Najnowsza i bodaj najciekawsza praca artystki, projekt "Rokitnikowa Hałda", powstający od października 2018 roku do dziś, to próba odpowiedzi właśnie na pytania o splot ekologii, ekonomii i polityki prowokowane przez "Instytut dla żywych rzeczy". Tym razem ma on konkretny geograficzno-społeczny punkt wyjścia – rekultywowane tereny po wielkopolskich kopalniach odkrywkowych.
Wyjałowione przez przemysł kopalniany i stepowiejące dodatkowo na skutek zmian klimatycznych tereny nie są zbyt przyjazne dla wielu gatunków roślinności. Jednak jedna roślina odnajduje się na nich znakomicie. Na szczęście dla ludzi jest to roślina wyjątkowo bogata w witaminy i antyoksydanty – rokitnik. Lelonek w swoim projekcie proponuje więc szeroko zakrojony "rebranding" regionu oparty właśnie na produktach z rokitnika. Wyprodukowane z rośliny dżemy i soki to z jednej strony odpowiedź na regionalny impas, z drugiej medium do mówienia o produktach regionu i wreszcie – kolejny produkt kapitalizmu, już nie opartego na przemyśle ciężkim i węglu, ale regionalnych i odpowiednio drogich eko-produktach. Ten ostatni aspekt jest więc w gruncie rzeczy najciekawszy, przydając pracy niespodziewanie autokrytyczny rys.
Diana Lelonek została laureatką Paszportów Polityki 2018 "za oryginalną w artystycznym wyrazie analizę zagrożeń, jakie niesie współczesna cywilizacja. Za sztukę mądrze zaangażowaną i ciekawie kwestionującą antropocentryczny punkt widzenia". Niedługo po 26. gali wręczenia nagród, artystka powiedziała "Magazynowi Szum":
Dziś trudno już zachować obojętność wobec narastających zagrożeń. Związana jestem główne z ruchami ekologicznymi, i widzę, że włącza się w nie coraz więcej artystów. Przy okazji protestów, takich jak na przykład Strajk dla Ziemi, tworzą się sekcje artywistyczne. Pojawiają się tam osoby z różnych środowisk, niekoniecznie związane ze światem sztuki.
W jaki sposób opowiedzieć o końcu, zmianie i odchodzeniu? Jak oswoić towarzyszące poczucie zagrożenia? Te i inne pytania Diana Lelonek postawiła w wystawie "Raport", szukając odpowiedzi oraz języka katastrofy klimatycznej.
Narracja prowadzona przez Lelonek to przeciwwaga dla natarczywego charakteru medialnych raportów poświęconych nieuchronnej katastrofie klimatycznej. Artystka nie tylko opowiada o efektach ocieplenia plateny odnosząc się do łatwiejszej do zrozumienia, lokalnej skali, ale również aktywnie stara się im przeciwdziałać. Dlatego właśnie, zamiast wydawać pieniądze na publikację katalogu "Raportu", Lelonek przeznaczyła fundusze na montaż ekranu fotowoltaicznego na dachu galerii. Choć nadrzędną rolą instalacji solarnej jest produkcja alternatywnej energii, wykorzystanej do zasilenia ekspozycji, jest ona również sprzeciwem wobec nadprodukcji artystycznej. Sam montaż został potraktowany, jako akcja performatywna, zarejestrowana i prezentowana w przestrzeni wystawienniczej, a dach galerii stał się przedłużeniem wystawy.