Projektantka mody, pierwsza dyrektor artystyczna Mody Polskiej.
W ostatnim udzielonym wywiadzie, który ukazał się w styczniu 1989 roku, już po jej śmierci, Grabowska mówiła Elzbiecie Stępkowskiej dla "Kuriera Polskiego":
Nigdy nie myślałam, że będę musiała zarobkować. Stało się inaczej – po wojnie zostałam bez środków do życia, a musiałam utrzymać siebie i swoich rodziców. Skończyłam dziennikarstwo, ale dziennikarz musiał wtedy przestrzegać pewnej linii politycznej. Ja nie miałam żadnych przekonań politycznych. Zastanawiałam się natomiast, jak sprzedać moje umiejętności. Znałam pięć języków, dzięki mojej mamie, która zawsze była bardzo elegancka, już od dziecka wpajała mi i mojej siostrze estetykę ubioru. Warszawa po wojnie była bardzo zniszczona, a kobiety zaniedbane. Ktoś powinien był o nich pomyśleć. Właśnie dlatego wybrałam pracę projektantki mody.
Przed wojną zapowiadała się na dziedziczkę. Urodziła się w zamożnej rodzinie Seydenbeutelów. Matka Paulina Eber była siostrą Edwarda Ebera, ważnego przedwojennego architekta, projektanta luksusowych kamienic czynszowych, nieistniejącego już dziś kina Napoleon przy placu Trzech Krzyży czy budynku, w którym mieściła się słynna restauracja Adria. Nad nim pracował zresztą wspólnie z Edwardem Seydenbeutelem (lepiej znanym jako Sułkowski), bratem Jadwigi, który specjalizował się w projektowaniu wnętrz. Ojciec Jadwigi, Stanisław, był zamożnym przedsiębiorcą budowlanym. Mieszkali przy Marszałkowskiej 63 w należącej do rodziny kamienicy Pod Syrenami. Mała Jadwiga w sąsiedztwie sypialni miała – jak wspominała w jednym z wywiadów – "specjalny pokój szafowy z czterema wielkimi pomieszczeniami na garderobę o pojemności doskonałej". Kiedy dorosła pracowała jako tłumaczka (m.in. Galsworthy’ego), pisywała artykuły do "Kobiety w Świecie i w Domu", dodatku do "Bluszczu". Bywała w Paryżu. W rozmowie z "Życiem Warszawy" w 1978 roku wspominała:
W 1924 roku trochę dłużej przebywałam w Paryżu i skończyłam tam wówczas kursy projektowania, ale bez zamiaru podejmowania pracy w tym zawodzie.
W Paryżu spotkała Coco Chanel i pozostała pod jej wrażeniem na resztę życia. Opowiadała o tym dziennikarce śląskiej "Panoramy" w 1984 roku:
Jedyną rewolucjonistką w modzie naszego stulecia była Coco Chanel. Spotykałyśmy się wielokrotnie, podziwiałam jej talent i wyobraźnię, a przede wszystkim odwagę w proponowaniu zupełnie nowych rozwiązań, które przecież do dziś się nie zestarzały.
W latach 20. wylansowany przez nią typ kobiety w garsonce, wyswobodzonej z gorsetu, był prawdziwą rewelacją, ale i szokiem. Kiedy pierwszy raz pokazałam się mamie w chanelowskim kostiumie i po męsku ściętymi włosami była przerażona! Wówczas to była naprawdę moda przyszłości.
Jadwiga Grabowska, dyrektor Mody Polskiej w roku 1965, fot. Cezary Langda
Jednak przyszła wojna. Seydenbeutelowie trafiają do getta, w 1942 roku przedostają się na stronę aryjską. Jako Apolonia i Stanisław Starzyńscy osiedlają się przy ulicy Walecznych. Jadwiga z mężem Tadeuszem Grabowskim prawdopodobnie (z wojny zachowały się jedynie strzępy opowieści) cały czas mieszkają przy Dąbrówki.
