Studiował na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Jego ilustracje znaleźć można w takich tytułach jak "Newsweek", "Przekrój", "Wysokie Obcasy", a ostatnio także w internetowym "Dwutygodniku".
Od początku swojej działalności Sieńczyk związany jest z zaprzyjaźnionymi ze sobą: wydawnictwem Lampa i Iskra Boża, prowadzonym przez Pawła Dunina-Wąsowicza oraz warszawską galerią Raster, kierowaną przez Michała Kaczyńskiego i Łukasza Gorczycę, wcześniej wydających pismo "Raster".
U Wąsowicza Sieńczyk ilustrował książki Doroty Masłowskiej ("Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną", "Paw Królowej", "Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku"), a w jego miesięczniku literackim "Lampa" drukował swoje komiksy (zawsze na kilku pierwszych stronach magazynu). Raster sprzedawał jego "przedmioty trochę kłopotliwe" (pukiel włosów, kulka) oraz oryginalne plansze komiksowe na organizowanych przez siebie Targach Taniej Sztuki.
Lampa i Iskra Boża wydała dotychczas trzy albumy komiksowe Sieńczyka: w 2005 roku "Hydriolę", w 2009 roku "Wrzątkuna", a 2012 roku "Przygody na bezludnej wyspie". Wszystkie zbierają głównie jego wcześniejsze komiksy ukazujące się w "Lampie".
W swych rysunkach i komiksach Sieńczyk stworzył charakterystyczny, łatwo rozpoznawalny styl. Operuje plamą, grubą kreską, wąską gamą kolorystyczną oraz prostym, wyraźnym liternictwem, zarazem nie dba o poprawność anatomiczną rysowanych postaci. Konrad Grzegorzewicz pisał przy okazji wydania tomu "Hydriola":
Postacie składają się z bardzo poprawnych anatomicznie i rysunkowo elementów, jednak głowy nie zachowują proporcji względem tułowia i kończyn, a ręka lubi sobie czasem wyrosnąć tył naprzód (nie wspominając o tym, że dłonie i stopy pozwalają sobie nieraz zupełnie zaniknąć). To samo dotyczy fabuł, których schematy urągają zbyt tradycyjnym przepisom na ciekawą historię.
Sieńczyk wykształcił bowiem charakterystyczny typ fabuły, łączący elementy typowe dla literatury i komiksu. Język jego dialogów pełen jest słowotwórstwa oraz specyficznego humoru. Nierzadko sięgając po stylizację, kreuje świat nieco surrealistyczny i absurdalny, oparty na marzeniach sennych, a jeśli na rzeczywistości – to przedstawionej niczym w krzywym zwierciadle. W "Hydrioli" zawarł m.in. własne wspomnienia z dzieciństwa. Sieńczyk mówił w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów":
Na przykład opowieść o chłopcu, który na spacerze z matką widzi pana, który podwiesił się w suterenie i wystawia tyłek przez okno. Matka nic nie widzi, bo zboczeniec jest na wysokości oczu dziecka. Inna historia jest z przedszkola. O chłopcu, który ma siusiaka kiełbaskę. Chłopcy ze starszej grupy zawołali nas do ubikacji, po czym jeden wyjął siusiaka, zdjął skórkę i wyjął taką kiełbaskę, a potem włożył ją z powrotem.
Najczęstszym źródłem inspiracji Sieńczyka są jego sny.
Mam kartkę koło łóżka, na której zapisuję zdania lub całe historie, jak mi się coś straszliwego przyśni. Zawsze o piątej pojawiają się takie sny. Zapisuję je i zasypiam, rano rysuję i szybko wysyłam do "Lampy".
