Jest absolwentem Wydziału Grafiki warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. W 1959 debiutował amatorskim filmem animowanym Miasto. W latach 1959-1986 przebywał w Paryżu, gdzie kontynuował studia plastyczne w paryskiej Akademii Sztuk Pięknych. W 1960 nawiązał współpracę z eksperymentalnym studiem Service dla la Rechearche de l'RTF, kierowanym przez francuskiego kompozytora awangardowego Pierre'a Schaeffera i współpracował z nim do 1974 roku. Powstały wtedy abstrakcyjne filmy animowane, będące wynikiem współpracy reżysera z twórcami muzyki konkretnej, w tym tak znanymi jak: Iannis Xenakis, Francois Bayle czy Ivo Malec. Później Kamler - obok filmów integralnie związanych z muzyką - realizował filmy animowane narracyjne. Od 1986 roku mieszka na stałe w Polsce. Jest autorem kilkunastu filmów animowanych, w tym jednego pełnometrażowego - Chronopolis (1977-1982, w 1988 wersja średniometrażowa).
Piotr Kamler był wielokrotnie nagradzany za swoje filmy na festiwalach filmów animowanych i krótkometrażowych, m.in. Krakowskim Festiwalu Filmowym, festiwalach w Grenoble i Annecy, a także dwukrotnie został wyróżniony nagrodą im. Emila Cohla. W 1975 roku otrzymał tytuł Chevalier de l'Ordre des Arts et des Lettres.
Piotr Kamler, autor kilkunastu filmów animowanych i jednego pełnometrażowego, nie należy do twórców zbyt znanych w kraju, w którym się urodził, spędził dzieciństwo i młodość, studiował, wreszcie - w którym prezentował większość swych filmów, i do którego wrócił w latach 80. Być może dlatego, że prawie wszystkie filmy zrealizował we Francji, gdzie mieszkał przez ponad 20 lat. On sam jednak uważa się za twórcę polskiego. A charakter jego filmów także sytuuje go w nurcie, który zaznaczył się mocno w polskiej animacji, szczególnie w latach 60., przynosząc wiele znaczących filmów, a nawet arcydzieł, jak Labirynt Jana Lenicy. Chodzi o nurt filozoficzny w filmie animowanym, którego Piotr Kamler jest czołowym przedstawicielem, niezwykle konsekwentnym. Także w późniejszych latach, gdy nurt ten przestał dominować w polskiej animacji, potrafił mówić o sprawach podstawowych w sposób wypracowany już w momencie startu (Miasto, 1959), a jednak wciąż interesująco i na tym samym lub wyższym poziomie artystycznym, co jest widoczne w najgłośniejszych jego filmach z poprzednich lat - Liniach i punktach (1961), Zielonej Planecie (1966), Słoniodze (1968) czy Dziurze (1969).
W rozmowie z Jerzym Kapuścińskim Piotr Kamler powiedział znaczące zdanie, dotyczące istoty animacji. Ma nią być "tworzenie czasu, materii i organizowanie, zupełnie fizyczne, manualne: ruchu i trwania". A po chwili dodał jeszcze bardziej dosadnie: "Istotą animacji, babrania się w tej materii, jest tworzenie czasu" (Kino 10/91).
Swą fascynację czasem i jego obecnością, bądź nieobecnością w świecie ludzkim i wszechświecie Kamler zdradził już w - amatorskim, zrealizowanym kamerą 8-milimetrową w trakcie studiów w Polsce - filmie Miasto. W przywołanej rozmowie mówił, że był to film na granicy abstrakcji:
"Były tam formy, które przypominały ulice, domy, jakieś poruszające się tłumy. Ale był to tylko pretekst do ukazania problemu czasu. Wprowadzonego do formy plastycznej."
Takich pretekstów, by użyć słów twórcy, używał Piotr Kamler kilkakrotnie, szczególnie w swych filmach-bajkach, fantazjach z gatunku science-fiction, choć wybiegających nie tylko w przyszłość, ale też w przeszłość, jak w Zielonej planecie, przypowieści o dziwnym ludzie Aktufagów, którego nieśmiertelni przedstawiciele żywią się swymi śmiertelnymi bogami (!). Film ten Piotr Kamler nazwał kiedyś ("Kino" 1/67) realistycznym reportażem "z jakiegoś fantastycznego świata", który w dobie podróży planetarnych możemy odkryć. Podobnie w Słoniodze (1968), w którym to filmie narrator informuje na wstępie: "Były to czasy, kiedy nikt nie wiedział, co to jest czas i świat składał się z samych początków rzeczy."
