[Artur Międzyrzecki: Wiersze 1946-1996. Wybrała i słowem wstępnym opatrzyła Wisława Szymborska. Seria "Poezja żywa" pod patronatem Wisławy Szymborskiej. Wydawnictwo a5, Kraków 2007, ss. 160 + nlb.]
[Wiktor Woroszylski: Wiersze 1954-1996. Wybrał i słowem wstępnym opatrzył Ryszard Krynicki. Seria "Poezja żywa" pod patronatem Wisławy Szymborskiej. Wydawnictwo a5, Kraków 2007, ss. 356 + nlb.]
"Cokolwiek się powie o poezji, jest błędem, poezja żywcem się wymyka wszelkim określeniom, określenie jest dla niej smutnym rodzajem trumny szklanej, która - przejrzyściejąc - zabija". Tak pisał Bolesław Leśmian, a cytował go w swoim szkicu "Szkoły i przedszkola" Artur Międzyrzecki.
A jednak i wcześniej, i po Leśmianie próbowano wielokrotnie poezję definiować i określać. Tak trudna do uchwycenia, wymykająca się różnym teoriom i szkołom, wielokrotnie była uśmiercana, najczęściej zresztą przez samych poetów. Wystarczy wspomnieć wiersz samotnego i tragicznego Cypriana Kamila Norwida Na zgon poezji czy gorzkiego i odpowiedzialnego Tadeusza Różewicza, mówiącego o swojej poezji, że "przegrywa sama ze sobą". Jednak wobec wyroków śmierci słychać było zdania o niezniszczalności poezji, o jej wieczności i wiecznej świeżości. Spisanie historii wyroków śmierci poezji i jej uniewinnień, w których niebagatelną rolę pełniła krytyka, byłoby przedsięwzięciem tyleż ciekawym, co pouczającym.
Wydawnictwo a5 wpisuje się w tę historię, gdyż rozpoczęło nową serię książkową pod nazwą "Poezja żywa". Hasło to przywodzi mi na myśl słowa Racheli z Wesela Stanisława Wyspiańskiego, a chodzi o sztukę, która nie usypia, sztukę, która pobudza do myślenia, sztukę, która jest źródłem przeżyć wewnętrznych i ożywczych działań.
Na jednej z ostatnich stron pierwszego tomu serii wydawcy piszą:
"Pomysł tej serii zrodził się ponad dwa lata temu w czasie naszej rozmowy z Wisławą Szymborską. Pragniemy przypominać w niej wiersze bliskich nam poetów, którzy odeszli, i o których coraz szybciej się zapomina. Poezja żywa - wbrew coraz powszechniejszej obojętności, niewiedzy i zapomnieniu".
W tym roku ukazały się książki Artura Międzyrzeckiego Wiersze 1946-1996 w wyborze Wisławy Szymborskiej i Wiktora Woroszylskiego Wiersze 1954-1996 w wyborze Ryszarda Krynickiego. Trzecim tytułem serii pozostającej pod patronatem naszej noblistki będą Wiersze zebrane Barbary Sadowskiej.
Tomy utworów wybitnych poetów sporządzane przez innych wybitnych poetów mają dobrą tradycję. Wystarczy wspomnieć wybór liryków Bolesława Leśmiana dokonany przez Leopolda Staffa, wybór wierszy Leopolda Staffa opracowany przez Tadeusza Różewicza czy wybór tekstów Jarosława Iwaszkiewicza dokonany przez Czesława Miłosza. Patrzenie na twórczość wielkich poetów przez pryzmat innych wielkich poetów z pewnością jest dobrą lekcją czytania poezji. Lekcją nieobiektywną, ale przecież poetom nie chodzi o obiektywizm. Jednocześnie należy zaznaczyć, że dokonanie wyboru wierszy jest pracą trudną, wymagającą ogromnej wiedzy na temat autora i jego twórczości, a oprócz kompetencji ważną rolę odgrywa gust. Dlatego trudno oceniać mi te wybory, bo o gustach się przecież nie dyskutuje. Warto dodać, że i Międzyrzecki, i Woroszylski znali trud układania wyborów i antologii. Artur Międzyrzecki między innymi sporządził wybory poezji Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Antonia Machado, Artura Rimbauda, Salvatora Quasimodo czy antologię Opiewam nowoczesnego człowieka. Antologia poezji amerykańskiej. Wiersze amerykańskie od Poego, Whitmana i Emily Dickinson do poetów dzisiejszych (wraz z Julią Hartwig), Wiktor Woroszylski zaś opracował wybory Władysława Broniewskiego, Josifa Brodskiego, Gennadija Ajgi, Junny Moric czy Antologię nowoczesnej poezji rosyjskiej 1880-1967 (wraz z Witoldem Dąbrowskim i Andrzejem Mandalianem).
