"Kąpielisko Ostrów" po raz pierwszy zostało wystawione w 2001 roku w Teatrze im. Juliusza Osterwy w Lublinie, reżyserował Krzysztof Babicki. W 2004 roku sztukę Pawła Huelle w Teatrze Telewizji przygotował Maciej Englert. Druk w "Dialogu" 2001, nr 2.
Obraz 1. Powitania
Rzecz dzieje się w dworku noszącym ślady dawnej ziemiańskiej świetności. "Resztki bogactwa przemieszane są z rupieciarnią (...) - pisze m.in. w didaskaliach autor. - "Przez szyby widać gęstą zieleń zdziczałego ogrodu." Do salonu wbiega chłopiec ubrany w marynarskie wdzianko, ciągnie za sobą drewnianą zabawkę, rozgląda się, patrzy na miejsce po obrazie i po chwili znika. Tymczasem na scenę wchodzi Ewa i zaczyna nakrywać do stołu. Słychać podjeżdżający samochód. Wkrótce w pokoju pojawia się jej brat Julian, biznesmen, ożeniony z Niemką, który właśnie przyjechał z Niemiec. Okazuje się, że do dworku zawitali już wcześniej pozostali bracia - sfrustrowany alkoholik Błażej i ksiądz Piotr. Tymczasem do salonu wchodzi pan Wacław "zagubiony, sklerotyczny staruszek", który Juliana bierze za uzdrowiciela z telewizji. Nie daje się przekonać, że ma do czynienia z kimś innym. Ewa wyprowadza więc pana Wacława, traktując go zresztą jak dziecko, grożąc, że nie dostanie deseru. Z ryb wracają Błażej i Piotr, witają się z Julianem. Jednak pomiędzy braćmi dochodzi do nieporozumień, zaczynają się słowne utarczki, które prowokuje pijany Błażej. Ma pretensje do Juliana, sytuację próbuje łagodzić Piotr. Błażej wspomina m.in. o pieniądzach, dla których wszyscy mieli się tutaj zebrać. Tymczasem do obiadu przygotowanego przez Ewę, oprócz braci i pana Wacława, siada również Matka usadowiona na wózku inwalidzkim i porozumiewająca się z otoczeniem za pomocą zapisywanych na bieżąco karteczek. Przy stole toczą się rozmowy o ilości śmietany w zupie pieczarkowej, współczesnym, pełnym amerykanizmów języku polskim, wreszcie wspomina się także o Ojcu, w sprawie którego należy coś postanowić. Matka natychmiast pisze kartkę, komunikując, że nie będzie z nikim rozmawiać, dopóki Ojciec jej nie przeprosi. Okazuje się, że Ojciec przeprowadził się do domku ogrodnika i dziwnie się zachowuje. Ma nową pasję - malarstwo, rozbija się na motorze, a w weekendy przyjeżdża do niego studentka. Tymczasem do salonu wchodzi nowobogacki sąsiad Trybulak, który szuka zagubionego psa. Matka zaprasza go na kawę. Okazuje się, że Trybulak kupił część okolicznych ziem i ma zamiar wybudować na nich pola golfowe. Sąsiad opowiada o dziwnym znalezisku, na które natrafili robotnicy plantujący jego ogród - jest to rzeźba antycznej Diany trzymająca tabliczkę z napisem "Kąpielisko Ostrów". Rodzeństwo zaczyna wspominać dawne czasy kąpieliska - wyspę, kabiny kąpielowe, kort tenisowy, kręgielnię. Trybulak jest zdziwiony. Nie wiedział o jego istnieniu. Ewa, Błażej, Piotr i Julian wspominają zresztą nie pierwszy raz. Wcześniej obraz lat dziecięcych stanął im przed oczami, kiedy była mowa o domku ogrodnika. Julian natomiast przez cały czas ogląda salon, pyta o stare meble, przypomina je sobie z młodości. Mroczną przeszłość w chaotyczny i sklerotyczny sposób przywołuje z kolei pan Wacław. To on wspomina czasy UB, który zabierał ludzi oraz czasy, kiedy ich suczkę zastrzelili Niemcy. Za oknem słychać huk; to ojciec ze studentką jeżdżą na motorze. Julian rzuca się za nimi w pościg. Po pewnym czasie Błażej wychodzi na chwilę, wraca i informuje rodzeństwo, że Julian miał wypadek. Błażej jest już nieźle wstawiony. Zasypia na kanapie, z butelką w ręce. Do salonu wchodzi chłopiec w marynarskim stroju, wyjmuje butelkę z ręki śpiącego Błażeja i wychodzi.