Sam reżyser nazywa te obrazy narracyjnymi, traktując komentarz jako ukłon w stronę widza przyzwyczajonego do tradycyjnych form opowiadania, ale większość jego filmów, w równie czytelny sposób, obywa się nie tylko bez komentarza (za takowy można uznać jednak wstęp do Chronopolis, w którym dowiadujemy się, że ulubionym zajęciem mieszkańców zagubionego we Wszechświecie miasta jest "komponowanie czasu"), ale też w ograniczonym stopniu posługuje się elementami mogącymi kojarzyć się z człowiekiem.
W 1976 roku w Dyskusyjnym Klubie Filmowym KWANT Politechniki Warszawskiej pokazano 9 filmów Piotra Kamlera, który to pokaz komentował Tadeusz Sobolewski ("Film" 28/76), zwracając uwagę, że wśród pokazanych filmów były nieznane w Polsce Linie i punkty, Morderstwo, Dziura, Zapasowe serce, Rozkoszna katastrofa i Krok, które w odróżnieniu od pokazywanych w naszym kraju Słoniogi i Zielonej planety nie mają komentarzy, a bohaterami ich "precyzyjnych fabuł" są najczęściej formy geometryczne. "Co doprowadza autora relacji do ważnego w przypadku tej twórczości twierdzenia: Można by je określić jako przygody brył w czasie i przestrzeni."
By nie być gołosłownym, warto przytoczyć tu streszczenie jednego z pokazanych w DKF KWANT filmów. Chodzi o Krok (1975):
"Od białego sześcianu odrywają się kartki. Cały sześcian złożony jest z kartek. Kartki te samoistnie przemieszczają się na inne miejsce i tam składają się w nowy sześcian. Jego forma zostaje więc odtworzona gdzie indziej. W ten sposób sześcian dokonuje 'Kroku'. Monotonny ruch kartek zostaje zakłócony. Dwie z nich mają ruch nietypowy. Nie przenoszą się razem z innymi po najkrótszej trasie, ale wykonują skomplikowane ewolucje nie służące praktycznemu celowi. (...). Ale i te kartki dołączają w końcu do sześcianu. Wszystko wróciło do punktu wyjścia." (Film 28/76)
Podobnie jest w filmach Zapasowe serce i Rozkoszna katastrofa, czy w Dziurze (1968), o którym to filmie po pokazie na festiwalu krakowskim pisał Andrzej Ochalski:
"Wśród autorów filozofujących najmądrzejszy był chyba Piotr Kamler. Choćby dlatego, że jego żart filozoficzny (...) kojarzy się z tak ogólnymi prawidłowościami istnienia i zaczepia o tak abstrakcyjne rejony. Dwie kule-organizmy, czerwona i biała, na ich przykładzie - przemiana bytu i nicości, wszechświat z dziurami... Niezmiernie prosta koncepcja graficzna filmu, rytm i znakomite tempo (trzy minuty!) pozwalają cieszyć się utworem Kamlera nawet tym, którzy widzą na ekranie jedynie następstwo plam barwnych w czasie." ("Ekran" 29/1969)
Podobnie było w ostatnim filmie Piotra Kamlera Ulotna misja (1993). Wszędzie mamy do czynienia z bryłami, jak kula, walec czy sześcian, liniami, punktami (warto zwrócić uwagę, że jeden ze swych wczesnych filmów nazwał Kamler Linie i punkty, 1961), barwnymi plamami. Choć w większości z nich pojawia się także ktoś przynajmniej przypominający człowieka, osobnik poddany doświadczeniom (ruch planet, brył, przemieszczanie się materii), o których nie ma pojęcia i nad którymi nie panuje, ale który zarazem, z wnętrza tych planet-kul, potrafi przekazywać sygnały (często nieświadome) zmieniające bieg zdarzeń w owym makroświecie. Ba, jak w Rozkosznej katastrofie, mogą to być następstwa wręcz katastrofalne.
