Jan Ekier, fot. materiały "Chopin Express"
Anna Skulska: Od jak dawna trwa praca nad Wydaniem Narodowym Dzieł Fryderyka Chopina?
Jan Ekier: Chopin zawsze był najważniejszy w mojej działalności, przede wszystkim jako pianisty i pedagoga. Zwsze też interesowały mnie sprawy związane z wydawnictwami. Kiedy więc w 1955 roku wybrano mnie do Zarządu Towarzystwa im. Fryderyka Chopina w Warszawie, od razu poszedłem do tamtejszego archiwum i biblioteki, aby sprawdzić, jakie mają materiały źródłowe. Znałem pierwsze tomy wydania, któremu patronował Paderewski, i doszedłem do wniosku, że nie wszystko zostało w nim wykorzystane i odpowiednio zinterpretowane. Umownie przyjmuję więc rok 1955 jako początek mojej pracy nad Wydaniem Narodowym.
Chopin nanosił poprawki w autografach, powstawało kilka wersji jednej kompozycji. Który zapis uznawał Pan za podstawę?
Proces twórczy Chopina rzadko kiedy osiągał stan, który można by nazwać ustaleniem ostatecznej wersji dzieła. Wyglądało to tak: kiedy na przykład dostawał kopie do korekty, zamiast poprawić błędy, ulepszał pewne miejsca. W druku poprawiał błędy sztycharzy, ale również wprowadzał zmiany. Wreszcie w egzemplarzach uczniów nierzadko wpisywał warianty kompozycji. Często więc trudno ustalić ostateczny kształt utworu – każde dzieło wymagało oddzielnego podejścia redaktorskiego.
Do tego potrzebna jest nie tylko szeroka wiedza, ale także intuicja…
W każdej pracy umysłowej niezbędna jest intuicja. Bez niej niepodobna dojść do racjonalnych wniosków. To, że jestem kompozytorem, pozwala mi na przykład stwierdzić, że tu czy tam Chopin się pomylił. Z kolei dzięki doświadczeniu pedagogicznemu wiem, jakie zniekształcenia tekstu mogą pojawić się, gdy nanosi się poprawki stojąc przy pulpicie – bywa, że nadaje się wtedy inny kształt dodawanym znakom. Pomocne mi było także doświadczenie pianistyczne. Chopin "myślał palcami", kiedy więc miałem do wyboru łatwiejszy lub trudniejszy, niejasno zapisany chwyt pianistyczny, wybierałem ten wygodniejszy, zgodny z układem ręki.
Każdy autograf jest autentykiem, ale jest nim również poprawka w egzemplarzu lekcyjnym. W redakcji wszystko to musi być opisane w komentarzu, tak żeby pedagog czy wnikliwy pianista zrozumiał naszą motywację, a poza tym mógł prześledzić racje, dla których daną wersję przyjmujemy jako podstawową, a inną jako wariant.
Czy przypuszczał Pan, że zajmie to tyle lat?
Od poczatku wiedziałem, że jest to przedsięwzięcie trudne i pracochłonne. Pamiętam artykuł Jerzego Waldorffa; złośliwie obliczył, że Wydanie będzie gotowe za... 400 lat. Na szczęście pomylił się. Na naszą korzyść zadziałał na pewno rozwój techniki. Nasi poprzednicy, którzy przygotowywali wydanie Dzieł wszystkich, prof. Józef Turczyński i Ludwik Bronarski, kiedy chcieli dotrzeć do źródeł, musieli wyjeżdżać do Paryża, Londynu czy innych centrów bibliotecznych, aby zdobyć zdjęcia autografów. My w każdej chwili możemy obecnie nacisnąć klawisz komputera, aby otrzymać precyzyjne reprodukcje pierwodruków, na których można dostrzec nawet drobne ślady korekt drukarskich.
Ukazało się ponad sto wydań dzieł Chopina. Jakie błedy najczęściej się w nich pojawiały?
Chopin wydawał swe kompozycje w zasadzie u trzech wydawców: francuskiego, niemieckiego i angielskiego. Teksty tego samego utworu przygotowywane dla rozmaitych wydawców różniły się merytorycznymi szczegółami, a każdy z tekstów posiadał jakieś błędy (errare humanum est). Te błędy i rozbieżności, powielane i dowolnie korygowane dawały często zdeformowany obraz fragmentów dzieł. Należało prześledzić od początku cały proces komponowania, usunąć błędy, rozbieżności i dowolności nawarstwiane przez dziesięciolecia. Takie oczyszczanie umożliwiło dojście do tekstu, który moża uznać za autentyczny. Współredaktorem Wydania Narodowego jest Paweł Kamiński. Nad jednym zamazanym przez Chopina znakiem potrafiliśmy dyskutować kilka godzin, zanim podjęliśmy ostateczną decyzję.
