W 2019 roku otworzyła się pierwsza indywidualna wystawa Marii Lobody w CSW Zamek Ujazdowski zatytułowana "Siedząc tutaj znudzona jak lamparcica" ("sitting here as bored as a leopard"). Tytuł artystka zaczerpnęła z wiersza Sylvii Plath "Wczesne odejście" ("Leaving Early"), ale to nie jedyna inspiracja z literatury lub filmu, jaką odwiedzający mogli znaleźć w wystawie. Artystka umiejętnie przekierowała uwagę widza ze swej sztuki, na zawarte w niej kody, metafory, symbole i zagadki, naśladując jej ulubionych twórców i twórczynie: Alfredem Hitchcockiem, Agatą Christie czy Edgarem Allanem Poe.
Wystawa zaprezentowała premierowe prace Lobody, wśród których znalazły się rzeźby, fotografie, obiekty, a nawet witraż. Jak mówi artystka: "Każdą wystawę próbuję zbudować wokół małej opowieści – takiego haiku – dzięki czemu wszystkie prace »należą do siebie«, wszystkie oddziałują na siebie wzajemnie". Każda praca tworzyła logiczną strukturę, jednocześnie, starając się zburzyć płynność narracji.
Kluczowe w rozumieniu prac Marii Lobody, są ich tytuły, które służyły odbiorcom niczym mapa, wyznaczająca drogę w plątaninie dziwnych, magicznych opowieści, w których panuje iście Lynchowski nastrój: nic nie jest takie, jak się wydaje. Tytuł wystawy przywołuje na myśl znudzonego, leniwego, ale jednak drapieżnika, który jednocześnie wzbudza uczucie spokoju i zagrożenia. Śmiertelne niebezpieczeństwo wyrażone jest nie za pomocą napięcia, ale nudy – cisza przed burzą.
Wejście do przestrzeni wystawienniczej prowadziło przez minimalistyczną kolumnadę, która zazwyczaj symbolizuje władzę i przepych. U Lobody jednak kolumnom brak ozdobności i wytworności, to raczej gra ze znaczeniami kulturowymi.
Głównymi elementami ekspozycji były spore rzeźby, postawione na środku sali i utrzymane w neutralnej, modernistycznej estetyce, które służyły przede wszystkim za siedziska dla osób opiekujących się wystawą, jak i ją odwiedzających. To kolejne ledwie zarysowane, a znaczące przełamanie naszych przyzwyczajeń, które ma służyć ich dekonstrukcji. Wzmocnieniem tego efektu były cienie żaluzji na ścianach, które raczej przypominały wnętrze biura, niż świątynię.
Loboda bawi się z utartymi schematami, jakimi podążamy, odwiedzając muzea i galerie – ostatecznie dzieła sztuki chroni się przed dotykiem odwiedzających. Artystka zawarła mnóstwo tego typu kontrastów w wystawie "Siedząc tutaj znudzona jak lamparcica", co sprawiło, że oglądanie wystawy stało się nieoczywistą podróżą przez intertekstualny świat artystki, podległy wielu interpretacjom.