Była żoną aktora i reżysera Mariana Wyrzykowskiego. Przez prawie 40 lat występowała na scenie stołecznego Teatru Polskiego. Grała także na deskach Teatru Narodowego.
Barszczewską do podjęcia studiów aktorskich namówił Konrad Górski, wybitny literaturoznawca i jej gimnazjalny nauczyciel, który zwrócił uwagę na wyczucie poezji, talent deklamatorski i wrażliwość Barszczewskiej. I tak Barszczewska, początkowo szykująca się do Szkoły Nauk Politycznych, po zdaniu matury w warszawskim gimnazjum im. Marii Konopnickiej wstąpiła ostatecznie do Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej, gdzie studiowała pod kierunkiem Aleksandra Zelwerowicza. Barszczewska ukończyła PIST w 1934 roku. W tym samym roku Arnold Szyfman zaangażował ją do warszawskiego Teatru Polskiego, gdzie debiutowała rolą Heleny w Śnie nocy letniej Szekspira w reżyserii Leona Schillera. Kazimierz Wierzyński notował:
"Panieńskość tej młodziutkiej i zdolnej aktorki, a także szlachetność tonu zastąpiły szczęśliwie to, co w innej interpretacji wypełniłby żar kobiecy, i ujmowały widza jak najserdeczniej." (za: R. Kosiński, "Świat" 1963, nr 33)
U Schillera zagrała też Dziewicę w pamiętnych Dziadach Adama Mickiewicza (Teatr Polski, 1934), ponadto była m.in. Barbarą Dennin w Ludziach w bieli Kingsleya w reżyserii Janusza Warneckiego (1935). Grała w przedstawieniach Aleksandra Węgierki, była Lady Agatą w Wachlarzu Lady Windermere Oscara Wilde'a (Teatr Narodowy, 1935), Ofelią w Hamlecie Szekspira (Teatr Polski, 1939) i Tessą w granej ponad 180 razy przebojowej Tessie czyli wiernej nimfie Kennedy i B. Deana w adaptacji Jeana Giraudoux (1936). O Tessie Tymon Terlecki mówił:
"(...) brawurowy, olśniewający triumf. (...) Ta rola stała się świadectwem wewnętrznej prawdy, artystycznego umiaru, wielkiej kultury słowa (...)" (za: M. Czanerle, "Teatr" 1972, nr 7).
Wcieliła się także w postaci w spektaklach reżyserowanych przez Aleksandra Zelwerowicza, była Anielą w Wielkim człowieku do małych interesów Aleksandra Fredry (Teatr Narodowy, 1935) i Salomeą w Horsztyńskim Juliusza Słowackiego (Teatr Narodowy, 1937). Zagrała także tytułową Małą Dorrit przedstawieniu wg prozy Charlesa Dickensa (1938). Pierwsze lata występów od razu przyniosły Barszczewskiej uznanie krytyki i przychylność publiczności. Podkreślano jej liryzm, wyczucie wiersza w wysokim repertuarze, lekkość i aktorską bezpośredniość w rolach komediowych.
"Czysty, przejmujący liryzm, a także miękki a zarazem wyrazisty głos, szlachetna uroda, oczy umiejące ukazać wszelkie odcienie uczuć - wszystko to razem tworzyło zjawiskową postać, dzięki sugestywności wykonania nierozerwalnie wiążącą się w pamięci z figurami scenicznymi, które odtwarzała" - notował Stanisław Marczak-Oborski ("Polska" 1966, nr 1).
Do 1939 roku Barszczewska zagrała w kilkunastu filmach, przeważnie główne role, stając się gwiazdą przedwojennej kinematografii, jedną z najbardziej popularnych aktorek swojego pokolenia. Przed kamerą zadebiutowała podczas studiów w 1934 roku grając rólkę w komedii Michała Waszyńskiego Co mój mąż robi w nocy.... Potem wcieliła się m.in. w postać przewrotnej Nety Twardowskiej w Panu Twardowskim w reżyserii Henryka Szaro (1936) i Stefci Rudeckiej w Trędowatej wg prozy Heleny Mniszkówny w reżyserii Juliusza Gardana (1936).
"Takiej naturalności, subtelności i głębokiego odczucia dawno nie widzieliśmy w filmie polskim" - pisał o melodramatycznej roli recenzent "Kina" - "Sprawia to w znacznym stopniu nieuchwytny czar Barszczewskiej i jej melodyjny głos o brzmieniu czystym i głębokim." (za: M. Borniński, "Teatr" 1981, nr 15)
W 1937 roku grała ponownie u Waszyńskiego, tym razem podwójną rolę: Beaty, żony profesora Wilczura i jego córki Marysi w Znachorze wg powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza. W tym samym roku wystąpiła w interesującej adaptacji powieści Poli Gojawiczyńskiej Dziewczęta z Nowolipek w reżyserii Józefa Lejtesa - zagrała Bronkę Mossakowską.
