Rzecz dzieje się w ciągu jednego dnia, lecz dzień jest tutaj miarą umowną – zaznacza w didaskaliach autor i dodaje. – Osób występuje wiele, swoich i obcych, realnych i symbolicznych, żywych i umarłych, z tego i tamtego świata, i nie wiadomo skąd. Dramat dzieli się na trzy części – pierwsza nosi tytuł "Z samego rana", druga "Tuż po południu", a trzecia "Przed wieczorem".
Pośrodku sceny stoi wielkie drzewo, na którym siedzi około siedemdziesięcioletni chłop Marcin Duda. Przywiązał się do drzewa, bowiem nie chce pozwolić na jego wycięcie. Tymczasem pod drzewem stoją robotnicy z piłami i siekierami. Rzecz dotyczy polskiej wsi w końcu lat 80., jednak "Drzewo" jest równocześnie opowieścią o Polsce, jej historii, tradycji, symbolach i mitach.
Robotnicy, którzy mają w tym miejscu zbudować drogę, podobnie jak później rodzina Dudy – córka Zośka, jej mąż Franek – a także znajomi, inżynier i tzw. urzędowe czynniki będą próbowali, różnymi sposobami, nakłonić Dudę do zejścia z drzewa. Jednak nikomu z nich to się nie uda. Jędrek, wnuk Dudy, popiera dziadka.
Drzewo jest tutaj nie tylko centralnym punktem opowieści, ale również centrum świata. Dudzie drzewo jawi się jako środek świata, albo jego kwintesencja, jest gwarantem sensu i ładu rzeczywistości, systemu moralnego. Jednocześnie stanowi znak dla tych, którzy już odeszli, że zawsze mogą w to miejsce powrócić. Ścieżką, która ich tu prowadzi, jest pamięć Dudy.
Tymczasem inżynier narzeka, bo nie może normalnie pracować: "Bo jak nie chłop na drzewie, to pod drzewem ktoś tam stał, ktoś szczał, a ktoś widoki oglądał. Pod tym kogoś rozstrzelali, na tamtym powiesili, a to przeor posadził! W tym kraju nie ma zwykłych drzew. A już przy drogach każde pamięcią jak choinka obwieszone. (...) A nie drzewo, to kapliczka, krzyż, figura, Pan Jezus, Matka Boska, święty Florian, święty Antoni, święty Izydor, święty, święty, świętych zatrzęsienie, jakby to drogi ich rodziły". Sprawa się komplikuje, bo dyrektor, któremu podlega inżynier, właśnie z tego drzewa chce mieć materiał na boazerię do salonu. Od decyzji dyrektora zależy natomiast kariera inżyniera. Pod drzewem zjawia się milicjant Kapusta, który próbuje jakoś zaprowadzić porządek, m.in. namiętnie wszystkich spisuje, także duchy. Udaje mu się nawet zakuć ducha w kajdanki.
Pod drzewem pojawiają się zmarli. Niemal każda z tych postaci symbolizuje inny aspekt skomplikowanej historii polskiej. Przychodzi więc m.in. rozkułaczony, bogaty chłop Sebastian, cytujący Biblię, Senekę i Nietzschego, Szpicel Poldek, którego zastrzelił Partyzant i Partyzant, który wykonał wyrok na Poldku. Pojawia się Strażak Gabriel, który zginął w pożarze, kiedy ratował dziecko, dziwka Irka Szymulanka, Stach Piwowar rozerwany przez minę, Staroświecki urzędnik i Wójt. Zjawia się także Franek z kosą, wydaje się jakby też przychodził już z innego świata. Dudę odwiedza też dawno zmarła żona. Pyta się o osieroconą córeczkę. Duda opowiada o wychowaniu Zosi. Ma też żal do żony, że nigdy wcześniej do niego nie przychodziła, chociaż modlił się i nasłuchiwał drzewa. Drzewo ma bowiem jeszcze i tę zdolność, że cichutko śpiewa, a właściwie zmarli w nim śpiewają. Tymczasem Jędrek wpada na pomysł, żeby drzewo ubrać jak choinkę. Mówi, że ubranego drzewka nikt nie poważy się ściąć. Franek ochoczo przystępuje do zdobienia drzewa, pomaga im też Zośka. Franek chwali Dudę, jest z niego dumny, mówi: "I sam jeden przeciw takiej chmarze. Samiuteńki, stary. I bez drabiny." Wkrótce wpada na pomysł zarobienia pieniędzy, które można pobierać za wodę sprzedawaną przy drzewie, do którego wszyscy teraz ciągną jak pielgrzymi.
Pod drzewem Dudy światy się pomieszały, umarli rozmawiają z żywymi, nie wiadomo już kto reprezentuje jaki status. Przewijają się kolejne postaci z tamtego świata, m.in. domokrążca, "nie mogący wyjść z formy" Hrabia i Hrabina, proboszcz z XVII wieku, Mężczyzna w Słomkowym Kapeluszu, Kosynier i Marszałek. Dramat kończy kolęda przy ubranym drzewie. Kolędnicy to naczelnik, sekretarka, urzędnicy, ale także inni żyjący i zjawy. Śpiewając stają naprzeciwko biało ubranej Śmierci. Niemal wszyscy (oprócz Szpicla i Mężczyzny w Słomkowym Kapeluszu) padają na kolana. Pojawia się także grający na instrumencie Puzonista, zjawa, która już wcześniej przychodziła pod drzewo i została zakuta w kajdanki przez Milicjanta. Teraz pojawia się rozkuta. Kolędnicy zwracają się na przemian w stronę śmierci i w stronę Puzonisty.
Monika Mokrzycka-Pokora
marzec 2007