Ktoś kto wybierze się do Wrocławia, zdziwi się pewnie, widząc zwieszony na murze chromowany uchwyt na chleb. Obiekt wydaje się być absurdalny w otaczającym go krajobrazie, jednocześnie będąc reminiscencją karmnika dla ptaków.
Na prace jednego z najciekawszych wrocławskich artystów, Krystiana "Truth" Czaplickiego, można trafić nie tylko w jego rodzinnym mieście - także w Warszawie, Tarnowie, w Czechach, Norwegii, Wielkiej Brytanii, Niemczech i Włoszech. Mimo, że większość dzieł umieszcza w przestrzeni publicznej, "Truth" nie uważa się za streetartowca:
"Nie lubię i nie używam słowa street art. Nie jest to polska nazwa, wolę już dosłowne tłumaczenie, czyli sztuka ulicy. To określenie nie ma dla mnie aż tak negatywnych konotacji jak street art, ale tak naprawdę oba dosyć mocno wiążą się z naiwną estetyką. Nie ma znaczenia, czy mówimy o jakimś obiekcie, czy o muralu, dziś cały ruch kojarzy mi się ze zbędnym dekorowaniem i interwencjami nastawionymi na masowego odbiorcę. Z mojej perspektywy urok tworzenia w przestrzeni publicznej polega na tym, że prace mogą być bardzo osobiste, z mocną warstwą intelektualną i zarazem wyglądać jak naturalny element otoczenia. Z całej twórczości, którą na co dzień spotykam na ulicy, nadal chyba najbardziej podoba mi się nielegalne graffiti bazujące na literach." (z wywiadu dla Dwutygodnika)
Urodzony w 1984 roku Czaplicki jest absolwentem wydziału architektury wnętrz i wzornictwa Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu. W rozmowie z culture.pl tłumaczy, jaki wpływ na jego sztukę miał pejzaż rodzinnego miasta.
- Podobnie do innych krajów bloku wschodniego, Polska ma specyficzną, surową estetykę. Ta estetyka miała istotny wpływ na mnie i na moją działalność. Tworzenie w Anglii jest dla mnie znacznie trudniejsze. Nie ma tam naturalnego tła dla moich rzeźb. Najbardziej lubię pracować w moim mieście, we Wrocławiu, najchętniej w mojej dzielnicy. Urodziłem się, wychowałem i wciąż mieszkam w tej samej okolicy. Znam tam wszystkie zaułki i detale, nie muszę szukać nowych lokalizacji czy inspiracji. W mojej podświadomości istnieją gotowe pomysły - muszę tylko poczekać, aż się intuicyjnie wyłonią.
Jedną z najbardziej rozpoznawalnych prac artysty jest leżak zawieszony na stalowej rurze nad strumieniem w pobliżu Parku Grabiszyńskiego we Wrocławiu. Inna lokalizacja sprawiłaby zapewne, że instalacja byłaby bardziej widoczna - jednak "Truth" wybrał to miejsce i ten przedmiot, kierując się sentymentem z dzieciństwa.
"Ten leżak jest uproszczoną wersją mebla, który należał do mojej babci. Oryginał od wielu lat stoi w mojej pracowni. Zamówiłem u kowala jego reprodukcję ze stalowych rur. Płótno na siedzisko zszyła moja dziewczyna" (Moje Miasto Wrocław, 08/2011).
Krystian truth czaplicki updates 2012.mp4 from vlep[v]net on Vimeo.
Instalacje Czaplickiego kryją się w codzienności. Błyszczące, metalowe pudełko po papierosach porzucone w kałuży mogą minąć tysiące ludzi - i nikt go nie zauważy. Drzewko z brązu posadzone w jednym z wrocławskich parków wygląda jak zwykła sadzonka, dopóki ktoś nie zwróci uwagi na biegnący od góry do dołu spaw.
"Większość przechodniów jest zbyt zaabsorbowana swoimi sprawami, by dostrzec moje prace" - zauważa artysta w rozmowie z culture.pl. "Jedynie ludzie, którzy są naprawdę ciekawi tego, co się dzieje w ich dzielnicy i otoczeniu, zwracają na nie uwagę".
Choć swoje "publiczne interwencje" instaluje zwykle nie pytając nikogo o zgodę, nigdy nie miał problemów z policją - "Moje prace są zbyt abstrakcyjne, by być kojarzone z graffiti czy wandalizm. Z drugiej strony zależy mi na tym, by przypominały inne miejskie obiekty, by wyglądały jak naturalna część przestrzeni publicznej."