Marcin Sauter zaczynał jako fotoreporter największych polskich dzienników ("Gazeta Wyborcza", "Rzeczpospolita"), a także miesięcznika "Pozytyw". Blisko współpracuje - jako realizator projektów fotograficznych - z bydgoskim Teatrem Polskim. Jest członkiem Związku Polskich Artystów Fotografików. Autor wielu znakomitych wystaw, m.in. "Wilno - życie codzienne", "Camerimage", "Ponad niebem" czy "Kawałki świata", eksponowanej we wrocławskim Arsenale podczas ósmej edycji Międzynarodowego Festiwalu Era Nowe Horyzonty (2008). Tak o tej wystawie pisała Agnieszka Szeffel w katalogu wrocławskiej wydarzenia:
"...to zbiór fotografii (...) z ostatnich trzech lat, zrobionych głównie w Rosji i Stanach Zjednoczonych. Kiedyś fotoreporter, odkąd zajął się realizacją filmów dokumentalnych jako reżyser i operator, traktuje fotografię bardziej osobiście. Nie układa już zdjęć w fotoreportaże czy fotograficzne eseje. Tę narracyjną rolę w jego twórczości przejął film. Każda fotografia jest zatem osobnym bytem, skupionym na subiektywnym, autorskim odbiorze zastanej sytuacji. Łączy je to, co Sauter lubi najbardziej - rozległe przestrzenie, miejskie krajobrazy, ludzkie wizerunki".
Sauter jest absolwentem Wyższego Studium Fotografii w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi oraz kursu dokumentalnego Mistrzowskiej Szkoły Reżyserii Filmowej Andrzeja Wajdy (2005), prowadzonego pod kierunkiem Marcela Łozińskiego. Szkole Wajdy pozostaje wierny do chwili obecnej, tam realizuje swoje filmy, tam prowadzi zajęcia - jako wykładowca (zarówno w szkole, jak i w tzw. przedszkolu filmowym, czyli warsztatach dla młodych, początkujących dokumentalistów).
Karierę filmowca amatora rozpoczął w 1997 roku, realizując razem z Maciejem Cuske niezależną fabułę - utrzymaną w konwencji absurdalnej czarnej komedii - I co wy na to, Gałuszko?. Oto w małej rybackiej wiosce o wdzięcznej nazwie Wdzydze Tucholskie nagle pojawia się syrenką nieznajomy mężczyzna. W tym samym czasie miejscowością wstrząsa seria tajemniczych morderstw. Marzeniem komendanta posterunku, namiętnego czytelnika kryminałów, jest wcielenie się w detektywa, by rozwiązać jakąś skomplikowaną zagadkę kryminalną. I właśnie nadarza się ku tenu dobra okazja. Będzie próbował ją rozwikłać ze swym asystentem, tytułowym Gałuszko... Ten godzinny film, mimo że realizowany w warunkach amatorskich, był kręcony z dużym rozmachem (efekty specjalne, zdjęcia podwodne). Nic dziwnego, że jego produkcja trwała blisko pięć lat. Dziś uchodzi za tytuł kultowy w środowisku polskich offowców.
Sauter edukację filmową rozpoczął w Szkole Wajdy. W drugiej edycji Ciszy (2005), szkolnej antologii, zwierającej sześć ćwiczeń dokumentalnych, znalazła się - jako Ćwiczenie szóste - trzyminutowa etiuda nakręcona w polskim parlamencie. Sauter dyskretnie obserwuje zachowania posłów w czasie sejmowego wystąpienia. Przemawiający parlamentarzysta mówi o skutkach liberalnych rządów ostatnich piętnastu lat, rozległej strefie biedy, ubóstwie, ogromnym bezrobociu rodzącym patologie. Zasiadający w sejmowych ławach posłowie słuchają go raczej biernie: ktoś czyta gazetę, ktoś inny drzemie, jeszcze inny bawi się aparaturą do głosowania, wielu sprawia wrażenie całkowicie zagłębionych w swoich myślach. Gdy kończy, "wyciszeni" parlamentarzyści stają się nagle gwarni, zaczynają rozmawiać, sięgają po telefony komórkowe, słychać wybuchy śmiechu. Znów przycicha, za mównicą staje kolejny poseł...
