W 2004 roku, przy użyciu japońskiego drewnianego aparatu skrzynkowego, artysta wykonał cykl fotografii "Warszawa". Mimo ograniczeń techniki fotografii otworkowej, dającej obrazy o niskim kontraście, artyście udało się umiejętnie ją wykorzystać i osiągnąć niezwykły efekt wizualny. Z jednej strony nieznaczne prześwietlenie materiałów dało ciekawą tonalność i dość wysoki kontrast, z drugiej zaś długi czas naświetlania, spowodowany niską czułością materiałów, wyeliminował wszelkie obiekty będące w ruchu. Kadry są starannie zaplanowane, statyczne, zrównoważone, często symetrycznie skomponowane. Zarówno walory techniczne, jak i kompozycja obrazów oraz sposób reprezentacji architektury, zbliżają te widoki współczesnej Warszawy do fotografii wykonywanych w pierwszych latach rozwoju techniki. Atmosfera senności i pustki, zamierzona przez fotografa, nadaje miejscom nieco melancholijny wymiar. Brak tu jednak sentymentu i nostalgii, może przez świadomie wybrane motywy. Autor nie poszukuje malowniczości, niezwykłości. Zamiast nietypowych miejsc i "oryginalnych" kadrów przedstawia nam banał, czasem niespójność otaczającej zabudowy.
Jak stwierdził sam autor: "Współczesne miasta, na podobieństwo misternej mozaiki, składają się z nieskończonych ilości wzorów, kolorów i faktur. Tworzą je wielowiekowe warstwy historii zbiorowych i jednostkowych opowieści…"
Same obrazy natomiast zdają się trwać w zawieszeniu, poza czasem i przestrzenią.
W 2005 roku Konrad Pustoła zrealizował w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie projekt zatytułowany "Autor". Zaprezentował publiczności trzy fotografie, które wyglądały niemal identycznie: przedstawiały eleganckiego mężczyznę we fraku, który stoi tyłem, w pozie dyrygenta, zwrócony w kierunku falującego morza. Za nim, na leżakach ustawionych wzdłuż brzegu, siedzi zgromadzona publiczność. Tematem tych fotografii jest jedno wydarzenie, słynny "Panoramiczny happening morski" Tadeusza Kantora, z postacią Edwarda Krasińskiego jako dyrygenta, elitą polskiego środowiska artystycznego jako publiczności, ujętych w kadrze Eustachego Kossakowskiego. Ich źródłem jest jeden negatyw, choć obrazy różnią się od siebie nieznacznie, odmiennie też zostały podpisane w publikacjach, w których były reprodukowane w 2005 roku: w książce Andy Rottenberg "Sztuka w Polsce 1945-2005", w kalendarzu wydanym przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych oraz na posterze zakupionym przez fotografa w warszawskiej Zachęcie.
Pustoła powielając trzy reprodukcje słynnego zdjęcia, w przewrotny sposób postawił kwestię autorstwa dzieła sztuki. Czy autorem prezentowanej pracy jest Tadeusz Kantor, jako twórca koncepcji "Happeningu morskiego", czy Edward Krasiński, który dyrygował falami, czy może fotograf, Eustachy Kossakowski, jako twórca wielokrotnie potem powielanego zdjęcia, które ukształtowało na zawsze naszą wizję happeningu? Do grona "autorów" dołącza wreszcie sam Konrad Pustoła. Czyniąc słynne zdjęcie przedmiotem swojej pracy traktującej, paradoksalnie, o konwencjach atrybucji, wpisał się nie tylko w ciąg autorów, ale także w gęstą sieć związków międzyobrazowych. Jak napisał Adam Mazur:
"Konceptualna realizacja "Autor" mogłaby mieć tytuł trawestujący słynną pracę Josepha Kossutha ("Jedno i trzy krzesła" - 1968) - "Jedno i trzy zdjęcia". Wszystkie są bowiem ze sobą tożsame, a jednocześnie każde jest inne. Tworzą jednak jeden fryz: zmultiplikowany, panoramiczny pejzaż autorstwa Konrada Pustoły."
