Jan Krenz był jednym z najwybitniejszych polskich dyrygentów, ale również kompozytorem. Wcześniej debiutował jako kompozytor niż dyrygent: w 1943 roku w okupowanej Warszawie, na konspiracyjnym koncercie wykonany został jego "I Kwartet smyczkowy". Potem intensywniejszej pracy twórczej przeszkadzała błyskotliwa kariera dyrygencka, między kolejnymi utworami bywały wieloletnie przerwy, aż w końcu Jan Krenz postąpił jak... Gustav Mahler: podzielił rok na dwie części i przez siedem miesięcy postanowił dyrygować, pięć zaś poświęcać na komponowanie. I od roku 1982 zaczęły się pojawiać mniej więcej regularnie nowe kompozycje. Nigdy natomiast Jan Krenz nie przestawał dyrygować i choć sam uważał się w równym stopniu za dyrygenta i kompozytora, to przecież jego kompozytorska sława nie dorównywała dyrygenckiej.
Ważną, choć niezbyt obszerną, częścią dorobku kompozytora była muzyka filmowa. W tej roli zadebiutował w dokumencie Andrzeja Munka "Kolejarskie słowo" (1953). Krenz jest również autorem muzyki do innych dzieł klasyka polskiej szkoły filmowej, dokumentalnych i fabularnych: "Gwiazdy muszą płonąć" (1954; współreżyseria: Witold Lesiewicz), "Niedzielny poranek" (1955), "Błękitny krzyż" (1955), "Eroica" (1957) i "Zezowate szczęście" (1960). Skomponował też muzykę do "Kanału" (1960) Andrzeja Wajdy (charakterystyczny atonalny motyw na altówkach z wibrafonem w tle podkreśla tragizm i brak nadziei bohaterów filmu). Skomponował też muzykę do etiudy Marii Kwiatkowskiej poświęconej Konstantemu Ildefonsowi Gałczyńskiemu "Wspomnienie o poecie" (1958) i do dokumentu Tadeusza Worontkiewicza "Patrol" (1965).
Był dyrygentem bardzo wszechstronnym. Sam tak mówił o sobie:
Kiedyś chciano nazywać mnie dyrygentem od muzyki współczesnej. Przecież tyle razy występowałem na 'Warszawskich Jesieniach', prowadziłem tyle prawykonań współczesnych utworów, sam jestem kompozytorem 'współczesnym'. Kiedy indziej znowu klasyfikowano mnie jako specjalistę od klasyków wiedeńskich, bo dużo dyrygowałem klasyką. Ale prawdziwy dyrygent powinien mieć jak najszerszy repertuar. Takim dyrygentem był właśnie Karajan. Ileż on dyrygował muzyką współczesną! Wcześniejsza generacja, pokolenie Furtwänglera, Mitropoulosa czy Ansermeta, miała repertuar znacznie węższy. Ja jestem ciekaw różnych epok, różnych stylów i partytur. Jest jednak pewien okres w muzyce – Monteverdi, później Haendel, Bach, czyli barok – którego poniechałem. To jest muzyka dla specjalistów właśnie. W tej epoce trzeba siedzieć, ona ma dużo tajemnic. Od klasyków wiedeńskich, od 'papy' Haydna - jak to się kiedyś mówiło - poprzez cały wiek XIX, klasykę XX wieku, aż do współczesności, to jest repertuar współczesnego dyrygenta. A więc szeroki repertuar. Co nie przeszkadza mi skupiać czasami zainteresowania na pewnych kompozytorach, ostatnio na twórczości Mozarta i Beethovena. Ale frapują mnie również późni romantycy, którzy rozbuchali muzykę do ostateczności. To jest przede wszystkim Mahler, ale także Skriabin, nawet Rachmaninow, do którego mam słabość. No i stale interesuje mnie klasyka XX wieku z Bartókiem na czele.
Niestety, w salach koncertowych mamy do czynienia z dość ograniczonym repertuarem. Nie ma w nim muzyki dawniejszej, ale nie ma też muzyki współczesnej, która dla większości słuchaczy jest obca.
Obecnie pewnie 90 procent wykonywanej muzyki to muzyka klasycyzmu i romantyzmu. To jakaś anomalia, coś dziwnego. Taki jednostronny repertuar zatyka słuchaczom uszy, przez umiłowanie Brahmsa czy Czajkowskiego nie potrafią oni usłyszeć melodii w Lutosławskim czy Messiaenie. Zawsze tłumaczę, że tam jest melodia, tylko inna. Słyszę: 'Nie, już Szymanowski nie miał melodii.' Boże, jaka tam jest melodyka wspaniała, cudowna. Inna, to prawda – wybujała, kapryśna, połamana, z wielkimi interwałami, wzbogacona. Ale przecież nie możemy melodii opierać tylko na sekundach i trójdźwiękach, musimy otwierać słuchaczom uszy!
(cytaty z wywiadu zamieszczonego w "Studio" 1993 nr 7)
Ważniejsze kompozycje:
- 'Tryptyk" na głos i fortepian (1946)
- "Symfonia nr 1" (1947-49)
- "Serenada klasyczna" na małą orkiestrę (1950)
- "Dwie śpiewki (smutna i wesoła)" na chór a cappella (1950)
- "Kwartet na flet, obój, klarnet i fagot" (1950)
- "Taniec symfoniczny" na orkiestrę (1951)
- "Serenada wiejska" na małą orkiestrę (1951)
- "Rapsodia" na orkiestrę smyczkową, ksylofon, tam-tam, kotły i czelestę (1952)
- "Concertino na fortepian i małą orkiestrę" (1952)
- "Musica per clarinetto solo" (1958)
- "Capriccio" na 24 instrumenty (1961-62)
- "Messa breve per coro e campane" (1982)
- "Maski", tryptyk symfoniczny na orkiestrę (1982-85)
- "Musica da camera (Quartetto no. 3) per quartetto d'archi" (1983)
- "Sonatina per due violini soli" (1986)
- "Epitaphion" na orkiestrę (1989-90)
- "Symfonia nr 2 (quasi una fantasia)" (1989-92)
- "Sinfonietta per fiati" (1994-95)
- "Impromptu pour violoncelle" (1997)
- "Tristan in memoriam. Postludium per quartetto d'archi" (1997)
- "Aria i Perpetuum mobile" na orkiestrę (2004)
- "Uwertura" na orkiestrę symfoniczną (2005)
- "Requiem" na baryton solo, chór mieszany i orkiestrę (2007)
Autor: Małgorzata Kosińska, Polskie Centrum Informacji Muzycznej, Związek Kompozytorów Polskich, luty 2002; Aktualizacja: wrzesień 2020