W tomie "Imię i znamię" Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki porusza się w kręgu swoich obsesyjnych problemów, w tej samej - wydawałoby się - poetyckiej rzeczywistości. Jednak to tylko pozór. Bowiem autor, ujawniając rodzinną tragedię, spogląda na swoją przeszłość z perspektywy dotychczas przemilczanej. Natomiast jeszcze bardziej niż dotąd otwiera się na wszystkich wyklętych, wykluczonych i tych z nieoczywistymi życiorysami, co nadaje książce wymiar uniwersalny.
W swej książce Dycki wraca do dzieciństwa spędzonego w Wólce Krowickiej i rodzinnych sekretów. "W Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) znaleźli się wszyscy członkowie mojej rodziny po kądzieli (nie tylko dziadek i jego trzej bracia), jednakże ich przynależność do ukraińskiego podziemia była przede mną ściśle ukrywana do mniej więcej 15 roku życia" - pisze na końcu książki.
W nowych wierszach (pierwsze dwa zostały już opublikowane na stronie biuroliterackie.pl) konsekwentnie sięga po powtórzenia, urywa wątki, motywy, by zaraz do nich wrócić; bawi się rytmem, nie stroni od archaizmów, folkloru - polskiego i ukraińskiego - oraz czarnego humoru. Czytelnik często odnosi wrażenie, że obcuje nie tyle ze współczesną poezją, co z dziwacznymi ludowymi balladami, szalonymi "piosenkami".
Tomem "Imię i znamię" udowadnia, że nie bez powodu bywa nazywany najbardziej oryginalnym poetą swojego pokolenia.
Według Piotra Śliwińskiego (www.poezjem.pl):
"Wiersze Dyckiego poruszają się nie tylko na pograniczu 'ja' i 'nie-ja', samopoczucia i poczucia obcości względem siebie, nie tylko między doświadczeniem a wyrażeniem, lecz i - jeśli potraktować je jako opowieść o pewnym nieistniejącym już, czy też istniejącym tylko w strzępach pamięci świecie, o pograniczu Polski, Ukrainy, Łemkowszczyzny, a także zbiegnięciu się języków - polskiego, ukraińskiego, chachłackiego. Jest to świat zaskakujący, ontologicznie nie do pomyślenia - i nie do odrzucenia."
Paweł Bernacki zwraca uwagę na ocalającą funkcję liryki Dyckiego (www.ksiazka.net.pl):
"Czytając 'Imię i znamię', często nachodziło mnie wrażenie, że autor 'Peregrynarza' wdaje się w polemikę z Marcelem Proustem. O ile jednak w dziełach słynnego prozaika rzeczy pozornie błahe, jak magdalenka, potrafiły przywoływać zamierzchłe czasy i niejako wskrzeszać świat dziecięctwa, o tyle w wierszach Dyckiego ten zabieg nie działa. (...) Liryka nie ma tutaj mocy przywracania do życia. Ona jedynie przechowuje pojedyncze obrazy: imiona, owoce, miejsca. Nie potrafi jednak przynieść podmiotowi ukojenia przez ożywienie świata, z którego został wygnany. Daje mu więc tylko namiastkę przeszłości, lecz namiastkę umożliwiającą pamięć."
I dodaje:
"Owszem, liryka jest pełna ograniczeń, nieprzydatna - jako narzędzie do wskrzeszania przeszłości - ale to właśnie w niej objawiają się znamiona. To ona sięga to trzewi i agresywnie nimi targa, przywołując pojedyncze, bolesne obrazy, które przypominają, że pod nabytym imieniem kryje się coś głębszego i pierwotniejszego: tożsamość."
Justyna Sobolewska:
"Ten tom znowu uświadamia nam wyjątkowość Dyckiego, który w niesłychany sposób łączy ironię, liryzm i najdalsze rejestry: od tajemniczego języka chachłackiego, przez język ulicy, po cytaty z Iwaszkiewicza. I z tej mieszanki tworzy piosenki niezwykłej urody: 'otóż poeta zrobi wiersz z każdego / ździebka choćby z nekrologu'."
Krystyna Dąbrowska w swojej recenzji "Język agresji i język czułości. O ostatnim tomie poezji Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego" (kulturaliberalna.pl) pisze:
"Gdybym miała określić, czym się różni nowy tomik Tkaczyszyna-Dyckiego od poprzednich, powiedziałabym, że jest to w większym stopniu książka o wygnaniu.
(...)
Polszczyzna Tkaczyszyna-Dyckiego, chociaż przyswojona, nigdy nie jest do końca oswojona. (...) 'Syn banderówki', 'wnuk rezuna' - to są znamiona. Znamieniem jest pochodzenie, trudne dziedzictwo kulturowe, wrogi krzyk piętnujący odmieńca, dorastanie na pograniczu języków i życie w cieniu choroby. Ale to wszystko, wypowiedziane, 'upchnięte' jak mówi poeta, w wierszu, być może pozwala przekształcić znamię w imię, akceptowane i prawdziwie własne.
Tkaczyszyn-Dycki nieustannie ponawia tę próbę, jakby nigdy nie mogła być ani ostatecznie spełniona, ani zaniechana. Konsekwencja i głębia jego poszukiwań, oryginalność, bogactwo i nieoczywiste piękno jego lirycznego języka sprawiają, że jest on w dzisiejszej polskiej literaturze autorem zupełnie osobnym i niepodrabialnym, a dla mnie - poetą najwyższej rangi."
Eugeniusz Tkaczyszyn - Dycki (ur. 1962) - poeta. Doświadczenia z czasów dzieciństwa i młodości, spędzonych na pograniczu języków i kultur ukraińskiej i polskiej - stały się dla niego nieustannym źródłem inspiracji. Dwukrotnie odbierał Nagrodę Literacką Gdynia - w 2006 roku za "Dzieje rodzin polskich" i w 2009 roku za "Piosenkę o zależnościach i uzależnieniach"; za drugi tom został także wyróżniony Nagrodą Literacką Nike. Autor także takich tomów poetyckich, jak: "Nenia i inne wiersze" (1990), "Młodzieniec o wzorowych obyczajach" (1994), "Przewodnik dla bezdomnych niezależnie od miejsca zamieszkania" (2000), "Daleko stąd zostawiłem swoje dawne i niedawne ciało" (2003), "Oddam wiersze w dobre ręce" (2010). Laureat Nagrody Literackiej im. Barbary Sadowskiej (1995), Nagrody Niemiecko-Polskich Dni Literatury w Dreźnie (1998), Huberta Burdy (2007).
Źródło: biuroliterackie.pl, www.poezjem.pl, www.ksiazka.net.pl, kulturaliberalna.pl
- Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki
"Imię i znamię"
Wydawca: Biuro Literackie, Wrocław - wrzesień 2011
162 x 215, 60 ss., miękka oprawa
ISBN 978-83-62006-83-0
Książka finalistka Nagrody Literackiej Nike 2012.