Z wykształcenia był archeologiem, ukończył studia na Uniwersytecie Warszawskim na wydziale archeologii, ze specjalnością: starsza epoka kamienia. Był jednym z najgłośniejszych reporterów "Po prostu", m.in. autorem głośnego reportażu "W zaklętych kręgach drętwej mowy", poświęconego gangom chuligańskim, a po rozwiązaniu pisma przez władze partyjne w 1957 roku, otrzymał zakaz pracy w prasie. Jako reporter "Po prostu" stał się specjalistą od gangów młodzieżowych i badaczem sekt religijnych, socjologiem, pracownikiem w stopniu adiunkta Zakładu Badań Społecznych PAN. Był także współzałożycielem sekcji Diagnostyki Społecznej Klubu Krzywego Koła. Współautor (z Czesławem Czapówem) socjologicznej książki "Niebezpieczne ulice. U źródeł chuligaństwa. Materiały i refleksje" (1960). Autor kilkudziesięciu scenariuszy filmów dokumentalnych, a także nawiązującego do dokumentalnej "czarnej serii" debiutu fabularnego Bohdana Poręby "Lunatycy" (1960). Reżyser filmów dokumentalnych, począwszy od zrealizowanego w 1974 roku ze Stanisławem Niedbalskim "Jastrzębie". Aktor - naturszczyk w kilkunastu filmach fabularnych. Autor porad erotyczno-seksualnych w tygodniku "Kulisy" (pod pseudonimem Izolda Dreszcz). Przez pewien czas kierownik Domu Kultury w Siedlcach. Współpracował z Biurem Analiz Kancelarii Prezydenta nad analizą elektoratu Stanisława Tymińskiego. Autor recenzji filmowych, reportaży. Przygotował do druku i opatrzył wstępem teksty literackie Jana Himilsbacha.
Oryginał, postać równie barwna jak jeden z bohaterów jego filmów, Jan Himilsbach. Człowiek, o którym krążą legendy. Mówili o nim "Mantu". Sam nazywał się lumpenintelektualistą. Jak napisał Piotr Krzyżanowski ("Przekrój" 44/2001)
"Od ponad trzydziestu lat, ubrany w odziedziczone koszule, dziurawe buty czy przykrótkie spodnie ze sklepów z odzieżą na wagę, spaceruje alejkami Wytwórni Filmów Dokumentalnych w Warszawie".
Podkreślał, że nie jest profesjonalistą, nigdy nie skończył studiów filmowych, ani reżyserskich ani aktorskich, a do branży "wlazł tylnymi drzwiami".
Przyznaje się do zrealizowania 40 scenariuszy dla kolegów dokumentalistów i ośmiu własnych realizacji, a nawet zdobycia "półtora Lajkonika" (jeden srebrny i pół brązowego), choć dziś trzeba dodać także pół Złotego Lajkonika za jego ostatni film Himilsbach - prawdy, bujdy, czarne dziury (2002), a także nagród na festiwalach w Cork i Ciudad la Huesca w kategorii filmu eksperymentalnego za film "W tym szaleństwie" (1979), co pozwoliło mu uzyskać uprawnienia reżyserskie.
Zaczynał w sposób nietypowy. W książce "Chełmska 21" (red. B. Janicka i A. Kołodyński, Warszawa 2000) wspominał, że zaproponowano mu napisanie recenzji scenariusza filmu fabularnego na temat gangu młodzieżowego, a gdy go ostro skrytykował, reżyser zaproponował mu napisanie własnego scenariusza. Film zrealizowano ("Lunatycy") i tak się rozpoczęła jego praca w filmie. Współpracował z wszystkimi największymi polskimi reżyserami - zarówno dokumentalistami jak i twórcami filmów fabularnych. Jego specjalnością "stały się dziełka socjologizujące, wymagające pracochłonnej penetracji zamkniętych środowisk" ("Chełmska 21"). Twierdzi, że był "psem myśliwskim kinematografii". Skłaniał zamknięte grupy do tego, aby pozwoliły się sfilmować, pisał dialogi, komentarze, wyszukiwał bohaterów o określonej aparycji, mentalności, prestiżu socjalnym dla dokumentu i filmowców fabularnych. Tu warto wspomnieć jego współpracę przy realizacji filmów takich reżyserów, jak Jerzy Hoffman i Edward Skórzewski, których film "Dwa oblicza Boga" nie powstałby bez jego umiejętności dotarcia do zamkniętego środowiska działającej na Śląsku sekty Żywego Boga. To on m.in. znalazł aktora - amatora, którym Kazimierz Kutz udanie obsadził postać Ojca w swym głośnym filmie Sól ziemi czarnej. To on szukał aktorów-amatorów dla Marka Piwowskiego.
