Jarosław Płonka gra na wiolonczeli, fot. dzięki uprzejmości artysty.
Początki
Muzyką zacząłem interesować się dość późno bo dopiero w wieku 12 lat - mówi w rozmowie z culture.pl Jarosław Płonka - mimo tego, ze mój tata jest osobą bardzo muzykalną i uczył się gry na instrumentach, to rodzice sami nie zdecydowali się żeby wysłać mnie na lekcje muzyki – opowiada kompozytor zapytany o to jak zaczęła się jego przygoda z muzyką – jako dziecko interesowały mnie wyłącznie nauki ścisłe – chemia i biologia. Wszystko wskazywało na to, że pójdę właśnie tą drogą. Nie pamiętam dokładnie tego przełomowego momentu kiedy w moim życiu pojawiła się muzyka klasyczna. Dziś wydaje mi się, że musiałem w radiowej Dwójce usłyszeć "Tren" Pendereckiego… Był jeszcze "Widok z okna" i "Głowa Orfeusza" Elżbiety Sikory. Jednego jestem pewny, cała moja przygoda z muzyką znajduje swoje źródła w fascynacji polskimi kompozycjami XX wieku. Do tego wszystkiego zawsze imponowali mi ci, którzy potrafili grać na instrumentach. Sam moment pojawienia się muzyków na scenie budził we mnie wielki respekt i szacunek.
Najpierw studiował muzykologię na Uniwersytecie Jagiellońskim, później przeniósł się na kompozycję wydział kompozycji krakowskiej Akademii Muzycznej w klasie prof. Krystyny Moszumańskiej-Nazar. Jarosław Płonka zaczynał jednak od gry na wiolonczeli, to już wtedy zaczął interesować się kompozycją – chciał samodzielnie wykonywać swoje utwory. Uświadomiwszy sobie, że bycie mistrzowskim wiolonczelistą nie jest jego powołaniem poświęcił się tworzeniu własnej muzyki. Wszystko to – zainteresowanie muzyką samą w sobie i procesem komponowania – jest znakiem rozpoznawczym muzyki Jarosława Płonki.
Nie traktuję komponowania jako wyuczonego zawodu - opowiada Jarosław Płonka - nie jest ono dla mnie źródłem finansowych dochodów, choć nie ukrywam, że tantiemy z wykonanej kompozycji ułatwiają egzystowanie. Pisanie muzyki jest moja pasją, tworzę bo chcę i kiedy mam na to ochotę, dla własnej satysfakcji i realizowania wizji artystycznych, a nie dlatego, że muszę. Imponują mi kompozytorzy bezkompromisowi, którzy swoją pracą poszerzają granice muzycznych obszarów, eksplorują i odkrywają. Chciałbym zobaczyć w takiej roli siebie samego. Najważniejsze by pozostać w zgodzie z samym sobą. Myślę jednak, że każdy artysta powinien być w jakiś sposób odpowiedzialny za wspólne dobro sztuki i przekazywane przez nią treści.
Pojęcia
Siłą napędzającą muzykę Płonki są kontrasty i przeciwieństwa, które prowadzą do ciągłych przekształceń – powolnych, aczkolwiek zdecydowanych. Jarosław Płonka opracowuje swoistą metodę dialektyczną, do dialektyki odwołuje się nawet w tytule jednego ze swoich utworów, powstałej na przełomie 2009 i 2010 roku ''Tezie-Antytezie''.
Scierają się w nim wysokości dźwięków – warstwy wyższych instrumentów dętych są przeciwstawione niższym, dudniącym dźwiękom. Aż w końcu pełni napięcia muzycy splatają ze sobą wszystkie wysokości – dochodzi do syntezy różnych częstotliwości drgań dźwięków co tworzy nowy muzyczny organizm. Możemy słuchać go zaledwie przez chwilę: dostrzegamy dokładnie jego płynność i możemy uchwycić moment powolnego rozluźniania się dźwięków – wszystko zaczyna się od nowa, synteza czeka na swoją antytezę. Możemy odczytać ten utwór jako zamysł nad samą naturą dźwięku: w końcu jego wysokość to zjawisko czysto fizyczne, które oddziałuje w konkretny sposób na otaczającą nas rzeczywistość i może zostać naukowo zmierzone; w tym samym czasie niemożliwe jest opisanie wysokości dźwięku słowami i wyrażenie tego, w jaki sposób wpływa na naszą wrażliwość.
