Na początku była przyjaźń, wspólne zainteresowania, podobne poczucie humoru, zbieżne fascynacje muzyczne. Mirosław Bałka, Mirosław Filonik i Marek Kijewski poznali się na początku lat 80. w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Pierwsi dwaj studiowali w pracowni prof. Jana Kucza, Kijewski (po krótkim epizodzie w Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Gdańsku) – w pracowni prof. Jerzego Jarnuszkiewicza. Razem eksplorowali życie nocne stolicy i uczestniczyli w tak zwanym życiu studenckim, które wówczas koncentrowało się w akademiku uczelni artystycznych Dziekanka przy Krakowskim Przedmieściu. Na czwartym roku studiów Bałka i Filonik przeprowadzili wspólną akcję, którą nazwali "Adoracją Andropowa" (1984), kilka dni po śmierci radzieckiego pierwszego sekretarza. Najpierw poszli do radzieckiej ambasady w Warszawie, gdzie złożyli wpis w księdze kondolencyjnej, potem – w pracowni na Akademii otworzyli kapliczkę poświęconą Andropowowi, ze zdjęciem wyciętym z "Trybuny Ludu", z obawy przed prowokacją zamykaną na kluczyk na prośbę profesora.
Na ostatnim roku studiów, wczesną wiosną 1985 roku, zrodziła się koncepcja grupy artystycznej, która – w przeciwieństwie do innych działających wówczas formacji, jak chociażby warszawska Gruppa – wcale nie miała być grupą, lecz Świadomością, która miała łączyć artystów. Pierwotna koncepcja zakładała otwarty charakter formacji, możliwość dołączania do niej chętnych artystów. Tak się też stało w Katowicach w kwietniu 1985 roku, gdzie Bałka pojechał odebrać nagrodę za rysunek "Sanitariuszka" na Przeglądzie Rysunku Studenckiego. Do Świadomości zaproszeni zostali wówczas młodzi artyści z Katowic, Poznania, Wrocławia. Ich uczestnictwo w Neue Bieriemiennost' nie zostało jednak odnotowane w annałach sztuki, nigdy też nie uczestniczyli w żadnej z wystaw Świadomości.
Neue Bieriemiennost' nie ujawniła się przed ukończeniem studiów. W czerwcu 1985 roku swoje dyplomy obronili spektakularnie Mirosław Bałka i Mirosław Filonik. Komisję z Akademii Sztuk Pięknych zabrali na wycieczkę do podwarszawskiej wsi Żuków. Tam, w opuszczonym drewnianym domu, zaprezentowali "Pamiątkę Pierwszej Komunii Świętej" (Bałka, dziś w kolekcji Muzeum Sztuki w Łodzi) oraz instalację złożoną z marmurowych głów, których twarze uzupełniało prawdziwe mięso (Filonik). W rozbudowanej akcji z udziałem miejscowych dzieci, podbudowanej atmosferą miejsca, Bałka zabrał gości w wycieczkę w przeszłość – do swego dzieciństwa. Jego dyplomowa rzeźba była autoportretem. Filonik zdecydował się na radykalny gest, zrywając z tradycyjnym pojmowaniem rzeźby poprzez użycie jednego z najbardziej nietrwałych materiałów. Nie przetrwała też rozbudowana instalacja dyplomowa Marka Kijewskiego, który bronił się kilka miesięcy później, w grudniu 1985 roku, poświęcona kontrowersyjnemu muzykowi Klausowi Nomi. Zapamiętano głównie niecodzienną obronę dyplomów w Żukowie i akcję Bałki, o której Anda Rottenberg pisała, że "odbyła się ceremonia spinająca w jedno dwa wydarzenia: akt przekroczenia progu niewinności i akt wejścia w dojrzałość".
O ile trójce artystów nikt nie przypisywałby już niewinności, o tyle wielu z pewnością odmówiłoby im również miana dojrzałych, z uwagi na niecodzienny i radykalny humor, którym charakteryzowały się ich działania, a który ujawnić się miał już wkrótce na pierwszej wystawie grupy.
