Urodził się w roku 1950. Ukończył Wydział Aktorski warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. Debiutował w 1972 roku na scenie Starego Teatru w Krakowie rolą Zagorskiego w "Bolszewikach" Michaiła Szatrowa w reżyserii Andrzeja Przybylskiego. Rok później występował już w "Dziadach" Adama Mickiewicza w reżyserii Konrada Swinarskiego, przedstawieniu, które przeszło do kanonu teatru polskiego. U Swinarskiego Radziwiłowicz wystąpił jeszcze w "Wyzwoleniu" i telewizyjnej wersji "Sędziów" Wyspiańskiego, rozpoczął także próby do "Hamleta" Szekspira, w którym zagrać miał rolę główną. Próby przerwała nagła śmierć reżysera.
Jerzy Radziwiłowicz miał szczęście spotkać w swej teatralnej i filmowej karierze najwybitniejszych polskich reżyserów i aktorów. Już w roku 1973, przedstawieniem "Proces" według Franza Kafki, rozpoczęła się jego współpraca z Jerzym Jarockim. U Jarockiego aktor wystąpił m.in. w "Wiśniowym sadzie" Antoniego Czechowa (1975), "Rewizorze" Gogola (1980), "Mordzie w katedrze" Thomasa S. Eliota (1982), "Życie jest snem" Calderona de la Barca (1983), "Portrecie" Mrożka (1988), przełomowej, kanonicznej już inscenizacji "Ślubu" Gombrowicza (1991) i pierwszej polskiej inscenizacji "Fausta" Johanna Wolfganga Goethego (1997).
W 1977 roku aktora zauważył Jerzy Grzegorzewski i powierzył mu rolę Pana Młodego w "Weselu" Stanisława Wyspiańskiego. Minęło 18 lat i Radziwiłowicz pracował nad kolejną wersją Mickiewiczowskiego dramatu w swej karierze - tym razem nad przedstawieniem "Dziady - 12 improwizacji" w inscenizacji Grzegorzewskiego. Z inspiracji Grzegorzewskiego Radziwiłowicz przygotował w 1996 roku nowe tłumaczenie "Don Juana" Molière'a.
"Jerzemu Radziwiłowiczowi przydała się francuska rola, po której zapragnął przenieść na polską scenę oryginalny rytm Molierowskiego tekstu i w związku z tym podjął się pracy tłumacza. Zamierzenie uwieńczył sukcesem. To rola do prawdziwego smakowania: konsekwentna od początku do końca, a bynajmniej nie jednostajna, bo - paradoksalnie - kapryśnie zmienna w nastrojach, z nieoczekiwanymi niespodziankami" - zachwycał się recenzent "Rzeczpospolitej".
"Don Juana" Grzegorzewski i Radziwiłowicz realizowali dwukrotnie - w Polsce i we Francji.
W latach siedemdziesiątych aktor rozpoczął długoletnią bliską współpracę filmową i teatralną z Andrzejem Wajdą. Grał między innymi księcia Myszkina w "Nastazji Filipownie" według "Idioty" Dostojewskiego. Wystąpił w nagradzanym na całym świecie "Człowieku z marmuru" (1976) i "Człowieku z żelaza" (1981), filmach, które stały się symbolem rozrachunku z epoką stalinowską i zapowiedzią wolnościowych przemian.
"Piękno tego wyjątkowego filmu leży w złożoności stosunku reżysera wobec postaci Birkuta, tego doskonałego w swojej pokorze przedstawiciela całej nieszczęśliwej, wyalienowanej epoki" - pisał w 1979 roku o Mateuszu Birkucie, postaci stworzonej przez Radziwiłowicza w Człowieku z marmuru, Alberto Moravia. - "Birkut, zanim został stachanowcem, miał te zalety i wady, które zawsze stanowiły niezmienny element człowieczeństwa niezależnie od miejsca i czasu. Pod etykietą bohatera socjalizmu pokora i prawość czynią z niego bohatera prawdziwego. Jaki efekt dała ta delikatna operacja? Otóż, podczas gdy stalinizm zostaje skazany bezapelacyjnie, socjalizm, jako idea i jako utopia, zdaje się ratować."
Cztery lata później występuje Radziwiłowicz w kolejnym - tym razem teatralnym - arcydziele Wajdy: "Zbrodni i karze" według Fiodora Dostojewskiego.
Powściągliwy "aktor-perfekcjonista, obdarzony inteligencją i głęboką wrażliwością" - tak opisuje Radziwiłowicza Maciej Karpiński w książce "Teatr Andrzeja Wajdy". I rzeczywiście w aktorskim rzemiośle Radziwiłowicza znać wpływ analitycznej szkoły Jerzego Jarockiego, którą wykorzystuje, także stając przed kamerą Kieślowskiego "Bez końca" (1984), Stanisława Różewicza "Drzwi w murze" (1973), Jean-Luca Godarda "Pasja" (1982) oraz na głównych scenach polskich (Starego Teatru w Krakowie, Teatru Narodowego w Warszawie) i francuskich (Comédie de Saint-Etienne).
Kolejne ważne role Radziwiłowicz stworzył w spektaklach Jerzego Grzegorzewskiego. Na deskach warszawskiego Teatru Narodowego był Pankracym w "Nie-Boskiej komedii" Zygmunta Krasińskiego (2002) i Kalibanem w doskonałej inscenizacji poematu Wystana Hugh Audena "Morze i zwierciadło" (2003).
"Radziwiłowicz opanowuje całą scenę" - pisał Paweł Pokora. - "Chwyta widzów ‘za twarz'. Jego długi monolog to świadectwo aktorskiej techniki. Jest echem publiczności, złośliwie pastiszuje, mówi zupełnie serio. Momentami jest brutalny, ale nigdy powierzchowny. Nie popisuje się wirtuozerią. Rola Radziwiłowicza to także świadectwo intelektualnej dyscypliny. W monologu Kalibana Auden zamyka wywód o naturze widowiska, który Radziwiłowicz prezentuje w sposób jasny, bez żadnego fałszywego tonu. Świetne aktorstwo pozwala dotrzeć do sedna tekstu." (za: www.polskieradio.pl)
Za rolę Kalibana został uhonorowany Nagrodą im. Aleksandra Zelwerowicza. W przejmującym, ostatnim przedstawieniu Grzegorzewskiego "On. Drugi powrót Odysa" (2005) Radziwiłowicz zagrał głównego bohatera. Tytułowy On wnikliwie, precyzyjnie, jednocześnie lekko i ironicznie prowadził widzów ścieżkami spektaklu-traktatu o odchodzeniu.
W Teatrze Narodowym Radziwiłowicz zagrał także m.in. Pozza w "Czekając na Godota" Samuela Becketta w reżyserii Antoniego Libery (2006) i rolę tytułową w "Otellu" Szekspira w reżyserii Agnieszki Olsten (2008). Wydarzeniem była "Sprawa" oparta na "Samuelu Zborowskim" Słowackiego - ostatnie przedstawienie wyreżyserowane przez Jerzego Jarockiego. Radziwiłowicz wystąpił również w inscenizacjach "Kordiana" (2015) i "Bezimiennego dzieła" (2013) Witkiewicza zrealizowanych przez Jana Englerta. Na scenie często współpracuje z drugą gwiazdą Narodowego, Mariuszem Bonaszewskim, z którym stworzył interesujące duety m.in. w "Natanie mędrcu" Ephraima Lessinga w reżyserii Natalii Korczakowskiej (2012) i "Lodzie" Władimira Sorokina w reżyserii Bogomołowa Konstantina (2013).