Dyplom w zakresie malarstwa architektonicznego otrzymała we wrocławskiej PWSSP (dzisiaj ASP) w roku 1966. Wykonała dekoracje wnętrz sakralnych, między innymi Drogę Krzyżową we wrocławskim kościele św. Wawrzyńca i w Kostrzy. Najbardziej konsekwentnie uprawia jednak malarstwo sztalugowe. Od wielu lat współpracuje z Ośrodkiem Praktyk Teatralnych w Gardzienicach. Debiutowała w roku 1967 wystawą w Galerii Teatru Kalambur we Wrocławiu.
W latach 60., 70. i jeszcze na początku 80. uprawiała twórczość przez jednych zaliczaną do "nowej figuracji", przez drugich nazywaną "realizmem magicznym". W najwcześniejszych pracach monumentalizowała postać, a zarazem śmiało kadrowała (Kadr, 1975; Kęs, 1978). Niektóre odwoływały się do tradycji groteski (prześmiewcze Teren prywatny z roku 1976 i Ślady kompromisów z 1977). Na licznych płótnach artystki pojawiały się wyraziście przedstawiane postaci i przedmioty, zwykle w prowokacyjnie, jakby surrealistycznie zaaranżowanych wnętrzach o niecodziennym klimacie (seria Katalog westchnień, przed 1978). Szczególnie jednak upodobała sobie portret, o czym pisał Mirosław Ratajczak:
"Mira Ż.-A. maluje wiele portretów, stanowią one właściwie podstawowy rodzaj jej wypowiedzi artystycznej, określają [...] charakter innych prac artystki [...]. W ostatecznej relacji powstaje, obok typowego portretu, przedstawienia twarzy bądź postaci konkretnego człowieka, portret-spektakl, wielowymiarowy, przestrzenny, portret-album rodzinny, portret-pamiątkowa fotografia, portret-towarzyskie przyjęcie, portret-łąka itp. Rzeczywista obecność człowieka nadaje jego otoczeniu specyficzne cechy, właściwe tylko jemu".
Wśród tych wizerunków znaczącą rolę odgrywał własny (Zrastanie, 1977; Trzykrotnie bliższa, 1980). Bezceremonialnie, świadomie niezręcznie malowane obrazy Żelechower-Aleksiun przez długi czas ukazywały świat brzydkich kobiet i mężczyzn, świat bez żadnych - także kolorystycznych - upiększeń. Cierpka tonacja barwna podkreślała, że jest to rzeczywistość nieretuszowana (Piknik, 1980). Przez ostentacyjną pospolitość form przezierał jednak liryzm przedstawianych sytuacji. W nadto zwyczajnym, szarym świecie malarka dostrzegała: tęsknotę, czułość, namiętność, miłość (A tych, co kocham, przy tym sadzam stole, przed 1977). Tu widać było parę zakochanych, gdzie indziej rodziców z małym dzieckiem albo samotną kobietę w oknie (Okno I, Okno II). Wiele kompozycji akcentowało poczucie bólu, cierpienia. Przede wszystkim zaś samotności, obcości wśród ludzi. Niektóre podkreślały poczucie przemijania czasu (Sączy się, przenika, przecieka, Ucieka, umyka, ulata - oba z roku 1980); inne wprowadzały elementy autorskiej mitologii (Get między Czarnym i Białym, 1981).
W latach 60.-70. artystka aktywnie uczestniczyła w ważniejszych przeglądach malarstwa polskiego: 4. i 7. Polskiego Malarstwa Współczesnego w Szczecinie (1967, 1974), 8. i 9. Wystawa Grupy Realistów w Warszawie (1968, 1969), "Portret człowieka" w warszawskiej "Zachęcie" (1971), Konkurs im. Jana Spychalskiego* w Poznaniu (1975, 1976), "Polaków portret własny" w Krakowie (1979).
