Award, co uczyniło go drugim w historii artystą z Polski (po pianiście Piotrze Anderszewskim) uhonorowanym tym zaszczytnym wyróżnieniem. Muzyk nie ustaje w odbywaniu tras po całym świecie i poszerza repertuar, będąc na najlepszej drodze do zostania jednym z największych artystów swojego pokolenia.
Autor: Wojciech Oleksiak, 21 września 2015.
Źródła: strony internetowe artystów, The Guardian, The Daily Telegraph, Rzeczpospolita, Culture.pl, ChopinCompetition2015.com