W tym samym roku nakręcił w Szkole jeszcze jedną etiudę. Za płotem (2005) stało się festiwalowym hitem, zdobywając laury w Londynie, Nowym Jorku, Paryżu, Wilnie, Poznaniu i Krakowie. Ten 13-minutowy dokument rozgrywa się w wiejskiej zagrodzie. Jest letni, upalny dzień. Obserwujemy życie codzienne rodziny Stopów, a właściwie tylko jej najmłodszych przedstawicieli. Pieje kogut, dzieci się budzą, poranna toaleta, kromka chleba zjadana na podwórku podczas zabawy. Jedno dziecko usiłuje jeżdzić na rowerku, inne bawi się zdezelowanym wentylatorem, kurki, kaczki, piesek, kotek, chora jaskółka, którą trzeba nakarmić upolowanym "robackiem". Przypomina się Cisza (1999), słynna dokumentalna etiuda szkolna Małgorzaty Szumowskiej, nakręcona gdzieś z dala od zgiełku, w jednej z mazurskich wiosek. Tam też pojawiały się dzieci. I życie w symbiozie z naturą. W swojej etiudzie Sauter dodaje jeszcze rzeczywistość "zza płota", którą bacznie obserwują jego mali bohaterowie. A za płotem od czasu do czasu przechodzą letnicy, przejeżdża wyładowany letnim ekwipunkiem samochód...
W Za płotem Sauter nie ingeruje w zastaną rzeczywistość, obserwuje ją cierpliwym okiem swej kamery, wyławiając z niej najbardziej smakowite kąski. Warto dodać, że jego dokument znalazł się na liście dziesięciu najlepszych filmów krótkometrażowych ostatnich lat, promowanych przez francuską L'Agence du Court Metrage.
Rok 2005 okazał się niezwykle owocny dla reżysera - realizuje jeszcze 52-minutowy dokument Kino objazdowe (2005). I znów wielki sukces - pięć festiwalowych nagród, ze Srebrnym Lajkonikiem Krakowskiego Festiwalu Filmowego na czele. Ten film jest dokumentalnym kinem drogi. Suter kreśli portret dwóch odmiennych charakterologicznie (jeden jest wesoły, gadatliwy, drugi ciągle zasępiony) i wiekowo (jeden ma 26, drugi 40 lat) mężczyzn - Darka Zielińskiego i Michała Banacha - którzy prowadzą kino objazdowe, pokazując we wsiach i małych miasteczkach stare polskie filmy. Dla dzieci - Bolek i Lolek na Dzikim Zachodzie, Tajemnice szyfru Marabuta czy Proszę słonia, dla dorosłych - Ewa chce spać, Znachor, Żywot Mateusza. Każdy ma w ich kinie znaleźć coś dla siebie: dorośli przypomnieć sobie stare dobre filmy, młodzi - zarazić się urokiem kina. Cały sprzęt - projektor 16 mm i ekran - przewożą na dachu sfatygowanego fiata, śpią w namiocie, dorabiają - za przysłowiową łyżkę strawy - pomagając właścicielom mijanych gospodarstw w pracach polowych. Na seanse zapraszają nie tylko poprzez afisze, którymi wylepiają trasę swych filmowych wędrówek po kraju, ale rozmawiając z napotkanymi ludźmi, czy łapiąc się tak niekonwencjonalnych metod, jak dogadanie się z miejscowym księdzem, by zaanonsował ich projekcje po mszy świętej w ramach ogłoszeń parafialnych. I ksiądz sprzed ołatarza zachęca parafian do obejrzenia za jedyne trzy złote przygód Bolka i Lolka jako antidotum "na odtrucie naszego zatrutego ducha".
