Instytut Adama Mickiewicza i
Festiwal "Warszawska Jesień" zapraszają na koncerty inspirowane twórczością i życiem
Josepha Conrada-Korzeniowskiego.
22 i 27 września 2007, na
50. Międzynarodowym Festiwalu Muzyki Współczesnej "Warszawska Jesień", odbędą się prawykonania Theatrum: figurae skomponowanego przez Szkota Jamesa Dillona, things lost, things invisible
Ewy Trębacz oraz Siedem wysp Conrada
Lidii Zielińskiej. Utwory powstały na specjalne zamówienie z okazji
Roku Conrada.
Harmonogram koncertów:
Sobota, 22 września 2007- 16.30 - Akademia Muzyczna im. F. Chopina
Wykonawcy: Elision Ensemble, Carl Rosman, dyrygent
W programie m.in.: James Dillon Theatrum: figurae
- 19.30 - Warszawskie Centrum EXPO XXI
Wykonawcy: Akademicka Orkiestra Symfoniczna im. Karola Szymanowskiego w Katowicach, Carole Sidney Louis, sopran, Sylvie Sullé, mezzosopran, Jan Pilch, perkusja, Arturo Tamayo, dyrygent
W programie m.in.: Ewa Trębacz things lost, things invisible
Czwartek, 27 września 2007- 19.30 - Studio Koncertowe Polskiego Radia im. W. Lutosławskiego
Wykonawcy: ORKIESTRA MUZYKI NOWEJ, Ensemble Orchestral Contemporain, Fabrice Jünger, flet, Brice Duval, altówka, Michał Żymełka, perkusja, Daniel Kawka, dyrygent, Szymon Bywalec, dyrygent
W programie m.in.: Lidia Zielińska Siedem wysp Conrada
Ewa Trębacz obecnie pisze pracę doktorską w Center for Digital Arts and Experimental Media (DXARTS) na University of Washington w USA, gdzie m.in. studiowała muzykę komputerową (Richard Karpen, Juan Pampin) oraz wideo i film eksperymentalny (Shawn Brixey). Poza tym pracuje jako programistka i Web designer w School of Medicine tego uniwersytetu.
W aktualnych projektach Ewa Trębacz koncentruje się na przestrzennej percepcji dzieła sztuki, poprzez integrację wielu eksperymentalnych technologii, miedzy innymi: ambisonics (w pełni 'trójwymiarowa' przestrzeń dźwiękowa) w połączeniu z kompozycją algorytmiczną; stereoskopia: przetwarzanie i manipulowanie percepcji przestrzeni wizualnej zarówno w klasycznej fotografii stereo, jak i systemach przestrzennej animacji komputerowej.
things lost, things invisible for ambisonic space and orchestra:
W tym jednym zdaniu zawarta jest istota fenomenu, który dla mnie osobiście stanowi esencję dzieła sztuki. Jest to moment idealny - moment transgresji, bezpośrednio (niemal fizycznie) przekazanego doświadczenia. To moment nagłej i nieuzasadnionej empatii w obliczu doświadczenia ostatecznego, gdy zamiast szaleństwa czy obsesji drugiego człowieka budzi się nagle poczucie nieuniknionej wspólnoty losu.
Moim celem jako artysty jest prowokowanie idealnych momentów; a moja droga do nich prowadzi poprzez takie natężenie drobnych niedoskonałości, że niemal każda konstrukcja a priori dąży do własnego rozpadu.
Głównym bohaterem mojego utworu jest przestrzeń (mimo że podtytuł sugeruje medium historyczne - orkiestrę). Większość muzyków posiada autonomię solisty - w której artystyczna wolność musi zostać połączona z głęboką świadomością obecności w tej właśnie przestrzeni. Zwłaszcza gdy obecność ta równa się zagubieniu.
Lidia Zielińska obecnie jest profesorem kompozycji w poznańskiej Akademii Muzycznej, prowadzi również zajęcia na temat estetyki i historii dźwięku w mediach w
Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu. Od 2007 jest wiceprezesem Zarządu Głównego
Związku Kompozytorów Polskich. Była członkiem komisji programowej
Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Współczesnej "Warszawska Jesień" (1989-92 oraz 1996-2005), dyrektorem artystycznym
Festiwalu Polskiej Muzyki Współczesnej "Poznańska Wiosna Muzyczna" (1989-92) i międzynarodowego festiwalu "Dziecko i dźwięk" w Poznaniu (1993-95) oraz członkiem komitetu programowego Światowych Dni Muzyki ISCM w Warszawie (1990-92), jurorem, konsultantem i kuratorem różnych festiwali w Polsce, Szwecji, Niemczech, Białorusi, Francji i innych krajach. W roku 2007 otrzymała nagrodę Związku Kompozytorów Polskich za "wybitne i wszechstronne osiągnięcia kompozytorskie".
Siedem wysp Conrada:
Dziś wszystkie dzieła Conrada w polskiej wersji można ściągnąć z Internetu i czytać do woli na każdym maleńkim elektronicznym organizerze. Conrad pod elektronicznymi strzechami, a my w samolotach do egzotycznych krajów. Conrad ponadczasowy i Conrad niedzisiejszy. Wielkim pisarzem był i basta, wiadomo, dziesiątki tysięcy akapitów o moralnych dylematach i wyborach, sztafaż oceanów, czerpane zeń piękno i trwoga niezwykle sugestywnie oddane na paru tysiącach stron. Ale także szokujący dziś dla mnie - czytelnika brak proporcji, gdy statki Conrada zbliżają się do lądu, straszliwa niepoprawność polityczna i zupełny brak ciekawości świata. Europocentryczne kryteria i oceny. Schyłek epoki "antropologii gabinetowej". Zdjęłam do zera potencjometry statku i załogi, i spróbowałam usłyszeć z pokładu to, czym Conrad nie czuł potrzeby się zająć, choć musiało być słyszalne, a dziś już niemal przepadło. Ślady tego zawiera jedenastominutowy nokturn "Siedem wysp Conrada". Znacznie więcej - w "Dzienniku" Malinowskiego, a nawet w nowelach Somerseta Maughama.