Stanisław Manturzewski nazywał siebie "ginekologiem filmów" (Tadeusz Szyma, "Kino" 5/2002). I nie bez racji. Choć sam zrealizował samodzielnie niewiele filmów, odcisnął wyraźne piętno na polskim dokumencie, a także kinie fabularnym. Najpierw jako współpracownik innych reżyserów, później jako samodzielny twórca.
Jednak jako reżyser - dokumentalista, nie poszedł w ślady takich klasyków polskiego kina dokumentalnego jak Kazimierz Karabasz, Władysław Ślesicki, Edward Skórzewski, Jerzy Hoffman czy - nazywani przez niego "Halorgębskim" - reżyserzy pracujący wspólnie: Antoni Halor i Józef Gębski. Jeśli można go z kimś porównywać, to z niektórymi twórcami pokolenia debiutującego na przełomie lat 60. i 70., jak Marek Piwowski, choć najwięcej wspólnego Manturzewski mieć będzie z jeszcze młodszymi twórcami. Tymi, którzy jak Maria Zmarz-Koczanowicz debiutowali w latach 80.
Był Swawolnym Dyziem polskiego dokumentu i tak też nazwał poetykę filmów, które zrywają z klasycznym modelem dokumentu. Tą poetyką posłużył się realizując wraz ze Stanisławem Niedbalskim pierwszy swój samodzielnie wyreżyserowany film dokumentalny "Jastrzębie" (1974). A później także inne filmy, w tym ostatni i najgłośniejszy, "Himilsbach - prawdy, bujdy, czarne dziury" (2002). Już podczas kręcenia "Jastrzębia" był bowiem zdania, że "ortodoksyjny model" dokumentu szkoły polskiej, kojarzony z nazwiskami działających w drugiej połowie lat 60. i w latach 70. dokumentalistów przechodzi kryzys ("Film" 35/1974). Poetykę ich filmów nawał poetyką "Sanktuarium".
"Dokument typu Sanktuarium" - mówił wówczas - "to typ filmu o strukturze zamkniętej, operujący skodyfikowanym systemem reguł w stylu narracji, typie bohatera, sposobie użycia kamery, stylu montażu, sposobie użycia dźwięku".
Bohater takiego dokumentu był zawsze wyraźnie pozytywny lub negatywny, a jeśli jego biografia - i nakręcony materiał - nie pasowały do założonej koncepcji, uważano, że tym gorzej dla biografii i dla materiału. Tymczasem, mówił Manturzewski, widz "chciałby zapuścić się osobiście w duszę bohatera, odszukać w bohaterze swoje własne upadki - ale także i wzloty". Widz "chce mieć prawo do repliki, oczekuje, że film to będzie trochę rebus, trochę krzyżówka, lubi gdy następujące po sobie ujęcia i sekwencje trochę sobie przeczą, dźwięk kłóci się z obrazem, a muzyka ze słowem. Inaczej mówiąc, widz ceni sobie opór jaki film stawia jego myśli." Rzeczywistość nie jest czarno-biała. Czarne i białe przecina się wewnątrz dusz ludzkich. Ludzie są rozmaici, trochę dobrzy, trochę źli. Wtedy, gdy realizował film "Jastrzębie", to miasto składało się "ze stu tysięcy (...) niesprecyzowanych ludzi (...) nie wiadomo jakich: pozytywnych czy negatywnych".
