Obecnie znany jest głównie jako dyrektor Śląskiego Teatru Tańca oraz dziekan Wydziału Teatru Tańca w bytomskiej filii Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. Ale dokonania tego artysty to właściwie historia polskiego tańca ostatnich dwóch dekad. Choreograf i tancerz, pedagog, kurator i juror konkursów, działacz społeczny i manager – to chyba jeszcze nie wszystkie jego tytuły do sławy.
Jacek Łumiński ukończył pedagogikę tańca w Akademii Muzycznej w Warszawie, potem przez sześć lat uczył się gry aktorskiej oraz występował w Państwowym Teatrze Żydowskim w Warszawie w przedstawieniach m.in. Jakuba Rotbauma, Szymona Szurmieja i Juliusza Bergera. W latach 1979-1985 uczestniczył też w zajęciach studium aktorskiego, działającego przy teatrze. Ponadto grał na scenach teatrów w całej Polsce. Brał udział w licznych warsztatach i stażach w USA (Juilliard School, ośrodek Alvina Aileya, Bartholin Academy), Niemczech (Kolonia, Essen), Danii (Kopenhaga) i w Polsce. Między rokiem 1985 a 1988 tańczył w Polskim Teatrze Tańca w Poznaniu w zespole Conrada Drzewieckiego. Następnie utworzył zespół Teatru Tańca Nowego w Olsztynie, który przetrwał jedynie dwa lata.
Śląski Teatr Tańca
Jego faktyczna kariera zaczęła się jednak w 1991 roku, kiedy to w Bytomiu, w regionie przemysłowym, Łumiński we współpracy z belgijskim choreografem i tancerzem Avim Kaiserem założył Śląski Teatr Tańca. Pierwszą premierą zespołu był spektakl "Ma quere a moi". ŚTT był na owe czasy instytucją wyjątkowo dynamiczną, znakomicie łącząca prywatną inicjatywę młodego, obytego w świecie artysty z mecenatem rodzącej się samorządności lokalnej. Z czasem została uznana za pierwszy zawodowy zespół tańca współczesnego. Chociaż początkowo władze miasta nie wierzyły w możliwość przetrwania zespołu, teatr działał intensywnie przez 23 lata, sprawiając, że Bytom w świadomości Europejczyków oraz Amerykanów stał się najbardziej rozpoznawalnym ośrodkiem rozwoju tańca w Polsce.
Lider tego teatru szybko został zauważony, udało mu się nawiązać zagraniczne kontakty, głównie w USA, co uczyniło z niego wiodącą postać w środowisku tańca współczesnego Polski lat 90. Celem tej wyjątkowej, w pełni autorskiej instytucji, łączącej walory miejsca twórczej pracy z centrum edukacyjnym, od początku był rozwój i promocja sztuki tanecznej na skalę krajową i międzynarodową. Łumiński czuł się zatem, i w owym czasie nie bez racji, ambasadorem polskiego tańca, jego najważniejszą figurą i przewodnikiem. Wszak środowisko taneczne w Polsce składa się z indywidualistów i chociaż Łumiński wykształcił kilku znakomitych tancerzy i choreografów, nie znalazł wielu, którzy utożsamialiby się z jego "metodą" jako faktycznie rodzimą estetyką. Spowodowało to w konsekwencji niejaką izolację samego ŚTT z jednej strony oraz wzmocnienie instytucjonalnego charakteru działań jego szefa. On sam tak mówił o swoim artystyczno-społecznym przedsięwzięciu:
"Zawsze wierzyłem, że taniec współczesny znajdzie u nas odbiorcę, przede wszystkim wśród młodej publiczności. Zależało mi na stworzeniu instytucji, która będzie skupiać zwolenników, łączyć walory artystyczne z edukacyjnymi, a jednocześnie pełnić funkcje usługowe wobec niezależnych twórców"
(http://www.teatry.art.pl)
Sukces pedagogiczny i promocyjny ŚTT pozostaje jednak nie do zakwestionowania. W 2005 roku we współpracy z sześcioma europejskimi szkołami tańca i dzięki wsparciu unijnego programu "Leonardo Da Vinci" został opracowany program pierwszej w Polsce szkoły tańca na poziomie akademickim. W działalności ŚTT ważne miejsce zajmowały programy społeczne. Artyści pracowali z niepełnosprawnymi, seniorami, dziećmi, trafiali do instytucji opieki społecznej, szpitali i szkół. Wyjątkowym osiągnięciem była też Międzynarodowa Konferencja Tańca Współczesnego i Festiwal Sztuki Tanecznej w Bytomiu, będące największym i najstarszym festiwalem tańca w Polsce. Konferencja odbywała się co roku lipcu, począwszy od 1994 i trwała dwa tygodnie. W tym czasie prowadzone były warsztaty taneczne, warsztaty pisania o tańcu dla krytyków, warsztaty fotografii tańca oraz dla menadżerów sztuki.