Obraz 2. Szpargały
Rzecz dzieje się w tym samym wnętrzu, nocą. Do salonu wjeżdża Matka i wchodzi Ojciec z latarką. Ojciec usilnie szuka czegoś w szafie. Mówi do siebie, wszystkiego słucha Matka, która strzela w niego samolotem zrobionym z kartki. Są na niej wypisane pretensje z powodu jego spotkania z "tą dziwką". Ojciec opowiada o swojej drugiej młodości, mówi m.in: "Jestem starym człowiekiem nad brzegiem rzeki, który odkrył dla siebie chwilę radości. To niedozwolone! A wy, kim jesteście? Terrorystyczną organizacją, która występuje pod nazwą rodziny." W końcu znajduje starą rakietę tenisową, a potem drugą. Matka nadal strzela w niego kartkami, ale on je ignoruje. Ojciec wyciąga rupiecie, pośród których znajdują się m.in. gipsowa głowa Stalina, damski kapelusz i tortownica. Do salonu wchodzi pan Wacław w piżamie i szlafroku, wspomina dyrektora Kolasińskiego, o którym mówił już podczas obiadu, przypomina o jego wywiezieniu przez UB i losach na Syberii. "(...) tam już został - mówi Wacław - Słowem trup definitywny, jak ojciec pana, co go rozstrzelali na naszej wyspie" - kontynuuje, zwracając się do Ojca. - "(...) A może nawet lepiej, że od niemieckiej kuli? Bolszewickie podobnież to były z takimi haczykami. No, rozrywające czaszkę. (...)" Ojciec wychodzi, zabierając rakiety, wściekła Matka tłucze dłonią w poręcz wózka, podaje Wacławowi kartkę i każe mu się wywieźć z pokoju. Powoli budzi się Błażej, który spał do tej pory na kanapie. Wydaje mu się, że śnił mu się zmarły Ojciec. Błażej włącza patefon. Na dół schodzi Julian. Pomiędzy braćmi znowu dochodzi do sprzeczki. Błażej sugeruje, że Julianowi chodzi tylko o majątek, poza tym wyrzuca bratu, że ten był zawsze faworyzowany przez rodziców. Dlatego też Ojciec tak się przejął, kiedy okazało się, że Julian żeni się z "Niemrą". Według Błażeja tylko Juliana rodzice wspomogli finansowo sprzedając obrazy Mehoffera, Malczewskiego i Hogartha. Julian mógł w ten sposób rozkręcić interes w Niemczech, a teraz, zdaniem Błażeja, chce w posiadłości otworzyć pensjonat. Błażej i Piotr nie godzą się na takie rozwiązania. Chcą sprzedać dworek. "Tu zawsze kwitła mitologia" - odparowuje Julian - "(...) I jak upadnie komunizm, będziemy bogaci. Będziemy szczęśliwi, niezależni. Prawda? Tymczasem wszystko się zmieniło." Julian zaczyna popijać z butelki Błażeja, puszcza patefon, znów pojawia się pan Wacław, który bierze rozlegającą się piosenkę "Chryzantemy złociste" za utwór patriotyczny, którego przecież Niemcy nie pozwalają słuchać. Opowiada także o mogile dziadka, którego zakopali na wyspie. Nikt nie chciał go stamtąd przenieść i pochować na cmentarzu. Wnuki pływały na grób dziadka, teraz jednak wszystko zalała woda. Tymczasem Julian i Błażej tańczą w parze w takt muzyki, ich taniec jest jednak bezgłośną próbą sił. Kiedy wszyscy opuszczają pokój, na scenie ponownie pojawia się chłopiec w marynarskim ubranku. Przywołuje on obraz starego kąpieliska z plażowiczami i parostatkiem. Pośród tłumu ludzi zjawiają się także bohaterowie dramatu - Ewa, Piotr, Julian, Błażej, Ojciec i Matka na wózku, popychana przez Wacława i Trybulak. Wkrótce wszyscy, oprócz Juliana i Trybulaka, znikają.
Obraz 3. Nocne rozmowy
Julian i Trybulak rozmawiają nocą w ogrodzie. Okazuje się, że już wcześniej dogadali się listownie w sprawie sprzedaży posiadłości i fabryki, która jest częścią majątku rodziny Juliana. Jednak panowie nie potrafią ze sobą rozmawiać, za wiele ich dzieli, a łączy jedynie interes. Trybulak zarzuca Julianowi, że on i jego rodzina zachowują się z wyższością, są pełni pogardy. Jemu, synowi chamskiego plebejusza mają za złe, że się dorobił, a jego rodzina dobrze funkcjonowała w komunizmie. Trybulak konstatuje na czym polega prawdziwa różnica między nimi, chodzi o pamiątki: "(...) ja żyłem bez nich" - mówi. - "Zawsze musiałem patrzeć w przyszłość. W przeszłości, prócz kurzego gówna i obierek, nie było czego szukać. Tak, to jest właśnie rewolucja - kiedy się nie ma dokąd cofać i stale trzeba iść do przodu. Z całej rodziny pan jeden to zrozumiał" - dodaje, zwracając uwagę na postępowanie Juliana pozbawionego sentymentów. Wręcza Julianowi pieniądze, które stanowią jego wkład w interes. Nie chce pokwitowania.