W 1938 roku wystąpiła w historycznym romansie Kościuszko pod Racławicami w reżyserii Lejtesa. Ten sam reżyser powierzył jej kolejną główną kobiecą rolę, tym razem Elżbiety Bieckiej w ekranizacji Granicy Zofii Nałkowskiej (1938). Barszczewska zagrała też Kasię, wychowanicę hrabiny Tynieckiej, w kolejnym filmie wg powieści Dołęgi-Mostowicza - Trzy serca w reżyserii Waszyńskiego (1939) oraz Krystynę Olakównę w melodramacie Kłamstwa Krystyny w reżyserii Henryka Szaro wg powieści Stefana Kiedrzyńskiego (1939). Ostatnią jej przedwojenną rolą miała być Justyna w kolejnej adaptacji w polskim kinie - Nad Niemnem wg Elizy Orzeszkowej w reżyserii Wandy Jakubowskiej i Karola Szołowskiego. Niestety jeszcze przed premierą film spłonął w czasie oblężenia Warszawy.
Podczas okupacji Barszczewska pracowała w Warszawie jako kelnerka. Brała udział w tajnych koncertach poezji polskiej. Wystąpiła w konspiracyjnym Irydionie Zygmunta Krasińskiego przygotowanym przez jej męża Mariana Wyrzykowskiego (1942). Wspólnie przygotowywali też pierwszy wieczór autorski Tadeusza Borowskiego.
W 1945 roku zagrała Marynę w Weselu Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Jacka Woszczerowicza przygotowanym na scenie Teatru Wojska Polskiego w Łodzi. W 1946 roku aktorka powróciła do stołecznego Teatru Polskiego, rozpoczynając kolejny rozdział aktorskiej kariery, w której tym razem zabrakło miejsca na film. W Teatrze Polskim grała do śmierci, można ją było oglądać także na deskach Teatru Narodowego. Natomiast przed kamerą wystąpiła jeszcze tylko raz, w 1977 roku w telewizyjnym obrazie Rytm serca Zbigniewa Kamińskiego. W Teatrze Telewizji pojawiła się zaledwie trzy razy, w poetyckich spektaklach Pieśni Marie de France w reżyserii Maryny Broniewskiej (1961), w Pieśniach Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego w reżyserii Joanny Wiśniewskiej (1973) oraz w przedstawieniu Ja wg Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej w reżyserii Anny Minkiewicz (1983).
"Czy mam grywać w filmie stale i za wszelką cenę? Teatr całkowicie mi wystarczy. Wypełnia niemal całe moje życie" - mówiła Barszczewska. - "Owszem... Grywałam kiedyś często przed kamerą. Film przyniósł mi nawet sporo popularności, ale zawsze uważałam, że jest dopełnieniem mej roboty teatralnej." ("Teatr" 1981, nr 15)
Tymczasem w Teatrze Polskim rozpoczęła tytułową rolą Lilli Wenedy w dramacie Juliusza Słowackiego w reżyserii Juliusza Osterwy (1946). Ta rola dała początek kolejnym kreacjom tragicznych bohaterek. Barszczewska wcieliła się wkrótce w Elektrę w Orestei Ajschylosa w reżyserii Arnolda Szyfmana (1947), była ponownie Szekspirowską Ofelią w inscenizacji Szyfmana z 1947 roku, a także Infantką w Cydzie Wyspiańskiego/Corneille'a (1948) i Dianną w Fantazym Słowackiego (1948) - dwóch spektaklach Edmunda Wiercińskiego, w których zachwycała natchnionymi monologami lirycznymi. W 1953 roku powróciła do roli Salomei w Horsztyńskim w reżyserii Wiercińskiego:
"(...) była zakochana, a zarazem nieświadoma miłości, nieszczęśliwa i dziecinna, łatwowierna" - pisał Wojciech Natanson. - "Zarówno w scenie słuchania opowieści o oślepieniu Horsztyńskiego, jak i w przejmującym momencie rozbicia dzbanka, Barszczewska nie grała z nadmierną ekspresją. Trudno jednak było oderwać oczy od rysującego się na jej twarzy wyrazu nurtujących uczuć." ("Scena" 1981, nr 4)
Była też Amelią w Mazepie Słowackiego w reżyserii Romana Zawistowskiego (1958) i tytułową Elektrą w tragedii Eurypidesa przygotowaną w 1963 roku przez Kazimierza Dejmka w Teatrze Narodowym. A wreszcie Rozą w Lilli Wenedzie (1968) i tytułową Marią Stuart w tragedii Fryderyka Schillera (1976) - oba przedstawienia w reżyserii Augusta Kowalczyka i Panią Rollinson w Dziadach Adama Mickiewicza w inscenizacji Adama Hanuszkiewicza w Teatrze Narodowym (1978).