W Warszawie Neue Bieriemiennost' zaistniała w najważniejszym wówczas miejscu dla sztuki, i jednej z niewielu galerii, gdzie mogły mieć miejsce artystyczne debiuty – w Pracowni Dziekanka, prowadzonej przez Jerzego Onucha i Tomasza Sikorskiego, we wspomnianym już akademiku. Pracownia Dziekanka wobec bojkotu oficjalnych instytucji poświęconych sztuce współczesnej oraz zamknięciu niektórych niezależnych galerii (Repassage) stała się jednym z niewielu miejsc liczących się na artystycznej mapie Warszawy, jednocześnie pozostając pod patronatem Akademii Sztuk Pięknych i będąc w naturalny sposób z nią związaną (kierowali nią absolwenci ASP, sprzyjał jej dziekan do spraw studenckich Ryszard Winiarski). Chociaż od lat 70. z Dziekanką związana była przede wszystkim grupa artystów neoawangardowych, uprawiających sztukę medialną i performens, w latach 80. występowała tu malarska Gruppa, swój debiut miał malarz Leon Tarasewicz, a także Neue Bieriemiennost'.
Pierwsza wystawa Neue Bieriemiennost' odbyła się 8 marca 1986 roku. Data nie była przypadkowa – tego dnia przypadał Międzynarodowy Dzień Kobiet. Zamiarem artystów było działanie na datach i świętach, głównie z tzw. czerwonego kalendarza, narzuconych przez komunistyczne państwo. Nie zawsze udawało się zachować tę zasadę, większość wystaw grupy odbywała się "na rzecz" czegoś, nigdy jednak na serio. Podobnie jak trudno było uznać złożenie wpisu w księdze kondolencyjnej zmarłego Andropowa za rzeczywisty hołd warszawskiej młodzieży składany radzieckiemu pierwszemu sekretarzowi, tak nikt nie wierzył, by Bałce, Filonikowi i Kijewskiemu zależało na uczczeniu 8 Marca, 9 Maja czy Huty Warszawa, co również miało miejsce. Humor i absurd zamieniał czczenie rocznic w kpinę i nadawał mu subwersywnych znaczeń, nawet jeśli same wystawiane prace czy performensy nie odnosiły się bezpośrednio do zawartych w tytule wystaw świąt. Charakterystycznym elementem wystaw Neue Bieriemiennost' były tzw. "aktywne wernisaże". Otwarcia urozmaicały wspólne akcje lub performensy poszczególnych artystów.
Na pierwszej wystawie, "Na rzecz kobiet", Mirosław Filonik przedstawił "Kobietę z pierza", ułożoną z puchu na dmuchanym materacu, a następnie rozdmuchaną przez niego na publiczność, w myśl sentencji "kobieto, puchu marny". Na kolejnej wystawie, "Poświątecznej", 1 kwietnia 1986 roku w Galerii Wieża (prowadzonej przez Joannę Kiliszek w wieży kościoła św. Anny w Warszawie), Bałka przygotował akcję, której motywem przewodnim był wielkanocny zając, czapki z zajęczymi uszami oraz groźne zajęcze szczęki, które okazywały się metalowymi wnykami. Wtedy też Filonik prezentował tort, z którego pod wpływem działania zaczynu drożdżowego wyłaniała się głowa manekina, pokryta lukrem, który zlizywały języki podwieszone pod baldachimem.
