Projekt plakatu: Adam Żebrowski
Teatr Maryjski z Sankt Petersburga wystawi w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej słynną inscenizację "Wojny i pokoju" Sergieja Prokofiewa w reżyserii Andrieja Konczałowskiego. Dyryguje Walerij Giergijew.
Petersburska "Wojna i pokój" Prokofiewa, wyreżyserowana przez znakomitego filmowca Andrieja Konczałowskiego, a muzycznie prowadzona przez Walerijego Giergijewa to jedna z najgłośniejszych inscenizacji ostatniej dekady. Powstała w koprodukcji z Metropolitan w Nowym Jorku, była pokazywana w Opera Bastille w Paryżu czy Tokio.
W "Wojnie i pokoju" występuje pięćdziesięciu dwóch solistów obsadzonych w sześćdziesięciu ośmiu rolach, stu osiemnastu chórzystów, czterdziestu jeden tancerzy i dwustu dwudziestu siedmiu statystów przebranych w tysiąc dwieście kostiumów oraz jeden koń dla Napoleona. Na scenie rozgrywa się bitwa pod Borodinem, Moskwa płonie, wojska francuskie toną w śniegu. Angielski "The Independent" napisał, że Konczałowski jest "malarskim wizjonerem", a w przedstawieniu widać jego filmową proweniencję.
Być może ten znakomity reżyser pozazdrościł Siergiejowi Bondarczukowi - autorowi radzieckiej ekranizacji powieści Lwa Tołstoja, uchodzącej za najdroższą produkcję filmową w dziejach kina - i postanowił zrobić to samo w operze. Jego przedstawienie nie jest jednak pierwszą realizacją operowej adaptacji słynnej powieści, jaka pojawiła się w Teatrze Maryjskim. Pierwszą wystawiono w 1977 roku, drugą w reżyserii Grahama Vicka - w 1991, i dopiero po niej - w 2000 - wersję Konczałowskiego. Podziw budzi fakt, że wszystkimi trzema realizacjami dyrygował Walerij Giergijew [Valery Gergiev].
Będzie to pierwsza wizyta Teatru Maryjskiego w Polsce. Teatr zaliczany jest do najważniejszych scen operowych świata. Dawno już zdystansował legendarny moskiewski Teatr Bolszoj, co więcej - jest jednym z najważniejszych teatrów muzycznych na świecie. Sławę zawdzięcza swemu dyrektorowi artystycznemu, Walerijowi Giergijewowi.
Od kilku lat Teatr Maryjski współpracuje z Teatrem Wielkim - Operą Narodową. Walerij Giergijew dyrygował tu przedstawieniami "Eugeniusza Oniegina" i "Damy pikowej", petersburska publiczność oglądała "Madame Butterfly" w inscenizacji Mariusza Trelińskiego, który wspólnie z Borisem Kudličką wystawił tam też "Jolantę" Piotra Czajkowskiego i "Aleko" Siergieja Rachmaninowa. Petersburg gościł dwukrotnie Polski Balet Narodowy, a jeszcze w tym sezonie w Warszawie odbędzie się premiera "Słowika" Igora Strawińskiego w inscenizacji przeniesionej z Teatru Maryjskiego.
Dwukrotny pokaz inscenizacji "Wojny i pokoju" Andrieja Konczałowskiego stanie się z pewnością wydarzeniem sezonu operowego w Polsce. Nie każdy teatr może sobie pozwolić na wystawienie tego monumentalnego przedstawienia. Dla warszawskiej Opery Narodowej jest to wielki wysiłek produkcyjno-finansowy. Jego realizacja była możliwa dzięki determinacji Waldemara Dąbrowskiego, dyrektora naczelnego tej sceny, i hojności sponsorów.