"(...) naiwność, niepewność, pokora przydaje wszystkim bohaterkom literatury XIX-wiecznej dystynkcję i powściągliwość w uzewnętrznianiu największych namiętności" - mówiła Barszczewska. - "Toteż siły przeżycia, napięć, ludzkiego dramatu tych postaci nie można wyrazić środkami zbyt zewnętrznymi. Ekspresja musi być uprawdopodobniona wewnętrznie. W tym tkwi cała tajemnica. I o tym, sądzę, trzeba pamiętać grając heroiny romantyczne." ("Ekran", 1980, nr 34)
Powszechnie Barszczewską utożsamiano z emploi wiotkich i lirycznych kobiet. Granym postaciom artystka nadawała delikatności i szlachetnych rysów. Jednak jeżeli wymagała tego rola zdobywała się na nowe, ekspresyjne tony. Tak było w przypadku Margrabiny Cibo w Lorenzacciu Alfreda Musseta w reżyserii Wiercińskiego (1955) i drapieżnej Rozy z Lilii Wenedy. Oryginalne portrety kobiece dawała także Barszczewska w repertuarze psychologicznym. Do jednej z jej największych ról należała bowiem nie kreacja w repertuarze romantycznym, ale tytułowa Nora z dramatu Henryka Ibsena w reżyserii Marii Wiercińskiej (1958). Aktorka zostawiła na drugim planie społeczno-obyczajowy kontekst Nory, wydobywając przede wszystkim uniwersalny dramat kobiety.
"Jakby w tej jednej roli zmieściły się różne odcienie jej aktorskich możliwości. Od kobiety-laleczki, zabawki dla męża i dzieci, do kobiety-człowieka, która zdobywa się na rzecz niebywałą - na manifestację swej godności. (...) Ta Nora, obracająca się w świecie zeszłowiecznych realiów i pojęć, była syntezą kobiecości, jaka zachowała się w portretach (...) swoje umiejętności aktorskie zastosowała w tej roli z wirtuozerią tak przemyślaną, że jej się nie dostrzegało. Wrażenie naturalności zarówno przeżyć jak przemian, jakie zachodziły w Norze, wynikało być może z kunsztownego zestrojenia środków, jakimi posługuje się aktorka: z wyrazistości mowy dzielonej przejrzystymi pauzami, a także gestykulacji, harmonijnej, niespokojnej, nerwowej (zależnie od sytuacji), której towarzyszą zazwyczaj błyski 'czuwających' oczu. Owe 'świetlne operacje', jakich dokonuje Barszczewska błyskając światłami oczu jak reflektorami scenicznymi, należą do jej warsztatu, podobnie jak sposób mówienia pełen barwnych intonacji i wiele mówiących przerw" - pisała Maria Czanerle ("Teatr" 1972, nr 7).
Barszczewska stworzyła też przejmujące role w repertuarze współczesnym. Była pamiętną Siostrą Angeliką w port royal Henry'ego de Montherlanta w reżyserii Henryka Szletyńskiego (1959) i Heleną w Moście Jerzego Szaniawskiego przygotowanym przez Mariana Wyrzykowskiego w Teatrze Narodowym (1963). Z tego typu ról najwyżej ceniono jej skupioną kreację w Wysokiej ścianie Jerzego Zawieyskiego w reżyserii Wyrzykowskiego (1961), gdzie zagrała Urszulę Darniewicz, kobietę obłąkaną na skutek wstrząsających przeżyć wojennych.
"Aktorka zrezygnowała z pokazu klinicznych objawów choroby umysłowej - pisał Stanisław Marczak-Oborski - zachowała realną prawdę postaci, ale jej anormalne napięcie ukazała w kategoriach tragizmu, narastającego aż do krzyku ostatecznej rozpaczy." ("Polska" 1966, nr 1)
Barszczewska pożegnała się ze sceną w 1981 roku wcielając się w postać wielkiej aktorki przełomu XIX i XX wieku Sary Bernhardt w kameralnym spektaklu Wspomnienie Johna Murella w reżyserii Jana Bratkowskiego.
Odznaczenia i nagrody:
- 1946 - Złoty Krzyż Zasługi;
- 1947 - Nagroda ministra spraw zagranicznych za rolę Ofelii w Hamlecie w reżyserii Arnolda Szyfmana w Teatrze Polskim w Warszawie na Festiwalu Szekspirowskim;
- 1949 - Order Sztandaru Pracy II klasy;
- 1953 - Złoty Krzyż Zasługi;
- 1955 - Medal 10-lecia PRL; nagroda państwowa II stopnia za działalność aktorską w minionym dziesięcioleciu;
- 1959 - Order Sztandaru Pracy I klasy; nagroda Komitetu ds. Polskiego Radia i Telewizji za rolę w słuchowisku Panna z Wodoktów oraz za rolę w słuchowisku dla dzieci Selma Lagerlof;
- 1960 - Nagroda m.st. Warszawy za całokształt pracy artystycznej;
- 1966 - Odznaka 1000-lecia;
- 1968 - Zasłużony Działacz Kultury;
- 1972 - nagroda Wydawnictwa Stowarzyszenia PAX im. Włodzimierza Pietrzaka "za wybitną działalność sceniczną, a zwłaszcza za stworzenie niezapomnianych kreacji artystycznych";
- 1976 - Zasłużony dla Teatru Polskiego w Warszawie;
- 1977 - Nagroda ministra kultury i sztuki I stopnia za wybitne osiągnięcia w dziedzinie aktorstwa; nagroda "Homo Varsoviensis" tygodnika "Stolica";
- 1985 - Medal 40-lecia PRL.
Autor: Monika Mokrzycka-Pokora, lipiec 2007.