Zespół taneczny ŚTT liczył kilkanaście osób, wciąż jednak zmieniał się jego skład. Na dorobek zespołu, oprócz spektakli Jacka Łumińskiego, składają się również produkcje Aviego Kaisera (Belgia), Anny Sokolow (USA), Teresy Friedman (USA), Marka Haima (USA), Risy Jaroslow (USA), Melissy Monteros (USA), Stephanie Skura (USA), Wendella Beaversa (USA), Sama Costy (USA), Franka Handelera i Diane Elshout (Holandia), Christine Brunel (Niemcy), Henrietty Horn (Niemcy), Conrada Drzewieckiego oraz wznowienia historycznych prac choreograficznych Poli Nireńskiej, polskiej tancerki i choreografki okresu międzywojnia, dokonane przez amerykankę Rimę Faber. ŚTT został zlikwidowany decyzją władz Bytomia jesienią 2013 roku.
Najważniejsze spektakle
Jako choreograf Łumiński zasłynął raczej poza granicami Polski, chociaż stworzona przez niego technika nazywana bywa "polską szkołą tańca współczesnego". Polskość ową rozumie Łumiński jako wywodzącą się z lokalnego folkloru - w tym również Żydów, głownie Chasydów, mieszkających niegdyś na ziemiach dawnej Rzeczpospolitej, swoistość figur tanecznych związanych z obrzędowością ludową i zawierających w sobie, właściwy tejże, pierwiastek duchowy. Warto w tym miejscu zacytować swoisty manifest samowiedzy, jakim posługuje się twórca:
"Styl tańca współczesnego Jacka Łumińskiego powstał pod wpływem wielu elementów kulturotwórczych, które wyłoniły się w efekcie badań (rozpoczętych w 1981 roku) nad folklorem Żydów Polskich i folklorem polskim odzwierciedlającym polską mentalność, historię, położenie geopolityczne. Elementy te kształtują jakości i wartości ruchowe oraz poruszanie się w przestrzeni. Istota kształtowania się ruchu tkwi głęboko w podłożu wielu czynników typowych dla folkloru różnych regionów Polski, jak np. tempo rubato, niesymetryczne struktury muzyczne, asymetryczny puls i inne elementy będące wyróżnikiem Podhala, Lubelszczyzny, Kurpiów, Sądecczyzny, Rzeszowszczyzny itp. Każdy region bowiem wykształcił cechy typowe dla tradycji ludowej wynikającej m.in. z doświadczeń i mentalności jego lokalnych społeczności. Istnieje na przykład unikalne rozumienie przestrzeni wśród społeczności Podhala, które odzwierciedla ich wolność i niezależność. Muzyka, tańce i pieśni z tego regionu wykazują dużą różnorodność i złożoność rytmów. Maniera wykonawcza "otwartego gardła" w śpiewach góralskich odsłania moc i niezwyciężoność ludu. Wszystkie te i inne elementy razem z pewnego rodzaju kakofonicznym brzmieniem muzyki, pomagają wyczuć dotyk transcendentalnych aspektów ludzkiej natury. Kurpie - region lasów i puszcz - wnosi do współczesnego świata różnorodność oryginalnych form muzycznych, które pozostały niezmienione przez wieki - nie tylko tempo rubato, ale też nieregularność struktur form muzycznych. Niezależnie jednak od wymienionych powyżej czynników żydowskie pieśni, legendy, przesądy, zwyczaje, obyczaje, obrzędy i formy taneczne – istota dłoni, miednicy, klatki piersiowej i kręgosłupa - elementy ekstatyczne, ruchy obrzędowe itd. są ważnym czynnikiem wpływającym na podstawy stylu i techniki kształtowanej w Śląskim Teatrze Tańca. Taniec uważany za rozmowę z Bogiem lub też połączeniem się z siłami nadprzyrodzonymi - taniec jako modlitwa funkcjonujący w tradycji chasydzkiej, został włączony do stylu Śląskiego Teatru Tańca. "Pływanie" w przestrzeni, łączenie wewnętrznych i zewnętrznych światów oraz podążanie daleko poza te światy poprzez wykorzystanie zarówno umiejętności technicznych (wzbogaconych o wiedzę psychofizyczną) i mocy psychicznej kształtuje ogólny obraz zespołu." (http://www.stt.art.pl/pl_pl/o_teatrze/nota.html)