Tom utworów Artura Międzyrzeckiego jest o wiele skromniejszy od książki Woroszylskiego. Liczy sobie 75 wierszy, podczas gdy liryków Woroszylskiego jest niemal dwa razy więcej, bo wybór zawiera - o ile dobrze policzyłem - 134 utwory bądź fragmenty poematów. Widać Wisława Szymborska bardziej niż Ryszard Krynicki stosowała się do zasady "wybieram, odrzucając".
Teksty w książkach ułożono chronologicznie. Myślę, że są to wybory reprezentatywne, a jednocześnie zdumiewająco współczesne. To dowód trwałości poezji. Zwraca na to uwagę sama Szymborska, pisząc w przedmowie o wierszach Międzyrzeckiego, że są tak świeże, "jakby dopiero wczoraj zostały napisane i potrzebne na jutro".
Artur Międzyrzecki był nie tylko świetnym poetą, lecz także prozaikiem i eseistą, tłumaczył również poezję francuską, anglosaską, włoską, hiszpańską i rosyjską. To jemu polski czytelnik zawdzięcza znajomość wielu poetów francuskich z Apollinaire'em i Aragonem na czele. Być może właśnie dzięki niepospolitej znajomości literatury światowej Artur Międzyrzecki jest poetą wielogłosowym, poetą pokazującym różne możliwości języka liryki, poetą - jakby powiedział Sergiusz Sterna-Wachowiak - korzystającym z wielu szyfrów i kodów. Nie bez racji Piotr Szewc nazwał jego poetyckie poszukiwania "ustawianiem głosu". Zdumiewa bowiem wielość tematów poruszanych przez poetę, zaskakuje bogactwo środków wyrazu, ale przede wszystkim godna podziwu wydaje mi się otwarta postawa bohatera tych wierszy - przenikliwego obserwatora, życzliwego rozmówcy, wspaniałego po prostu człowieka.
Wybór obejmuje pół wieku twórczości, pomija zatem najwcześniejsze utwory z tomu Namiot z Kanady. Wiersze 1942-44. Rosja, Iran, Irak, Palestyna, Liban, Egipt. Ułożony chronologicznie, mógłby również pominąć tomiki z lat czterdziestych i pięćdziesiątych, autor Wygnania do rymu pisał bowiem później wiersze doskonalsze, ale przecież w wyborze nie chodzi tylko o zaprezentowanie najlepszych wierszy, lecz także o to, aby zbiór był reprezentatywny, dawał wyobrażenie o całej twórczości, ukazywał drogę poety. Zatem wiersze w wyborze Szymborskiej to utwory pochodzące z trzynastu tomów, od Stron przydrożnych (1949) po Nieskończoną przejrzystość. Nowe wiersze (1987-1997) i wybór wierszy dawnych (1997). Julia Hartwig, żona poety, wyraziła zdanie, że "to wybór najlepszy z możliwych".
Mówią, że poezja kompletna to taka, w której nie da się wepchnąć między słowa nawet szpilki. Nie wiem. Nie próbowałem czytać poezji ze szpilką w ręce, ale w twórczości Artura Międzyrzeckiego znajdują się istotnie wiersze wyjątkowe, potrzebne i klasyczne. Wiersze, w których zaistniały niezniszczalne połączenia słów, które - jak w przysłowiu - są niewymienne i ostateczne (Aragon).
