Szkoła to jest taki karmnik
Edmund Niziurski był synem Stanisława Niziurskiego, urzędnika państwowego i Leokadii z Grethów, najstarszym z trójki rodzeństwa (brat Mirosław i siostra Zofia). Naukę w Gimnazjum im. Jana Śniadeckiego w Kielcach przerwała wojna. Został wraz z rodziną ewakuowany na Węgry, gdzie uczył się w gimnazjum polskim dla uchodźców. Do Polski wrócił w 1940 roku. Pracował jako robotnik w Hucie "Ludwików" i praktykant rolny w majątku Jeleniec pod Ostrowcem Świętokrzyskim. Uczył się na tajnych kompletach w Ostrowcu. W 1943 roku zdał egzamin maturalny i rozpoczął studia prawnicze na tajnych kompletach w Jeleńcu.
Po zakończeniu wojny kontynuował studia prawnicze w kieleckiej filii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Studiował równocześnie dziennikarstwo w Wyższej Szkole Nauk Społecznych w Krakowie (1946-1947) i socjologię na Uniwersytecie Jagiellońskim (1947). W 1947 roku ukończył studia prawnicze i uzyskał tytuł magistra.
W tym też roku ożenił się z Zofią Barbarą Kowalską. Mieszkał i pracował w Katowicach i Kielcach, a od 1952 roku w Warszawie. Pracował w redakcji tygodnika "Wieś", rozwijając równocześnie własną twórczość literacką. W 1951 roku został członkiem Związku Literatów Polskich, a w 1952 roku członkiem ZAiKS. Był członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. 19 grudnia 2008 odebrał Złoty Medal "Zasłużony Kulturze Gloria Artis".
Początki pracy literackiej nie były jednak łatwe. W wieku lat trzynastu, po lekturze "Szatana z siódmej klasy" Kornela Makuszyńskiego, Edmund Niziurski postanowił zostać pisarzem, nabył gruby zeszyt i pieczołowicie zaczął go wypełniać treścią. Kiedy dotarł do 70. strony, stwierdził, że dalej nie ma już o czym pisać, bo na wcześniejszych kartach uśmiercił kolejno wszystkich bohaterów. Tę lekcję literackiej niedojrzałości zapamiętał na długo.
Charakterystycznymi postaciami prozy Edmunda Niziurskiego byli zazwyczaj młodzi outsiderzy nieumiejący dostosować się do szkolnego otoczenia, w którym niebezpieczni są nie tylko nauczyciele, ale także inni uczniowie. Okazał się w tej tematyce specjalistą, przełamując schematy w literaturze młodzieżowej i wprowadzając autentyczne konflikty z życia nastolatków w środowisku szkolnym:
Szkoła to jest taki karmnik, gdzie każdy ptak musi dzióbać, czy mu się to podoba, czy nie."
Przyspieszone dojrzewanie
"Księga urwisów", pierwsza jego powieść dla młodzieży ukazała się w 1954 roku, kiedy obowiązywały kanony socrealizmu. Pisarz starał się jednak unikać ideologicznej nachalności i nieznośnego dydaktyzmu. Po latach schematyzmu była to pionierska pozycja śmiało wychodząca naprzeciw dziecięcej potrzebie indywidualnych przeżyć, fantazji i przygody.
Książkę wyróżniała pełna dynamiki i humoru akcja, nakreślone ze znajomością psychiki nastolatków oryginalne postacie. Również następnymi utworami pokazywał dziecięcym czytelnikom, że przez całe późniejsze życie przyjdzie im dokonywać wyborów między dobrem a złem. Wprowadzał ich w świat pełen tajemnic, jednak nie fantastyczny i baśniowy, lecz rzeczywisty, swojski: wiejski, małomiasteczkowy czy podmiejski.
Pisarz, na którego książkach wychowują się kolejne pokolenia młodych czytelników, debiutował w 1944 roku - w "Biuletynie Informacyjnym" wydawanym przez Armię Krajową ukazał się jego wiersz. Po wojnie Niziurski współpracował z czasopismami "Płomyk", "Świat Młodych", "Wieś" oraz z Polskim Radiem jako autor słuchowisk. Popularność i uznanie przyniosły mu utwory dla dzieci i młodzieży, pisane żywo i barwnie, acz skłaniające do refleksji.