Film Sautera to takie polskie Cinema Paradiso, tylko nie w fabularnej, a dokumentalnej wersji.
"Po ośmiu latach wyjechałem poza Bydgoszcz. Nigdy nie czułem się tak swobodnie" - wyznaje Darek. "Trzeba mieć plan na życie, to jest najważniejsze, bo bez tego można ześwirować" - dodaje Michał.
Kino objazdowe to film o marzeniach, skromnych, nieśmiałych, i próbie ich realizacji.
"Kiedyś kupię sobie marynarkę, krawat, będę się golił codziennie" - mówi jeden z kiniarzy. "Po co?" - pyta zdziwiony drugi. "Dla jaj" - słyszy w odpowiedzi.
Sauter z sympatią przygląda się swoim bohaterom. To kino przekazujące widzowi wiele pozytywnej energii, którą można wykrzesać nawet z tak siermiężnej rzeczywistości jak ta, którą rejestruje na ekranie. Przedstawia ją wiarygodnie, choć nieco w nią ingeruje, nie obserwuje bowiem bohaterów, którzy na co dzień w tych rolach w niej funkcjonują, a sam ich do niej wprowadza:
"Szukałem pretekstu, by sportretować Polskę. Bohaterami filmu są dwaj moi przyjaciele z Bydgoszczy, z którymi wyruszyłem w miesięczną podróż po kraju z zaimprowizowanym na potrzeby naszego projektu kinem objazdowym" - wyznaje dla "Rzeczpospolitej" (Kino w Polsce ma się dobrze, "Rzeczpospolita", 4.08.2006).
I uzupełnia na łamach "Gazety Wyborczej":
"Nie zastanawiam się nad tym, jaką myśl mam przekazać w filmie. Chcę oddać klimat miejsc, staram się poddać temu klimatowi. Bohaterowie 'Kina objazdowego' to ludzie przegrani. (...) Nie wiedzą, co ze sobą robić. Nie wyszły im studia ani praca. Chcą dawać radość innym, choć kino objazdowe z 'Bolkiem i Lolkiem' nie może być pomysłem na życie. Ale świat przez który jadą, to Polska, jaka mi się marzy, jaką lubię - zagubione miasteczka, gdzie ludzie potrafią jeszcze skupić się na oglądaniu starych dobrych filmów, potrafią być ze sobą razem" (Tadeusz Sobolewski, Kino Paladino, "Gazeta Wyborcza", 7.05.2006).
W 2005 roku był Sauter stypendystą Prezydenta Miasta Bydgoszczy, a także laureatem plebiscytu Artysta Roku w kategorii film, organizowanego przez "Gazetę Wyborczą", rok następny przyniósł mu Nagrodę Artystyczną Miasta Torunia im. Grzegorza Ciechowskiego.
Rok 2005 był dla Sautera ważny także z innego powodu. Razem z podobnie myślącymi przyjaciółmi z kursu dokumentalnego w Szkole Wajdy - Maciejem Cuske, Piotrem Stasikiem i Francuzem Thierrym Paladino - założył Zespół Filmowy Paladino.
"Po raz pierwszy spotkałem młodych polskich filmowców, którzy się nie skarżą, nie narzekają, że ktoś im czegoś nie daje, nie mówią z wrogością o swoich poprzednikach. (...) Zespół Paladino filmuje zwyczajność tak, żeby krzyknęła, zadziwiła, zabolała albo wywołała uśmiech. Nie interesuje ich patologia, lecz (...) przypadkowi ludzie spotkani po drodze" - trafnie zauważa Tadeusz Sobolewski na łamach "Gazety Wyborczej" (Kino Paladino, 7.05.2006).