W 1945 roku Jadwiga Grabowska zakłada butik Feniks. W "Panoramie" mówiła:
Warszawa była zburzona i wszystko było wtedy pierwsze. I wszystko trzeba było odbudować. I ja postanowiłam [polskiej kobiecie] pomóc odzyskać tę pozycję, którą niegdyś miała – a Polki miały zawsze opinię dobrze ubranych, pełnych wdzięku. Uważałam, że niezwykle ważne dla psychicznego odrodzenia się jest wyrobienie przekonania, że mimo tych wszystkich okropieństw, które się stały, i tego, co nadal było tak trudne, trzeba żyć normalnie, pełnią życia, na którą składa się także ubiór i uroda. Na Marszałkowskiej, wtedy jeszcze parterowej, tuż przy skrzyżowaniu z Koszykową otwarłam więc sklepik. Dzisiaj nazywałoby się to butikiem. Z początku nie miałam w nim prawie nic – trochę własnych sukien. Ale szybko ludzie zaczęli przynosić rzeczy przysyłane w paczkach z zagranicy, wyciągane z szaf zapasy materiałów, jakieś guziki, apaszki, szaliki, torebki, co kto miał. Było więc w czym wybierać. A mnie przyjemność sprawiało doradzanie. Wkrótce okazało się, że jest duże zapotrzebowanie nie tylko na gotową odzież. Klientki zaczęły dopytywać się o możliwość uszycia czegoś na miarę, o przeróbki. Otworzyłam więc i punkt usługowy, a zatrudniłam w nim najlepsze krawcowe, jakie znałam sprzed wojny i do jakich udało mi się dotrzeć. Nazwałam ten zakład Feniks, jako że odrodził się w tej biednej, spopielałej, wypalonej Warszawie.
W Feniksie dużym powodzeniem cieszą się skórzane pochewki na papierosy z napisem WARSAW LIVES AGAIN. W ogóle cieszy się powodzeniem, więc w 1947 r. pada ofiarą tzw. bitwy o handel, czyli odbierania własności prywatnym przedsiębiorcom. Jadwiga Grabowska traci sklep, ale dostaje pracę – zostaje kierowniczką artystyczną Mody Damskiej – poprzedniczki Cepelii. Już w Cepelii organizuje pokazy mody i projektuje kolekcję na Międzynarodowe Targi w Lipsku. Odnosi tam sukces, kieruje potem Biurem Pokazów Mody, z czasem (1957 r.) nazwanych EWA (od: "eleganckie, wytworne, atrakcyjne") i przekształconych w elegancki sklep. W 1958 roku EWA zostaje połączona z przedsiębiorstwem Gallux-Hurt i tak powstaje Moda Polska. Jadwiga Grabowska zostaje dyrektor artystyczną przedsiębiorstwa.
Moda Polska to potęga. Robi tak zwane kolekcje wiodące, czyli korzystając z paryskich inspiracji, projektuje fasony modne w danym sezonie. W założeniu po to, by zakłady przemysłowe mogły korzystać z dobrych wzorów. W istocie po to, by Polska Ludowa miała się czym chwalić. Kolekcje Mody Polskiej uświetniają Dni Polskie w Paryżu, otwarcie połączenia lotniczego Warszawa – Kair, jeżdżą na tournée po Związku Radzieckim i kongresy RWPG, występują w polskich ambasadach podczas wizyt oficjeli. Na dorocznych targach w Lipsku są największą atrakcją. A Jadwiga Grabowska staje się postacią. Teresa Kuczyńska w magazynie "Ty i Ja" pisała w sierpniu 1968 roku:
To jest postać, która stała się legendą. Ma tyleż przyjaciół, co wrogów. (…) Kobieta o niepospolitej energii, żywiołowości, która musi przygaszać wszystko w najbliższym otoczeniu. Pamiętam któryś kolejny powrót z lustracji kolekcji paryskich: w ciągu pięciu dni dokonała przeglądu kilkunastu kolekcji, zorientowała się, co jest z nowości galanteryjnych, tkaninowych w wiodących butikach, zakupiła parę patronów Diora i innych i na koniec tkaniny i dodatku dla Mody Polskiej. Wszystko to uczyniwszy (na każdą rzecz muszą być skrupulatne rachunki zatwierdzone przez ambasadę w Paryżu) wsiadła w samolot i wylądowała na Okęciu – pełna energii. Jeszcze z Paryża wysłała depeszę do męża, żeby oczekiwał ją na Okęciu w wieczorowym stroju i z kwiatami, bo zaraz z lotniska pojadą do przyjaciół na imieniny; oczywiście wszystko odbyło się planowo.
Grabowska, poza tym, że co sezon jeździ do Paryża, tworzy w Modzie Polskiej zespół projektantów (są w nim m.in. Kalina Paroll, Irena Biegańska, Magda Ignar, Jerzy Antkowiak) i modelek (w pokazach Mody Polskiej chodzą m.in. Małgorzata Wróblewska-Blikle, Małgorzata Krzeszowska, Teresa Tuszyńska, Ewa Fichner, Elżbieta Grabacz, Beata Opoczyńska). A przede wszystkim działając w sercu systemu, Moda Polska podlega wszak ministerstwu, tworzy instytucję, która niby system promuje, ale jednocześnie jest wentylem, jeśli nie wolności, to przynajmniej światowych tendencji. Zmusza urzędników (podobno, gdy już nie ma innego wyjścia, rzuca popielniczką) do tego, by dawali jej pieniądze na wyjazdy do Paryża, na kupowanie tam materiałów i na pokazy z rozmachem.