Obserwując dokonania choreograficzne Łumińskiego, niekiedy znakomite, trudno jednak dopatrzyć się w tej "polskości" czegoś więcej niż inspiracji ludowością, nie obcej przecież i innym choreografom polskim XX wieku. Jego autorskie dzieła taneczne zdają się przeto raczej portretować zawarte w języku gestów tańców ludowych emocje i formy międzyludzkich relacji. Czasami przejmująco, innym razem przewidywalnie, artyście udaje się jednak stworzyć własny, rozpoznawalny język ruchowy, najbliższy chyba estetyce "teatru fizycznego" i wypełniony "amerykańską" z ducha żywiołowością zespołu jako sprawnego ciała scenicznego. Ostro oddzielone od siebie frazy, akrobatyczne popisy, gra gwałtownych spotkań i rozstań tworzą intencjonalnie niepokojącą, agresywną wręcz atmosferę spektakli bytomskiego twórcy. Dominującym motywem wydaje się konflikt "pojedynczego ze społecznym", umięśnione ciało skontrastowane bywa zazwyczaj z "technicznie" zimną scenografią, a folklorystyczne motywy odsyłają do pierwotnej, rytualnej warstwy emocji. W choreografiach Łumińskiego nie ma miejsca na improwizację. Jego przedstawienia czerpią raczej z rzeczywistości, zależności społecznych aniżeli z tradycji literackiej.
Jacek Łumiński stworzył ponad dwadzieścia autorskich spektakli tanecznych.
Wyjątkowym uznaniem cieszył się spektakl "Wk-70" (1998), niezwykle precyzyjny i dopracowany choreograficznie, harmonijnie łączy inspiracje modern dance z typową dla Łumińskiego umiejętnością skorelowania ciała ze ścianą, z poprzeczką, z bryłą. Scenę wypełnia przeźroczysty, foliowy namiot, przypominający szklarnię albo inkubator, bunkier albo świątynię; poruszany na kółkach często dzieli przestrzeń na wiele planów, w których rozgrywają się osobne etiudy. Muzyka z różnych epok - od średniowiecza, przez barok i romantyzm, aż do rozpoznawalnych dla każdego Polaka popularnych przebojów - wydaje się przenikać w ciała tancerzy, wyzwalając w nich ruch charakterystyczny dla epoki, jej treści i jej emocji. To, co historycznie i społecznie uwarunkowane na powierzchni, z czasem przenika głębiej, w sferę zachowań intymnych, a wreszcie sięga warstwy archetypowej. Poszczególne figury choreografii nie są jednak prostą parafrazą dawnych tańców, w postawie tancerzy, w ich zwrotach, w gestach, w krokach pojawia się ledwie przebłysk obrzędowych ruchów, łączących w sobie cielesne instynkty z obrzędowym, czasem wręcz modlitewnym, zaangażowaniem.
W spektaklu "Czar zwyczajnych dni. Sen świętego" (2005) wyrafinowana choreografia znowu rozgrywa się na wielopoziomowym rusztowaniu, które stanowi punkt oparcia i zarazem twórczą przeszkodę dla tancerzy. Tematyka znowu dotyczy uwikłania słabej, wrażliwej jednostki w sieć anonimowych i brutalnych stosunków społecznych. W pewnym momencie czysto taneczna sekwencja kończy się gwałtownie, a tancerze zamieniają się w aktorów improwizowanego performansu z udziałem publiczności, przechodzącego w satyrę na współczesne media, reklamę, komercję. W końcowej scenie widzimy upadłego anioła z irokezem na głowie, który brutalną zwyczajność obdarza nierealną nadzieją. "Noc rosy" (2003) to z kolei męskie solo wykonane pod przeźroczystym namiotem z drabiną i łagodnie opadającymi piórami, w ciepłym, żółtym świetle. Drabina raz jest schronieniem, innym razem punktem obserwacyjnym, wyznaczającym granicę pomiędzy intymnym a obcym, prowadzi ku niewidocznemu królestwu, którego jednak nie zdoła dosięgnąć, ale ono samo utrwali się w marzeniach i wspomnieniach podjętego trudu. Autor znowu znakomicie wykorzystał konstrukcję, zwykły element scenografii przemieniając w integralną część choreografii. "Na krawędzi dnia i snu" (2000) składa się z kilku osobnych obrazów odwołujących się do podstawowych uczuć: miłości, nienawiści, agresji, współczucia. Bardzo prosta a sugestywna scenografia sugeruje uniwersalną "naturę", co obdarza spektakl aurą tajemniczości i wieloznaczności. W pięknym obrazie lasu, w dziuplach drzew pojawiają się dziewczęta adorowane przez mężczyzn, niczym Madonny w przydrożnych kapliczkach; aluzje do symboliki chtonicznej, słowiańskiej mitologii i tradycji polskiej wsi kierują interpretację w stronę sacrum.
