"Zdawaliśmy sobie sprawę, że obraz powinien być zbiorem elementów konsekwentnie powiązanych, tworzących spójną, nierozerwalną całość. Uważaliśmy, że w tak komplementarnie skonstruowanym układzie każdy z elementów winien spełniać tylko jemu przynależną, specyficzną rolę. Było to podstawowe kryterium, które staraliśmy się w miarę precyzyjnie stosować w praktyce. Było ono szczególnie przydatne w analizie formalnej malarstwa abstrakcyjnego, gdy obraz uwolniony od funkcji mimetycznej musiał bronić się sam. Duże znaczenie przypisywaliśmy m.in. takim cechom, jak stabilność i trwałość jego konstrukcji wewnętrznej" - wspominał po latach Jerzy Wroński.
Grupa zaczęła wydawać pismo o sztuce współczesnej "Szkice" ("Krakowski Magazyn Plastyczny") - jego pierwszy i jedyny numer ukazał się w nakładzie 3500 egzemplarzy. Redaktorem naczelnym była Barbara Kwaśniewska, a w skład redakcji weszli Julian Jończyk, Janusz Tarabuła, Jerzy Wroński oraz Andrzej Wróblewski. Z braku dofinansowania pismo przestało się jednak ukazywać.
Grupa Nowohucka uważana jest za jedno z ważniejszych ugrupowań krakowskich okresu "odwilży". Artyści zadebiutowali na wspólnej wystawie w marcu 1956 roku w galerii Związku Polskich Artystów Plastyków w Krakowie. Dzieła tworzone przez nich w latach 1956-1961 wiążą się z nurtem malarstwa materii oraz eksperymentami reliefowo-fakturowymi. Obrazy z lat 50. i początku lat 60., charakteryzujące się użyciem grubo kładzionej farby, piasku, trocin oraz wykorzystywaniem surowych, "biednych" materiałów, stanowiły bezpośrednie odniesienie do tworzywa wydobytego z natury, a także skumulowanej w niej, ukrytej energii.
Ważnym czynnikiem procesu twórczego nowohuckich artystów był czas, który znaczył swój ślad w materii obrazu lub reliefu. Janusz Tarabuła odwoływał się za jego pośrednictwem do kwestii transcendentnych, zaś Jerzego Wrońskiego fascynował proces przekształcania i destrukcji tworzywa artystycznego. Malarzom z Nowej Huty nie chodziło jednak tylko o formę dzieł, ale także o jego wyraz - przekaz płynący z wewnętrznego doświadczenia twórców. Jak napisał Piotr Krakowski w katalogu wystawy Grupy Nowohuckiej w galerii Krzysztofory (marzec 1960):
"Nie ulega kwestii, że ich malarstwo to jakaś faza sztuki 'informel'. Jest to jednakże ten już jej etap, kiedy twórca porzuca ewokacyjną siłę i bezpośrednią gwałtowność materialnie działającego koloru, wyciskanej wprost z tuby farby, rozlanego plastiku czy lakieru. Miejsce nieprzewidzianej przygody, którą dyktuje przypadek i automatyczny gest, zajmuje medytacja. To jest cecha, która przede wszystkim łączy naszych młodych z najnowszą postawą w malarstwie zachodnio-europejskim".
W twórczości artystów z Grupy Nowohuckiej można dopatrywać się wpływów Antoniego Tapiesa, Alberto Burriego, a także rodzącego się nurtu sztuki minimalistycznej i sztuki biednej (arte povera). Ale, jak pisał Janusz Tarabuła:
"Prawdziwą inspiracją - chociaż wtedy, przy tym ukierunkowaniu na abstrakcję, nieuświadomioną - stała się otaczająca nas rzeczywistość: spękane i odrapane tynki, spróchniałe deski podmiejskich płotów, romańskie kamienie starych murów, zniszczone wytwory wiejskiej kultury materialnej, błoto, kurz, wszystkie te 'przedmioty najniższej rangi', jak nazywał je Kantor".
