Urodził się w małym mająteczku dzierżawionym przez rodziców. Rodzice byli zubożałymi ziemianami, nienajlepiej radzącymi sobie materialnie. Dzieciństwo spędził we Wrotkowie, niewielkim folwarku niedaleko Lublina. Podczas nauki w lubelskim gimnazjum utrzymywał się z korepetycji. Właśnie w gimnazjum nauczyciel geografii Albert Szumowski rozbudził w nim zainteresowanie tą dziedziną nauki i zachęcił do studiów. Rozpoczął je w Krakowie na Uniwersytecie Jagiellońskim w 1871 roku. Studiował geografię, astronomię, kartografię i matematykę. Przez rok kontynuował studia w Lipsku, gdzie zajmował się geologią i etnologią. Ożenił się z Anną Szapoczek, nauczycielką, osobą wykształconą i światłą. Od 1880 roku mieszkali w Warszawie. Ich córka, Zofia Nałkowska, znana pisarka, wspominała dom rodzinny jako przepojony atmosferą intelektualną, pełen książek, map, ciekawych ludzi i poważnych dyskusji. Nałkowski przez całe życie zawodowe pracował jako nauczyciel geografii w szkołach średnich prywatnych, w których nauczano w języku polskim (w państwowych obowiązywał język wykładowy rosyjski). Dążył do zreformowania sposobu uczenia tego przedmiotu: zastąpienia wkuwania nazw i szczegółów przez rozumienie związków przyczynowo-skutkowych między zjawiskami.
Uczony
Nałkowski był wybitnym uczonym. W prywatnym gabinecie, bez zaplecza uniwersyteckiego i laboratoriów, napisał ok. 300 pozycji dokonujących przełomu w swojej dziedzinie. Do najważniejszych należą: "Zarys metodyki geografii", "Geografia rozumowa", "Geografia poglądowa", "Geografia fizyczna", "Obraz geograficzny Polski historycznej", "Geograficzny rzut oka na dawną Polskę". Był współpracownikiem "Wielkiej Encyklopedii Współczesnej" i "Słownika Geograficznego". Do wiedzy geograficznej włączał socjologię i etnologię wskazując związki między otoczeniem i pewnymi cechami i zachowaniami ludzkimi. Uważał geografię za naukę o "związku między przyrodą i człowiekiem".
Uczony geograf miał szerokie zainteresowania humanistyczne i społeczne. Znał współczesną filozofię, socjologię i literaturę. Współpracował z warszawskim "Głosem" mającym podtytuł "Tygodnik Literacko-Społeczno-Polityczny", postępowym lewicującym pismem przeciwnym pozytywistycznemu programowi pracy organicznej. Rozstał się z "Głosem", kiedy pismo zaczęło nabierać charakteru nacjonalistycznego. W "Głosie" i innych pismach opublikował kilkadziesiąt ważkich artykułów dotyczących literatury, kultury i życia społecznego (najważniejsze zostały zebrane w tomie "Jednostka i ogół. Szkice i krytyki psycho-społeczne", Kraków 1904).
Był współautorem bardzo ważnej dla formacji młodopolskiej książki "Forpoczty" (Lwów 1895). Dwoje pozostałych autorów to Cezary Jellenta, publicysta, krytyk i pisarz, oraz Maria Komornicka, poetka, pisarka i publicystka, osoba transpłciowa, o tragicznej biografii, przez znaczną część życia dotknięta chorobą umysłową. Wszyscy troje wywodzili się ze środowiska postępowej warszawskiej inteligencji.
Książka jest niejednorodna stylistycznie. W zawartych w niej artykułach Nałkowski formułuje rozpoczętą już wcześniej teorię kultury i diagnozę współczesności. Jellenta wtóruje mu w bardziej impresyjnym stylu i wdaje się w polemiki literackie. Komornicka w subiektywnych, utrzymanych w młodopolskiej manierze tekstach przedstawia swój stan ducha i umysłu, tworząc jakby ilustrację zjawisk opisywanych obiektywnie przez jej współautorów. Co łączy tak różne teksty? Sprzeciw wobec formacji pozytywistycznej. Autorzy zgodnie potępiają minimalizm moralny i rezygnację z wielkich ideałów. Odwołują się do literatury romantycznej. Nie przyjmują teorii, w myśl której ewolucja społeczna jest prostą kontynuacją ewolucji biologicznej, rządzą nią deterministyczne prawa, motorem jej jest walka o byt, w której wygrywają osobniki najsilniejsze i najlepiej przystosowane. Odrazą napawa ich sama koncepcja "przystosowania" jako zgubna dla przyszłości gatunku. Odrzucają organicznikowski ideał doskonale zorganizowanego społeczeństwa, zaspokajającego potrzeby i zapewniającego szczęście jednostek.