Razem weszli w interesujący projekt "Rosja - Polska. Nowe spojrzenie". W jego ramach Stasik zrealizował dokument 7 x Moskwa (2005), Cuske - Elektryczkę (2005), a Sauter - Pierwszy dzień (2007). Niewielka syberyjska osada nad rzeką Ob. Życie tu ciężkie, płynie powoli w zgodzie z prawami natury, z dala od miejskiej cywilizacji. Jego nieco senną monotonię przerywa wizyta nauczycielki z odległej Askary. Przybyła tu, by zapisać dzieci do szkoły. Zapisuje i zabiera je z sobą w długą podróż, napierw statkiem, później helikopterem. Kamera koncentruje się na Aloszy, skupionym, przejętym ważnością chwili siedmiolatkiem. Jest jeszcze Artur, towarzysz dziecięcych zabaw. Zmęczeni podróżą, wraz z innymi dziećmi, kwaterują się w internacie. Wreszcie nadchodzi ten dzień, pierwszy dzień w szkole...
Sauter nie "pomaga" tu rzeczywistości. Z ciekawością i ciepłem bacznie ją obserwuje. Rutynowe szkolne uroczystości i przejęte nieco onieśmielone, nieco przestraszone dzieci. Ich zaciekawienie, ale i tęsknotę. Film kończy zadumana twarz Aloszy i uroczo wykreowane retrospekcje jego niedawnych beztroskich zabaw. Do swego sioła wróci dopiero za dziewięć miesięcy. Ten film przyniósł autorowi kolejne nagrody, jego walory dostrzeżono i uhonorowano na całym świecie, m.in. w Chicago, Lizbonie, Kijowie, Pradze i Krakowie.
Kolejne dwa filmy Marcin Sauter nakręcił z kolegami z grupy Paladino. Oba powstały na planie realizowanego przez Andrzeja Wajdę Katynia. Blisko półgodzinny Katyń. 60 dni na planie (2007) to typowy, choć niezwykle rzetelny "making of", ukazujący ogrom przedsięwzięcia, zawierający wywiady z twórcami, przeplatane fragmentami kręconego filmu, zaś dwukrotnie dłuższy Andrzej Wajda. Róbmy zdjęcie! (2008) to coś znacznie więcej. Z podpatrywania reżysera podczas pracy, także w krótkich chwilach odpoczynku, jego wypowiedzi, rozmów ze współpracownikami oraz niekiedy dość niekonwencjonalnych zachowań (jest w nim scena, w której Wajda robi sobie zdjęcie z kilkuletnią, grającą w filmie dziewczynką, na prośbę jej matki, i tak się na tym koncentruje, że niemal zapomina o kręconym filmie) powstał frapujący portret reżysera. Kto wie, czy nie najlepszy z dotychczas zrealizowanych.
"Trzeba wiedzieć, czy się chce robić film, czy się chce prowadzić inny tryb życia. Film to jest film. Wstaję rano, zabieram się do robienia filmu. A jak nie robię filmu, no to się przygotowuję do filmu. I też wstaję rano..." - wyznaje reżyser "Katynia".
Najnowszy dokument Sautera Na północ od Kalabrii (2009) jest filmem pełnometrażowym rozpowszechnianym w kinach. Rozgrywa się w miescowości Chełmsko Śląskie, które właśnie przygotowuje się do wielkiego festynu. Część mieszkanek bierze udział w warsztatach kulinarnych, inni przygotowują spektakl teatralny, młodzi kręcą film science fiction, orkiestra ćwiczy odświętny repertuar, ktoś buduje estradę, ktoś inny dekoruje witrynę swego sklepu. Wszystkiego dogląda burmistrz, który w nawale zajęć znajduje czas na niewinny flirt z samotną, spragnioną towarzystwa wdową.
