Krystiana Robb-Narbutt zajmowała się również tkaniną artystyczną i poezją (tomiki: Ziema dotyka anioła, 1997; Jest. Jest inaczej, 2002). Przez wiele lat tworzyła też drobne przedmioty (traktowane indywidualnie, malowane, pudełka od zapałek, lata 1980. i 1990.), często z naturalnych, zniszczonych elementów, które "mumifikowała" i przechowywała w szklanych gablotkach niewielkich rozmiarów, niczym w relikwiarzach.
Studiowała malarstwo i grafikę w warszawskiej ASP. Malarstwo - najpierw u Juliusza Studnickiego, a następnie pod opieką Artura Nachta-Samborskiego; grafikę u Józefa Pakulskiego; tkaninę artystyczną u Aliny Śledziewskiej. Dyplom z malarstwa i litografii uzyskała w 1971 roku w pracowni Michała Byliny. Krótko wystawiała z efemeryczną grupą Sejf (z Jerzym Kaliną, Andrzejem Maciejem Łubowskim, Ireneuszem Szubertem); była też związana z ruchem "O poprawę". Debiutowała wystawą tkaniny artystycznej.
Krystiana Robb-Narbutt pochodziła z artystycznej rodziny, co spowodowało, że wcześnie sięgnęła po pędzel. Jednak szybko odeszła od malarstwa i przez wiele lat uprawiała przede wszystkim rysunek. Najważniejsza część jej twórczości - dorobek rysunkowy - zdradza niezwykłą wrażliwość kolorystyczną przypisywaną z reguły malarzom (artystka mogła uzewnętrznić tę wrażliwość między innymi dzięki barwnym ekolinom, którymi posługiwała się od końca lat 70.).
W roku 1968 brała udział w wydarzeniach marcowych (odbyła karę więzienia). Doświadczenie to znalazło odbicie w ekspresyjnych, figuratywnych pracach z tamtego okresu (cykl Adam i Ewa), w których pokazywała ludzi związanych, zakneblowanych. Podobnie czytelną metaforą, odzwierciedlającą wydarzenia polityczno-społeczne, posłużyła się w rysunkach inspirowanych poezją Barbary Sadowskiej (cykl Nie można na mnie liczyć, nie będę się bronić..., 1972-77).
Pod koniec lat 70. artystka zrezygnowała z ukazywania postaci ludzkich: najpierw zamieniła je w rodzaj skamieniałych kokonów (seria Gniazda, 1977-79), potem całkowicie zarzuciła i zaczęła przedstawiać fragmenty bezludnego pejzażu (cykl Kamienie, rozpoczęty w roku 1980). Dostrzeżone w naturze formy - jakby autorka chciała oswoić jej grozę - były poddawane tak daleko idącym, symbolizującym przeobrażeniom, że stawały się cieniami rzeczywistych kształtów, samoistnymi sygnałami wiecznej tajemnicy. Centralnie sytuowała najczęściej wzgórze (Kilimandżaro jest niebieska, 1994; Sen o spętanej górze, 1996-97; Spotkanie niebieskiej góry, 2002), niekiedy fragment nieba (Droga, 1980), skrzydło anioła (To, co zostało po aniele, 1997), czasem grobowiec (Mastaba, 1980). Interesował ją ślad własnej historii. Sztuka stała się rodzajem dziennika. W miejsce snutej dawniej opowieści pojawiły się ślady-symbole, znaki skupienia, dzięki którym rysunki (odtąd nie budowane kreską, ale mozolnie wykropkowywane ekolinami) nabrały bardziej poetyckiego charakteru, wynikającego w dużej mierze ze skromności i prostoty środków oraz palety delikatnych, przymglonych barw (bieli, szarości, błękitów, różów). Asceza tych niewielkich, kameralnych kompozycji, ich monochromatyzm ewokują ciszę i skupienie, ale też niepokój, te zaś powołują nastrój medytacji i kontemplacji, a nawet refleksji eschatologicznej. Nawet wtedy, gdy centralny charakter kompozycji nadaje im monumentalny charakter.
Prace Krystiany Robb-Narbutt wywołują zresztą szereg liryczno-onirycznych asocjacji, co stanowi ich rozpoznawalny wyróżnik, znajdujący wyraz w rozbudowanych niejednokrotnie tytułach: Sen o wyspie (1981-82), Wspomnienie czarnej góry (1989), Marzenie o podróży, To, co pozostało po nieskończoności, To, co pozostało po aniele (wszystkie z lat 1980.).
Ta formuła okazała się przydatna także dla wyrażenia doświadczeń stanu wojennego, czego przykłady stanowią rysunki - Czarny kamień, Ślad, Znak, Zapis - powstałe pod wpływem emocji towarzyszących układaniu krzyży kwiatowych na warszawskich ulicach i placach. Artystka brała wówczas czynny udział w ruchu kultury niezależnej.
Ostatnia, duża, monograficzna wystawa prac (głównie z lat 1980. i 1990.) Krystiany Robb-Narbutt nosiła tytuł "Nostalgia jest gdzie indziej. Rysunki i przedmioty"; w roku 2003 zaprezentowała ją warszawska "Zachęta"; ekspozycji towarzyszył obszerny katalog. Wyróżniała się aranżacją, której autor, Jarosław Kozakiewicz, nawiązał do motywów występujących w twórczości artystki, "budując" w galerii czarną górę. Dwa lata wcześniej malarka wzięła udział w znaczącej wystawie Co widzi trupa wyszklona źrenica, według scenariusza Grzegorza Kowalskiego, pokazanej również w "Zachęcie".
Po śmierci artystki powstała Fundacja jej imienia, której celem jest nagradzanie i promowanie niezależnych twórców. Pierwszym laureatem nagrody został Zygmunt Piotrowski (2008).
Autor: Małgorzata Kitowska-Łysiak, Instytut Historii Sztuki KUL, grudzień 2004; aktualizacja: lipiec 2008.