Dominującym doświadczeniem dla tego pokolenia polskich artystów była wojenna trauma i destrukcja. Doświadczenie to nakładało się na sztukę malarzy z Grupy Nowohuckiej, którzy przetwarzali je poprzez inne środki niż figuracja czy kolor (czego uczyli się na Akademii). Wybierali tworzywo o walorach wyraźnie antyestetycznych, materiały zdegradowane, a inne poddawali aktom artystycznego zniszczenia. Wojenne przeżycia i brutalna rzeczywistość powojennego świata nie przystawała do estetyki kapistowskich obrazów, jaka panowała na krakowskiej uczelni. Młodzi artyści szukali nowych środków wyrazu.
"To była próba znalezienia granic obrazu. Materie realne - drzewo i piasek, metal i ziemia - były bezpośrednim odniesieniem do natury, i jakby obrazem energii ukrytej w materii. W tej minimalistycznej koncepcji kolor miał być wynikiem różnic materii - jakby sumą drobnych ćwierćtonów. Oparty był nie na zestawieniach barw, lecz na drobnych różnicach faktury powierzchni, uzyskanych przez użycie naturalnych materiałów. Był to inny, substancjalny rodzaj koloru, pozwalający wyjść poza zasadę kontrastu i harmonii - coś w rodzaju wyjścia poza system dur-moll w muzyce" - wspominał Janusz Tarabuła.
Dla malarzy z Grupy Nowohuckiej przedmiot i materia, utożsamiana z pojęciem materiału, stanowiły niezwykle ważny walor w procesie tworzenia. To właśnie materia służyła im do konstruowania obiektów kontemplacji. Czasami były to przedmioty "wyjęte" wprost z rzeczywistości, jak "Murek" Danuty Urbanowicz, czy "Brama" tej samej artystki wykonana z surowych blach i metalowej siatki. Urbanowicz przyklejała różne elementy do swoich obrazów, obijała krawędzie płócien blachami, "cerowała" poszarpane blachy dla ich wzmocnienia i zwiększenia kontrastu faktury. Wklejała w nie kawałki drewna, tkaniny, stare makatki, fragmenty luster, tablice rejestracyjne, drzwiczki od pieca, szyldy itp., wprowadzała w obręb obrazu naturalne tynki i zaprawy.
"Materie łączyłam kontrastowo: na przykład blachę z koronką utwardzoną na płaszczyźnie. To wszystko nadawało obrazom własny, niepowtarzalny wyraz" - wspomina Danuta Urbanowicz.
"Srebrny" - obraz Witolda Urbanowicza powstał na przestrzeni lat 1959/1960 w wyniku długiego procesu: artysta ciął na kawałki płótno, następnie zszywał je na nowo, podklejał i działał na nie ogniem. Do tak uformowanej powierzchni przytwierdzał drobne elementy moczone wcześniej w zaprawie: sznurki, pakuły, ścinki materiałów. Gotową kompozycję pokrył w końcowej fazie srebrną farbą i miejscami wypolerował. Jerzy Wroński z kolei żłobił ostrymi narzędziami powierzchnie płyt, nadpalał je, nasączał woskiem. Popiół wymieszany z woskiem i przyklejone w innych miejscach skrawki płyt tworzyły bogatą strukturę, poddawaną czasami przez artystę procesowi wygładzania i szlifowania.
"W moich obrazach-reliefach, w przeciwieństwie do abstrakcji geometrycznej, w obrębie płaszczyzny nie występują zdecydowane podziały. Sąsiadujące ze sobą formy płynnie przechodzą jedna w drugą. Dodatkowo zróżnicowana konfiguracja przestrzenna płaszczyzny obrazu powoduje obiektywne przekształcenia wyglądu całości i poszczególnych fragmentów na nią się składających, spowodowane zmianami natężenia i kąta padania światła na płaszczyznę. Zmiany światłocienia wpływają także na kolorystyczną sytuację reliefu, tworząc subtelne uzupełnienia zastosowanej skali barwnej. Jest to szczególnie istotne przy monochromatycznym charakterze obrazu" - opisywał swoją twórczość artysta.