Wraz z instalacją "S(t)ymulacje", pokazywaną podczas Miesiąca Fotografii w Krakowie, w Otwartej Pracowni (2006), w twórczości Pustoły pojawiła się nowa tematyka. Artysta przedstawił obrazy zarejestrowane przez prywatne kamery osób odwiedzających erotyczne czaty. Uczynił je częścią instalacji, skonstruowanej w formie ciemnego labiryntu, wprowadzającego atmosferę niepewności i niepokoju. Błądząc w mrocznym labiryncie, czasem przywodzącym na myśl ciasne i obskurne kabiny w tanich seks-szopach, widz staje się świadkiem scen rozgrywających się w przestrzeni, którą nie sposób jednoznacznie określić jako prywatną bądź publiczną. Widzi tysiące ludzi uprawiających seks lub masturbujących się w zaciszu domowym, lecz przed kamerami i ekranami komputerów, czerpiących przyjemność z podglądania lub wystawiania się na spojrzenia innych. Wydaje się, że właśnie problem spojrzenia i przenikających się przestrzeni jest kluczowy dla zrozumienia tej pracy. Dotyczy to nie tylko internautów, ale także widzów w galerii, którzy w zaaranżowanej przez artystę przestrzeni, mimowolnie biorą udział w wirtualnym spektaklu.
Podobny problem artysta podjął w zrealizowanej w 2009 roku serii wielkoformatowych, panoramicznych fotografii ("Darkrooms"), która w swym tytule odnosi się do dwuznaczności pojęcia "darkroom", określającego dwa różne miejsca. Przestrzeń fotograficznej ciemni nakłada się na intymną i publiczną zarazem przestrzeń istniejących w wielu klubach gejowskich niewielkich pokoi, w których można uprawiać seks z poznanymi przygodnie partnerami, poza zasięgiem wzroku i bez wystawiania się na osąd społeczeństwa. Połączenie tych dwóch skojarzeń nie jest przypadkowe. Jak zauważył Adam Mazur, tytułem nadanym serii Konrad Pustoła sugeruje analogię między procesami zachodzącymi w obydwu miejscach. Tak jak w ciemni wywoływane są nowe obrazy z naświetlonych wcześniej klisz fotograficznych, tak "darkroom" w klubie gejowskim byłby przestrzenią kreowania nowych relacji między ludźmi, odbiegających od zdefiniowanych ról społecznych. Właśnie rozdźwięk między określoną tradycyjnie tożsamością jednostek w społeczeństwie a ich identyfikacją w zmiennej współczesnej rzeczywistości, przyczynił się do powstania miejsc o tak ambiwalentnym statusie. Zawieszone między intymnym i prywatnym, a publicznym i politycznym, umożliwiają realizację nowych stosunków społecznych i kulturowych, nowej obyczajowości, która nie mieści się w dominujących dyskursach i ogólnie przyjętych normach.
Fotografie przedstawiają opustoszałe wnętrza klubowych "darkroomów". Wykonane jeszcze przed sprzątaniem, niedługo po opuszczeniu przez użytkowników, noszą wyraźne ślady ich obecności. Dusznej atmosferze tych wnętrz odpowiada bardzo zmysłowy walor barwnych fotografii, które po chwili fascynacji wprowadzają w stan niepokoju bądź rozdrażnienia. Dostrzegamy wilgotne zacieki na ścianach, zużyte prezerwatywy na podłodze, zmięte posłania. W ciasnych kadrach zarejestrowane zostały elementy, które uruchamiają grę stereotypów i pruderii, konfrontują widza z jego uprzedzeniami i fantazjami. Obok ambiwalentnych walorów wizualnych, fotografie te posiadają niewątpliwie wymiar krytyczny. Kwestionują, podobnie jak "S(t)ymulacje", zasadność klasycznego podziału przestrzeni, w jakiej funkcjonujemy, na prywatną i publiczną. Mają również charakter obserwacji socjologicznej. Wprawdzie z oczywistych przyczyn nie zostały przez fotografa ujawnione szczegółowe dane, jak nazwy klubów czy personalia, które nadałyby projektowi rys socjologiczny. Zdjęcia tytułowane są jednak nazwami miast, w których zostały wykonane, przez co uzmysławiają widzowi skalę prezentowanego zjawiska.