Sny zainspirowały większość z 31 fantastycznych opowieści zawartych w albumie "Wrzątkun". Są wśród nich nieco upiorne historie, np. o mężczyźnie o nogach ze świateł, o katastrofie samolotu Eugeniusz Romer czy o dziewczynce, która niczym się nie interesowała, bo miała szkiełko w pięcie. Z kolei tytułowy Wrzątkun to chłopiec, który może żyć tylko w kombinezonie wypełnionym ukropem. Mnóstwo tu dziwnych zachowań, przesądów, ludzkich przywar. O "Wrzątkunie" pisała Dorota Jarecka:
Te historie nie mają za wiele sensu anegdotycznego i nie ma sensu ich streszczać, są tylko odwrotną stroną tego, czego ludzie życzą nam na imieniny, a co tak naprawdę chcieliby mieć dla siebie, czyli szczęścia, zdrowia i pomyślności. Niepowodzenie, błąd, wstręt, odraza, głupota, wstyd są tym, co spotyka bohaterów. Nie mam akurat pod ręką Žižka ani nawet Lacana, ale o ile pamiętam, u tego drugiego sens języka jest w tym, czego język nie umie wypowiedzieć, w czym się myli. […] To, co się tutaj dzieje, dzieje się właśnie między obrazem a słowem i prowadzi nas w jakąś rozpadlinę.
W 2011 roku w poznańskiej galerii ON odbyła się wystawa Sieńczyka "Polisario", której tytuł zaczerpnięto z jednej z opowieści zawartych w tomie "Wrzątkun". Artysta zaprezentował swoje rysunki, szkice, obrazy, ilustracje, przykłady komiksów, ale także niecodzienny zbiór eksponatów z własnej prywatnej kolekcji. Bo Sieńczyk jest nie tylko artystą, ale też kolekcjonerem dziwnych przedmiotów. Znalazły się tu m.in. socjalistyczne druki, dziwne podręczniki ("Walka z pełzaniem szyn" z serii "Biblioteka toromistrza kolejowego"), plansze do nauki przysposobienia obronnego ("Zasady strzelania do celów powietrznych"), plastikowe zabawki, dziecięcy stetoskop czy puszka "wody do picia". Sieńczyk znany był początkowo jako kolekcjoner protez ludzkich nóg. Pytany w wywiadzie o najdziwniejszą rzecz, jaką kupił, opowiedział o niemieckim atlasie medycyny sądowej:
Ta książka służy mi jako atlas anatomiczny. Nieżywi leżą często rozciągnięci w fotelach w malowniczych wnętrzach. To doskonali modele do moich komiksów, znajduję ich w pozach trudnych gdzie indziej do zaobserwowania.
Na wystawie w Poznaniu obiekty, swoiste ready-mades, wyabstrahowane z ich pierwotnego kontekstu, pokazywały zakorzenione w rzeczywistości źródło surrealistycznych, onirycznych historii Sieńczyka.
O najnowszym tomie Sieńczyka – "Przygody na bezludnej wyspie" – Kinga Dunin napisała w "Dwutygodniku":
Nie znajdziemy tu robinsonady, pełnej przygód i odkryć podróży w nieznane, mimo sygnalizowanych cech gatunkowych, choćby tej, że autor prezentuje się jako znalazca cudzego tekstu. Przedstawiająca nam "Przygody..." postać znajduje go w zeszycie, który ktoś podkłada pod drzwiami. […] W języku stosowanym przez Sieńczyka rozróżnienie na niesamowite i banalne, zwyczajne i niezwykłe traci wszelki sens. Puenty kolejnych opowiastek są zaskakujące właśnie dlatego, że są zupełnie niezaskakujące. Dziewczynka, która miała poruszać samolotem za pomocą tajemniczych zdolności, nie jest w stanie niczego poruszyć i oddala się z rodzicami. Zabawiane przez rodziców chore dziecko uspokaja się.
Maciej Sieńczyk ilustrował też takie publikacje jak zbiór "Filtry" Adama Wiedemanna (Staromiejski Dom Kultury, Warszawa 2008) czy wznowienie "Lubiewa" Michała Witkowskiego (Korporacja Ha!art, wydanie 6, Kraków 2009).
Autor: Karol Sienkiewicz, styczeń 2012; aktualizacja: czerwiec 2012, PK