Jego teksty bardzo się zmieniły od czasów Kawałka Kulki – są krótsze, konkretne, jakby szkicowe i senne. Król mówi prosto: miasto, rzeka, noc, lato, krew. Często na całą piosenkę wystarczy kilkanaście słów, które tym mocniej wchodzą w głowę. W ogóle UL/KR jak mało która grupa umie pokazać słuchaczowi, co to niedosyt. Król mówi, że nudzi się na zbyt długich koncertach i nie lubi słuchać rozbudowanych płyt – pierwszy album UL/KR trwał 22 minuty, drugi, lżejszy i jaśniejszy, też poniżej pół godziny.
To wszystko – teksty, muzyka, nastrój – ma charakter narkotykowej czy alkoholowej przygody, której bohater, słuchacz, ma świadomość tego, w jak umownej sytuacji uczestniczy. Taki krótki sen, wyrwa, luka. UL/KR przerysowuje, przesadza, buduje mroczny nastrój, wywołuje pustkę i nieokreślone tęsknoty. Na wierzchu jest śpiewający Król, który udziela ślubu awangardzie z popem.