W 2011 roku na Festiwal Artboom w Krakowie Pustoła stworzył cykl "Widoki władzy" przedstawiający widoki z okien gabinetów najważniejszych i najbardziej wpływowych ludzi w Krakowie. Praca ta daje możliwość chociaż na chwilę przyjąć punkt widzenia tych nielicznych, którzy mają realną władzę – dokumentuje widoki z okien m.in. księdza Adama Bonieckiego, kardynała Stanisława Dziwisza, wojewody małopolskiego Stanisława Kracika, prezydenta miasta Jacka Majchrowskiego, przedsiębiorcy Jerzego Meysztowicza, rektora UJ Karola Musioła, europosłów Bogusława Sonika i Róży Thun, a także Wisławy Szymborskiej, Andrzeja Wajdy i Grzegorza Turnaua. Seria fotograficznych przedstawień widoków z okien gabinetów najważniejszych i najbardziej wpływowych ludzi powstała w różnych miastach polskich – w Warszawie, Krakowie i Zielonej Górze, a w 2013 roku także w Gdańsku.
"Konrad Pustoła jest artystą, który analizuje w swoich projektach wizualne aspekty relacji społecznych i ekonomicznych. Jego prace mają charakter socjologiczny, a autor przyjmuje w nich perspektywę krytyczną, nie pozbawiając ich jednocześnie wysokich walorów estetycznych" – pisze Ewa Gorządek, kuratorka wystawy artysty w CSW Zamek Ujazdowski.
Przykładem takiego projektu jest cykl "Niedokończone domy" z 2005 roku, po raz pierwszy prezentowany na wystawie "Nieodkryte/Niewypowiedziane" w Teatrze Nowym w Warszawie. Pustoła zainteresował się tematem niezamieszkanych domów porzuconych w surowym stanie, pośrodku pola. Seria ta może być ponurym komentarzem do przemian ekonomicznych w nowej Polsce: domy należały do właścicieli, którzy zachęceni rynkową hossą lat 90. popadli w kredytowe szaleństwo i długi, których nie byli w stanie spłacić. Pozostawione bez zabezpieczenia niby-dworki, które miały być często prywatnymi pałacami, opowiadają dziś smutną historię niejednej życiowej porażki.
Innym projektem, w którym Pustoła zwraca uwagę na problemy i zjawiska społeczne, są dokumentalne nagrania wykonane w Warszawie w czasie Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej – Euro 2012. Wideo prezentujące te nagrania zatytułował "Biało-czerwoni". W trakcie pierwszej połowy meczu Polska – Rosja artysta zarejestrował z perspektywy zbliżonej do lotu ptaka zachowania ludzi oglądających transmisję na telebimie w warszawskiej strefie kibica. Reakcje gęstego tłumu śledzącego poczynania piłkarzy na boisku doskonale oddają przebieg sportowego pojedynku, a także towarzyszące mu emocje. Szczególnym bohaterem filmu stało się światło słoneczne padające na tłum kibiców w sportowych koszulkach – zachodzące słońce sprawiło, że dominująca kolorystyka kadrów zmienia się stopniowo z białej na czerwoną, nadając pracy symboliczną wymowę. Film trwa niemal tyle samo, co jedna połowa piłkarskiego meczu.
Magdalena Wróblewska, lipiec 2010; aktualizacja: AS, październik 2015.