"Kroniki sąsiedzkie" (2008) to długa etiuda na dwie pary mieszane, utrzymana w konwencji zrazu gimnastycznej (ćwiczenia na drążku, sztuki walki), a potem dramatycznej (małżeńska kłótnia na plaży), oscylująca wokół tematyki feministycznej i, jak zawsze u Łumińskiego, ukazująca stosunki międzyludzkie w przestrzeni agresji.
Kolejna choreografia Jacka Łumińskiego to "Panopticon albo/i Przypowieść o maku" (2008). Scenografię stanowi tu ogromna, skomplikowana konstrukcja z metalowych prętów i drucianej siatki, przywołująca nieodparte skojarzenie z więzieniem. Widzowie siedzą na zewnątrz, biernie podglądając przez kraty jak grupa tancerzy wije się dosłownie pomiędzy elementami tej pułapki w poszukiwaniu wyjścia. Ich ciała oplatają się wokół rur, cyrkowo zawieszone zderzają się z brutalną materią i ze sobą nawzajem. W tej klatce toczy się opowieść o ziarnku maku, o człowieku pojedynczym, ale anonimowym, zarazem pragnącym wolności i niezdolnym oderwać się od innych. Każdy z więźniów-tancerzy ma tutaj swoje solowe pięć minut i swoją chwilę wspólnoty w krótkim duecie, ale zaraz okazuje się, że w istocie każdy jest tylko elementem całościowego planu zniewolenia totalnego, bo wewnętrznego, zewnętrznego i międzyludzkiego. Indywidualistyczny wymiar modern dance i totalitarny charakter corp de ballet uzyskują tutaj swój metaforyczny wymiar, a temat "zniewolenia" nabiera charakteru uniwersalnego obrazu ludzkiej kondycji (fragment z książki Jadwigi Majewskiej "The Body Revolving The Stage. New Dance in New Poland", IT, Warszawa 2011).
Łumiński zyskał uznanie w wielu kręgach międzynarodowych, co stało się podstawą zaufania, jakim obdarzają go administratorzy kultury oficjalnej.
"Wyjazdy do Stanów Zjednoczonych – mówi artysta - są nobilitacją, a recenzje cenionych amerykańskich krytyków otworzyły nam drzwi do świata. W Ameryce znalazłem potwierdzenie swojej koncepcji tańca współczesnego, który czerpie inspirację z polskiej i żydowskiej tradycji ludowej oraz muzyki klasycznej i współczesnej. Dowodem uznania w tamtejszych kręgach akademickich są cykle wykładów naszych tancerzy dla amerykańskich studentów." (http://www.teatry.art.pl/!rozmowy/sztukai.htm)
O tej pozycji, szczególnie eksponowanej w minionej dekadzie, świadczą recenzje w amerykańskiej prasie. "New York Times" w 2002 roku donosił po amerykańskch sukcesach zespołu:
"W czasach, gdy nawet najpoważniejsi twórcy za cel stawiają sobie zabawić publiczność, Jacek Łumiński ze swoim Śląskim Teatrem Tańca - zespołem tańca współczesnego z polskiego Bytomia, nie schlebia bynajmniej popularnym gustom. Jak zawsze w swojej pracy pozostaje bezkompromisowy w konsekwentnym odrzucaniu konwencjonalnych rozwiązań".
Z kolei "The Dancing Time" pisał w 2003 roku:
"Prace Łumińskiego świadczą o świadomości nurtów alienacji, tych powierzchniowych, jak i głębokich, które w dużym stopniu są komponentem ekspresji tańca współczesnego, a także o znajomości teatru posługującego się mieszanymi środkami wyrazu. Wykorzystuje projekcje przeźroczy, wstawki wideo, ruchy przechodniów jak również bardziej sformalizowane elementy tańca, lecz, przede wszystkim, wydaje się pozostawać dostrojonym, emocjonalnie i faktycznie, do bardziej tradycyjnej ekspresyjności opartej na mniej eksperymentalnych środkach. To tylko niektóre z licznych głosów światowej krytyki, będących wyrazem uznania dla choreograficznego talentu dyrektora śląskiej sceny".