Młodopolak
"Forpoczty" są - obok tekstów m.in. Przybyszewskiego, Przesmyckiego, Żuławskiego - bardzo ważnym manifestem młodopolskiego indywidualizmu. Motorem ewolucji w społeczności ludzkiej jest jednostka, która zaprzecza prawidłowościom biologicznym i społecznym. Jednostka niezadowolona z otaczającego ją świata, skonfliktowana z otoczeniem, przez to niespokojna, nerwowa do granic "zwyrodniałości". Jellenta odwołując się do literatury romantycznej opisuje taką jednostkę jako "prometejską": odczuwającą ból całego świata i tworzącą nowy, wyższy ideał moralny. Komornicka przedstawia stan ducha takiej jednostki - samotnej, cierpiącej, niezaspokojonej. Nałkowski buduje teorię "forpoczt ewolucji psychicznej".
Początki tej teorii zawarte są w artykule "Natura i siła" opublikowanym w "Prawdzie" 1893. Autor polemizuje w nim ze spencerowską teorią ewolucji i nietzscheańską koncepcją woli mocy. Przyznaje, że "ze stanowiska ewolucyjnego" ideałem jest wzrost siły. Za błąd natomiast uważa interpretowanie tej siły jako biologicznej, brutalnej, egoistycznej. Oczywiście, siła absolutna, biologiczno-dynamiczna, jak ją nazywa, jest konieczna, wyposaża w nią człowieka natura. Ale na poziomie ewolucji ludzkości ważniejsza jest siła względna, dynamiczno-społeczna, czerpiąca energię z tej pierwszej, ale objawiająca się w tworzeniu form i celów życia społecznego. Naczelnym zagadnieniem ewolucji jest transmisja pierwotnych popędów w dodatnią siłę społeczną. Osobniki słabe można do tej transmisji "hodować": spowodować przez wychowanie, że będą pożytecznymi członkami wspólnoty, z zadowoleniem spełniającymi swoje obowiązki. Jednak zawsze pozostaje mniejszość, która w tej hodowli ma świadomość gwałtu, buntuje się, a jej ponadprzeciętna siła nie pozwala zadowolić się sytuacją zastaną. Tacy ludzie chcą zawsze czegoś lepszego, większego, wyższego moralnie. Spotęgowanie i uruchomienie takiej właśnie siły, a nie brutalnej woli mocy, jest ideałem ewolucyjnym.
Koncepcję tę rozwija Nałkowski w artykułach zamieszczonych w "Forpocztach", z których najważniejszy, programowy nosi tytuł "Forpoczty ewolucji psychicznej i troglodyci". Dowodzi, że walka o byt, która napędza proces ewolucji, staje się coraz bardziej skomplikowana i zmieni jej kierunek.
"Im bardziej zażarta trwa walka brutalna, tym więcej wytwarza wysiłków nie tylko muskularnych, ale i mózgowych, nerwowych, a wskutek tego zjawia się zupełnie nieoczekiwany uboczny produkt tej walki: nie tylko rozwój inteligencji, ale, co ważniejsze dla nas tutaj, wysubtelnienie nerwowe, wysubtelnienie uczucia, zmieniające kierunek walki."
Tak więc na czele ewolucji stają "nerwowcy", "zwyrodnialcy", osobniki najgorzej przystosowane do zastanej sytuacji, cierpiące wskutek nieprzystawania pragnień do rzeczywistości. Oczywiście przewagę w społeczeństwie mają produkty hodowli - troglodyci (wedle klasyfikacji autora: ludzie-świnie, ludzie-byki, ludzie-drewna), których na piedestale stawiała formacja pozytywistyczna. Ale to zwyrodnialcy przez swoją niezgodę na świat i dążenie do doskonałości kreują pragnienia, które w końcu wyznaczają cele tłumom, choć sami okupują to cierpieniem, a często upadkiem.
Transmisja sił biologicznych na duchowe jest zawsze bolesna. Zasadniczo, bo oddala jednostkę od stanu przyrodzonego. Przypadkowo, bo jest nieekonomiczna: jednostka traci więcej energii biologicznej niż to jest konieczne, bo jej potrzeby i pragnienia tłumi społeczeństwo o schematycznych poglądach i przestarzałej etyce. W tym kontekście rozumie i wyjaśnia Nałkowski psychologię sztuki modernistycznej, jej skłonności do pesymizmu, destrukcji, patologii. Jesteśmy - twierdzi - w okresie przyspieszonej transformacji, dlatego "nerwowcy" doświadczają więcej cierpień i skłonności do negacji norm społecznych. Jednak nawet ich upadek jest świadectwem siły, nie słabości.
W okresach przyspieszonej retransmisji zdarzają się momenty znużenia, potrzeba odpoczynku, ucieczki od rzetelnego wysiłku ducha. Za takie ucieczki uważał Nałkowski różnego rodzaju mitologie: pierwotną niewinność natury, ludowość i sielankowość, historyzm czy biologiczną brutalność. Ludzie silni i altruistyczni po takim odpoczynku skłonni są podjąć dalszą pracę. Ale bywają słabi, egoistyczni i aspołeczni, którzy całkowicie zanurzają się w mitologii, kreując fałszywy obraz świata. Jeżeli zdobywają zwolenników tego obrazu, wyrządzają szkodę społeczeństwu i kulturze. Takim szkodliwym zjawiskiem była dla Nałkowskiego twórczość Sienkiewicza.
