O co w tym wszystkim chodzi? Jedna z najbardziej szalonych płyt ostatnich miesięcy do dziś nie pozwala się zaszufladkować.
"Msza święta w Brąswałdzie" to kompletny odjazd. To wolność. Nie wolno nazywać tego jazzem, choć w graniu kIRka sporo jest improwizacji, nawet z wykorzystaniem gitar. Przede wszystkim jednak na płycie słychać syntezatory i samplery. Do elektronicznych, samplowanych improwizacji włącza się świetny trębacz Olgierd Dokalski (gra też w zespołach Daktari i Gaamera). Zaprzecza tej elektronice, cytatom jakby ze snów, filmów, nakręca się nawzajem z pociętymi rytmami, rwanymi frazami generowanymi przez Pawła Bartnika i Filipa Kalinowskiego. To razem ociera się o dark ambient: zdarzają się bardzo wolne tempa, panuje duszny, niepokojący klimat, ale zaraz wskakuje rytm wskazujący na hip-hop, nawet dub. Warszawski kIRk to zespół kompletnie niepoważny, inny, może nawet niemuzyczny. Warto przyjść na koncert i dać im się zabrać w miejsce, w którym nigdy nie byliśmy. Gdzieś na przecięciu nie tylko stylistyk muzycznych, ale też sztuk wszelakich.
Autor: Jacek Świąder, czerwiec 2012