Zaliczany do radykalnych awangardzistów, deklarował umiłowanie dla Zoli, Czajkowskiego, de Santisa, włoskiego nowego realizmu w kinie, a zwłaszcza aktorki Lei Padovani. W latach sześćdziesiątych znany z kontrowersyjnych akcji w przestrzeni miejskiej Krakowa. Homoseksualista, nie kryjący swojej orientacji. Człowiek artystycznego marginesu. Na długo zapomniany. W ostatnich latach obecny dzięki wydaniu przez Korporację Ha!art w 2007 roku jego powieści Kurtyzana i pisklęta w jednym tomie z Traktatem o życiu Krzysztofa Niemczyka na użytek młodych pokoleń, zbiorem materiałów, wywiadów i wspomnień mu poświęconych, zebranych przez Ankę Ptaszkowską, osobę, która w największym chyba stopniu przyczyniła się do zachowania pamięci o twórcy. Książka, jak również wystawa obrazów i dokumentacji fotograficznej akcji Niemczyka w warszawskiej galerii ART+on w Warszawie w 2009 roku, przygotowana przez Ptaszkowską i Marikę Kuźmicz, podsyciły zainteresowanie jego osobą. Legendarny status Niemczyka uniemożliwia jakiekolwiek próby oddzielenia faktów z życia (niepewnych i nieraz mieszających się z fikcją) od twórczości.
Krzysztof Niemczyk urodził się 21 maja 1938 roku w Warszawie w rodzinie muzyków Wacława Niemczyka i Danuty z domu von Schenk, którzy po upadku powstania warszawskiego przenieśli się do Krakowa. Z tym miastem związany był do końca życia, tu mieszkał i pracował, nie licząc krótkich wyjazdów do Paryża i Oslo. Ojciec, słynny skrzypek, porzucił rodzinę, uciekając przez zieloną granicę na Zachód. Krzysztof Niemczyk zaczął pisać w latach sześćdziesiątych. Z około 20 opowiadań, które wówczas powstały, do dzisiaj zachowały się zaledwie dwa: Tragiczna łąka oraz Chłopczyk rozbijający rodzinę. W latach 1965-1968 napisał powieść Kurtyzana i pisklęta, czyli Krzywe zwierciadło namiętnego działania albo inaczej Studium chaosu, która na pierwsze wydanie czekała ponad 30 lat. Niemczyk zmarł w Krakowie 19 stycznia 1994 roku.
W drugiej połowie lat sześćdziesiątych związany był blisko ze środowiskiem teatru Cricot 2 Tadeusza Kantora, krakowskiej galerii Krzysztofory oraz warszawskiej Galerii Foksal, nigdy tam jednak nie wystawiał. Najbliżej zaprzyjaźnił się z Anką Ptaszkowską, krytyczką, która wraz z Wiesławem Borowskim i Mariuszem Tchorkiem założyła Galerię Foksal w 1966 roku. Na początku czerwca 1968 roku w domu rodziny Ptaszkowskiej był jednym z uczestników słynnego balu w Zalesiu, odbywającego się pod hasłem "Pożegnanie wiosny". Jak wspomina Ptaszkowska, "Niemczyk w cylindrze okolonym jaśminem odegrał o piątej rano na wiekowym blüthnerze koncert Czajkowskiego; był też bohaterem sceny 'pod krzakiem jaśminu', o której kroniki wolą milczeć". Młodym obiecującym literatem zainteresowali się w Krakowie Tadeusz Kantor i jego żona Maria Stangret.
W 1969 roku Niemczyk wziął udział w sympozjum Złotego Grona w Zielonej Górze, w ramach wystawy "Krytycy prezentują artystów". Na zaproszenie Anki Ptaszkowskiej uczestniczył tam w głośnej akcji trzech studentów Tadeusza Kantora (Mieczysław Dymny, Stanisław Szczepański, Tomasz Wawak) pt. My nie śpimy. W sali wystawowej część artystów leżała na łóżkach polowych z tytułowym hasłem w tle, pod okiem tzw. "permanentnego jury", w którego skład wchodzili m.in. Ptaszkowska i Niemczyk. Jak wspomina Ptaszkowska, Niemczyk wymyślił inne transparenty, np. "Tylko sen gwarantuje bezkarność" czy "Domagamy się kontroli". "To były wszystko jego pomysły, klasycznego lidera rewolucji. Kiedy tylko czuł, że opada skala skandalu, natychmiast skutecznie wkraczał". Całość spotkała się z co najmniej chłodnym przyjęciem przez organizatorów imprezy i ich mocodawców.
Uczestnicy akcji w Zielonej Górze zostali zaproszeni przez Pierre'a Restany'ego do udziału w wystawie "Art Concepts from Europe" w Galerii Bonino w Nowym Jorku. Niemczyk odpowiedział na nie wysyłając "zabawny i doprawdy nic nieznaczący telegram"(Ptaszkowska). Te i inne wydarzenia doprowadziły z jednej strony do rozłamu w łonie Galerii Foksal, z drugiej - do zerwania przyjaznych stosunków między Niemczykiem a Kantorem i jego otoczeniem. Jak wspomina Ptaszkowska:
"Niemczyk nie był zainteresowany władzą i Galeria Foksal nie była jego terenem. Natomiast samo istnienie kogoś takiego jak Niemczyk podważało istotnie pozycję Kantora, ujawniając rozdźwięk między werbalizmem artystycznych manifestów, a żywym doświadczaniem zawartych w nich idei."
Niemczyk pozostał poza obiegiem, do czego przyczynił się także fakt aresztowania go w 1971 roku oraz umieszczenia w szpitalu psychiatrycznym.