Batalie z Sienkiewiczem
Atakować go zaczął na łamach "Głosu" w 1894 roku, kiedy jeszcze Sienkiewicz był narodową świętością. Nie spotkał się wówczas z aprobatą. Krytycznych tekstów nie zdołał zamieścić w tomie "Jednostka i ogół", ponieważ nie zgodzili się wydawcy. Opublikował je w "Sienkiewiczianach" w 1904 roku, ale wówczas już Sienkiewicz zdołał narazić się środowisku. W 1903 roku opublikował artykuł, w którym potępił literaturę młodopolską za "ruję i porubstwo". Wywołał tym krytykę takich autorytetów, jak m.in. Eliza Orzeszkowa i Bolesław Prus. Stanisław Brzozowski w tekście "I smutek tego wszystkiego" bronił "młodych" wyrażając żal, że tak wielki pisarz nie wykazuje żadnych chęci zrozumienia współczesnego mu życia literackiego. "Zbyteczny ból" - artykułem o takim tytule odpowiedział mu Nałkowski. Sienkiewicz nigdy nie rozumiał współczesności i zachodzących procesów społecznych: przemijania historycznej roli szlachty, rodzenia się klasy inteligenckiej i dążeń do wyzwolenia społecznego. Najlepszym dowodem jest jego krytyka powieści Emila Zoli, pisarza, który naprawdę zna rzeczywistość społeczną. A rui i poróbstwa w powieściach Sienkiewicza nie brak, tyle że zalegalizowanych przed ołtarzem, więc "nieszkodliwych moralnie".
Nałkowski krytykuje płytką jego zdaniem i fałszywą religijność "Quo vadis", gloryfikację Polski szlacheckiej w "Trylogii". Najwięcej jego protestów wywołała "Rodzina Połanieckich", której bohatera, w zamyśle autora - pozytywnego mimo pewnych grzechów młodości, uznał za "skończone bydlę", wstecznego, zakłamanego i ograniczonego filistra.
Podobnie jak w analizach literatury młodopolskiej, Nałkowski nie interesuje się walorami artystycznymi powieści Sienkiewicza. Interesuje go wyłącznie zawartość ideologiczna i analiza psychologiczna bohaterów, którą przeprowadza na podstawie tej ideologii. Wyjaśnieniem ideologii literatury młodopolskiej jest ból retransmisji, wyjaśnieniem Sienkiewicza - jego osobowość "abiologiczno-asocjalna", która brak energii i dążeń społecznych zastępuje "deklamacyjnym idealizmem". Polemika z Sienkiewiczem odbiła się szerokim echem i miała niebagatelny wpływ na kształtowanie się postaw ówczesnej inteligencji.
W obronie Brzozowskiego
Inną ważną i głośną batalię toczył Nałkowski w obronie Stanisława Brzozowskiego, który na podstawie nie dość wiarygodnych przesłanek został oskarżony o bycie agentem Ochrany. Nałkowski brał udział w obradach sądu partyjnego w Krakowie w 1909 roku, wielokrotnie wypowiadał się publicznie, podkreślając brak dowodów w tej sprawie (zresztą nigdy do końca nie wyjaśnionej). Twierdził, że wyrok został wydany przed jakimkolwiek śledztwem, ponieważ interes partyjny wziął górę nad obroną interesów jednostki.
Uczonego geografa, który odegrał znaczną rolę w kulturze swojego czasu, łączy ze światopoglądem młodopolskim uznanie roli indywidualności twórczych, ujęcie konfliktu "wybitna jednostka - tłum", zrozumienie dla cierpienia egzystencjalnego i tendencji destrukcyjnych. Z ewolucjonizmem w wersji pozytywistycznej i marksowskiej łączy go optymizm. Wierzy, że żaden wysiłek ducha nie idzie na marne, że cierpienie, a nawet upadek jednostki twórczej wyznacza horyzont dalszego rozwoju społecznego.
Dobitny temu wyraz dał w artykule "Rzut oka w daleką przyszłość" zamieszczonym w tomie "Jednostka i ogół". Łączy w nim trzeźwość uczonego z wyobraźnią utopisty. Zastanawia się nad argumentami uczonych różnych specjalności, którzy spodziewają się śmierci Ziemi jako planety z różnorodnych przyczyn astrofizycznych. Nie podważa argumentów naukowych za tym, że biologiczna ewolucja Ziemi zmierza w kierunku zagłady. Nadzieję widzi jednak w ewolucji psychicznej, która nie tylko nie rządzi się prawami przyrody, ale może się im przeciwstawić. Błąd uczonych w prognozowaniu polega zatem na pominięciu najważniejszego czynnika: istoty myślącej.
Ten właśnie optymizm jako główny rys sposobu myślenia ojca podkreślała Zofia Nałkowska:
"Dla niego trwanie świata nie miało kresu, a droga w przyszłość była drogą do sprawiedliwości. Pragnął wciąż wyższych form walki o wartości wciąż wyższe. I z tych zmagań, z tych nieustannych zapasów czerpał pewność, że życie jest niezniszczalne."
Wybór artykułów: "Pisma społeczne", Warszawa 1951
Halina Floryńska-Lalewicz, czerwiec 2004