"...chcemy pokazać, jak niewiele trzeba, aby zwykłe miasteczko zamieniło się w najszczęśliwsze miejsce na Ziemi. Każdy z nas szuka dla siebie najlepszego miejsca do życia. Miejsca, gdzie jest bezpiecznie i spokojnie, gdzie ludzie są przyjaźni i potrafią ze sobą rozmawiać. Realizując film, chcemy razem z ekipą, aktorami i mieszkańcami miasta pokazać, jak może wyglądać miejsce, gdzie ludzie się dogadują i zdolni są do wspólnego działania. Mieszkańcy naszego filmowego, idealnego miasta wspólnie przez miesiąc przygotowują wielki festyn, który będzie finałem filmu" ("Moje miasto" Marcina Sautera - pierwszy pełnometrażowy debiut w Studiu Munka) - powiedział Sauter dziennikarzowi portalu Stowarzyszenia Filmowców Polskich (www.sfp.org.pl) podczas zdjęć do "Na północ od Kalabrii".
Wtedy jego film nosił tytuł roboczy Moje miasto. Bo nie jest to film o mieście, które istnieje naprawdę, a o miejscu wymarzonym, w którym chciałoby się żyć.
Sauter dokonał w filmie zabiegu podobnego do tego, po jaki sięgnął Marcel Łoziński w pamiętnym Jak żyć (1977). W zastaną rzeczywistość śląskiego miasteczka wprowadził swych filmowych "katalizatorów": Thierry Paladiono prowadzi warsztaty kulinarne, Maciej Cuske przeprowadza wywiady, pojawiają się też bohaterowie Kina objazdowego - Darek Zieliński i Michał Banach, tu w zupełnie innych rolach, czy wcielający się w młodego księdza - znany z serialu Plebania - Janos Krawczyk. Oni napędzają akcję, oni wyznaczają ramy kreacyjne tego fabularyzowanego dokumentu.
Tadeusz Sobolewski trafnie zauważa na łamach "Gazety Wyborczej":
"Oglądając filmy Sautera, nie można być pewnym, kto jest postacią autentyczną, a kto aktorem. Wszyscy biorą udział w improwizacji, jej przebieg jest nieprzewidywalny dla reżysera" ("Komedia o smutnym kraju", 19.01.12010).
Choć nie do końca, reżyser wybiera temat improwizacji, zakreśla jej pole. Kiedy wszystko zostało już przygotowane, proboszcz udzielił specjalnej dyspensy, orkiestra zaczęła grać, burmistrz wygłosił okolicznościowy wierszk przez siebie napisany i oficjalnie otworzył festyn, niebo spochmurniało, rozległy się grzmoty i nad Chełmsko Śląskie nadciągnęła ogromna nawałnica.
Ks. Marcin Luter kończy recenzję filmu Sautera słowami:
"Pozostaje zatem tęsknota za Chełmskiem Śląskim, małym miasteczkiem na planecie Ziemia, w którym nie dzieje się nic, ale można odnaleźć w nim miłość i samotność, podobnie jak w Kalabrii" ("Na północ od Kalabrii", "Kino" nr 11, listopad 2010).
Marcin Sauter jest nie tylko reżyserem i scenarzystą, ale także uzdolnionym operatorem. Najczęście pracuje z Maciejem Cuske; zrobił zdjęcia do jego Elektryczki (2005) i Krauzenshterna (2009). Jako operator pracował również przy realizacji Kredensu Jacoba Dammasa (2007), PRL de luxe (2008) Edyty Wróblewskiej, Viva Maria! (2010) Agnieszki Smoczyńskiej i La machina (2010) Thierry'ego Paladina.
Filmografia:
- 2001 - I co wy na to, Gałuszko?. Czarna komedia z kryminalnym wątkiem zrealizowana wspólnie z Maciejem Cuske.
- 2005 - Cisza. Druga edycja. Sześć ćwiczeń dokumentalnych (Ćwiczenie szóste). Obserwacja zachowań posłów w czasie sejmowego wystąpienia.
