Po-lin. Okruchy pamięci Jolanty Dylewskiej to film niezwykły. Jest to kompozycja kilkunastu filmów amatorskich, nakręconych przez amerykańskich Żydów odwiedzających swoich krewnych w Polsce przed 1939 rokiem. Film ukazuje życie codzienne ówczesnych Żydów. Ale na tym się nie kończy - autorka dotarła do tych samych miejsc, by porównać je z zapisem sprzed 70 lat. Efekt jest piorunujący: widać wielką pustkę.
"Po-lin" w języku hebrajskim określa Polskę. Etymologiczne znaczenie słowa - "tu zamieszkamy" - wydać się może prorocze; Żydzi osiedlali się na ziemiach polskich od XIII wieku, przed 1939 rokiem liczbę ich oceniano na 3,5 mln - było to największe skupisko Żydów w Europie. Po wojnie i okupacji hitlerowskiej, a także po marcowej czystce 1968 roku, została ich ledwie garstka. Trudno wykreślić tę kilkusetletnią symbiozę, zważywszy choćby wkład Żydów w kulturę polską, tym bardziej warto gromadzić jej materialne dowody.
W połowie lat 90. Fundacja Shalom zaapelowała o zbieranie fotografii Żydów polskich. Część z nadesłanych zdjęć opublikowano w albumie "I ciągle widzę ich twarze". Film Dylewskiej kontynuuje tamten projekt: jego tworzywem stały się amatorskie filmy, odnalezione w archiwach. Dzięki nim żydowskie twarze z albumu ożyły, powrócił świat ciągle obecny w świadomości Polaków, choć w swej istocie nieznany. Czy rzeczywiście?
Zapisany przed laty obraz zostaje skonfrontowany ze stanem obecnym. Dylewska odwiedza tamte miejsca z kamerą, by odnaleźć ludzi, którzy byli świadkami istnienia tamtego świata. Rozmowy z nimi wydobywają owe okruchy pamięci, a jednocześnie obrazują tamten - i poniekąd obecny - stosunek Polaków do Żydów. Charakterystyczne, że choć społeczność żydowska traktowała Polskę jako swój kraj, swoje miejsce na Ziemi, gdzie można żyć po swojemu. Niestety, nie wszyscy Polacy potrafili to pragnienie odmienności zaakceptować. Ale Dylewska nie wnika w istotę tamtych konfliktów. Skupia się na egzystencji polskich Żydów i ich sposobie widzenia świata.
"Wybrane przez nią fragmenty filmów - zauważa na łamach "Kina" (nr 10/2008) Piotr Śmiałowski - obrazują prawie każdy element życia tych ludzi. Od chodzenia po wodę, poprzez przygotowania i obchodzenie świąt aż po doświadczenie śmierci najbliższych. Reżyserka nie zmontowała jednak amatorskich filmów w prosty sposób. (...) Stare taśmy odtwarzane są w nieco zwolnionym tempie. Podłożono pod nie dźwięki, które do pewnego stopnia współgrają z tym, co rozgrywa się na ekranie. Dźwięki te nie brzmią jednak zwyczajnie. Mają pewien pogłos, są także nieco zniekształcone. Z offu Piotr Fronczewski bardzo spokojnym głosem czyta natomiast fragmenty 'Ksiąg pamięci', spisywanych przez Żydów, którzy ocaleli. Ten swoisty komentarz także połączono ze zdarzeniami, które widać w filmie. Wszystkie te elementy tworzą wrażenie, jakby słuchało się czegoś w rodzaju klechdy, a sam obraz staje się tym, co moglibyśmy sobie w tym momencie wyobrazić mając zamknięte powieki".
"Nie odkryłam Ameryki" - zwierza się Jolanta Dylewska dziennikarzowi portalu www.stopklatka.pl. - "Niektóre z tych filmów były już znane wąskiej publiczności, część została już użyta w innych filmach. Najczęściej sięgano po te fragmenty, które są doskonałe technicznie. Filmy z Kałuszyna były kręcone z prędkością 6 klatek na sekundę, szybko migały przed oczami i trzeba je było ustabilizować. Niektóre taśmy były zniszczone, wyblakłe lub zbyt kontrastowe. Ich stan techniczny zniechęcał. Ale przede wszystkim była jedna rzecz, która budziła moją niezgodę: tych filmów używano w sposób bardzo ilustracyjny. Z reguły wtedy, gdy mówiło się o Zagładzie. Jest w tym jakaś niesprawiedliwość, że gdy mówi się 'polski Żyd', od razu gdzieś pod powiekami mamy ujęcia takich umęczonych, zdegradowanych ludzi. To najczęściej zdjęcia wykonywane przez nazistów. Rzadko pamiętamy, że Zagłada trwała kilkanaście miesięcy, a współżycie Polaków i Żydów kilkaset lat. I tu tkwi olbrzymia niesprawiedliwość: Żyd kojarzy się ciągle z kimś upodlonym. Poczułam, że w pracy nad 'Po-lin' tkwi szansa zadośćuczynienia".
Film Jolanty Dylewskiej otrzymał, między innymi, nagrodę Złote Zęby na Festiwalu Filmu Polskiego w Chicago, Złotą Taśmę, nagrodę Koła Piśmiennictwa Filmowego SFP oraz Złotego Feniksa na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Żydowskie Motywy w Warszawie.
-
Po-lin. Okruchy pamięci, Polska-RFN 2008. Scenariusz i reżyseria: Jolanta Dylewska, zdjęcia: Józef Romasz, Jolanta Dylewska, muzyka: Michał Lorenc, dźwięk: Artur Kapala, Piotr Nestrerowicz, montaż: Paweł Suchta, Ewa Różewicz, Ingeborg Marszałek, lektorzy: Hanna Schygulla (wersja niemiecka), Piotr Fronczewski (wersja polska). Produkcja: Bomedia - a jour film, współfinansowanie: Polski Instytut Sztuki Filmowej, Medienboard Berlin-Brandenburg GmbH, Der Beauftragte der Bundesregierung fur Kultur und Median, dystrybucja: Fundacja Film Polski. Czas trwania: 82 min. W kinach od 7 listopada 2008 roku.
Autor: Konrad J. Zarębski, czerwiec 2009.