Tak mówił o tym filmie sam reżyser:
"Widzimy kulę wędrującą w przestrzeni - oraz zawarty w niej mikroświatek: dziwnego człowieka, którego życie sprowadza się do kilku prostych czynności; m.in. do obsługi dziwnego urządzenia hydraulicznego. Powie ktoś: zabawa czysto abstrakcyjna, zderzanie różnych form kulistych, itp. A jednak chodziło mi o coś więcej: o przedstawienie skomplikowanej zależności między losami kuli a losami człowieczka. Jego życie, jego czynności, marzenia, sny - są całkowicie zdeterminowane przez kulistą sferę, w której jest zamknięty. Zarazem jednak istnienie kuli zależy od tego, co dzieje się w jej wnętrzu. W momencie, gdy rytm życia człowieczka zostaję zmącony - kula zostaje wytrącona ze swego ruchu wahadłowo-posuwistego." ("Film" 31/71)
Bo ten osobnik, i to jest ważne, ma jednak swoją rolę do odegrania. W świecie brył-planet i wielkich przestrzeni osobnik ten wprowadza element nieprzewidywalności, chaosu, zderzenia, co w przypadku mieszkańców Chronopolis staje się przyczyną zapadania na chorobę czasu, czyli pozbawiania ich nieśmiertelności. Wreszcie, jak w Ulotnej misji, człowieczek ten, jak cudotwórca, uczestniczy w tworzeniu wszechświata. Autor tych filmów zdaje się mówić, że mamy jednak jakąś rolę do odegrania we wszechświecie, choć jesteśmy wobec jego nieskończonej wielkości i wobec czasu tacy mali i śmiertelni. Odkrywa jednak także ślepe koleiny owego czasu. Pouczająca opowieść o dziwnym stworze, słoniodze, to jak opowieść o człowieku neandertalskim, który przestał brać udział w upływie czasu, czyli w ewolucji, i w następstwie tego, choć rozmnożył się, to jednak znikł bezpotomnie z powierzchni ziemi. Tak też się stało ze słoniogą, która w ten sposób zrekompensowała sobie poszukiwanie własnej drogi rozwoju.
Marcin Giżycki, porównując Chronopolis do Labiryntu Jana Lenicy, zwrócił uwagę, że nie ma między ich autorami wielu momentów stycznych. Lenica to miłośnik secesji i starych rycin, dla którego plastyczna metafora była "środkiem i celem twórczości filmowej i graficznej". Dla Kamlera natomiast "message nigdy nie miał takiego znaczenia".
"Przeciwnie, nieokreśloność (często bliska abstrakcji), niedopowiedzenie, zagadka, autonomiczne walory estetyczne obrazów w połączeniu z wyszukanymi technikami realizacyjnymi (nierzadko elektronicznymi) tworzyły niepowtarzalny klimat jego filmów, w których anegdota (jeśli w ogóle była obecna) posiadała raczej pretekstowy charakter." ("Kino" 10/91)
To trafny opis.
Nic dziwnego, że czasem krytykowano Kamlera za hermetyczność, np. tak mówiono podczas festiwalu w Krakowie o Rozkosznej katastrofie. To świadome założenie autorskie. W 1971 roku Kamler deklarował chęć odejścia od prostej anegdoty będącej kośćcem większości filmów animowanych. "Nasze sądy o współczesnym świecie są bardziej skomplikowane niż to sugerują filmy: odkryliśmy wieloznaczność zjawisk i procesów - nie tylko w przyrodzie, ale także w życiu społecznym, politycznym, w psychologii. Owa wieloznaczność powinna chyba znaleźć odbicie w sztuce." W pewnym miejscu Kamler mówił nawet, że film animowany stał się "złożoną propozycją do odczytania" ("Kino" 1/1967).
