Nowy zbiór esejów Marii Poprzęckiej to pochwała oka i widzenia. Bo sztuka nie jest tylko wyrazem poglądów, przeżyć osobistych i wydarzeń historycznych epoki. Jest też do patrzenia.
Podzielając pogląd wyrażony przez Rudolfa Arnheima o tym, że nasze oczy zostały zdegradowane do roli instrumentów pomiarowych i rozpoznających,
Maria Poprzęcka tropi i wskazuje te elementy w naszym postrzeganiu świata, które na przestrzeni wieków zostały wyeliminowane lub zignorowane przez konwencje kulturowe. W książce
"Inne obrazy. Oko widzenie, sztuka Od Albertiego do Duchampa" obraz jest nie tylko punktem wyjścia nowych sposobów widzenia i interpretacji świata, ale staje się też narzędziem do poznania mechanizmów naszej kultury i przyjętych przez nią nawyków percepcyjnych.
Fragmenty książki:
"Oko jest nie tylko "oknem na świat", jest też "zwierciadłem duszy". Okiem się widzi, ale także, w sposób zamierzony lub bezwiednie, wyraża siebie. Bogactwo języka daje tu pojęcie o możliwościach tej ekspresji. Można dawać znak wzrokiem, patrzeć porozumiewawczo, przeszywać lub miażdżyć spojrzeniem, spoglądać otwarcie, ale i uciekać wzrokiem, wstydliwie lub obłudnie spuszczać oczy. Nawet ruchy powiek są pełne znaczeń. Jakże wymowne jest "puszczenie oka", zaledwie jedno mrugnięcie. Spojrzenie może mieć wielką siłę – błogosławioną lub przeklętą. Jest wspaniałym darem, bo wzrok to najbardziej poznawczy ze zmysłów. Ale patrząc, można sprowadzić na siebie najsroższe kary – jak żona Lota, zamieniona w słup soli za złamanie boskiego zakazu. Także ślepota, straszliwe kalectwo, wcale nie jest jednoznaczna. Może dotknąć za przekroczenie boskich prerogatyw, ale jest też szczególnym znamieniem wieszczy, proroków, jasno widzących „okiem wewnętrznym”. Z racji swej siły i przewagi wzrok może być wreszcie cenzorem innych zmysłów.
Nie tylko widzimy, także jesteśmy widziani. Tracimy wówczas dominującą pozycję podmiotu patrzącego, stając się kimś wystawionym na pokaz, bezbronnym przedmiotem czyjegoś spojrzenia. Fenomen „złego oka” – przynoszącego nieszczęście malocchio – obecny w wielu kulturach, jest zaledwie jednym ze świadectw mocy przypisywanej spojrzeniu i lęku przed nim. Zabija nie tylko śmiercionośny wzrok Meduzy czy bazyliszka, ale także miłosne spojrzenie Orfeusza. Stąd tyle tak krańcowych emocji budzi świadomość, że oto ktoś na nas patrzy. Od maniakalnej obawy przed byciem śledzonym po dewiacyjny ekshibicjonizm – te skrajne, chorobliwe objawy świadczą, jak silne i biegunowo odmienne mogą być psychiczne reakcje na fakt bycia przedmiotem czyjegoś oglądu. Psychologia wskazuje na skopofilię – chęć bycia widzianym, i skopofobię – obawę przed czyimś wzrokiem, jako na jedne z podstawowych stron ludzkiej psyche. I jest wreszcie samopostrzeganie – widzenie naszego własnego odbicia w lustrze lub innej lśniącej powierzchni. Lustro chwyta zarówno nasze spojrzenie, jak i nasz obraz. „Antyczny mit o Narcyzie, który zakochał się we własnym obrazie odbitym w zwierciadlanej tafli wody, do dzisiaj stanowi najgłębszy wyraz doświadczenia Ja jako Innego (w sensie Lacana)” – twierdzi Hans Belting."
Maria Poprzęcka
"Inne obrazy. Oko widzenie, sztuka Od Albertiego do Duchampa"
Wydawnictwo słowo/ obraz terytoria, Gdańsk 2009
format 162 x 215, 248 ss., oprawa twarda
ISBN: 978-83-7453-808-4