Michał Cichy jest amatorem parzenia herbaty, muzyki poważnej, ligi hiszpańskiej i długich spacerów. Urodził się w 1967 roku w Warszawie. W czasach PRL-u angażował się w działalność opozycji. Zaraz po tym, gdy dostał się do stołecznego VI Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Reytana, zapisał się do słynnej Czarnej Jedynki – 1 Warszawskiej Drużyny Harcerskiej im. Romualda Traugutta. W latach 80. związany także ze środowiskiem "Głosu" Antoniego Macierewicza jako pracownik kolportażu oraz z "Przeglądem Katolickim".
Na Uniwersytecie Warszawskim podjął studia na Wydziale Historycznym, drugiego kierunku – historii sztuki – nie ukończył. Jeszcze jako student w maju 1989 roku wszedł do siedziby "Gazety Wyborczej", nie mogąc dostać pierwszego wydania periodyku. Ówczesny szef wydawnictwa Grzegorz Lindenberg przyjął go do pracy w charakterze pomocnika redakcji. Szybko przeszedł do działu zagranicznego, z czasem do sekretariatu, gdzie prowadził całe numery. W latach 1993-98 kierował działem kultury, a także redagował istniejący wtedy dodatek o książkach. Ponadto był współtwórcą i sekretarzem Nagrody Literackiej Nike (lata 1997-2002) oraz wieloletnim współpracownikiem Amerykańskiego Muzeum Pamięci Holocaustu w Waszyngtonie, dla którego przeprowadzał wywiady z polskimi świadkami Zagłady.
Jako prozaik Cichy zadebiutował w 2014 roku pozycją "Zawsze jest dzisiaj". Otrzymał za nią nominację do Nagrody Conrada oraz Nagrodę Literacką Gdynia w kategorii proza. Kapituła wyróżniła go "za cierpliwość, za ciekawość, za wysoką klasę literackiej gry w klasy" (Małgorzata Łukasiewicz), a także określono go mianem "natchnionego perypatetyka, który pośród warszawskich trotuarów i krawężników, granitów i kostki Bauma znalazł nieoczywisty wzór życia i literatury oraz literatury i życia. Proza nigdy nie brzmiała tak dobrze, sięgając bruku" (Zbigniew Kruszyński). Na początku 2017 roku ukazała się jego druga książka pt. "Pozwól rzece płynąć".
Obie są zbiorem literackich impresji, miniesejów, refleksji nad codziennością. W swojej twórczości Cichy prezentuje postawę XIX-wiecznego flânuera - włóczęgi z uwielbieniem, choć nie bezkrytycznie, przyglądającego się miejskiej scenerii. Przestrzenią rozmyślań staje się Warszawa, szczególnie stare dzielnice z Ochotą na czele, którą nazywa środkiem świata i swoim rewirem. Tutaj żyje od dwudziestu lat w mieszkaniu odziedziczonym po ciotecznej babci. Dlatego też często powtarza, że nie on wybrał to miejsce, ale ono mu się przytrafiło.
Ta zgoda na los i afirmacja otaczającego świata stały się jego filozofią życiową, natomiast metodami jej realizacji uczynił spacer, przypadkowe rozmowy czy niespieszne obserwacje. Pisanie traktuje jako formę życia towarzyskiego, tyle że z nieznajomymi. Zanim refleksje na temat doświadczania miasta przelał na papier, swoje przemyślenia publikował w formie statusów na Facebooku. Ten popularny portal społecznościowy jest dla niego rodzajem prywatnej gazety. W wywiadzie dla "Tygodnika Powszechnego" przekonuje: "Wszystko jest dla mnie działalnością literacką – nawet wysyłanie esemesów. Od kiedy zdecydowałem się pisać książki, każdy tekst jest dla mnie potencjalną materią pisarską".
Cichy opisuje swój mikrokosmos w zbliżeniu, dbając o każdy szczegół. Nie podporządkowuje się konwencjom gatunkowym, prozatorską frazę przełamuje liryczną wrażliwością. Jego dzieła są epizodyczne, utrzymane w poetyce fragmentu, stąd też ich niewielka objętość: "Zawsze jest dzisiaj" liczy 72 strony, "Pozwól rzece płynąć" – nieco ponad 120. Mają one kontemplacyjny charakter, nie stronią od ironii, unikają kategorycznych sądów. Autor nie tworzy fikcyjnych postaci, lecz zapisuje zdarzenia, w których uczestniczy, zasłyszane rozmowy, zauważone zjawiska. Bohaterami jego książek są przypadkowo mijani na ulicy przechodnie, sąsiedzi, zaprzyjaźnione ekspedientki, bezdomni, pijacy, zwierzęta (Cichy zazwyczaj spaceruje w towarzystwie psa Myszki) i on sam. Przyznaje, że pisze prawdę w stylu fiction.
Znaczącą – jeśli nie główną – rolę w jego twórczości odgrywa przyroda, jej współbrzmienie z krajobrazem miejskim i stosunek człowieka do niej. Choć w "Pozwól rzece…" stwierdza, że "świat nie ma natury tekstu", nadaje mu ją poprzez uporządkowanie i interpretację wrażeń zmysłowych. Istotne są dla niego: zauważanie bez wypatrywania, wyciszenie, wewnętrzna harmonia, nastawienie na tu i teraz. Mówi: "Staram się unikać pośpiechu. Uważam, że pośpiech to jedna z najgorszych chorób współczesności. Staram się poruszać jak najwolniej i zadbać o to, by mieć jak najwięcej czasu na zwyczajne, codzienne zajęcia".
Autorka: Agnieszka Warnke, marzec 2017
Twórczość:
- "Zawsze jest dzisiaj", wyd. Czarne, Wołowiec 2014
- "Pozwól rzece płynąć", wyd. Czarne, Wołowiec 2017