- 2005 - Za płotem. Czwórka wiejskich dzieci, a za płotem podwórka gospodarstwa, na którym spędzają cały dzień, przechodzą letnicy, przejeżdża samochód... Nagrody: Krakowski Festiwal Filmowy 2005 - nagroda za najlepsze zdjęcia, Krakowski Festiwal Filmów Niezależnych (KRAKFFA) 2005 - I nagroda za najlepszy film studencki oraz Offscar dla najlepszego reżysera, Short Ends Film Festival w Londynie 2005 - Grand Prix, Międzynarodowy Festiwal Filmowy Off Cinema w Poznaniu 2005 - Brązowy Zamek, Międzynarodowy Festiwal Filmowy "Cinéma du Réel" w Paryżu 2005 - I nagroda w kategorii filmu krótkiego, Festiwal Filmu Amatorskiego i Niezależnego KAN we Wrocławiu 2005 - Brązowa KANewka, Vilnius Film Shorts w Wilnie 2006 - I nagroda dla najlepszego dokumentu, Nowojorski Festiwal Filmów Polskich 2007 - specjalne wyróżnienie.
- 2005 - Kino objazdowe. Dokumentalne kino drogi - dwóch mężczyzn prowadzi kino objazdowe, odwiedzając wsie i małe miasteczka ze starymi polskimi filmami. Nagrody: Krakowski Festiwal Filmowy 2006 - Srebrny Lajkonik i Nagroda Jury Studentów Miasta Krakowa, Lubuskie Lato Filmowe w Łagowie 2006 - Złote Grono (nagroda zespołowa dla grupy Paladino), Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Houston 2007 - Bronze Remi.
- 2007 - Pierwszy dzień. Pierwszy dzień dzieci z niewielkiej syberyjskiej osady nad rzeką Ob w szkole znajdującej się w odległej Askarze. Nagrody: Krakowski Festiwal Filmowy 2007 - Nagroda Jury Studentów Miasta Krakowa, Międzynarodowy Festiwal Filmowy Doclisboa w Lizbonie 2007 - Nagroda Johnnie Walkera dla najlepszego krótkiego filmu dokumentalnego, Festiwal Filmu Polskiego w Chicago 2007 - nagroda publiczności Złote Zęby, Międzynarodowy Festiwal Filmowy Off Cinema w Poznaniu 2007 - Złoty Zamek, Międzynarodowy Festiwal Filmowy "One World" w Pradze 2008 - wyróżnienie honorowe, Międzynarodowy Festiwal Filmowy "Ukrainian Context" w Kijowie 2008 - nagroda główna, Międzynarodowe Dni Filmu Dokumentalnego "Rozstaje Europy" w Lublinie 2008 - Grand Prix.
- 2007 - Katyń. 60 dni na planie. Typowy "making of", ukazujący ogrom przedsięwzięcia Andrzeja Wajdy, zrealizowany wspólnie z Maciejem Cuske, Piotrem Stasikiem i Thierrym Paladino.
- 2008 - Andrzej Wajda. Róbmy zdjęcie!. Frapujący portret reżysera, nakręcony wspólnie z Maciejem Cuske, Piotrem Stasikiem i Thierrym Paladino na planie Katynia.
- 2009 - Na północ od Kalabrii. Mieszkańcy Chełmska Śląskiego przygotowują się do wielkiego festynu. Nagrody: Letni Festiwal Filmowy w Zamościu 2010 - nagroda dla najlepszego dokumentu, Multimedia Festiwal Filmów Optymistycznych "Happy End" w Rzeszowie 2010 - nagroda dla filmu dokumentalnego, Międzynarodowy Festiwal Filmu Dokumentalnego Flahertiana w Permie 2010 - wyróżnienie FIPRESCI, Międzynarodowy Festiwal Filmów Dokumentalnych i Animowanych w Lipsku 2010 - Nagroda Trade Union ver.di oraz nagroda jury ekumenicznego.
Autor: Jerzy Armata, listopad 2010