Jeśli przyjrzymy się dokładniej monochromatycznym obrazom, to nie wydaje się, by kryło się za nimi bezpośrednie odwołanie do suprematyzmu Kazimierza Malewicza, ale raczej do symboliki czarnego lustra, znanego m.in. ze słynnego brytyjskiego serialu "Black Mirror", w którym jest ono jednocześnie ekranem smartfona, tabletu i komputera, odbijającym naszą rzeczywistość w rzeczywistości wirtualnej. Obiekty-obrazy Barana, matowe i pokryte najróżniejszymi barwami zwierciadła, odbijają to, co widzimy, sprawiając jednocześnie wrażenie bycia po drugiej stronie – czy też wewnątrz – obrazu. Ta heterotopia, której granicznym doświadczeniem jest lustrzane odbicie, ukazuje tzw. kontr-miejsce, przestrzeń nierealną, w której możemy zobaczyć siebie tam, gdzie nas nie ma. Doświadczenie wejścia w obraz równa się w ten sposób doświadczeniu miejsca bez miejsca, idąc dalej – wirtualnej rzeczywistości.
Same tytuły prac Barana złożone z liter, cyfr i hasztagów – jak choćby przykładowo: #d1d1d1, #6a6c69, #111514 – sugerują, by postrzegać je w ramach popkulturowych kodów, kultury cyfrowej i współczesnej komunikacji komputerowej. W rzeczywistości numery te są zapisami heksadecymalnymi kolorów w sieciowych dokumentach, które artysta generuje za pomocą programu graficznego po wykonaniu reprodukcji danego obrazu. Numer #808080, odpowiadający w języku HTML kolorowi szaremu, został użyty jako nazwa wystawy Barana w Galerii Le Guern w 2015 roku. W ten sposób zbiór pokazywanych tam prac jednocześnie i na równych zasadach wpisany został w język rzeczywistości wirtualnej i język malarskiej abstrakcji w zderzeniu z właściwościami obiektów codziennego użytku.
Obrazy i instalacje Barana niewątpliwie działają na intuicję. Artysta stawia na wrażeniowość i emocjonalne zaangażowanie widza, a także "komputerową" immersję. Światło naturalne i sztuczne czy cienie i załamania, współgrające z obrazami-obiektami, podlegają nieustannym zmianom w zależności od kąta patrzenia i miejsca, z którego dana praca jest oglądana. Awangardowi artyści twierdzili, że ruch i światło niszczą statyczny realizm w malarstwie. W twórczości Barana ruch i światło współgrają z formami abstrakcyjnymi, stając się nieodłącznymi komponentami jego prac. Artysta w tym kontekście mówi też o "gradiencie" – zagadnieniu ruchu obecnego w grafice komputerowej, polegającego na płynnych przejściach tonalnych między kolorami.
W pracach Barana wiele zależy od przypadku. Artysta nie zakłada, jaki będzie efekt jego pracy. Nie są one doszlifowane, wygładzone; pozostawiają miejsce na dopowiedzenia. Oddziałują jako całość powiązana zawsze z przestrzenią danego miejsca. W tym sensie ściana galerii jest także miejscem interakcji z dziełem, jak choćby w przypadku obrazów tworzonych z listew (bez tytułu, dyptyk, 2014), czy monochromatycznych obrazów wpisujących się w architekturę budynku, w istocie z nią zespolonych, jak miało to miejsce na wystawie "Artyści z Krakowa. Generacja 1980-1990" w MOCAKu.
Baran niekiedy odwołuje się w swych pracach do ważnych zjawisk w historii sztuki, wpisując je w charakterystyczne dla swojej twórczości relacje sztuki z antysztuką. W pracy bez tytułu, 2014 postanowił zamalować złotym sprayem szlachetne podłoże, jakim była deska pod ikonę, nadając swej pracy z jednej strony ikonoklastyczny, a z drugiej sakralny i metafizyczny wymiar. Innym razem, w pracach z 2017 roku, wskazał na inspiracje mistrzami polskiego abstrakcjonizmu Władysławem Strzemińskim i Henrykiem Stażewskim, transponując ich słynne malarskie prace na płyty poliwęglanowe zamalowane emaliami.
Praca pt. "Autosan", prezentowana na tej samej wystawie w Muzeum Regionalnym w Stalowej Woli, przypominała obiekty z słynnej serii Franka Stelli inspirowane synagogami w polskich miasteczkach. W tym jednak przypadku zestawienia kolorów w "Autosanie" nie mają związków z żydowską tożsamością polskich miejscowości, ale z układem kolorów autobusów PKSu.
Baran nie bez powodu nazywa siebie "abstrakcyjnym chuliganem", a swoim alter ego czyni tytułowego bohatera noweli Władysława Stanisława Reymonta pt. "Tomek Baran". Jego praktyki wydają się bowiem przewrotną grą, a także są nasycone ironicznym stosunkiem do własnej twórczości, traktowanej jako miejsce spotkania sztuki i nie-sztuki, malarstwa i nie-malarstwa, otaczającej nas rzeczywistości z rzeczywistością wirtualną. W ostatnim czasie wychodzi też ze swymi pracami w przestrzeń publiczną, o czym przekonuje jego zaangażowanie w projekt "Kiosk", współtworzony przez Martę Antoniak, Mateusza Kulę i Michała Zawadę. Wraz z krakowskimi artystami wystawia co jakiś czas w mobilnej galerii o kształcie kiosku. Prawdziwe kioski znikają obecnie z przestrzeni publicznej, a współtworzony przez Barana projekt ukazuje pewną nostalgię za latami 90., skłaniając do wspominania tamtych lat i charakterystycznej atmosfery transformacji ustrojowej.
Autor: Przemysław Strożek, luty 2018