Obraz 4. Ogród rozkoszy
1.
Rzecz dzieje się przed domkiem ogrodnika w słoneczne, upalne przedpołudnie. Domek ogrodnika i otoczenie fotografuje Julian. Do domku zbliżają się Ojciec i Ela, zmęczeni, dzierżąc w rękach rakiety tenisowe. Rozmawiają beztrosko. Ela drapuje się w prześcieradło i zaczyna pozować, Ojciec maluje. Z ogrodu słychać strzały, to Julian strzela do szpaków, które wyjadają czereśnie. Ela mówi o swoim chłopaku, okazuje się, że jutro wyjeżdża. Zwierza się Ojcu z wizyty Błażeja, który proponował jej pieniądze (składkę rodzinną) w zamian za opuszczenie domku. Transakcja miała być potwierdzona podpisaniem przez nią zobowiązania, że nigdy tu nie przyjedzie. Ela odpowiedziała wówczas, że przemyśli propozycję. Ojciec denerwuje się na rodzinę, która nigdzie nie daje mu spokoju. Biegnie do domku szukać zobowiązania, które Ela schowała do szuflady.
2.
Ewa, Piotr i Błażej zbierają w ogrodzie czereśnie, nieopodal pan Wacław wozi Matkę. Ewa ma pretensje do braci, którym nic do tej pory nie udało się załatwić w sprawie ewentualnej sprzedaży domu. Nie chcą także pomagać przy zbiorze czereśni, które nie mogą się przecież zmarnować. "Nieludzkim wysiłkiem osiągnąć marny efekt. Nasza rodzina" - mówi Błażej podsumowując zbiór owoców. Do rodzeństwa podchodzi Julian ze strzelbą i martwym szpakiem, którym wymachuje przed nosem Ewy. Ona jest bliska szlochu, ucieka do domu. Julian zachowanie siostry tłumaczy hormonami. Ewa nie po raz pierwszy bowiem uciekła od męża do matki. Teraz miało to być już definitywne rozstanie z małżonkiem. Piotr jest coraz bardziej rozżalony, mówi, że nie potrafią już się ze sobą porozumieć. Próbuje dowiedzieć się od Błażeja, dlaczego wrócił ze Stanów. On odpowiada tylko, że wrócił do wolnego kraju, ale zaraz potem dodaje, że tak naprawdę tylko pieniądze dają wolność. Tymczasem przybiega rozgorączkowany Trybulak. Skarży się na Juliana, który używa jego strzelby i właśnie podziurawił jego talerz od satelity. Pan Wacław zaczyna snuć opowieść, którą wszyscy doskonale znają. Kiedy Kalinowski kupił sobie przed wojną pierwszego telefunkena, ten prawie nic nie odbierał. Zadziałał dopiero wówczas, gdy Wacław razem z dziadkiem podziurawili go flowerem strzelając do wron. Wacław odchodzi do Matki, a pod czereśnię wraca Ewa. Rozmawia z Piotrem. Mówi, że nie może już znieść wzroku ludzi ze wsi, którzy naigrywają się z "narzeczonej" Ojca. Boi się, że Ojciec mógł zapisać majątek właśnie Eli. Wspólnie z Piotrem potwierdzają konieczność sprzedaży domu i podziału majątku. Pod czereśnią znowu debatuje rodzeństwo. Kłócą się. Ewa zarzuca braciom, że ci dogadali się, nie informując jej o postanowieniu, że jednak może tymczasem dom wyremontują. Błażej bierze nawet pod uwagę śmierć Ojca, który przecież ostatnimi czasy nie oszczędza się i może wykorkować. Do ogrodu przybiega Ela. Informuje, że Ojciec źle się poczuł i chce rozmawiać jedynie z Piotrem. Ela i Piotr odchodzą. Potem ogród opuszczają także Julian i Ewa. Błażej zostaje sam, pakuje koszyki i skrzynki do wózka i odjeżdża. Za nim biegnie chłopiec w marynarskim ubranku z pustą siatką na motyle.
3.