Myślę tu na przykład o takich utworach, jak Szaleni moi przyjaciele, Koniec gry, Rzeka czarownic, Wojna nerwów, Adelajda, Pochwała szkieletu w szafie czy To się tylko tak mówi. W tym ostatnim poeta pisał:
To się tylko tak mówi że książki zostają
Scripta manent
To się tylko tak mówi i trzeba tak mówić
W imię nadziei że wolny umysł
Zwycięża w końcu każdą tyranię
[...]
Wątek poezji jest bardzo ważny w twórczości Międzyrzeckiego. W wierszu Czy ktoś przy zdrowych zmysłach poeta pytał
[...]
Czy poezja nigdy nie towarzyszyła
Osobom w potrzebie i całym narodom?
Czy wiersze i dramaty nie podlegały zakazom
Z tego właśnie powodu?
Czy niektóre nie były czytane z zapartym tchem
I nie zaważyły na losie pokolenia?
Czy wielki wiersz nigdy nie wpłynął na ducha mowy?
Zdarzało się to rzadko ale jednak zdarzało
Jarosław Marek Rymkiewicz w przedmowie do Poezji z 1980 roku pisał, że jest to poezja pamięci. Pisał też, że każdy poeta spisuje swoje dzieje.
Taką księgą losu człowieka jest też zbiór Wiktora Woroszylskiego. Ryszard Krynicki bardzo ładnie ukazał drogę poetycką autora Zagłady gatunków. On również pominął najwcześniejsze utwory Woroszylskiego, będące wyrazem zaangażowania w tworzenie socjalizmu, między innymi z tomów Noc komunarda. Poemat, Śmierci nie ma! Poezje 1945-1948, Weekend mister Smitha. Satyry i fraszki, Pierwsza linia pokoju. Poezje 1949-1950, Trzy poematy, Ojczyzna. Wiersze. A zatem wybór obejmuje dwanaście tomów od Wanderjahre. Wiersze 1953-1959 po Ostatni raz. Wiersze 1987-1994 i cztery krótkie liryki Z ostatnich wierszy.
Poezja ta jest w pewnej mierze zjawiskiem symptomatycznym dla drugiej połowy XX wieku. Wewnętrzne przeobrażenia związane z zaangażowaniem poety w ideologię komunistyczną nieobce były Julianowi Stryjkowskiemu, Mieczysławowi Jastrunowi, Tadeuszowi Konwickiemu, Kazimierzowi Brandysowi czy Adamowi Ważykowi. Gdybym miał krótko określić charakter poezji Woroszylskiego, jej linię rozwojową, powiedziałbym, że dąży ona od zaangażowania we współczesność i historię, poprzez oddalanie się od niej na rzecz egzystencjalnego przeżycia do osobistego elegijnego tonu. Jednak Woroszylskiego nie opuszczała nigdy córa bogów - ironia.
Wiele łączy Woroszylskiego z Międzyrzeckim. Jego poezja wydaje się również żywa także w tym dosłownym, powierzchownym znaczeniu. Oto kilka wersów z utworu Zapis fragmentu drogi polskiej wiosną 1967:
[...]
za miasteczkiem gdzie pierwszy tankował wóz drugi zaś
kupił zagraniczną gazetę droga
wstąpiła w swoje prawa i zaczęły się
przełomy nie
przełomy duchowe ani przełomy literackie lecz
nawierzchnia skruszona po mrozach i roztopach taki
stan również nazywa się przełomem co nie oznacza
tym razem przychylnego podziwu tylko bezradność [...]
