W latach 1952-56 studiował w pracowni plakatu Henryka Tomaszewskiego. Zajmował się grafiką projektową, książkową, prasową, plakatem, rysunkiem i filmem animowanym. W warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych na Wydziale Grafiki prowadził Pracownię Ilustracji i Projektowania Graficznego. W rozmowie z Gazetą Wyborczą powiedział:
By zorientować się w geografii myślenia moich studentów, na początku prosiłem, żeby rysunkiem odpowiedzieli mi na pytanie "Dlaczego ten kot nie łowi myszy?". To był dobry test. Trzeba było się przestawić na myślenie obrazem.
W swoich pracach łączył malarskie spojrzenie z poczuciem humoru i ostrą kreską. Stworzył charakterystyczny, rozpoznawalny na pierwszy rzut oka styl. Z równą swobodą i wirtuozerią ilustrował bajki i baśnie, jak i literaturę przeznaczoną dla dorosłych.
Zobacz projekty książek Janusza Stannego na Pinterest.com
W jednym z wywiadów mówił:
W latach 60. Jan Marcin Szancer, profesor ASP, u którego byłem asystentem, został kierownikiem artystycznym Biura Wydawniczego "Ruch", które oprócz sieci kiosków, kolportowania prasy prowadziło działalność wydawniczą. Powstała dość utopijna idea, by przez kioski Ruchu docierać do ludzi z dobrą grafiką, by książki przygotowywały dzieci do przyjęcia sztuki nowoczesnej. Ilustrowali Tomaszewski, Zamecznik, Strumiłło, Młodożeniec, Wilkoń i wielu innych. Co czwartek mieliśmy kolegia redakcyjne, co tydzień ocenialiśmy sześć-siedem książek. (…) Po odejściu Szancera przez kilka lat byłem kierownikiem artystycznym. Dziś sobie nie wyobrażam takiej pracy, ani żeby ktoś wydawał tyle książek, i to w takich nakładach!
Janusz Stanny stworzył wybitne ilustracje do ponad 200 książek, m.in do "Pana Tadeusza" Adama Mickiewicza, "Biblii", bajek La Fontaine'a, "Don Kichota", baśni Andersena, jak również liczne okładki oraz autorskie książki dla dzieci, m.in. "Baśn o królu Dardanelu" (1962, wznowienie 2005),"O malarzu rudym jak cegła" (1961, wznowienie 2006) i "Koń i kot" (1961). W 2011 roku w serii "Mistrzowie ilustracji" wydawnictwa Dwie Siostry wydano książkę Antoniego Marianowicza "Raz czterej mędrcy..." z ilustracjami Stannego.
Dardanel nie jest zbyt królewski, zamiast korony nosi beret i woli jeździć na rowerze niż karetą. Była jeszcze jedna moja, autorska książka – "Koń i kot". (…) wydana w latach 60., a nie miała dotąd reprintu. "Nie wiadomo nawet skąd/ między wiersze wkradł się błąd/ taki mały figiel ot/ tam, gdzie koń ktoś wpisał kot" – żart cały opierał się na tej zamianie. Kot był podkuty, koń spał w komorze, dopiero kowal Rot, Szkot, naprawił cały błąd. Zrobienia nowych ilustracji do tych tekstów to już bym się nie podjął.
Jednym z ostatnich ulubionych bohaterów rysunkowych komentarzy Stannego był telewizor. W katalogu wystawy "Słuszna sprawa" Zygmunt Januszewski napisał:
Kilkoma muśnięciami pędzla Stanny potrafi wyczarować przestrzeń, a w niej nas grających samych siebie w neonowym świetle wybałuszonego ekranu. Jak w starym kinie snop światła rozcina półmrok ciasnego mieszkanka i wyznacza granicę między dobrem a złem. W iluzjonistycznej poświacie dokonują się niezwykłe metamorfozy. Szarzy obywatele przeobrażają się w herosów i mistrzów wszechkategorii albo niepoprawnych marzycieli. Pod wpływem sączącej się z ekranu ektoplazmy starannie ucharakteryzowani, w doskonale dobranych kostiumach z początku XXI wieku nasi rodacy po czterdziestce poddają się teleportacji i doznają oświecenia.
Janusz Stanny publikował m.in. w "Gazecie Wyborczej". W 2005 roku był członkiem komitetu wyborczego Włodzimierza Cimoszewicza. Tworzył opracowania plastyczne filmów animowanych. Był promotorem około 250 prac dyplomowych. Później pracował także w Wyższej Szkole Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi.
W 2015 Nasza Księgarnia wznowiła "Wędrówkę pędzla i ołówka", po raz pierwszy wydaną w 1970 roku. Stanny zilustrował tutaj wiersz Marii Terlikowskiej.
Stanny podkreślał jak ważny jest dla niego humor odnajdowany w rzeczywistości, mówiąc:
Zawsze śmieszyła mnie rzeczywistość. Zawsze szukałem może nie lepszej, ale śmieszniejszej strony życia. Zabawniejszej, która na co dzień często umyka nam z pola widzenia, a mnie ona zawsze interesowała I interesuje do dzisiaj.
O tym jak powstawały prace Stannego tak opowiada jego córka, Katarzyna:
Tata pracował w technikach takich bardzo tradycyjnych, to znaczy ołówek, pisak, flamastry, farby plakatowe, akryle (...) W tak zwanym międzyczasie życia znajdował czas na pracę. Najtrudniej mu było na pewno zabrać się do jakiegoś zlecenia. Długo szukał pomysłu na coś. Myślał, gdzieś zaczynał zwlekać z zaczęciem, na przykład ilustracji do książek. I potem jak był już, to musiał się strasznie spinać i wtedy wszystko mu wychodziło w ostatniej chwili bardzo dobrze.