Być może u źródeł tego, że filmy Piotra Kamera przypominają piękne, abstrakcyjne i bardzo precyzyjne mechanizmy wymyślone jednorazowo, ale całkowicie przemyślane konstrukcyjnie, leży współpraca z z Pierrem Schaefferem i kierowanym przez niego Service de la Recherche de l'RTF, gdzie zetknął się z plejadą kompozytorów muzyki konkretnej, z którymi realizował swoje filmy. Warto wspomnieć, że kilka filmów we współpracy z muzykami skupionymi w Studiu Schaeffera, zrealizował także inny polski emigrant, Walerian Borowczyk (Zabawy aniołów, Słownik Joachima, oba z muzyką Bernarda Parmegianiego), ale jedynie dla Piotra Kamlera ta współpraca miała charakter stałego wyzwania, ba, nawet nazywał swoje filmy muzycznymi ("Kino" 1/67). Filmy Kamlera, co warte podkreślenia, bywały pokazywane także na festiwalach muzycznych, w tym dwukrotnie na Warszawskiej Jesieni! I to muzyka stawiała przed nim zadanie poszukiwań nowych, adekwatnych efektów plastycznych i rozwiązań technicznych, doprowadzając do takiej biegłości i wirtuozerii realizacyjnej, że wielu krytyków nazywało je komputerowymi, choć on sam twierdzi, ze nigdy nie posługiwał się komputerem podczas ich tworzenia.
"Film animowany tym właśnie różni się od filmu 'normalnego' - mówił Kamler - że daje szansę stworzenia całkowitej fikcji. Rzeczywistość musi tu zostać od początku do końca wyprodukowana. Tworzę takie obrazy, które mają możliwie najmniej szans zaistnienia w prawdziwej rzeczywistości (...). Ważne - że jest to świat całkowicie własny, jednorazowy, nad którym mogę zapanować, świadomie określić kolor, formę, jej trwanie, kierunek, ruch." (Film 28/76)
Piotr Kamler zrealizował tylko kilkanaście filmów. Wiele z nich zostanie w historii kina. Choć on sam w jednej z późniejszych wypowiedzi patrzył na film animowany z większym dystansem, ale nadal z wielką fascynacją.
"Po ponad trzydziestoletnich doświadczeniach moja wizja kina animowanego jest coraz bardziej pesymistyczna. Ta synteza drobin materii i czasu, posklejanych z wielkim mozołem (...) jest czymś kompletnie sztucznym i ta sztuczność odbiera jej wartość. Ale można to rozumowanie odwrócić. Fakt, że można stworzyć coś, co nie istnieje, jest czymś fascynującym, z materii, która się przetwarza, powstaje świat, który istnieje wyłącznie na taśmie i w oczach widza. Normalne kino odzwierciedla rzeczywistość. (...) Film animowany nie ma za sobą żadnej realności. Jest to fantastyczne, a jednocześnie tak frustrujące i przygnębiające." ("Kino" 10/91)
Filmografia - filmy animowane:
- 1959 - Miasto, film zrealizowany amatorsko z użyciem przesypujących się farb, produkcja: Polska;
- 1960 - Bajka / Conte, film zrealizowany w Studio Service de la Recherche RTF, produkcja: Francja;
- 1961 - Lignes et points / Linie i punkty, muzyka François Bayle. Abstrakcyjny wszechświat, nieskończony, ewoluujący to wolniej, to szybciej, w świetlne plamy, punkty, niematerialne linie. Dźwięk i obraz traktowane paralelnie. "W 'Liniach i punktach' udało nam się - mówię w liczbie mnogiej, gdyż w tym wypadku ściśle współpracowałem z muzykiem - osiągnąć zamierzoną równowagę elementów, uniknąć przeładowania wrażeniowego i dwutorowości. Film został zbudowany w oparciu o odmienną konstrukcję relacji obraz - muzyka. Patrząc na ekran nie zawsze słyszymy dźwięk i nie zawsze widzimy obraz. Są miejsca puste, 'dziury' w warstwie dźwiękowej, cisza, którą rekompensują pełne treści obrazy... W ten sposób powstał utwór jedyny w swoim rodzaju, istniejący tylko w postaci filmu, niemożliwy do rozłożenia na poszczególne elementy." (Piotr Kamler, "Kino" 1/67), produkcja: Polska;