Że warto szukać takiej ścieżki do wiedzy, która nam odpowiada. To jest myśl dla uczniów. Ale w powieści ['Sposób na Alcybiadesa'] zawarłem także naukę dla nauczycieli. Tam nie tylko zmienia się podejście uczniów do nauki, ale także podejście nauczycieli do nauczania. To nieprawda, że tylko uczeń szuka sposobu. Ma go każdy doświadczony nauczyciel. A jak już go dopracuje, to często poza nim niczego nie widzi. I wtedy staje się łatwym łupem dla sprytnych nicponi.
Powtarzał młodym ludziom, aby mimo przeciwności nie tracili humoru, byli życzliwi dla bliźnich, zwalczali pesymizm, nie wstydzili się wyznawać prawdziwych wartości. Żeby nie hamowali swoich naturalnych potrzeb, jeśli są one w zgodzie z normami właściwego ludzkiego postępowania. Jego bohaterów trudno byłoby wprawdzie zaliczyć do szkolnych prymusów - miewali też na swoim koncie niejedno uczniowskie przewinienie i zdarzało im się w wakacje ślęczeć nad "poprawkami" - jednak w konflikt z prawem nigdy nie wchodzili.
Wydrwione dzieci zbuntowały się i muszą na własną rękę szukać sposobu na nauczycieli, który pomoże im przebrnąć przez rok szkolny i zdejmie z nich etykietkę tępaków - mówił Niziurski we wspomnianym wywiadzie o książce 'Sposób na Alcybiadesa'. - W trakcie zdobywania i stosowania sposobu odbywa się ich przyspieszone dojrzewanie.
Nauka dla nauczycieli
Osoby, które wzrastały w PRL-u traktują jego twórczość jak część ich życia - mówi dr Tomasz Makowski, dyrektor Biblioteki Narodowej. - Jego powieści kształtowały wyobraźnię przygodową. Niestety jesteśmy w ostatnim okresie świadkami złej serii odchodzenia uznanych pisarzy, pisarzy których się czytało, których książki podobały się ludziom, co w dzisiejszych czasach stanowi ogromną wartość.
Powieści Edmunda Niziurskiego wyróżniały się nie tylko dynamiczną, często sensacyjną akcją, ale i indywidualnym stylem narracji oraz dowcipem słownym i sytuacyjnym. Rzeczywistość ukazywał oczami ucznia, ze szkołą jako miejscem opresyjnym, jakkolwiek czynił to z humorystycznym dystansem. W nienachalny sposób przemycał w narracji akcenty moralne czy dydaktyczne.
Pierwszego wstrząsu doznał Dziadzia, który pełnił wtedy także prowizorycznie obowiązki naszego wychowawcy. Wytrawny ów gog zaraz na początku roku zapuścił nieostrożną sondę w naszą klasę. Jak się potem wyraził, nigdy jego sonda nie wyniosła na powierzchnię podobnie ohydnych miazmatów niewiedzy i pomieszania pojęć. Nie dowierzając jeszcze, wezwał do tablicy Pędzelkiewicza i kazał mu napisać pięć kolejnych liczb 'pierwszych'. Pędzelkiewicz najpierw się długo zastanawiał, rozdziawiwszy paszczę i wytrzeszczywszy z przerażenia oczy, a potem napisał: 1, 2, 3, 4, 5. Dziadzia zadrżał, ale zapytał, wciąż jeszcze spokojnie:
- Czy naprawdę te wszystkie liczby są pierwsze?
- Nie, nie - odparł niepewnie Pędzelkiewicz.
- A które?
- No, te na początku: jeden, dwa... - odparł Pędzelkiewicz i utknął.
Dziadzia zaśmiał się wtedy straszliwie. Podszedł do tablicy i napisał: 2, 3, 5, 7.
- A może zgodzisz się łaskawie, chłoptassju, że to są liczby pierwsze?
Pędzelkiewicz nie zgodził się i z uporem twierdził, że liczba siedem jest liczbą ostatnią.
Dla dorosłych czytelników Niziurski napisał "Przystań Eskulapa" (1958, powieść sensacyjna), "Pięć manekinów" (1959, powieść kryminalna), "Salon wytrzeźwień" (1964), "Wyraj" (1964), "Eminencje i bałłabancje" (1975). Jego utwory doczekały się przekładów na kilkadziesiąt języków, z chińskim włącznie.