Wystawa "Na rzecz pokoju" odbywała się jednocześnie w Dziekance i Wieży 9 maja 1986 roku, gdy w PRLu obchodzono Dzień Zwycięstwa. Na 41. rocznicę zakończenia drugiej wojny światowej Bałka przygotował performens ukazujący niemoc tych lat. Przygotował 41 gipsowych bumerangów, wypełnionych pyłem, sianem, prochem i ciskał nimi o ścianę, na której rzutował wakacyjny slajd. Żaden z bumerangów ani nie przedostawał się do mazurskiego pejzażu, ani tym bardziej nie wracał. W inny sposób do rocznicy odniósł się wówczas Kijewski, który zaprosił publiczność do tańca do piosenki zespołu The Beatles "She Loves You", podczas którego zniszczona została schematyczna mapa politycznych podziałów na bliżej nieokreślonym kontynencie. Wtedy też Filonik po raz pierwszy pokazał rzeźbę "Honoloulou Baboon" – sporej wielkości goryla, umieszczonego na obrotowej podstawie; małpa obracała się wokół osi, gdy ktoś kręcił korbą. Obok na zaaranżowanej plaży leżała syntetycznie potraktowana para. Goryl sprawiał jednocześnie wrażenie groźnego, i pozbawionego swej siły - nie mógł się ruszyć, mógł jedynie kręcić się w miejscu.
W tym czasie w naturalny sposób Neue Bieriemiennost' zapoznała się i zaprzyjaźniła ze środowiskiem rzeźbiarzy z Poznania – grupą Koło Klipsa i jej byłym członkiem Piotrem Kurką. Podobna oś współpracy funkcjonowała zresztą między środowiskiem Dziekanki i poznańskiej galerii Wielka 19. To tam w grudniu 1986 roku odbyła się kolejna wystawa Bałki, Filonika i Kijewskiego (z gościnnym występem ich kolegi Andrzeja Łopińskiego zwanego Warchołem). Wystawa "Na rzecz wszystkich świętych", parokrotnie przekładana, miała odbyć się w Barbórkę, stąd powstało słynne zdjęcie artystów w górniczych czapkach. Motywem przewodnim wystawy były jednak motywy animalistyczne, jej patronem – św. Franciszek, a antybohaterem – Pawłow.
Na wszystkich wystawach Neue Bieriemiennost' artyści wystawiali indywidualne prace. Wyjątkiem od tej reguły była wykonana wspólnie figura Bokassy (zwanego "Pałacożercą") na wystawie "Na rzecz Jeana Bedela Bokassy" w warszawskiej Stodole. Jej bohaterem był środkowoafrykański cesarz, który zasłynął ze swej rozrzutności, okrucieństwa i (nieudowodnionego) kanibalizmu. Prace wykonane przez poszczególnych członków grupy (oraz ponownie Andrzeja Łopińskiego) stanowiły dary złożone ogromnej kukle i odwoływały się m.in. do bryły Pałacu Kultury i Nauki. Figurę Bokassy charakteryzował kilkumetrowy fallus, podwieszony pod sufitem. Artyści najpierw celowo opóźniali otwarcie wystawy (m.in. nastąpiło odczytanie napisanego z tej okazji tekstu Andy Rottenberg "Przesunięcie metafizyczne"), a gdy drzwi do galerii zostały otwarte, podciągali penisa Bokassy niczym marynarze, na progu pomieszczenia rozlewając kleistą substancję przypominającą spermę. (Odtworzenie rzeźby oraz próba odtworzenia performensu odbyła się na wystawie "I Could Live in Africa" w Witte de With w Rotterdamie w 2010 roku.) Afrykański satrapa, egzotyczna i daleka postać, posłużył jako absurdalna metafora PRLu.
Ostatnia z cyklu wystaw "na rzecz" odbyła się w 1987 roku w Galerii Dziekanka (wówczas prowadzonej już przez Joannę Kiliszek i Tomasza Sikorskiego). Tym razem patronką wystawy stała się Huta Warszawa, która na prośbę artystów sprezentowała im arkusze blach. "Metaloplastyka na rzecz huty Warszawa" nie przypominała jednak w niczym tego, co rozumiano pod słowem "metaloplastyka". Oprócz wykutych wcześniej w blachach prac, artyści wykonali performens w obecności publiczności, podczas którego uderzali w blachy i tworzyli kakofonię, zainspirowani muzyką zespołu Test Departments.
