Tak powstała zupełnie niezwykła książka o Kubie: wielowątkowa, wielopostaciowa, momentami przytłaczająca szczegółowością rekonstrukcji, ale summa summarum zadziwiająca - tak, jak zdumiewająca jest historia i realia "perły Karaibów".
Kubę odkrył Krzysztof Kolumb w pewien wtorek 1492 roku. W pewien piątek 515 lat później na wyspie wylądowała kobieta, literaturoznawczyni, autorka "Argentyńskich przygód Gombrowicza" i dziennikarka, która pyta samą siebie:
"Po co tu jestem? (…) Cóż, misja. Muszę odnaleźć listy Witolda Gombrowicza do jego kubańskiego przyjaciela Virgilia Piñery. A przy okazji może odpowiem sobie na pytanie, dlaczego od dłuższego czasu czytam tylko o kubańskiej rewolucji".
Misja okazuje się bardziej skomplikowana niż przewidziano i naszpikowana suspensem: literacka detektyw co rusz natyka się na zamknięte drzwi, nieobecnych mieszkańców i nieodbierane telefony. Dla czytelników to lepiej, bo ma więcej czasu na niespieszne i podszyte nudą włóczenie się po Hawanie i obserwacje, spotkania oraz wizyty w kinie. O swoim pobycie na wyspie konającego socjalizmu opowiada bez szpanersko - podróżniczego zadęcia, podglądając prozaiczną i pełną absurdów rzeczywistość i życie zwyczajnych Kubańczyków, jak señora Ana, u której wynajmuje pokój i jej córka, poszukująca lepszego życia dzięki europejskim amantes.
To pierwsze piętro tej opowieści. Na piętrze drugim toczy się opowieść o poecie Virgilio Piñerze, mistrzu teatru absurdu avant la lettre, homoseksualiście, pisarzu osobnym i przez długie lata zapomnianym, który o kubańskiej "przeklętej okoliczności wody wszędzie dookoła" pisał przenikliwie i boleśnie. Bezlitosność spojrzenia na świat połączyła go więzami skomplikowanej przyjaźni z Gombrowiczem, gdy obaj mieszkali w Buenos Aires. Ich relację sprawnie – i trochę w literaturoznawczym duchu - rekonstruuje Suchanow na podstawie odnalezionych listów, recenzji, artykułów (bo tak, w końcu udaje jej się dotrzeć do materiałów. Obaj toczą paralelne potyczki z Historią: podczas gdy Gombrowicz analizuje jej tryby w "Operetce", Piñera przegrywa osobiste starcie z rewolucją, która knebluje mu usta i pakuje do więzienia jako niemoralny element.
Kubańskiej rewolucji dotyczy trzecie piętro "Królowej Karaibów" – najpełniej umeblowane i zajmujące zdecydowanie najwięcej miejsca. To rozpisana na cztery główne i wiele drugoplanowych postaci soczysta opowieść. Dziejowe wypadki oglądamy przez pryzmat biografii "czterech muszkieterów": Fidela Castro i jej pozostałych przywódców: Che Guevary, Huberta Matosa, Camila Cienfuegosa. Suchanow pieczołowicie rekonstruuje fakty i życiorysy, tworząc brawurowy opis pełnej seksapilu (do czasu) rewolucji. Czego tu nie ma. Są dzieci z nieprawego łoża, wyzywane w szkole od "żydów" (Fidel), młodzieńcze podróże na motocyklu (Che), dużo miłości, seksu, kubańskiej muzyki i medialny cyrk wokół najbardziej malowniczej grupy rewolucjonistów XX wieku, do których siedziby na wzgórzach ustawiają się kolejki reporterów z całego świata. Jest Fidel Castro w początkach władzy, który w amerykańskiej telewizji występuje w drobnomieszczańskiej piżamie. Jest Che jako minister gospodarki, przyjmujący petentów z nogami na stole. Jest wreszcie mrożąca krew w żyłach opowieść o tym, jak rewolucja dość szybko się degeneruje i pożera własne dzieci. A także świetna rekonstrukcja klimatu przedrewolucyjnej Kuby, która niczym pogrążające się w dekadencji i rozpuście imperium rzymskie z ciekawością spogląda w stronę zmierzających w stronę Hawany barbarzyńców – brodaczy.
"Królowa Karaibów" to hybryda. Klementyna Suchanow jest reporterką, podróżniczką, badaczką literatury, historyczką, a nawet fotografką, bo to między innymi jej zdjęcia z Kuby towarzyszą tekstowi. Nie decyduje się na jedną rolę, bo i po co, skoro wszystko jest równie ciekawe. Woli zmiksować literaturoznawcze śledztwo z obserwacjami ze współczesnej Hawany i opowieść o historii. Lubi się zabawić formą: przeplata wątki, zmienia epoki, dodaje didaskalia, znienacka wtrąca siebie. Jej wielo-opowieść zyskuje z czasem. Na początku ogrom faktów, zwłaszcza z dzieciństwa "muszkieterów rewolucji", w połączeniu z mnogością bohaterów, zbija nieco z tropu. Trudno się połapać w koneksjach, nie do końca zrozumiałe są przeskoki z Kuby do Polski i Argentyny. Jednak to, co na początku wydawało się wadą, w miarę rozwoju opowieści, kiedy tempo historii i Historii przyspiesza, staje się atutem. Korowód postaci i zmieniające się jak w kalejdoskopie układy między nimi tworzą przyprawiającą o zawrót głowy narrację o dziejowej zawierusze.
Suchanow jej rzetelną, świetnie udokumentowaną kronikarką "Królowej Karaibów", która cierpliwie i z entuzjazmem zagłębia się w jej dwudziestowieczną historię. Wydobywa z niej perły, anegdoty, obyczaje, pikantne szczegóły, jak opisy nocnych klubów, erotycznych igraszek, działalność mafii, romanse i rodzinne perypetie przywódców rewolucji. To chyba jej największa zaleta: entuzjazm, z jakim o tym wszystkim opowiada, lekkość, z jaką snuje gawędę. "Pamiętacie?" – zaczepia czytelników. Bardzo ciekawie, zupełnie bezpretensjonalnie pisze o własnych doświadczeniach na Kubie. Jest gościem, któremu niespecjalnie się spieszy i który bierze wszystko, co mu się przydarza z iście karaibskim luzem, więc ma szansę wiele zaobserwować.
Autorka "Królowej Karaibów" postawiła sobie ambitne zadanie i napisała bardzo dobrą książkę, pozycję obowiązkową i ciekawy punkt wyjścia dla wszystkich, którzy chcą się bliżej zapoznać z "królową". O tym, jak dobrze jej poszło świadczy fakt, że "Królowa Karaibów" rozpala apetyt na swoją własną bibliografię i że od razu po jej zakończeniu – albo jeszcze równocześnie – ma się ochotę dorwać do Piñery, Cabrery Infante, Arenasa, a choćby "Dzienników motocyklowych". Lepiej mieć ich wszystkich od razu pod ręką, bo przeklęta wyspa opisana przez Klementynę Suchanow uzależnia.
Klementyna Suchanow
"Królowa Karaibów"
Wydawnictwo W.A.B, Warszawa 2013
142 x 202 mm, ss. 400, oprawa miękka
ISBN 978-83-7747-821-9
www.wab.com.pl
Autorka: Aleksandra Lipczak, maj 2013.