Wiele lat temu Żelechower-Aleksiun zarzuciła jednak pierwotną twórczość. Po podróży do Izraela, którą odbyła pod koniec lat 80., sięgnęła do korzeni, do tradycji, do przekazu religijnego. Od tej pory odwołuje się do Pisma - czasami nawet cytuje jego fragmenty w obrazach, czyniąc zeń znak plastyczny. Pokazuje, jak "rzeczywistość mityczno-religijna, zakorzeniona głęboko w podświadomości, współistnieje z naszym tu i teraz" - pisała o jej wcześniejszej twórczości Krystyna Iłłakowicz, ale i o malarstwie z lat ostatnich można powiedzieć podobnie. Kompozycje ukazują często sceny z życia codziennego, wplecione w religijne Uniwersum i przez to uświęcone. Przedstawiają przede wszystkim widziany z wysoka rozległy krajobraz, w którym pojawiają się biblijne symbole, kabalistyczne znaki oraz elementy żydowskiego świata. Drabina, słup ognia, ale także Góra Synaj, Ściana Płaczu, macewy na zrujnowanym kirkucie, Żydzi na małomiasteczkowym jarmarku itp. elementy unaoczniają wizję świata oglądanego w całości, z ponadludzkiej perspektywy, wizję kosmiczną. Mira Żelechower-Aleksiun snuje wielopoziomową narrację - obrazuje okruchy, ślady przeszłości i teraźniejszości, ukryte w rozmaitych niszach, wąwozach, skalnych rozpadlinach, które dopiero widziane z góry układają się w czytelne sekwencje. Sens ich wzajemnego przenikania oddaje także sposób malowania obrazów - drobnymi, pulsującymi migotliwie uderzeniami pędzla. Tonacja barwna jest zwykle rozjaśniona, wręcz roziskrzona, a nastrój - pełen wiary w urzeczywistnienie wizji.
Podróż do Ziemi Świętej była dla artystki wędrówką w czasie i przestrzeni, ale przede wszystkim w głąb siebie, ku odkryciu własnej tożsamości - pielgrzymką, która przyniosła odrodzenie także jej sztuce. Prace powstałe pod wpływem owej podróży "od Ziemi Świętej do Ziemi Obiecanej" wyróżnia, jak pisał Wojciech Skrodzki, "polifoniczność znaczeń". Główny bohater kompozycji z lat 70. - człowiek, będący przedtem zawsze w centrum zainteresowań autorki - teraz został ujrzany w szerszej, odleglejszej perspektywie: już nie egzystencjalnej, a metafizycznej. Postać ludzka zmalała, stała się tylko drobną częścią większej całości. Nie zmieniła się natomiast - zawsze wysoka - temperatura emocjonalna prac Miry Żelechower-Aleksiun. Na tę cechę warto zwrócić uwagę tym bardziej, że żarliwość tego rzędu jest w dzisiejszej sztuce zjawiskiem rzadkim.
O swojej wędrówce śladami kultur malarka opowiada w trzech cyklach: Warstwy świata, Ćwiczenia duszy i Dziedzictwo. Marek Rostworowski napisał przed laty w katalogu wystawy ostatniego z nich, że należące doń obrazy są owocem
"[...] osobistego objawienia, które nie wzięło się ani z wychowania, ani z przynależności do jakiejś wspólnoty, ani z przyjęcia określonej doktryny teologicznej, ale z intuicji własnych korzeni".
Ostatnie prace niemal przysłoniły wcześniejsze dokonania artystki. Rzadko dzisiaj pokazywane, niejako zakryte przez późniejsze doświadczenia, zostały niemal zapomniane, a przecież o ich autorce pisano słusznie przed laty jako o jednej z najciekawszych osobowości pokolenia "neofiguratywistów". Ponadto w jednym i drugim przypadku mamy do czynienia ze sztuką na wskroś osobistą. Można ją też nazwać "sztuką czystych intencji". Zarówno pod względem "formy wewnętrznej", jak i "zewnętrznej", zarówno pod względem tego, o czym opowiada, jak też z uwagi na sposób, w jaki to czyni.
Mira Żelechower-Aleksiun brała żywy udział w ruchu kultury niezależnej w latach stanu wojennego (między innymi jako współorganizatorka wrocławskiego Biennale Młodych "Droga i Prawda"). Nadal prowadzi aktywną działalność pozaartystyczną, głównie na rzecz pojednania chrześcijan i Żydów.
Autor: Małgorzata Kitowska-Łysiak, Instytut Historii Sztuki KUL, styczeń 2005.