Jak to się stało, że sześcioletniemu żydowskiemu chłopcu, którego rodzice trafili do nazistowskich obozów, udało się przetrwać wojnę? Dlaczego młodego aktora z kilkuletnim stażem nie chciano przyjąć do żadnej z aktorskich szkół PRL? Jak to możliwe, że jeden z najgorszych uczniów w klasie i etatowy szkolny urwis został jednym z najwybitniejszych reżyserów światowego kina?
"Roman Polański: Moje życie" odpowiada na te i więcej pytań. Dokumentalny portret twórcy "Dziecka Rosemary" to opowieść o najważniejszych wydarzeniach z życia reżysera. W rozmowie z Andrew Braunsbergiem, swym wieloletnim przyjacielem i współpracownikiem, Polański szczerze opowiada o życiowych przełomach, ludziach, którzy go ukształtowali i filmach, które otworzyły mu drogę na świat. Z jego opowieści wyłania się portret człowieka pełnego blizn, silnego i delikatnego zarazem. Obraz wybitnego artysty, który wciąż czuje głód kina i życia.
Życie zamknięte w filmie
W swym dorobku ma wiele filmów wybitnych. Jest niezwykłe "Chinatown" i mroczne "Dziecko Rosemary", jest "Matnia", niezmiennie przerażający "Lokator", wreszcie – nieco niedoceniona "Rzeź" wg Yasminy Rezy. Pytany o film swojego życia Polański wskazuje jednak na inny tytuł:
Gdyby miano mi położyć na grobie rolkę jednego filmu, chciałbym, żeby to był "Pianista"" – mówi, a film Bouzereau odpowiada, dlaczego taki jest wybór wielkiego reżysera.
Wsłuchując się w autobiograficzne wyznania Polańskiego, reżyser szuka tych momentów, które najmocniej odcisnęły swe piętno na jego twórczości. Kiedy autor "Dwóch ludzi z szafą" opowiada o dzieciństwie spędzonym w krakowskim getcie, Bouzereau montuje jego wyznania ze scenami z "Pianisty": dawne kroniki filmowe zestawia z fotosami z planu, a scena, w której zagłodzony bohater znajduje puszkę ogórków, dzięki którym zdoła przeżyć kilka dni, ilustruje bliźniaczą opowieść o matce reżysera.
Twórcy dokumentalnego portretu Polańskiego sumiennie wskazują punkty, w których biografia reżysera krzyżowały się z jego kinem, a ślady osobistych doświadczeń znajdowały odzwierciedlenie na kinowym ekranie. W scenach z "Olivera Twista" oraz ujęciach pracujących kobiet z "Tess" dostrzegają okruchy wspomnień reżysera z czasów, kiedy podczas wojny ukrywał się w wiejskim gospodarstwie, a dramatyczna opowieść o ojcu zabranym przez Niemców do niewoli zostaje zestawiona z ujęciami z krótkometrażowych "Ssaków".
"Roman Polański…" pokazuje, jak wiele jest punktów stycznych między życiem i twórczością wielkiego reżysera. I choć miłośnicy jego kina mogą czuć się rozczarowani dosłownością niektórych interpretacji i licznymi uproszczeniami, dla mniej wtajemniczonych widzów film Bouzereau będzie pasjonującą podróżą do świata artysty boleśnie naznaczonego przez życie i mierzącego się ze swoimi demonami.
Rozmowa w dużym pokoju
Okoliczności, w jakich powstał film francuskiego dokumentalisty były szczególne. Po przyjeździe na festiwal w Zurichu Polański został aresztowany przez szwajcarską policję na podstawie wystawionego w 1977 roku amerykańskiego nakazu zatrzymania. Był on związany z głośną sprawą seksualnego wykorzystania nieletniej, którego Polański dopuścił się w latach 70-tych. Przebywając w areszcie domowym w swej szwajcarskiej posiadłości reżyser otoczony był przez tłum paparazzi i dziennikarzy tabloidów.
Film Bouzereau jest dowodem wsparcia dla osaczonego twórcy. Andrew Braunsberg, który jest głównym pomysłodawcą dokumentu, od blisko pięćdziesięciu lat przyjaźni się z Polańskim. W rozmowie obu mężczyzn nie ma niewygodnych pytań ani głodu sensacji. Jest otwartość dwóch mężczyzn siedzących w gościnnym pokoju szwajcarskiej willi i rozmawiających ze sobą.
Bouzerau wie, że siłą jego filmu jest bohater. Rezygnuje z artystycznych ambicji, dokumentalnej reżyserii i narracyjnych fajerwerków. Ustawia kamerę na wprost Polańskiego i słucha. W zamian otrzymuje intymne wyznanie: proste, szczere i bolesne.
Tego wyznania nie mogli wysłuchać przypadkowi ludzie. Aby zapewnić intymność swoim bohaterom Bouzerau postawił na tych, którzy dobrze znają Polańskiego. Za kamerą stanął więc Paweł Edelman, a ścieżkę dźwiękową napisał Alexandre Desplat, którego muzyka rozbrzmiewała m.in. w "Autorze widmo" i "Rzezi". Wydawać by się mogło, że praca przy dokumencie Bouzereau dla obu tych artystów jest zadaniem dużo poniżej ambicji: Desplat to od lat jeden z najbardziej wziętych kompozytorów filmowych na świecie, a Paweł Edelman to operatorski mistrz zdecydowanie zbyt zdolny, by zadowolić się prostym ustawieniem kamery i kilku reflektorów. Ale w dokumencie o Romanie Polańskim ich rzemieślnicze umiejętności są mniej ważne niż lojalność wobec bohatera. Bo dokumentalny pamiętnik wybitnego reżysera to film zbudowany na intymności, opowieść, którą Polański spisał nie dla publiczności, ale dla siebie samego.
Film w języku angielskim z polskimi napisami.
- "Roman Polański: moje życie", (Roman Polanski: A Film Memoir), Reżyseria: Laurent Bouzereau, zdjęcia: Paweł Edelman, muzyka: Alexandre Desplat, producent: Andrew Braunsberg. Dystrybucja: Galapagos. Premiera DVD: 19.04.2013.
Bartosz Staszczyszyn 02.05.2013