Z domku ogrodnika wychodzi Piotr, zaczyna rozmawiać z Elą, która obiecuje, że wkrótce się wyniesie, chociaż podany jej przez Piotra kontrakt drze na strzępy. Opowiada o swoim związku z Ojcem, który traktował ją czule jak wnuczkę. Tłumaczy, że nic nie wiedziała o ślubie Matki i Ojca, który tak naprawdę nigdy się nie odbył. Po raz pierwszy przeszkodziły temu niemieckie bomby spadające na kościół, a potem, po wojnie, na przeszkodzie stanęło aresztowanie Ojca. Ojciec i Matka nigdy się już potem nie pobrali, chociaż wobec obcych i urzędów utrzymywali, że są małżeństwem. Mówi też, że wybacza im, a przede wszystkim Ewie, pomysły na pozbycie się jej z domu: wyzwiska, nasyłanie policji i prywatnego detektywa. Pod domek przychodzi Trybulak z zaproszeniem na barbecue. Zaprasza całą rodzinę, także Ojca i Elę. Piotr jest zdziwiony niestosownością takiego zachowania. Na zaproszeniach widnieje zdjęcie niedawno wydobytego posągu Diany. Z domku wychodzi Ojciec, który chce razem z Elą iść na przyjęcie. Ona jednak krzyczy, że dzisiaj wyjeżdża. Ojciec zakłada ciemne okulary. Słychać pierwsze takty muzyki z przyjęcia Trybulaka. Wszyscy podążają na barbecue. Formuje się pochód złożony z rodziny Ojca, plażowiczów i innych przygodnych ludzi. Przygrywa im orkiestra kurhauzu, jej muzyka miesza się z elektronicznymi dźwiękami dochodzącymi z ogrodu Trybulaka. Tamburmajorem orkiestry jest chłopiec w marynarskim ubranku. Słychać także syreny parostatku i odgłos karetki pogotowia.
Obraz 5. Pożegnania
Salon o zmroku. Roztrzęsiona Ewa wspomina śmierć Trybulaka, który zasłabł na przyjęciu. Próbowała go ratować Matka, która wstała z wózka inwalidzkiego (w ten sposób przestała udawać chorobę). Julian odwiózł do szpitala żonę Trybulaka. Później, z zażenowaniem, stwierdzi, że kiedy wrócił goście się nie rozeszli, nadal jedli i pili. Tymczasem Ewa postanawia, że jednak wraca do męża, skoro w sprawie domu nic nie udało się ustalić. Błażej i Piotr też deklarują chęć wyjazdu. Do salonu wpada Ela, która chce wyrównać rachunki z Ewą. Oddaje kameę z portretem prababki, którą dostała od Ojca. Potem Matka wtacza do pokoju wózek z siedzącym na nim panem Wacławem pogryzionym przez Trybulakowe psy. Wacław ma poważnie poharataną nogę. Rodzeństwo zabiera go więc na pogotowie. W pokoju zostaje tylko Ojciec, który właśnie się tutaj pojawił i Matka. Ojciec mówi do Matki: "Błażej powinien się po raz trzeci leczyć. Ewa nie powinna się drugi raz rozwodzić. Julian mógłby po raz pierwszy przyjechać tu z dziećmi. Piotr powinien zmienić parafię, a przynajmniej proboszcza." Potem komunikuje, że przecież godzi się na sprzedaż domu, ale nie Trybulakowi, który chciał postawić tu supermarket. Wyrzuca też Matce, że nigdy go nie słuchała. Do salonu wchodzi Julian z reklamówką. Matka, wspominając psy, które pogryzły Wacława, odzywa się po raz pierwszy od wielu dni. Julian zdobywa się na szczerą rozmowę z Ojcem. Wypomina mu jego nienawiść do całego świata, którą tata przelewał na dzieci. Zawsze podkreślał swoją niezłomność w stosunku do komunistów, ale jednocześnie nie mógł się pogodzić z utratą przywilejów i pozycji. Także ostatnie dziwactwa były, zdaniem syna, manifestacją własnego znaczenia. Julian nazywa żałosnym wieszanie portretu Eli na ścianie przed oczami Matki, co rzeczywiście w tym momencie Ojciec czyni. Do salonu wchodzą Ewa oraz Piotr i Błażej, którzy wybierają się na ryby. Zapraszają tatę. Sytuacja powoli wraca do normalności. Rodzeństwo rozmawia ze sobą bezpretensjonalnie, żartuje. W pokoju zostaje Ewa, która zaczyna nakrywać do kolacji i Julian. Brat podaje jej paczkę z banknotami, którą dostał na Trybulaka. Pieniądze Ewa ma przeznaczyć na remont, bowiem tylko ona tak naprawdę, jak sądzi Julian, kocha ten dom. Ewa prosi brata o wybaczenie, bowiem źle go oceniała. Myślała, że Julianowi na nich i na ich wspólnym domu nie zależy, że chce ich jedynie wykorzystać. Brat ma do Ewy jeszcze jedną prośbę. Pragnie, żeby odkupiła od Trybulakowej posąg, który ich dziadek przed wojną zamówił dla kąpieliska.
Monika Mokrzycka-Pokora wrzesień 2007 | |