- 1962 - Reflets / Odbicia, produkcja: Polska. Nagrody: 1962 - Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Rimini);
- 1963 - Meurtre / Morderstwo, produkcja: Polska;
- 1963 - Hiver / Zima. Impresje plastyczne do kompozycji Vivaldiego "Zima", produkcja: Polska;
- 1965 - Tournoi, reż. z André Vaisin, produkcja: Francja;
- 1966 - La Planete verte / Zielona planeta, narracyjny. Humorystyczny reportaż z nieistniejącej planety, w stylu science-fiction. O filmie pisał Jerzy Giżycki przy okazji 3. MFKK w Krakowie: " 'Zielona planeta' (...) bawi i frapuje kontrastowo inną koncepcją traktowania tematu. Prelekcja 'popularnonaukowa' o dziwnych mieszkańcach dalekiej planety, Aktufagach, prowadzona jest w sposób wysoce elegancki, pedantycznie rzeczowy, wzorowany na akademickich dysertacjach. Ten pastisz gatunku science-fiction okazuje się cienką satyrą na stosunki międzyludzkie, ironicznym komentarzem obyczajów i struktury społecznej obywateli globu ziemskiego. Film łączy lekko kpiarski ton humoru Anatola France'a i żartobliwe wizje astronautyczne Stanisława Lema. A to wszystko zaprawione wspaniałą scenografią, atrakcyjnymi formami scenerii i stworów, służącymi komunikatywnym treściom, dowcipnym i niegłupim (by przypomnieć sekwencję wyjaśniającą nieśmiertelność Aktufagów i śmiertelność ich bogów)." ("Kino" 9/1966). Produkcja: Polska. Nagrody: 1966 - 3. Międzynarodowy FFK w Krakowie, Nagroda Główna "Srebrny Smok", doroczna nagroda kinematografii francuskiej Prix à la qualité;
- 1967 - Le depart / Odjazd, realizacja sekwencji animowanych;
- 1968 - L'araignèelefant / Słonioga, muzyka: Bernard Parmegiani, tekst: Jacques Rouxel, film narracyjny, kolorowy, 9-minutowy. Peregrynacje metafizyczne dziwnego stworzenia, które ma trochę ze stonogi, trochę ze słonia, w poszukiwaniu własnej tożsamości, zakończone rezygnacją z dalszych dociekań i rozmnożeniem się w tej dziwnej postaci. O Słoniodze pisał (bos) w "MF" 5/71: cytując narratora: "Były to czasy, kiedy nikt nie wiedział, co to jest czas i świat składał się z samych początków rzeczy, a słonioga (pół-słoń, pół-stonoga) szedł, szedł wciąż w tym samym kierunku, innego bowiem nie znał... nie wiedział idąc tak naprzód, czy wróci jako stonoga, czy też jako słoń..." (Nagrody: 1968 - Prix Emile Cohl, nagroda na festiwalu w Mamaia, 1994 - Cannes);
- 1968 - Le trou / Dziura, muzyka: Robert Cohen-Solal. Smutne, a czasem skandaliczne przygody niebytu w poszukiwaniu własnej tożsamości. Nagrody: 1969 - 6. Międzynarodowy Festiwal Filmów Krótkometrażowych w Krakowie, Srebrny Smok);
- 1969 - Le labyrinthe / Labirynt, muzyka: Bernard Parmegiani. Walka człowieka ze sobą, innymi i fantomami, które go ścigają (labirynt znajduje się we wnętrzu człowieka). W hołdzie mistrzowi animacji Alexieyeffovi część filmu wykonana jego techniką szpilek. Nagrody: 1972 - festiwal Melbourne, Nagroda Specjalna;