Nie potrafię zacząć pracy nad nowym utworem z niczego - odpowiada kompozytor na pytanie co jest bodźcem do napisania utworu - impulsem dającym początek nowemu utworowi może być dla mnie jakieś jedno, krótkie, zasłyszane brzmienie z którego mam ochotę skonstruować cały utwór. Może to być sam tytuł wiersza lub piosenki, albo ich fragment; zdjęcie; wideo lub instalacja. Coś co potrafi wywołać we mnie ciąg skojarzeń, które później transponuję na dźwięki. Nigdy nie rozpoczynam utworu dopóki nie ''przetrawię'' tych inspiracji. Zbieram je najpierw a potem długo, długo myślę co z nimi zrobić, zanim usiądę przed pięciolinią. Komponuję spontanicznie i bardzo intuicyjnie. Najbardziej pociągają mnie w komponowaniu abstrakcyjne idee. Nigdy natomiast nie ilustruję świata muzyką w dosłowny sposób. Moja idea muzyki zakłada swobodną jej interpretację, słuchanie na kilku poziomach lub warstwami, kontemplację brzmienia.
Do utworów, które zainspirowane są sztuką należy ''Konstrukcja w metalu'' na trąbkę solo. W 2006 roku Płonka otrzymał za ten utwór I nagrodę na organizowanym przez Polskie Wydawnictwo Muzyczne Konkursie im. Tadeusza Ochlewskiego. Kompozytor inspirował się twórczością Katarzyny Kobro – artystki wychowanej w Rosji, od lat 20. mieszkającej w Polsce. Po Rewolucji Październikowej Kobro była związana z radziecką awangardą, została członkinią Związku Zawodowego Artystów Malarzy miasta Moskwy – razem z Kazimierzem Malewiczem, Aleksandrem Rodczenką i Władimirem Tatlinem i innymi. Z powodu nasilającego się terroru, na przełomie 1921/22 roku razem ze swoim partnerem Władysławem Strzemińskim uciekli do Polski. ''Swoimi pracami w dwudziestoleciu międzywojennym zrewolucjonizowała myślenie o rzeźbie. Forma kompozycji nie posiada jednak ścisłych inspiracji pozamuzycznych, jest jedynie obrazem moich skojarzeń z dziełami autorki'' - pisał kompozytor.
Muzyka
Pytany o swoje inspiracje, kompozytor wymienia na początku czołówkę twórców XX wieku – Witolda Lutosławskiego (''W Polsce chyba wszyscy bez wyjątku cenią i nawet nie ma sensu mówić za co, bo to takie oczywiste'' – mówi Płonka), George'a Crumba (''za dziecięcą wręcz fantazję i eksperymentatorską postawę, wyobraźnię dźwiękową, tajemniczość i magiczność jego kompozycji'') i Charlesa Ivesa (''jego muzyka jest po prostu szalona, odważna i absolutnie bezkompromisowa''). Później wymienia kompozytorów związanych ze spektralizmem: Saariaho, Brewaeysa, Le Roux, Hurrela, ale w żadnym razie nie ogranicza się do komponowanej muzyki współczesnej.
Zdarza mi się też zapożyczać pomysły z ogólnie pojętego popu (głównie muzyki elektronicznej) i choć są to bardzo odległe inspiracje, to znaczy najmniej widoczne, to jednak tkwią gdzieś tam w moich utworach. Jako nastolatek słuchałem bardzo dużo deep i vocal house’u oraz Detroit techno. Pasjonowała mnie kultura klubowa końca lat 90. Nawet kolekcjonowałem didżejskie winyle, ale o adapterze i konsoli mogłem wtedy tylko pomarzyć. Po wielu latach bardzo doceniam, konserwatyzm moich rodziców, którzy nie pozwalali mi wtedy w tym całym życiu klubowym w pełni uczestniczyć, bo pewnie bym przepadł.
''CROON'' to utwór na wiolonczelę i fortepian, napisany przez Płonkę w 2009 roku. Wszystkie dźwięki, które słyszymy w utworze mają swój finał, rozbrzmiewają i mogą być w całości przyswojone. Nie mamy tutaj do czynienia z minimalizmem, kompozytor po prostu pozwala nam wsłuchać się w każdy gest wykonany przez instumentalistów i w każde współbrzmienie, które wytworzy fortepian i wiolonczela. ''Muzyce trzeba się przysłuchać'' – zdają się mówić muzycy w ''CROON'' i spokojnie toczą swoją wielowątkową opowieść – po angielsku ''croon'' oznacza zarówno ''zawodzić'', jak i ''nucić''. Wsłuchując się można usłyszeć niecodzienne inspiracje Jarosława Płonki – czy synkopowy rytm, w którym fortepian gra swoją melodię nie kojarzy wam się z osiągnięciami old schoolowego house'u i powtarzającym się w klubowych utworach motywem przewodnim?
Composer Collider
Przełomem w kompozytorskiej karierze Jarosława Płonki były warsztaty Composer Collider, prowadzone przez musikFabrik – legendarny zespół zajmujący się muzyką nową – przede wszystkim są świetnymi wykonawcami, ale ich głównym celem jest edukacja. W czerwcu 2012 roku odbyła się pierwsza edycja warsztatów odbywających się z inicjatywy Instytut Adama Mickiewicza, wzięło w nich udział siódemka młodych polskich kompozytorów: Katarzyna Dziewiątkowska-Mleczko, Karol Nepelski, Michał Ossowski, Jarosław Płonka, Mateusz Ryczek, Jacek Sotomski i Emil Bernard Wojtacki. Każdy z nich odbył dwie próby i liczne indywidualne konsultacje z kolońskim zespołem.