Stąd pozorna niezborność tamtego filmu. To była prawda o tamtej rzeczywistości. W okresie PRL twórcy, którzy chcieli mówić prawdę, musieli stosować przeróżne chwyty, aby oszukać cenzurę, która mogła zakazać pokazywania filmu, jeśliby uznała, że film w jednoznacznie negatywny sposób przedstawia ówczesną rzeczywistość. To zmuszało twórców do stosowania przeróżnych chwytów, poszukiwania języka, który pozwalał na nadawanie obrazowi filmowemu dodatkowych znaczeń. W książce "Chełmska 21" Stanisław Manturzewski mówił:
"W owych latach, chociaż schwytani w klincz komunistycznej propagandy, próbowaliśmy tę prawdę wypowiedzieć, przemycić, zakamuflować, lawirując przy pomocy rykoszetów i karamboli między obrazem a dźwiękiem. Czasem obraz mówił prawdę, a dźwięk kłamał przymusowo, prawda montowała się nie w oku i nie w uchu, ale w mózgu domyślnego widza."
Dziś nie ma w Polsce cenzury, która zmuszała reżyserów i widzów do przedstawionej powyżej umysłowej gimnastyki. Jednak Manturzewski nie zmienił poetyki. Ba, okazała się ona nad wyraz nowoczesna i twórcza. Po realizacji swego najgłośniejszego filmu "Himilsbach - prawdy, bujdy, czarne dziury" ("Film" 10/2002) mówił, że nieważne, czy powstanie dokument czysty, czy nieczysty - ważne, żeby o krok zbliżyć się do prawdy.
"Co się da, to trzeba pokazać, a co się nie da (...) fabularyzować. Czasem trzeba dołożyć animację komputerową."
W filmie o Janie Himilsbachu nic nie jest konwencjonalne. Manturzewski nie tylko podglądał, ale inscenizował, przedstawiał różne warianty, wykorzystywał gotowy materiał, montując go nadaje mu inną, niespodziewaną wymowę, stosował własne metody pozyskiwania wiedzy, np. korzystał z pomocy policyjnych specjalistów, by odtworzyć wygląd bohatera w dzieciństwie, bo nie zachowały się jego fotografie z tamtych czasów. Oglądamy skomplikowane i realizowane na wielu poziomach narracji śledztwo, jakie prowadził w sprawie swego bohatera, pisarza i filmowca Jana Himilsbacha. Prawda o bohaterze trudna jest do wyłuskania, skrzy się wieloma kolorowymi szkiełkami, które oglądamy jak w kalejdoskopie. Autor filmu nie daje widzowi gotowych rozwiązań, zmusza go do stawiania pytań, śledzenia kolejnych odpowiedzi, które zdają się być równie prawdopodobne. Nic dziwnego, że swój film nazywał "życiorysem poszlakowym".
W recenzji z filmu Psy Władysława Pasikowskiego Manturzewski napisał ("Polityka" 2/1993):
"Ani życiem, ani sztuką nie rządzą proste sylogizmy, przesłanki większe i mniejsze i wnioski z nich, tylko jakieś serie karamboli i rykoszetów. Od sztuki nie oczekujemy aptekarskiej, pedantycznej sprawiedliwości, istnieje przecie coś takiego jak licentia poetica, prawo do pieregibki i fajtnięć."
Nazywał to "meta-postmodernizmem".
W takiej poetyce zamierzał też nakręcić kolejny film, którego tytuł jest żartem ze znanego filmu fabularnego Krzysztofa Zanussiego. Miał nosić tytuł "Życie jako sport ekstremalny". Nie zdążył jednak go zrobić.
"W warstwie górnolotnej będzie to rzecz o charakterze moralitetu, a równocześnie dość frywolny, taki 'porno-Harlekin'. (...) W strukturze - rozchełstany, jakby niemowlę bawiło się telewizyjnym pilotem; rozrywany reklamami. A wszystko będzie nawleczone na dwie - trzy tradycyjne fabułki miłosne, poczciwe, choć nie pozbawione elementu perwersji. Moim niedościgłym wzorcem jest Demostenes (...), który swoje sukcesy oparł na figurze retorycznej polegającej na przechodzeniu z tonu bardzo wysokiego na potoczny." (Kino 7/8/2003)
Swoją metodę twórczą nazwał "manturzeniem". Konrad J. Zarębski w recenzji z Himilsbach - prawdy, bujdy, czarne dziury ("Kino" 5/2002) napisał, że "manturzenie jest procesem niezwykle inspirującym".
