Data rozpoczęcia i zakończenia
-
Podsumowanie
Wystawa prac Małgorzaty Jastrzębskiej.
Zawartość
"Wiadomo, że nie istnieje żadna geometria oka, ale skoro nie istnieje, to jak nazwać to, co maluje Małgorzata Jastrzębska?
Z całą pewnością istnieje natomiast irydiologia, czyli nauka zajmująca się badaniem tęczówki oka. Jej nazwa pochodzi od greckiego słowa irydos oznaczającego tęczę. A skoro tęcza, to jesteśmy już dosłownie o krok od malarstwa.
Kolorowe kręgi w obrazach Jastrzębskiej przypominają o początkach malarstwa abstrakcyjnego. W latach 1910-1915 pojawiają się one u wielu malarzy, Anglików, Niemców, Portugalczyków, Czechów, Francuzów. Wielobarwne okręgi zapładniają malarską wyobraźnię Europy. Zdają się idealnym pomysłem na nowoczesny, nieprzedstawiający obraz. Obręcze barw obejmują się, ale zachowują swoją niezależność. Kolory wirują, ale są rozdzielne i niezależne. Trudno ustalić dominantę, trudno wskazać fragment najważniejszy, tak potwierdza się niezależność kolorów. Tematem obrazu może zostać wyłącznie kolor, już zupełnie niezależny. To efekt poszukiwań impresjonistów, a zarazem wielki triumf pointylistycznej techniki i malarskiej zasady Georgesa Seurata.
Najsławniejszym malarzem wielobarwnych kręgów był Robert Delaunay. To jego malarstwo zyskało poetycką nazwę orfizm, od imienia Orfeusza. Apollinaire tak określił je w 1912 roku, podkreślając radosną, wielobarwną odmienność tych obrazów, od dzieł kubistów. Orfizm nie trwał zbyt długo, był cudownym odkryciem, świetnym pomysłem formalnym na obraz, ale dość szybko się wyczerpał. Co prawda sam Delauney jeszcze wiele lat potem do swoich kompozycji wplatał orficzne wątki, ale był w tym odosobniony.
Nie wiem, na ile w swoich kompozycjach Małgorzata Jastrzębska świadomie odnosi się do tego historycznego momentu w dziejach wczesnej stuki abstrakcyjnej, ale z pewnością jest świadoma orfizmu. To, co ją jednak znacząco odróżnia od prekursorów tego zjawiska w sztuce to, rygor. Orfiści byli spontaniczni, ona jest rygorystyczna, orfiści świadomie zostawiali ślady pędzla, ona konsekwentnie je zaciera. Zarazem trudno nazwać geometrią, to co maluje Jastrzębska. To chyba próba nadania pozorów rygoru jej nieokiełznanemu temperamentowi.
Te niewielkie, kwadratowe obrazy stają się coraz bardziej wielowątkowe.
Komponowanie - konstruowanie skomplikowanej tęczówki obrazu, jest zakłócane przez coraz bardziej natarczywe wtręty bieli. Komplikowanie wykreślanych okręgów, wydaje się, działaniem nieuniknionym. Początkowo były to, tylko okręgi, teraz przekreślają je wielokrotnie diagonale. Tęczówka rozpada się, linie proste rozmontowują kolisty porządek barwnych pierścieni, wszędzie wdziera się biel. Biel na tęczówce jest jak choroba, biel na obrazach Jastrzębskiej, jest jak zwycięstwo jej niezależnego myślenia o własnej, niezależnej kompozycji.
Pierścienie barw malował Goethe. W 1809 roku sporządził swój najsławniejszy Farbkreis. Ostatnio znalazł się on na okładce tomu wierszy Wisławy Szymborskiej pt. 'Dwukropek', co na pewno przysłuży się do spopularyzowania poszukiwań naukowych Goethego. Albowiem to, on właśnie próbował uporządkować 'Naukę o barwach', pisząc przez wiele lat dzieło pod takim tytułem. Choć sam Goethe bardzo wysoko je cenił, dziś stanowi ono spory problem dla naukowców z wielu dziedzin. Staranne przemieszanie fizyki, biologii, psychologii i uwag na temat sztuki, sprawia, że trudno jednoznacznie zakwalifikować to dzieło, które zarazem, wciąż pozostaje ważnym punktem odniesienia w wielu artystycznych rozważaniach. Jak sądzę, dla Małgorzaty Jastrzębskiej również.
Mówiąc o oku, najczęściej mówimy o źrenicy, a nie tęczówce, choć mówiąc o kolorze oka, które stanowi o jego odmienności i specyfice, mówimy właśnie o tęczówce.
Czytając ponownie 'Znak wodny' Josifa Brodskiego, znakomity esej o Wenecji, z wielkim zaskoczeniem znalazłem w nim wiele napomknień o oku. Uwagi o oku, wspomnienie tęczówki, to wyjątkowo rzadkie momenty w literaturze. Zaskakujące. Tym bardziej, że świat głównie oczami poznajemy. Wiemy świetnie, czym jest utrata wzroku, a zarazem mało kto, o oczach pamięta. Tym większe znaczenie ma to, co napisał Brodski, który przypomina o znaczeniu oka: 'Oko wyprzedza pióro [...]. Oko w tym mieście [czyli Wenecji] nabiera autonomii przypominającej autonomię łzy. Jedyną różnicą jest to, że oko nie oddziela się od ciała, lecz całkowicie je sobie podporządkowuje.'
Najważniejszym kolorem jest światło.
Małgorzata Jastrzębska namalowała już wiele pięknych obrazów, ale to te nieistniejące są naprawdę najbardziej obiecujące. Czekam na nie niecierpliwie." (Bogusław Deptuła - Barwna geometria oka)
Wernisaż wystawy: 3 marca 2006, godz. 19:00.
Galeria Schody
ul. Nowy Swiat 39, 00-029 Warszawa
tel./fax (+48 22) 828 89 43
www.galeriaschody.pl