Miejsce Jacka Łumińskiego w tanecznym świecie odzwierciedlają też liczne nagrody, granty i stypendia: Ben Sommers Award (USA/Izrael) w 1986 roku, Ballett International Fellowship (Niemcy) w 1988 roku, United States Information Agency-Visisting Artist (USA), 1992; Trust for Mutual Understanding/Suitcase Fund Fellowship (USA), 1993 i 1994; ArtsLink Fellowship (USA), 1994 i 2002; Złota Maska’95 Wojewody Katowickiego; McKnight Fellowship (USA), 1995; Nagroda amerykańskiej Fundacji Washington Performing Arts Society im. Poli Nirenskiej, 1996; nagroda artystyczna prezydenta miasta Bytomia, 1997; Złota Maska za choreografię do przedstawienia "Wk-70" w Śląskim Teatrze Tańca w Bytomiu, 1999; Filar Raportu 2003, Złoty Krzyż Zasługi 2004, Złota Odznaka za zasługi dla Województwa Śląskiego, 2005, nagroda Międzynarodowego Instytutu Teatralnego ITI za promowanie polskiej kultury za granicą (2009) oraz Srebrny Medal Gloria Artis – Zasłużony Kulturze (2012). Od 2000 Łumiński jest jednym z kuratorów przy Contemporary Dance Coproduction Fund, otrzymał też tytuł profesora Swarthmore College w Filadelfii.
Kariera po ŚTT
W 2008 roku Łumiński został dziekanem Wydziału Teatru Tańca, bytomskiej filii Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie. W tym samym roku uzyskał stopień doktora. Od 2009 roku pracuje w charakterze redaktora naukowego ds. tańca w Wydawnictwach Uniwersytetu Warszawskiego.
Po likwidacji zespołu ŚTT, Łumiński został pomysłodawcą kolejnego festiwalu, który organizowany jest od 2014 roku w Katowicach przez Fundację Śląskiego Teatru Tańca. Międzynarodowa Konferencja - Festiwal Tańca Współczesnego Ekotopie Kultury gości tancerzy i choreografów z kilkunastu krajów. Nie ogranicza się jednak do prezentowania spektakli, a organizuje warsztaty tańca dla amatorów i profesjonalistów, dyskusje, sympozja naukowe oraz projekty społeczne, np. występy z udziałem podopiecznych ośrodków rehabilitacyjno-wychowawczych.
Jacek Łumiński to osobowość mocna i pełna pasji, potrafi skutecznie promować swoje dokonania, udziela wywiadów, publikuje rozważania o samym tańcu oraz uwagi na temat jego polityczno-społecznych kontekstów. Na uczelniach amerykańskich, prowadził liczne warsztaty, również w Holandii, w Niemczech, w Izraelu oraz w wielu miastach Polski. Dla wielu wciąż jest mistrzem, dla innych zażartym wrogiem, pozostaje z pewnością postacią kontrowersyjną ale i nadzwyczaj aktywną na krajowej scenie tanecznej. Sam tak określa swoje credo:
"Nigdy nie byłem zainteresowany sztuką dla samej siebie – sztuką dla sztuki. Sztuka ma konkretny wymiar ludzki, nie tylko samolubny, i im więcej jest takich działań, tym bardziej ludzie zaczynają się zmieniać. Wydaje mi się, że przez tych 20 lat działalności udało się doprowadzić do tego, że ludzie nam zaufali. To jest najtrudniejsze. Oczywiście można powołać teatr. Ale najtrudniej jest przetrwać. Taniec jest traktowany w wielu kulturach na świecie jako "forma zwyczajnie ludzka" – to znaczy, że nie jest elitarny tak, jak balet. Zaś na pytanie: czy taniec jest poniekąd alternatywą dla życia?, odpowie: Taniec jest życiem, to oczywiste! Jest ekspresją cielesną, oddziałującą na widza bezpośrednio, poprzez zmysły – intelektualizacja przychodzi później. Umysł zazwyczaj nakazuje nam dostosowanie cielesnych rozwiązań do sytuacji politycznej, społecznej, do widzów, co staje się bardzo 'porządne'."
(http://www.ultramaryna.pl)
Autor: Jadwiga Majewska, sierpień 2011 , aktualizacja: maj 2016 (ND).