Filmografia
Filmy dokumentalne
- 1974 Jastrzębie scenariusz i reżyseria ze Stanisławem Niedbalskim.
"Reportaż socjologizujący". Film o mieście górniczym Jastrzębie-Zdrój. Przeciwieństwo hurra-optymistycznych reportaży filmowych epoki gierkowskiej. Ważną rolę odgrywa piosenka A. Osieckiej i K. Gaertner o poszukiwaniu miłości. " 'Jastrzębie' dodaje do piosenki gorzki komentarz o straconych złudzeniach dziewczyn, które nie spotkały tu miłości, straconych złudzeniach młodych chłopców, którzy nie znaleźli tu góry pieniędzy, lecz ciężką pracę i nudne niedziele w hotelu robotniczym. Słowem - obraz społeczeństwa, które w poszukiwaniu Eldorado dotarło do... Jastrzębia." ("Film" 35/1974) Manturzewski mówił: "Jastrzębie to taki zwariowany tygiel: nie co dzień się widuje stutysięczne miasto w wysokopiennym lesie, budowane od podstaw w błyskawicznym tempie - tysiąc nowych mieszkańców każdego miesiąca.(...) No i to nagromadzenie barwnych typów ludzkich - pozytywnych, negatywnych, pozytywno-negatywnych, dynamicznie ewoluujących w górę i w dół, jak to w życiu..." (Chełmska 21)
(Nagrody: 1974 - XIV OFFK Kraków, Srebrny Lajkonik)
- 1979 W tym szaleństwie
Obraz różnorodnych przejawów życia: człowiek częścią przyrody, kosmosu dający efekt szaleństwa, groteski.. Śpiewa Violetta Villas oraz Fiodor Szalapin. S. Manturzewski mówił, że film "za temat miał sam żywioł kina" ("Chełmska 21"). "Zmontowałem tam sekundy taśmy wyselekcjonowane z tysiąca pudeł filmów dokumentalnych, oświatowych, reklamowych itp. Spowolnione, przyspieszone, przetworzone według wymyślonego przeze mnie systemu".
(Nagrody: 1979 - MFF Cork, nagroda Irlandzkiego Towarzystwa Filmowego, 1980 - MFF Krótkometrażowych, Ciudad Huesca, wyróżnienie)
- 1983 Sęki i drzazgi biograficzny.
Wspomnienie o przywódcy chłopskim Wincentym Witosie, a zarazem spojrzenie na sprawę chłopską w historii dwudziestowiecznej Polski.
- 1987 Więcej światła
Sylwetka znanego operatora - dokumentalisty Stanisława Niedbalskiego, który oślepł, a potem odzyskał widzenie w jednym oku. Film także o powrocie do zawodu.
(Nagrody: 1987 - 27. OFFK Kraków, nagroda za scenariusz, 1988 - Przegląd Filmów o Sztuce, Zakopane, wyróżnienie)
- 1993 Żnin - Paryż - Wenecja, czyli sceny z życia prowincji, scen. i reż. z Piotrem Bikontem
Portret miasteczka Żnin leżącego na Pałukach, w którym działa grupa filmowców - amatorów oraz odnoszący sukcesy w świecie teatr amatorski. "Film - bigos" wg Stanisława Manturzewskiego (Pałuki, 1993), składający się z materiałów wideo nakręconych przez filmowców-amatorów działających w tym mieście oraz przez ekipę Manturzewskiego.
