Fotoeseistka
Bedyńska przygląda się zarówno nowym zjawiskom społecznym jak i odchodzącym tradycjom. W 2008 roku powstał reportaż o załamaniu patriarchatu w rodzinie. Fotografowała ojców, którzy zostają z dziećmi w domach, podczas gdy ich żony robią kariery zawodowe. Serie "Matkopolko" czy "Z dzieckiem pod biurkiem" pokazywały kobiety próbujące sprostać jednocześnie roli matki i osoby aktywnej zawodowo. Przygląda się zjawiskom, które do niedawna były dla fotografów niedostępne. W "Świątyniach rozkoszy" fotografuje tak zwane "agencje towarzyskie", zaś w "Męskiej miłości" – jak sam tytuł sugeruje – portretuje miłość między dwoma mężczyznami. W 2012 roku stworzyła multimedialny projekt dokumentalny "Love is in the air" dotyczący niepłodności społecznej współczesnych kobiet.
Wszystkie reportaże Bedyńskiej mieszczą się w tradycji fotoeseju, wypracowanej jeszcze w latach 50. XX wieku przez amerykańskiego fotografa Williama Eugene’a Smitha. Zawsze bohater zdjęć jest na pierwszym planie. Sytuacja graniczna, w której się znalazł, pozostaje jedynie tłem.
W 2009 roku Anna Bedyńska zrealizowała projekt "Jedna ciąża, dwudziestu…", w którym po raz pierwszy postanowiła stanąć po drugiej stronie obiektywu – jako obiekt do sfotografowania. Artystka zaprosiła do współpracy pięciu fotografów i cztery fotografki, wśród których znaleźli się Maciej Zienkiewicz, Michał Mutor, Alina Gajdanowicz, Ewa Łowżył, Monika Bereżecka, Andrzej Świetlik, Mikołaj Grynberg i Paweł Kiszkiel.
Chyba najbardziej przeżyłam spotkanie z Ewą Łowżył, która postanowiła pokazać mnie w sposób bardzo naturalistyczny. To był akt, co wymagało ode mnie dodatkowej odwagi, ale przede wszystkim wiedziałam, iż w owym eksperymencie ja jako autor pomysłu, a zarazem obiekt do sfotografowania muszę poddać się wizji fotografa. Ewa miała za sobą trudne doświadczenia z porodem, i z wczesnym macierzyństwem, więc zaaranżowała mnie w sytuacji szpitalnej opresji, w której sama wcześniej się znalazła.
Wyjście poza fotografię
W 2013 roku fotografka została uhonorowana nagrodą w prestiżowym konkursie World Press Photo za jedno ze zdjęć z cyklu "White Power" ukazującego portrety ludzi (głównie nastolatków) chorujących na albinizm.
Niezwykłe przy realizacji tych zdjęć było obserwowanie, co dzieje się z dziećmi w momencie, gdy stają przed moim obiektywem. Bo oto fotografowałam młodych ludzi, których na ogół się ukrywa, których nie chce się oglądać ani fotografować. Nie pasują do kanonów piękna, a tymczasem tutaj byli w samym centrum zainteresowania, stawali się gwiazdami. Widziałam, jak rosną przed moim obiektywem, jak rodzi się w nich poczucie dumy i pewności siebie.