Pokazy Mody Polskiej są wydarzeniem – odbywają się w Pałacu Kultury, Pałacu Prymasowskim, słowem – prestiżowych wówczas miejscach i o zaproszenia ubiegają się najważniejsi. Bo to jedyna okazja, by zobaczyć, jak ubiera się świat – kolekcje Mody Polskiej może nie kopiują, ale przynajmniej interpretują trendy z Paryża. Te wiodące kolekcje nie wchodzą zresztą potem do sprzedaży, mają służyć jedynie za wzór.
Pokaz projektów domu mody "Moda Polska" w zajezdni tramwajowej, 1961, Warszawa, fot. Andrzej Wiernicki / Forum
Grabowska, choć podziwia głównie Chanel i młodzieżowa moda lat 60. niespecjalnie jest w jej guście, zgadza się, by promować nowoczesność. Zachwyca się Pierrem Cardinem i Andree Courrèges’em, choć podobno – tu zdania współpracowników są podzielone – nie znosi Yves’a Saint Laurenta i jego garniturów dla kobiet. W lecie 1966 roku spędza kilka tygodni w Londynie, wraca pod wrażeniem młodzieżowej mody. W "Ty i Ja" mówi:
Cudzoziemiec odkrywa ze zdumieniem nową Anglię, Anglię, która ma naście lat i cieszy się niebywałą swobodą. Młodzi robią, co chcą, wszystko im wolno. Chłopcy w lokach, w żabotach, przypudrowani, dziewczęta w mini-jupes, bez makijażu. To piękne widowisko.
Podziwia Mary Quant – projektantkę, która wymyśliła mini, zanim projektanci haute couture zaczęli lansować ją na wybiegach.
To nie jest rewolucja przeciw tradycjom, a tylko zerwanie z przesądami. Tradycja establishmentu pozostaje nienaruszona. Przesądem jest, że suknia musi mieć fason, nie, nie musi, może to być koszulka, przesądem jest pogarda dla sztucznego tworzywa, że to coś gorszego od skóry, bawełny. Podnoszą plastyk do równorzędnej wartości, podoba im się biżuteria z plastyku, instynktownie odrzucają tandetę, bo tandetą jest sztuczna biżuteria, skoro udaje coś, czym nie jest. To bardzo charakterystyczne. Przeciw fałszowi.
Kolekcje Mody Polskiej z połowy lat 60. wyglądają jak prosto z Paryża.
Po pokazie w listopadzie 1966 roku, który proponuje trendy na wiosnę i lato 1967, zostaje odesłana na emeryturę. Zastępuje ją Halina Kłobukowska.
W późniejszych latach współpracuje m.in. z Corą, Modnym Strojem, Ambasadorem, ale już bez takiego przejęcia, które miała dla Mody Polskiej. Ciągle obserwuje modę i od czasu do czasu udziela wywiadów. Narzeka w nich zazwyczaj, że od czasu Coco Chanel i, chwilę wcześniej, wynalezienia zamka błyskawicznego, w modzie nie dzieje się nic nowego. W 1984 roku dziennikarce "Gazety Krakowskiej" pokazuje jedną z fraszek, które pod koniec życia namiętnie pisuje:
W latach 20-tych Chanel odrzuciła krynoliny
I zrobiła la garson – chłopczycę z dziewczyny
Chłopczyca ta nosiła garsonki doskonałe
Których modele do dzisiaj przetrwały
Ale dziś już jest zmieniona epoka
I teraz się czeka
Aby z tej chłopczycy zrobić
Po prostu człowieka – l’home
Jak to będzie ładnie, kiedy nasze dziewczynki
Zamiast garsonek ubiorą lehominki
A jak te lehominki będą wyglądać wtedy się dowiecie
Kiedy się znajdzie prawdziwy projektant mody na świecie.
Dziś, kiedy w modzie agender jest jednym z najważniejszych trendów, można spokojnie uznać, że Jadwiga Grabowska wyprzedzała swoją epokę. Przynajmniej myślą. Na czyny nie pozwalał czas.
W 2015 roku, nakładem wydawnictwa W.A.B. ukazała się biograficzna książka o Jadwidze Grabowskiej: "Caryca polskiej mody, święci i grzesznicy” autorstwa Marty Sztokfisz.
Autorka: Aleksandra Boćkowska, listopad 2017