Julian Jończyk skonstruował cykl "Wnętrz" (1961) w procesie dodawania do czarnego, papierowego podłoża elementów fakturowych (np. waty), które przyklejał i przygotowaną powierzchnię gruntował bielą. Niektóre swoje prace niszczył, a z ich fragmentów budował nowe dzieła, np. cykl "Confetti" i "Obraz prawie zniszczony". Do innych obrazów Jończyk wprowadzał gotowe przedmioty, takie jak elementy świecące (np. świetlówki).
Grupa Nowohucka zorganizowała trzy ważne wystawy: w marcu 1960 roku w Galerii Krzysztofory, w czerwcu tego samego roku w KMPiK-u w Nowej Hucie z okazji odbywającego się w Polsce 7. Kongresu Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Sztuki AICA oraz w 1961 roku także w Krzysztoforach, tuż po przyjęciu piątki malarzy w poczet członków Stowarzyszenia Grupa Krakowska. Wystawie w Nowej Hucie, którą zwiedzili uczestnicy kongresu, towarzyszył katalog w języku polskim i francuskim.
Ostatnią znaczącą, wspólną prezentacją artystów nowohuckich była wystawa w Galerii Grabowskiego w Londynie w 1962 roku. Później ich sztuka stopiła się z propozycją artystyczną twórców związanych z Grupą Krakowską. Jak pisał o malarzach z Grupy Nowohuckiej w latach 70. Maciej Gutowski:
"Malarstwo grupy nie jest łatwe. Więcej, zupełnie nie jest efektowne. Nie jest efektowne, jak każda sztuka pozbawiona owej powierzchownej jednoznaczności. Wymyka się opisowi, bo jest bardzo 'plastyczne', a mało literackie. Wymaga spokojnego odbioru, właściwie kontemplacji. Jego wartość tkwi właśnie w owym bardzo poważnym, bardzo rzetelnym stawianiu problemów. Ich drążeniu w głąb. W zaprzeczeniu wszelkiej demagogiczności prostych formułek".
W 2000 roku monograficzną wystawę Grupy Nowohuckiej zorganizowała Galeria Zderzak. Ekspozycji towarzyszyło opracowanie książkowe "Malarstwo materii 1958-1963. Grupa Nowohucka" zawierające teksty krytyczne i cały szereg niepublikowanych wcześniej dokumentów z epoki. W 2006 roku w krakowskiej Galerii Pryzmat odbyła się wystawa artystów z Grupy Nowohuckiej zatytułowana "50 lat później".
Członkowie Grupy Nowohuckiej:
- Julian Jończyk (1930-2007) - Studiował na Wydziale Malarstwa krakowskiej ASP w latach 1950-56, dyplom uzyskał w pracowni prof. Czesława Rzepińskiego.
- Barbara Kwaśniewska (ur. 1931) - W 1958 roku wyjechała do Paryża, gdzie zamieszkała na stałe (obecnie nosi nazwisko Kwaśniewska-Burgelin).
- Janusz Tarabuła (ur. 1931) - Studiował na Wydziale Malarstwa krakowskiej ASP w 1. połowie lat 50. u profesorów: Zbigniewa Pronaszki, Wacława Taranczewskiego i Czesława Rzepińskiego.
- Danuta Urbanowicz (ur. 1932) - Studiowała na Wydziale Malarstwa krakowskiej ASP w latach 1951-1957 w pracowniach profesorów Jacka Pugeta, Adama Marczyńskiego i Jonasza Sterna. Dyplom uzyskała w 1957 roku w pracowni prof. Czesława Rzepińskiego.
- Witold Urbanowicz (ur. 1931) - Studiował na Wydziale Malarstwa krakowskiej ASP w latach 1950-1956. Był uczniem profesorów Zygmunta Radnickiego, Zbigniewa Pronaszki, Czesława Rzepińskiego i Jonasza Sterna.
- Jerzy Wroński (ur. 1930) - Studiował na Wydziale Malarstwa krakowskiej ASP w latach 1950-1956.
Autor: Ewa Gorządek, grudzień 2010