Ostatnie dwie wystawy Neue Bieriemiennost' – w Galerii Rzeźby w Warszawie w 1988 roku oraz w Galerii Arsenał w Białymstoku w 1989 roku – były zaledwie echem wcześniejszych akcji, aczkolwiek pojawiły się na nich prace wybitne i wyjątkowe: "Sprzedawca soli" Bałki, "Rozważania Zygmunta III nad kobietą upadłą na duchu" Kijewskiego czy "XXX" Filonika. Po drodze gdzieś uleciał jednak duch grupowych działań. W wystawach tych nazwę "Neue Bieremiennost" poprzedzał już przedrostek "Keine", a przed wystawą w Galerii Rzeźby Bałka odczytał tekst, w którym ogłaszał rozwiązanie grupy.
Poza wystawami Neue Bieriemiennost' oraz paroma zaledwie wystawami indywidualnymi, Bałka, Filonik i Kijewski w drugiej połowie lat osiemdziesiątych funkcjonowali głównie na ekspozycjach zbiorowych. Dekadę charakteryzowało powtarzane wielokrotnie pytanie o charakter powstającej wówczas sztuki, zwłaszcza sztuki młodych. Zanim jeszcze się zakończyła, odbyły się takie głośne wystawy jak "Ekspresja lat 80-tych" w BWA w Sopocie (1986, zorganizowana przez Ryszarda Ziarkiewicza), "Co słychać" w byłej fabryce Norblina w Warszawie (1987, zorganizowana przez Andrzeja Bonarskiego). Na Biennale Sztuki Nowej co dwa lata (od 1985 roku) zjeżdżali artyści z całej Polski. Szczególną uwagę zaczęto przywiązywać do rzeźby, uznając, że po boomie na malarstwo w pierwszej połowie dekady, nadszedł czas na medium rzeźbiarskie. Tę zmianę optyki zapowiadała już wystawa "Figury i przedmioty", zorganizowana w Pułtusku (która następnie odwiedziła szereg polskich miast), a potwierdzały takie przedsięwzięcia jak warszawskie wystawy z 1988 roku "A teraz rzeźba" (Andrzej Bonarski) i "Rzeźba w ogrodzie" (Anda Rottenberg), jedna w pawilonie SARP, druga – w jego parku.
W tej perspektywie Neue Bieriemiennost' staje się zjawiskiem typowym dla drugiej połowy lat osiemdziesiątych. Mimo koncepcji otwartej Świadomości, która okazała się mało realna już w pierwszych próbach jej realizacji, Neue Bieremiennost' była niewielką formacją artystyczną, jakich wówczas wiele funkcjonowało. Lata osiemdziesiąte były bowiem czasem grup, które – zdaniem niektórych – zastępowały artystyczny mecenas i spełniały istotne funkcje autopromocyjne. Formacja Bałki, Filonika i Kijewskiego nie odbiegała pod tym względem od pozostałych i wymienia się ją dzisiaj w jednym ciągu z warszawską Gruppą, poznańskim Kołem Klipsa czy wrocławskim Luxusem. Neue Bieriemiennost' wyróżniała jednak wyjątkowa koncepcja, wpisująca twórczość rzeźbiarską w polityczne realia schyłkowego PRLu, w którym niektórych gestów i oficjalnego blichtru nie można już było brać całkowicie na poważnie. By to osiągnąć, ich prace ożywały, stawały się elementem performensów i akcji. Wiele z nich, wykonanych z nietrwałych materiałów, nie przetrwało, czy też ich zniszczenie od początku wpisane było w ich naturę. W kolejnej dekadzie, gdy rozeszły się drogi Bałki, Filonika i Kijewskiego, ich rzeźby "sztywnieją", zatrzymują się, wymagając innego rodzaju refleksji, niż w szybkich, jednodniowych czy trwających zaledwie jeden wieczór pokazach.
Autor: Karol Sienkiewicz, czerwiec 2010.