Villas, a właściwie Czesława Cieślak, urodziła się 10 czerwca 1938 roku w Liège w Belgii. Tam też spędziła swoje dzieciństwo. W 1948 roku przyjechała z rodzicami do Polski i zamieszkała w Lewinie Kłodzkim, gdzie rozpoczęła naukę muzyki, którą kontynuowała we Wrocławiu i Szczecinie. W 1959 roku podjęła naukę śpiewu u Eugenii Falkowskiej w Warszawie.
Skala głosu Villas i uzdolnienia wokalne zapowiadały Villas karierę operową, z której ostatecznie zrezygnowała, przyjmując propozycje występów estradowych i pierwszych nagrań radiowych z zespołami Bogusława Klimczuka i Edwarda Czernego.
Pytana o to, kto odkrył jej talent i zaproponował zmianę nazwiska, Villas opowiadała, że był to Władysław Szpilman.
"Poprosił mnie do siebie do biura i powiedział: 'dziecko, nie przyzwyczajaj ludzi do Cieślak, bo nikt za granicą nie wypowie twojego nazwiska. Będą kaleczyć. Wybierz sobie pseudonim'. Wybrałam 'Violetta', bo tak naprawdę mam na imię, bo się urodziłam w Belgii. Dodałam 'las', ponieważ kochałam las i mieszkałam koło lasu" - mówiła Villas.
Wygrana piosenki "Dla ciebie, miły" w plebiscycie "Expressu Wieczornego" zapewniła Villas udział w festiwalu w Sopocie w 1961 roku. Na festiwalu tym wystąpiła także w roku następnym. Villas śpiewała też na międzynarodowych koncertach radiowych w Szwajcarii i RFN. W 1965 roku na III Festival International des Varietes et Music-Halls w Rennes (Francja) zdobyła Grand Prix. Występowała z koncertami w ZSRR, Czechosłowacji, Bułgarii i Rumunii.
W 1966 roku na osobistą prośbę szefa paryskiej Olympii, Brunona Coquatrixa, znalazła się w gronie artystów polskiego programu rewiowego Grand Music-Hall de Varsovie. Tam usłyszał ją producent, twórca spektakli rewiowych Frederick Apcar, na zaproszenie którego wyjechała do Las Vegas. Przez trzy sezony (1966-69) występowała tam, śpiewając razem z Frankiem Sinatrą i Charles'em Aznavourem. Villas była gwiazdą Casino de Paris, gdzie swym czterooktawowym głosem śpiewała piosenki, arie operetkowe i operowe w dziewięciu językach.
"Pierwsze cztery miesiące to niemalże ustawiczna wytężona praca po kilkanaście godzin na dobę. Nauka języków obcych, próby z baletem, śpiew i znów od początku. O życiu prywatnym nie było nawet co marzyć. Zresztą i same występy w teatrze rewiowym Casino de Paris w Las Vegas to, poza satysfakcją z sukcesów, także ciężka praca" - wspominała artystka.
Wykonywała tam między innymi standard "Strangers In The Night". Jej wersja tego utworu - zawieszona gdzieś między klasyką a podszytą erotyką interpretacją w stylu Marilyn Monroe - świetnie charakteryzowała jej wokalną manierę. To zresztą właśnie ta maniera - na równi ze stylem życia - w dużej mierze sprawiła, że Villas z kandydatki na światową gwiazdę zamieniła się w symbol artystki przerysowanej i marnotrawiącej swój wielki talent na utwory niegodne jej możliwości.
Piosenka i estrada ułatwiły jej kontakt z filmem. W USA partnerowała m.in. Glennowi Fordowi, Lee Marvinowi i Bobowi Hope'owi. Występowała w recitalach tv, na scenie Teatru Syrena w Warszawie oraz na wielu estradach w kraju i za granicą, także w ośrodkach polonijnych Australii i kilkakrotnie w USA. Villas można było zobaczyć również w epizodycznych rolach w polskich produkcjach, np. "Klubie profesora Tutki" Andrzeja Kondratiuka i "Dzięciole" Jerzego Gruzy. Gdy Andrzej Wajda zaproponował jej rolę Zuckerowej w "Ziemi obiecanej" (1974), dała znać, że nie przyjdzie na plan, bo drogę przebiegł jej czarny kot.
W kolejnych dekadach była wokalistką rozpoznawalną już przede wszystkim w Polsce. Ostatnie sukcesy odnosiła w latach 90. Ale czy to koncerty w warszawskim Teatrze Roma, czy też udział w nagraniu płyty grupy Kult "Tata 2" - Villas była już przede wszystkim tylko symbolem pewnej epoki w polskiej rozrywce. Jej ostatnim przebojem była śpiewana wspólnie z Kazikiem piosenka "Kochaj mnie, a będę twoją" (1986).
Największe przeboje Violetty Villas fani mogli usłyszeć w lutym 2011 roku w Kielcach podczas koncertu jubileuszowego, z okazji 50-lecia działalności artystycznej piosenkarki. Artystka została odznaczona wówczas medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis, przyznawanym przez ministra kultury.
W tym roku ukazała się również książka "Villas. Nic przecież nie mam do ukrycia" Izy Michalewicz i Jerzego Danilewicza.
"Napisaliśmy o Violetcie dramat w dwudziestu aktach, rozbierając na części pierwsze całe jej życie. Okazała siępostacią niezwykle plastyczną, barwną i pełną sprzeczności. Człowiekiem, który obdarzony wielkim, niepospolitym talentem, nie był w stanie dźwignąć własnej kariery" - mówiła Iza Michalewicz, współautorka książki.
Artystka słynęła ze swego charakterystycznego wizerunku; wykreowała styl hollywoodzkiej gwiazdy lat 60., któremu pozostała wierna. Na scenie nosiła efektowne, balowe suknie; jej znakiem rozpoznawczym były długie, kręcone blond włosy.
Źródło: PAP, wyborcza.pl