Czy wnikając w ten sposób w dzieła Chopina można prześledzić rozwój jego techniki kompozytorskiej?
Przede wszystkim można poznać bogactwo jego inwencji. Proces dodawania wariantów w jego kompozycjach na pewno nie jest jeszcze zakończony. Wciąż znajdujemy nowe źródła. Już po ukazaniu się tomu Walców otrzymaliśmy fotokopię egzemplarza jednego walca z nieznanymi adnotacjami Chopina - w rezultacie w kolejnym nakładzie naszego wydania jest już w tym tomie o jeden wariant więcej. Ostatnio nawiązaliśmy kontakt z rodziną mieszkającą we Francji, która posiada egzemparz Grand Duo Concertant z uwagami samego Chopina. Właściciele umożliwili Pawłowi Kamińskiemu sfotografowanie tego egzempalrza. Odnalazł się autograf Wariacji na 4 ręce, w którym jednak brakowało pierwszej i ostatniej strony. Zrekonstruowałem je i nie znalazłem muzyka, który by wskazał na miejsce gdzie kończy Chopin, a zaczyna Ekier. Jeśli jednak kiedyś odnalazłyby się brakujące strony, tę moją wersję będzie można wyrzucić do kosza.
Skoro mowa o rekonstrukcjach: najpiękniejszą przygodę miałem z odtworzeniem ostatniego Mazurka f-moll Chopina, znanego jedynie z wydania pośmiertnego Juliana Fontany, a od lat 60. ubiegłego stulecia - z kupionego we Francji jednostronicowego szkicu, uważanego za niemożliwy do odczytania. Dotychczas publikowany Mazurek zawierał tylko czterdzieści taktów, bez zakończenia i bez części środkowej w tonacji F-dur. Zrekonstruowana przeze mnie wersja zawiera tę środkową część oraz powrót da capo, obejmując tym samym 101 taktów, czyli całego Mazurka.
Można zatem powiedzieć, że Wydanie Narodowe jest gotowe, ale otwarte.
Istotnie, to Wydanie nigdy nie powinno być zabytkiem, ponieważ wciąż mamy nadzieję, że pojawiać się będą nowe źródła i ich interpretacje. W tej chwili jest ono odtworzeniem dzieła Chopina możliwym w roku 2010.
Rozmawiała: Anna Skulska, październik 2010.
Chopin jak z nut - Wydanie Narodowe
Pierwsze wydania utworów Chopina, które ukazywały się za życia kompozytora, różnią się od siebie. Po jego śmierci nie raz podejmowano próby ustalenia "ostatecznej" wersji poszczególnych utworów. Próby takie podejmowali, m.in. Tellefsen, Fontana, nawet Brahms. Redakcji Dzieł wszystkich podjął się Ignacy Jan Paderewski we współpracy ze swym uczniem Turczyńskim i muzykologiem Bronarskim. Źródła potraktowali jednak arbitralnie i niekonsekwentnie. Wciąż istniała potrzeba wydania, które przynosiłoby tekst przeznaczony do wykonania, a zarazem brało pod uwagę wszystkie warianty danego utworu. Takim wydaniem jest właśnie Wydanie Narodowe. Jest ono skierowane przede wszystkim do muzyków-praktyków. W powszechnej opinii z tych nut gra się łatwo: wydanie poleca jedną wersję tekstu. Zawiera palcowanie opracowane przez samego Chopina i przez redaktorów wydania, zgodne z duchem pianistyki kompozytora. Palcowania te łatwo odróżnić od siebie, gdyż wydrukowane są inną czcionką. Jeśli ktoś chce wgłębić się w niuanse, ma do dyspozycji szczegółowe komentarze, z listą wszystkich źródeł i kompozytorskich wariantów danego dzieła. Wydanie Narodowe ma zatem niezaprzeczalną wartość naukową.
Regulamin Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego w Warszawie zaleca uczestnikom korzystanie z Wydania Narodowego.(Krzysztof Komarnicki)
Tekst pochodzi z 10. numeru gazety "Chopin Express", wydawanej z okazji 16. Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina.
Czytaj także:
"Chopin świeżym uchem" - recenzja z przesłuchań pióra Johna Allisona.