Obok Marka Oberlaendera, Jacka Sienickiego i Elżbiety Grabskiej należał do ścisłego grona pomysłodawców i realizatorów Ogólnopolskiej Wystawy Młodej Plastyki Przeciw Wojnie - przeciw Faszyzmowi, którą pokazano latem 1955 roku w warszawskim Arsenale. Zaistniał na niej wyraziście również jako malarz.
Dzieciństwo spędził w Krakowie. Jako siedemnastolatek wstąpił do AK (należał do zgrupowania "Żelbet" w Krakowie). Miał za sobą także przeszłość partyzancką. Został odznaczony Krzyżem Walecznych. Również dwaj jego bracia, Franciszek i Władysław, byli w konspiracji.
Studia artystyczne rozpoczął w roku 1946 w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych pod kierunkiem kolorysty Zygmunta Radnickiego, a następnie w latach 1946-51 kontynuował je w Warszawie pod opieką Aleksandra Rafałowskiego, którego malarstwo bardzo cenił. W warszawskiej Akademii krótko, dopiero w latach 1980-85, prowadził zajęcia, przerywane częstymi pobytami w szpitalu. Nakłonili go do tego przyjaciele, dla których był autorytetem moralnym i artystycznym. W ostatnich latach życia otoczony był niemal kultem. Żył poza salonami wystawienniczymi, w samotności dawał wyraz swojej nieustającej wierze w siłę malarstwa Wybrał emigrację wewnętrzną, kiedy na samym początku lat 60. uświadomił sobie, że zmiany popaździernikowe są nietrwałe i w gruncie rzeczy pozorne. Tylko dwukrotnie pokazywał swoje prace indywidualnie w warszawskim Domu Artysty Plastyka - w 1966 i 1975 roku. Druga wystawa związana była z przyznaną mu na wniosek przyjaciół prestiżową Nagrodą im. Jana Cybisa. Uaktywnił się w latach 80., w okresie stanu wojennego; zaangażował się wówczas w ruch wystawienniczy związany z kulturą niezależną. Jego postawę uhonorowano w roku 1982 - Nagrodą Solidarności.
Uprawiał malarstwo i rysunek, a zarobkowo, z konieczności, także sztukę monumentalną (sgraffito, mozaikę). Za początek swojej biografii artystycznej uważał wystawę w Arsenale. Pokazał na niej martwe natury z najprostszymi przedmiotami (Martwa natura z chlebem, Martwa natura z pietruszkami - nagrodzona) oraz skromne rysunki węglem (Pijący, Śpiąca). Duże wrażenie robiła również pamiętana do dzisiaj scena przedstawiająca Posiłek. Dziędziora namalował bowiem obraz jawnie antysocrealistyczny i zarazem jawnie antykolorystyczny, raczej korespondujący dramatyzmem i pesymizmem z niektórymi pracami Andrzeja Wróblewskiego. Pokazał spracowanego biedaka, pochylonego nad miską zupy, ustawioną na surowym, nienakrytym obrusem, blacie stołu; obok talerza widać kawał razowego chleba i zwykły nóż. Autora obrazu nazywano "warszawskim Sybirakiem", ale i jego bohater przypomina samotnego zesłańca, jakich wielu znamy z wczesnych, sybirskich właśnie, obrazów Jacka Malczewskiego. Brak dbałości o kolorystyczne smaczki, szorstki sposób malowania wzmagający ekspresję, uczyniły z dzieła Dziędziory obraz nieomal programowy, dzisiaj chętnie zestawiany z Cebulami Oberlaendera.
Malarz uważany jest za jednego z najwierniejszych, obok Jacka Sempolińskiego i Jacka Sienickiego, kontynuatorów moralnego przesłania Arsenału, zgodnie z którym sztuka powinna być egzystencjalnie zaangażowana, bezkompromisowa. Przez niemal cały okres twórczości interesowała go tematyka pracy i cierpienia. Malował przede wszystkim ciało, niszczejące pod naporem trudu (Praca, 1958-60; cykl Asfalciarze, rozpoczęty w roku 1955, kontynuowany do końca lat 70.), bólu fizycznego i psychicznego (cykle: Postać milcząca, 1979-83; Zbity, 1979-86). "Maluję obrazy, których tematem jest człowiek udręczony, bity, słaniający się" - wyznawał. Dodawał też, że szuka formy dla własnej udręki i cierpienia, ale jego sztuka niosła przesłanie znacznie bardziej uniwersalne. Zgadzał się z takimi właśnie odczytaniami, podobnie jak z chrystologicznymi interpretacjami jego wizji cierpiącego człowieka. Notował w 1982 roku podczas pobytu w szpitalu: "(...) malowałem podobieństwo do umęczonego Chrystusa w zdjęciu z masakry robotniczej w Gdańsku w 1970 r. Ale początek był we mnie."
Drogę przemian formalnych następujących w sztuce Dziędziory wyznacza odchodzenie od czytelnej figuracji z lat 50. w kierunku deformacji z późniejszych dziesięcioleci, akcentowania faktury obrazu i rozbijania formy na szereg drobin pulsującej farby. Te działania prowadziły do powstawania wyrafinowanych estetycznie kompozycji, co było sprzeczne z zasadami "arsenałowców" oraz intencjami autora, który nieustannie walczył z naturalną wrażliwością kolorystyczną i wrodzoną, coraz bardziej ugruntowywaną i rozwijaną, zdolnością tworzenia obrazów pięknych, urzekających wibracją wysmakowanych barw (Zbity, 1985-86). Niektóre płótna Dziędziora malował przez długie lata, jakby pragnąc zneutralizować ich kolorystyczny wdzięk; nierzadko jednak uzyskiwał efekt przeciwny: wzmacniał ich urodę. Wielu prac nie ukończył. W ostatnich pracach malarskich, prawie abstrakcyjnych, zarys ludzkiej postaci (Postać milcząca) bądź dalekie echo pejzażu (Cimochowizna, 1979) wyłania się z trudem z układu barwnych elementów. Artysta pozostawił także szereg czarno-białych rysunków. Bardzo oszczędne, ekspresyjne, mają niekiedy większą siłę bezpośredniego wyrazu niż dzieła malarskie.
Jako całość, dorobek tego wybitnego artysty jest zjawiskiem wyjątkowym na polskim gruncie, a jego niezłomna postawa zadziwia nieustającą otwartością i szczerością. W ciągu ostatnich dziesięcioleci kilkakrotnie przypominał jego malarstwo Jacek A. Zieliński, kurator kolekcji "Krąg Arsenału" w Muzeum Lubuskim im. Jana Dekerta (dawnym Muzeum Okręgowym) w Gorzowie Wielkopolskim. W kolekcji tegoż muzeum znajduje się wspomniany obraz Posiłek (eksponowany obok Cebul Oberlaendera). Pierwszy pośmiertny indywidualny pokaz twórczości Dziędziory miał miejsce w Muzeum ASP, w Warszawie (1990). Podsumowaniem tego dorobku stała się jednak dopiero wystawa monograficzna w stołecznej Zachęcie (1994).
Auor: Małgorzata Kitowska-Łysiak, Instytut Historii Sztuki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Katedra Teorii Sztuki i Historii Doktryn Artystycznych, grudzień 2001.