- 2002 Himilsbach - prawdy, bujdy, czarne dziury, reż. z Małgorzatą Łupiną
Film biograficzny. Dokument inscenizowany. Wg S. Manturzewskiego, "paszkwilo - panegiryk" (Przekrój, 44/2001)
Opowieść o pisarzu i kamieniarzu, jednej z najbarwniejszych postaci peerelowskiego życia literackiego, Janie Himilsbachu. Inscenizowane sceny pochodzą z utworów pisarza. Konrad J. Zarębski ("Kino" 5/2002): Film "stopniowo przestawał być filmowym portretem tytułowego bohatera, stając się natomiast opowieścią o poszukiwaniu istoty fenomenu Himilsbacha (...) na marginesie zaś pamiętnikiem twórcy, próbującego nakręcić dziś film w Polsce. (...) Będą tacy, co nazwą go kiczem, dla drugich będzie jednak arcydziełem. Inni dostrzegą w nim dzieło kultowe(...) znajdą się zapewne i tacy, którzy uznają dzieło Manturzewskiego i Łupiny za kontrowersję i skandal".
(Nagrody: 2002 - OFFK Kraków, Złoty Lajkonik, Krakowski Festiwal Filmowy - nagroda Kodaka)
Filmy dokumentalne - scenarzysta
- 1960 Dwa oblicza boga, reż. Jerzy Hoffman i Edward Skórzewski. Także autor komentarza
- 1961 Miasto bez dymu, reż. Robert Stando. Także autor komentarza
- 1962 Wieża malowana, reż. Danuta Halladin
- 1965 Dwie kroniki szczecina, reż. Jerzy Kaden
- 1967 Anatomia miasta, reż. Janusz Kidawa
- 1968 Było wesele..., reż. Danuta Halladin
- 1968 Starzyki, reż. Lucjan Jankowski
- 1970 Majster Białkowski i towarzysze, reż. Piotr Mostowoj
- 1970 Opowieści z pól kamienistych, reż. Lucjan Jankowski. Także komentarz
- 1970 Przybysze, reż. Lucjan Jankowski
- 1971 Aby życie było milsze, reż. Izabela Falewicz
- 1971 Bruk reż. Włodzimierz Pomianowski
- 1971 Ich miłość, reż. Roman Wionczek
- 1971 Kowal z gutanowa, reż. Włodzimierz Pomianowski
- 1973 Dopóki jeszcze można, reż. Lucjan Jankowski
- 1974 Trzy kolekcje, reż. Irena Kamieńska
- 1976 Troska i nadzieja. Raport w sprawie ochrony środowiska, reż. Andrzej Titkow. Także komentarz
Filmy fabularne - scenarzysta
- 1960 Lunatycy, reż.Bohdan Poręba, scen. z B. Porębą i Ryszardem Berem
Stanisław Manturzewski wystąpił w wielu filmach fabularnych, m.in. w Niebieskie jak Morze Czarne (1959) Jerzego Ziarnika, Golem (1979) Piotra Szulkina, Klincz (1979) Piotra Andrejewa, Wojna światów - Następne stulecie (1981), P. Szulkina, Choinka strachu (1982) Tomasza Lengrena, Dom - odc. Jedenaste: nie wychylaj się (1980 - 2000) Jana Łomnickiego, Sny i marzenia - odc. Sen o Violetcie (1983), Pawła Pitery, O-Bi, O-Ba. koniec cywilizacji (1984) P. Szulkina, Ga, Ga, Chwała bohaterom (1985) P. Szulkina, Femina (1990), P. Szulkina, Ubu Król (2003), także P. Szulkina.
Wystąpił także w zrealizowanym przez siebie filmie dokumentalnym Himilsbach. Prawdy, bujdy, czarne dziury (2002) w roli samego siebie.
Jest autorem komentarzy do wielu filmów dokumentalnych, a także autorem kilku odcinków Polskiej Kroniki Filmowej. Był współautorem zdjęć do filmu dokumentalnego Krystyny Gryczełowskiej Słoneczne wzgórze (1963). Współpracował przy realizacji filmu dokumentalnego tej samej autorki 90 dni w roku (1968) oraz filmu Romana Wionczka Na stacji (1968) i Młodzi z Brzózy (1970) Danuty Halladin.
Stanisław Manturzewski jest bohaterem filmu dokumentalnego Rafała Glińskiego Mantu... Wolny człowiek (2002).
Autor: Jan Strękowski, styczeń 2005, aktualizacja lipiec 2014