W pamięci wielu uczestników krakowskiego życia artystycznego (jak też środowiska warszawskiej Galerii Foksal) Niemczyk pozostał nie tylko autorem Kurtyzany i piskląt, lecz przede wszystkim barwną postacią o niestandardowym sposobie bycia oraz prowodyrem spontanicznych, często nielegalnych akcji-happeningów. Zapamiętano drewnianego ptaszka, którego stale nosił na ramieniu, papierowe anielskie skrzydła przyszyte do ubrania czy ostre, prowokacyjne makijaże, ale także tzw. dziubary, efektowne kradzieże z państwowych sklepów spożywczych. Jeszcze jako uczeń podstawówki Niemczyk miał przyjść do szkoły nagi i owinąć się mapą Polski. Co ważne, jego działania nie były legitymizowane etykietą sztuki.
"W latach sześćdziesiątych - pisze Ptaszkowska - uliczne akcje organizowane przez artystów nazywano happeningami, nadając im społecznie usankcjonowany, legalny charakter tak zwanych 'działań artystycznych'. Niemczyk z ochrony tej nie korzystał, a ramy sztuki rozsadzał, tak jak śmiało nadwerężał ograniczenia życia."
Transgresywny i "artystyczny" charakter działań Niemczyka docenił malarz i nestor awangardy Henryk Stażewski, który pisał w krótkim tekście "Skandal w dziedzinie literatury": "Te i wiele innych jego wystąpień wywołały zgorszenie i oburzenie widzów. Tego rodzaju akcja świadczy, że dla K. Niemczyka jest ona taką samą wypowiedzią artystyczną co pisanie powieści."
Na nielicznych zachowanych fotografiach widać Niemczyka w niemal pełnym negliżu biorącego kąpiel w fontannie przed kościołem Mariackim w Krakowie. Z grupą hipisów przeprowadził akcje, rozwijając motek nici od kopca Kościuszki do brzegu Rudawy, gdzie uroczyście zanurzył w rzece pozostałość motka. Akcja nosiła tytuł Hołd Wandzie, która nie chciała Niemca. Innym razem przywiązali się sznurem do autobusu, gotowego do odjazdu (Grupa Laokoona). Ze swojej matki uczynił "żywą rzeźbę" przywiązując ją do ławki na krakowskich Plantach, przed Biurem Wystaw Artystycznych. Seria fotografii dokumentuje charakterystyczne dla Niemczyka prowokacyjne działanie - wystawianie nagich pośladków w różnych punktach przestrzeni miejskiej Krakowa. Jedną z jego bardziej spektakularnych akcji, przeprowadzonej podobno w reakcji na "Nowy Regulamin Galerii Foksal" była interwencja w krakowskim Hotelu Grand. Jak wspomina Ptaszkowska, Niemczyk "Zgromadził kilkadziesiąt osób w eleganckiej sali. Kiedy pojawili się kelnerzy, wszyscy uczestnicy, z matką Niemczyka na czele, wyciągnęli tablice z napisem: 'Kelnerze - ty dasz nam dziś napiwek' ". Niektórzy za jedną z akcji Niemczyka uznają także jego "współpracę" (celowo pisaną w cudzysłowie) ze Służbą Bezpieczeństwa PRL.
Charakter działań Niemczyka, jego bezkompromisowość i opór stawiany rzeczywistości skłaniają współczesnych interpretatorów do porównań z poglądami i praktykami sytuacjonistów. Marcin Hernas i Piotr Marecki w tekście "Sytuacjonizm Niemczyka" wskazują na fakt "zrewolucjonizowania własnego życia" przez Niemczyka, przywołując takie przełomowe książki jak Społeczeństwo spektaklu Guya Deborda i Rewolucję życia codziennego Raoula Vaneigema. Z tym zastrzeżeniem, że - jak piszą - "jego awangardowość polegała, inaczej niż u Deborda, na konfrontacji subiektywnych emanacji podmiotowości ze skostniałą rzeczywistością". "Niemczyk wystawia się na ciosy systemu, a zmuszając represyjne układy do działania, ujawnia ich zniewalający i destruktywny charakter. Narusza system przemocy symbolicznej totalitarnego państwa."
Dziełem życia Niemczyka pozostaje oczywiście Kurtyzana i pisklęta, rozbudowana powieść, porównywana do twórczości Bruno Schulza, Witolda Gombrowicza czy Witkacego. Mimo zainteresowania krytyków literackich (m. in. Artura Sandauera) i środowisk awangardowych, nie doczekała się wówczas wydania. Przepisanie jej w kilku kopiach sfinansował Henryk Stażewski. Fragmenty Kurtyzany... opublikował w 1974 roku "Magazyn Kulturalny". W latach dziewięćdziesiątych powieścią zainteresował się tłumacz Jacques Burko, który przełożył ją na francuski, blisko współpracując z Niemczykiem nad redakcją. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Le Differance, już po śmierci autora w 1999 roku, wzbudzając szerokie zainteresowanie we Francji. Na polskie wydanie czekać przyszło aż do 2007 roku.
Książka, humorystyczna i napisana nieco manierystycznym stylem, stwarza groteskową wizję Polski lat sześćdziesiątych. Tytułowa bohaterka to podstarzała, "emerytowana" prostytutka, wyrwana z rzeczywistości domu starców przez profesora (reżimowego naukowca), znajomego sprzed wojny i dawnego kochanka, który żeni się z nią z nadzieją, że zdemoralizuje jego bratanków, przyszłych spadkobierców jego majątku. "Akcja powieści pulsuje w gwałtownym, porywającym rytmie; nieprzewidywalna, coraz intensywniejsza, zabierająca wszystko po drodze jak rzeka" - pisała Anka Ptaszkowska, chcąc zachować dzieło Niemczyka "na użytek młodych pokoleń".
Autor: Karol Sienkiewicz, lipiec 2009.