Composers Collider to do tej pory najlepsza rzecz jaka przytrafiła się w mojej kompozytorskiej karierze. Uświadomiłem sobie jak wiele jest jeszcze do nauczenia. Czasem wydaje ci się, że już nic cię nie zaskoczy, a tu nagle podczas prób z musicFabrik okazuje się, że żyję w jakimś skansenie. Możliwości wykonawcze mnożą się bez końca i okazuje się, że te granice, o których się uczymy na instrumentacji cały czas się przesuwają. Oczywiście nie chodzi tu oto aby nagle zacząć wykorzystywać na raz wszystkie nowe techniki. Ja lubię znaleźć sobie jedną lub dwie, a następnie eksplorować je, drążyć temat aż się znudzę. Druga kwestia, którą chcę poruszyć to sprawa przygotowywania się przez kompozytorów do prób, nabywania pewnego profesjonalizmu, który ułatwia pracę z wykonawcami. Ten prestiż i uznanie jakim cieszy się musicFabrik początkowo trochę mnie przestraszył i przytłoczył. Przed żadną inną próbą nie znałem tak dobrze swojej partytury. Ten profesjonalizm zespołu z Kolonii pokazał nam wszystkim jak powinna wyglądać praca nad nowym utworem. Sam jestem dość nieśmiały w momencie kiedy mam stanąć przed orkiestrą, dlatego miałem też trochę czasu żeby się przełamać. Muzycy byli bardzo życzliwi, wyrozumiali i pomocni, ale żądają również od kompozytora konkretnych wskazówek.
Odbywające się w Kolonii warsztaty wyróżnia edukacyjne zacięcie musikFabrik, tutaj nie liczą się utwory, które powstaną pod koniec warsztatów – będący tylko kolejną pozycją w dorobku młodego kompozytora. Liczy się sam proces współpracowania z zespołem, to czego młody twórca może dowiedzieć się od doświadczonych instrumentalistów i świeże idee, którymi kompozytor może zarazić muzyków. Innymi słowy, wartością, którą kierują się muzycy musik Fabrik jest praca, która nie od razu musi wychodzić – w końcu do niektórych rzeczy dochodzimy metodą prób i błędów, negując swoje wcześniejsze poszukiwania. Tak jak w twórczości Jarosława Płonki, która czasami posługuje się dialektyczną metodą tezy i antytezy. Syntezą pracy z musikFabrik jest utwór ''lightly touched / heavily pressed''.
Spis kompozycji:
- Canzona na skrzypce i fortepian, 2002
- Dwie Arabeski na orkiestrę kameralną, 2003
- Aforyzmy na wiolonczelę solo, 2003
- Esej na orkiestrę smyczkową, 2003
- Etiudy na 4 kotły pedałowe, 2004
- Trio dęte, 2004
- Concertino na flet i orkiestrę kameralną, 2005
- Play na 2 kontrabasy, 2005/2006
- Kwartludium na orkiestrę symfoniczną, 2006
- Konstrukcja w metalu (Katarzyna Kobro in memoriam) na trąbkę solo, 2006, wyd. PWM 2006;
- Toccata na 2 fortepiany, 2006
- Epizody na zespół instrumentalny, 2006/2007
- Kwartet na kwartet smyczkowy, 2006
- Fabric na trio smyczkowe, 2006
- Inne głosy na puzon solo (i tam-tam), 2007
- Toccata na orkiestrę symfoniczną, 2007
- Esja, kompozycja elektroakustyczna, 2008
- Enzo, na dowolną ilość wykonawców, partytura graficzna, 2008
- Kamień Herberta na obój, harfę i kwartet smyczkowy, 2008
- Travel is dangerous na orkiestrę, 2008/2009
- CROON na wiolonczelę i fortepian, 2009
- Teza-Antyteza na zespół instrumentalny, 2009/2010
- Radio Music, muzyka elektroniczna, 2010
- Palimpsest na zespół instrumentalny, 2010
- All you do is mathematics na orkiestrę smyczkową, 2010
- The limits of my language na orkiestrę symfoniczną, 2010/2011
- YSL cutting fabric na orkiestrę smyczkową, 2011
- Bez tytułu na skrzypce i fortepian, 2011
- AUSLAND na trio smyczkowe, 2011
- /lightly touch na skrzypce solo, 2001
- only skin na wiolonczelę solo amplifikowaną, nie ukończone, 2012
- ''lightly touched / heavily pressed'' na wiolonczelę i zespół instrumentalny, 2012/2013