Dawno nie było w polskiej muzyce tak ambitnego i odważnego utworu. Ambitnego, bo scalającego doświadczenia kompozytora dojrzałego (lecz ciągle młodego) pisanego na przestrzeni blisko czterech lat. Odważnego, bo czyniącego to w kameralnej i nie tak typowej obsadzie, oraz w czasie półtorej godziny. Symfonia na kwartet perkusyjno-fortepianowy? Opus magnum jednego z najzdolniejszych trzydziestolatków? Traktat o dźwięku i ciszy, wybrzmiewaniu i zwalnianiu? Zapewne wszystko to, może i więcej. Trudno jeszcze ocenić znaczenie Różni Wojciecha Ziemowita Zycha, bo raz jeden zabrzmiał w całości na Warszawskiej Jesieni 2010 i kto wie, kiedy doczeka się powtórnego wykonania lub rejestracji na płycie.
Tytuł odwołuje się do neologizmu differance wprowadzonego przez francuskiego postmodernistycznego filozofa Jacques'a Derridę. Oznacza on przepaść, jaka zionie między słowami a rzeczywistością; przepaść, która wbrew realistycznym teoriom języka oddziela to, co znaczy od tego, co oznaczane. Według Derridy, słowa możemy zrozumieć tylko w kontekście, poprzez inne słowa, poprzez ich potoczne lub przyjęte znaczenia, poprzez tę właśnie "różnię". Sam kompozytor tak pisał o tym we wstępie do utworu:
"Przyjąłem jako punkt wyjścia właśnie 'czynny i żywy rozdźwięk' [wg Derridy]. Chciałem pierwotnie, aby była to symboliczna i bardzo osobista apostrofa, ale oprócz tego stała się także pewną epoką w moim życiu i jednocześnie jej autobiograficznie nasyconym zapisem. Jednocześnie też procesem i summą kompozytorskiej, artystycznej, ale i osobistej, ludzkiej drogi dojrzewania."
Różnia to dzieło czteroczęściowe, o długości trwania ponad półtorej godziny i zajmujące w zapisie blisko czterysta stron{C}.
I część (Lento e molto sostenuto) zdaje się archipelagiem dźwięków i pauz, przywodzącym na myśl późne utwory Luigiego Nona czy Antona Weberna. To studium rezonansu i stopienia dźwięków o często bardzo różnorodnych spektrach i obwiedniach, niemniej jednak łączących się w najbardziej nieoczekiwane kombinacje.
II część (Allegro veemente e disperato con moto) uderza głośnymi, motorycznymi pasażami, często powtarzanymi, jednak Zych unika jakichkolwiek skojarzeń z repetytywizmem. Istotniejsze jest ogólne zjawisko rozrzedzania (np. w przemienności głośnych klasterów fortepianów i ornamentujących marimb około połowy trwania), którego pięknym efektem są ostatnie minuty, z eterycznymi dźwiękami pocieranych smyczkiem sztabek.
W III części ("...jak liści i jak gwiazd spadanie..." Adagio sostenuto) istotne znaczenie zyskuje akord i motyw trytonowo-kwartowy, a ten ostatni interwał pojawia się z zauważalną częstotliwością. Inspiracji dostarczył wiersz Georga Trakla Trzy sny z początku XX wieku (wykorzystany wcześniej przez Pawła Szymańskiego), rozpoczynający się słowami: "Zda mi się, śniłem o liści spadaniu, / O dalekich lasach, o ciemnych mórz szumie, / O słów smutnych ciągłym powracaniu - / Ale ich sensu nie mogłem zrozumieć".
Wreszcie IV część (Parting. 12 miniatur) - wykorzystuje formę wielokrotnie przećwiczoną przez Zycha, choćby w Hommage à György Kurtág (2005) czy II części Retoryki... (2006-07). Kompozytor wprowadza tu procesy przyspieszania i zwalniania komórek motywicznych oraz pauz generalnych, niczym w rytmicznych eksperymentach Gérarda Griseya. Ujmują też egzotycznie brzmiące flażolety i preparacje fortepianów.
Oddzielne słowo należy się obsadzie. Ten nietypowy skład wprowadził Béla Bartók w Sonacie na dwa fortepiany i dwie perkusje z 1937 roku, motywowany nowatorskim wówczas, perkusyjnym wykorzystaniem fortepianu. Potem mistrzowska kontynuacja powstała w latach 70., wraz z symbolicznymi Makrokosmosami III i IV Georga'a Crumba. Na początku XXI wieku literatury muzycznej na taki kwartet przybyło, co zainspirowało wielu muzyków do założenia stałych zespołów tego typu, jak XXXX we Francji czy Kwadrofonik w Polsce. Ten ostatni - w obsadzie: Emilia Sitarz i Bartłomiej Wąsik na fortepianach oraz Magdalena Kordylasińska i Miłosz Pękala na perkusjach - powszechnie uznawany jest obecnie za jeden z najlepszych polskich zespołów wykonujących muzykę współczesną, co potwierdzają liczne występy w kraju i za granicą. To właśnie z Kwadrofonikiem przez te lata pracował Zych i im utwór jest dedykowany.
Oto, co o Różni myśli Emilia Sitarz:
"Podczas pracy nad utworem uderzyła nas przede wszystkim fantastyczna równowaga treści i formy. Wojtek bardzo eksperymentuje z materiałem, który tworzy jakąś niezwykłą dramaturgię... Wykorzystując w zasadzie bardzo proste techniki, jak zwykłe tremolo między dwoma akordami, potrafi on zbudować ogromny fragment utworu. (...) Sam tytuł mówi o różnicy sił, które się tu ścierają. O ogromnych masach dźwięków, które często właśnie nie są bardzo różne, lecz bardzo podobne. Różnią się dosłownie małym drobiazgiem, np. brakiem jednej nuty między Bartkiem a mną, przez co nigdy nie możemy się spotkać. (...) Gram na fortepianie prawie trzydzieści lat i w życiu nie spotkałam się z takimi trudnościami rytmicznymi. To wymaga przestawienia się na zupełnie inne myślenie, bo tu co takt diametralnie zmienia się metrum. Nie z 3/4 na 4/4, tylko z 3/8 na 13/16, a potem jest 1/32... Wojtek przy tym fantastycznie wszystko zapisuje, nigdy nie widziałam tak precyzyjnej partytury, po której otwarciu od razu wiedziałam, jak to ma brzmieć." (w rozmowie z Elizą Orzechowską, 23.10.2010)
Autor: Jan Topolski, 2010.