- 1970 - Délicieuse catastrophe / Słodka katastrofa, muzyka: Robert Cohen-Solal. Przybyły intruz burzy monotonię świata i prowokuje wielką i okazałą katastrofę. Tadeusz Sobolewski o filmie: "Biała, elastyczna kula miarowymi podskokami 'wspina się' po schodach. Na końcu drogi kula zostanie zniszczona. Kula ta stanowi model małego kosmosu, którego ośrodkiem-atomem jest postać ludzka, człowieczek z marynarskiej koszuli, z zegarkiem i trąbką. Świat tego człowieczka znajduje się na stoliku, który z kolei pływa po czerwonym oceanie. Przypomina to starożytne wyobrażenia kosmosu. Człowieczek krąży po stoliku, a kula, w której się znajduje, dąży ku katastrofie. Rytm ulega zakłóceniu. Człowieczek jest zależny od ruchów kuli - ale nie do końca. Jest obdarzony indywidualnym niepokojem, na swoim ograniczonym polu wykonuje własne ruchy, zależne od woli. Może także - wbrew naturze i wbrew okolicznościom - popadać w bezruch. Na ile jest zależny, na ile wolny? W ten świat rządzący się koniecznością - wprowadzone zostają elementy nieprzydatne, poetyckie: złota kartka, trąbka, z której wydostają się kule. Jest to czysty schemat jakiejś egzystencji. Wiemy wszystko o tym świecie i obserwujemy, jak bohater w beznadziejnej sytuacji tworzy sobie własną metafizykę." ("Film" 28/76). Nagrody: 1971 - Prix Emile Cohl, 1972 - Festiwal w Nowym Jorku, nagroda, Grenoble - nagroda;
- 1973 - Coeur de secours / Zapasowe serce, muzyka: Francois Bayle. Beznadziejna miłość księżycowego klowna do dziewczyny we wnętrzu zatrzymanego zegara. Subtelne działania na świetlnej linie. Powiastka filozoficzna. Tadeusz Sobolewski o filmie: "W 'Zapasowym sercu' odsłania się 'fizykalne' podłoże prostej czynności gry w szachy. Autor działa tu jak fizyk, który śledzi ruch atomów. W tym małym kosmosie, wśród pulsującej materii, rozgrywa się dramat" ("Film" 28/76). Nagrody: 1973 - 10. Międzynarodowy Festiwal Filmów Krótkometrażowych w Kraków, Srebrny Smok; Międzynarodowy Festiwal Filmów Animowanych (International Animated Film Festival) w Annecy - Nagroda Specjalna, Prix de Qualité CNC; 1990 - Annecy, najlepszy film animowany ostatnich 30 lat;
- 1975 - Le pas / Krok, muzyka: Bernard Parmegiani. Parabola życia pokazana poprzez marsz w nieskończoność sześcianu stworzonego z mnóstwa kartek (arkuszy). Sześcian raz ulega zniszczeniu, to znów się odtwarza, jakby wbrew upływowi czasu. Nagrody: 1975 - Międzynarodowy Festiwal Filmów Animowanych w Annecy, Grand Prix, Prix de Qualité CNC, 1990 - Annecy, najlepszy film animowany ostatniego 30-lecia);
- 1977-1982 - Chronopolis, pełnometrażowy, kombinowany. muzyka: Luc Ferrari. Pierwszy i jedyny film długometrażowy Piotra Kamlera. Rodzaj baśni science-fiction o zagubionym we wszechświecie mieście Chronopolis, którego mieszkańcy starają się stworzyć czas. W rezultacie ten czas ich dopada i niszczy. Na początku filmu pojawia się napis: "Nie ma wystarczających dowodów na nieistnienie miasta Chronopolis. Przeciwnie, sny i rękopisy zgodnie świadczą o tym, że historia Chronopolis jest historią wieczności i pragnienia. Komponowanie materii czasu jest jedynym zajęciem i jedyną przyjemnością mieszkańców miasta - uroczystych i obojętnych. Pomimo monotonii nieśmiertelności trwają oni w nadziei na wydarzenie wielkiej wagi, które ma nastąpić podczas spotkania istoty ludzkiej z oczekiwaną chwilą. Otóż chwila ta właśnie powstaje...". Produkcja: Francja. Nagrody: 1982 - Best Childrens Film, 1983 - Critics Award, Porto Special Mention;
- 1988 - Chronopolis, wersja średniometrażowa;
- 1993 - Une Mission Éphémère / One Ephemeral Mission / Ulotna Misja, muzyka: Bernard Parmegiani. W niebie pojawia się biała kula, która zaczyna eksplorację wszechświata, ewoluując przy tym, aż do pojawienia się figury, która, jak cudotwórca, animuje materię. Produkcja: Francja. Nagrody: 1994 - Marlyle Roi, nagroda za najlepszy film animowany.
Autor: Jan Strękowski, listopad 2008.