"Przyjazd ogromnego zespołu z 'Wojną i pokojem' to niesłychanie kosztowne przedsięwzięcie" - podkreśla dyrektor Waldemar Dąbrowski. "Bez udziału sponsorów nie mogłoby dojść do skutku. Wiedziałem, że nie znajdę jednego partnera, zwróciłem się do wielu i na szczęście udało się. Stanowi to kolejny dowód, że społeczna odpowiedzialność biznesu nie jest pojęciem pustym."
"Jest to wydarzenie dwudziestolecia w relacjach kulturalnych między Polską i Rosją" - podkreśla także dyrektor TWON. "Pierwsza wizyta w naszym kraju jednego z najważniejszych teatrów operowych na świecie. Do tego monumentalny fresk historyczny, wyrażony w języku opery, w którym przeplatają się geniusz Tołstoja, Prokofiewa, z genius loci Teatru Maryjskiego i wielkością Walerija Giergijewa i jego zespołu. 'Wojna i pokój' była sensacją w Londynie, Tokio, Paryżu, Mediolanie. Teraz Warszawa dołączy do tej elitarnej grupy miast. To są powody do satysfakcji" - dodaje Waldemar Dąbrowski.
Praca nad "Wojną i pokojem" zajęła Prokofiewowi dwanaście lat życia, rozpoczął ją tuż przed wkroczeniem wojsk hitlerowskich do Związku Sowieckiego w 1941 roku. Koncertowa prezentacja opery odbyła się w 1944 w Moskwie, ale potem kompozytor dopisał kolejne sceny. Całości nie ujrzał już na scenie, premiera wszystkich trzynastu obrazów odbyła się dopiero w 1959 w Teatrze Bolszoj w Moskwie.
Opera Prokofiewa z pewnością świetnie nadaje się do celów propagandowych, choć nie takie motywacje przyświecały wielkiemu kompozytorowi. Pisał dzieło w czasach wielkiej wojny ojczyźnianej przeciw Hitlerowi i jej przekaz jest jasny: "Kto Rosję atakuje, ten od Rosji ginie". Ale okrutny Napoleon traktujący żołnierzy jak pionki na szachownicy mógłby być też zakamuflowanym portretem Stalina, którego Prokofiew szczerze nienawidził.
Przeniesienie na scenę tak wielowątkowej powieści, jaką jest czterotomowa epopeja Tołstoja, wymagało nie lada odwagi i wyobraźni. "Wojna i pokój" to przecież nie tylko sceny z życia rosyjskiej arystokracji czy rozciągnięte na wiele lat perypetie i historie bohaterów - księcia Bołkońskiego, hrabianki Nataszy Rostow, Pierre'a Bezuchowa i innych, lecz przede wszystkim emocjonujące obrazy bitewne (już w pierwszym tomie rozgrywa się bitwa trzech cesarzy pod Austerlitz) ukazujące okrucieństwo i bezsensowność wojny.
Prokofiew napisał wraz ze swoją żoną Mirą Mendelssohn libretto, które streszcza epopeję do czterogodzinnego spektaklu i zgrabnie łączy indywidualne losy bohaterów z wydarzeniami wojennymi.
W Warszawie, w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej "Wojna i pokój" Sergieja Prokofiewa w reżyserii Andrieja Konczałowskiego pd dyrekcją Walerija Giergijewa zostanie wystawiona 27 i 28 marca 2012. Obsada i pozostałe informacje można znaleźć na stronie www.teatrwielki.pl. Wydarzenie związane z Międzynarodowym Dniem Teatru odbędzie się pod honorowym patronatem prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Walerij Giergijew zadyryguje jeszcze 29 marca, podczas 16. Wielkanocnym Festiwalu Ludwiga van Beethovena, którego motto w tym roku brzmi "Wojna i pokój". Pod jego batutą zabrzmi kantata "Aleksander Newski" Prokofiewa, oparta na skomponowanej wcześniej przez tego kompozytora muzyce do filmu Sergiusza Eisensteina.
Źródło: warszawa.gazeta.pl, www.rp.pl