Ten opis mógłby być równie dobrze skreślony anno domini 2007 i pewnie jeszcze długo będzie ilustracją fragmentów polskich dróg. Poezja Woroszylskiego zawsze była zaangażowana, zawsze była przeciw bierności. Stanisław Barańczak o tomie Zagłada gatunków napisał, że bohaterowie poezji Woroszylskiego są w "sytuacji zaskoczenia przez historię". "Korektorka wieczna" każe przypomnieć też opinię Andrzeja Zawady na temat twórczości urodzonego w Grodnie poety. Wiersze Woroszylskiego "potrafią zaskoczyć czytelnika precyzją konstrukcji, trafnością interpretacji i przede wszystkim - daleką od jednoznaczności - komunikatywnością". Trzeba przyznać, że poeta wypowiada jasno własne zdanie. Zdanie jest klarowne w autentycznym, oszczędnym i realistycznym Dzienniku internowania. Zawada w szkicu "Rozpraszanie ciemności" pisze, że "te wiersze nie uschły do mizernych rozmiarów eksponatu w muzeum literatury".
Wśród utworów, "w które nie da się włożyć szpilki", znajdują się: Państwa faszystowskie, Upór Marcina Lutra, Inteligenci, O co chodzi, Franz Kafka I, Franz Kafka II, Koledzy ze szpitalnej sali, Jesteś, Kobiety internowane, Ostatni raz, Kobieta w stołówce.
Wątek poezji i w tej twórczości okazuje się jednym z ważniejszych, na przykład w wierszu bez tytułu zaczynającym się od słów: "moi dobrzy ludzie z New Jersey"
Ja no cóż
ja trzymam stronę poezji
jakkolwiek trywialna i melodramatyczna
byłaby jej materia
Zastanawiałem się, czemu akurat Szymborska zajęła się Międzyrzeckim, a Krynicki Woroszylskim. Nie musiałem długo szukać odpowiedzi. Udzielają jej oni sami. Wisława Szymborska napisała:
"Poważam tę poezję za stale obecne w niej stoickie męstwo, serdecznie lubię za jej melancholijny humor i ogromnie podziwiam za ruchliwość wyobraźni - można porównać ją do kalejdoskopu o niezliczonej ilości kamyczków. Każdy nawet najdrobniejszy obrót magicznej lunetki to nowy wzór, nowy wiersz".
Ryszard Krynicki powiedział:
"Wiktor Woroszylski był poetą bardzo mi bliskim, miałem też to szczęście, że darzył mnie swoją przyjaźnią. Wielokrotnie próbowałem napisać i o jego twórczości, i o nim samym. Nigdy mi się to nie udawało i boję się, iż już mi się nie uda, bo nie potrafię niestety pisać o poezji. Ale pomyślałem, że mogę go przecież przypomnieć w inny sposób: wybrać jego najlepsze, moim zdaniem, wiersze. Powstała z tego książka, jakiej nigdy nie było mu dane opublikować za życia. Przygotowując ją do druku, wielokrotnie czytałem na nowo jego wiersze i poematy, doświadczając za każdym razem, jak dojmująco prawdziwa i żywa jest ta poezja".
W szkicu "O świadomości współczesnego poety" autor Stron przydrożnych pisał: "Jeśli poeta pozostawia po sobie kilka trwałych utworów, to jest to na pewno zawrotnie dużo". Międzyrzecki i Woroszylski zostawili takie utwory. Dzieła poetyckie tych pisarzy są fragmentem mikrokosmosu odbijającym epokę, utrwaliły doświadczenia indywidualne, a jednocześnie uniwersalne, stanowią zapis ówczesnej świadomości literackiej, zapis wyśmienity.
Myślę, że czas dobrze działa na lirykę tych autorów, nie ujmuje im sensów i nie rozmywa ich emocjonalnej barwy. Ta poezja się nie starzeje i nie trafi do muzeów, nie potrzebuje przypisów i egzegetów. Międzyrzecki w eseju "Dialogi i sąsiedztwa" pisał: "Czytamy dziś zbyt dużo złych wierszy i zbyt wiele o nich mówimy". Sytuacja się nie zmieniła. Dlatego warto wracać do klasyków, a są nimi dla mnie i Międzyrzecki, i Woroszylski. I nieważne, że ktoś pewnie inaczej by skomponował wybór, pewnie tak, bo każdy ma inny smak literacki. Ważne, aby powrócić do tych wierszy, aby sprawdzić, czy to rzeczywiście poezja żywa, aby na nowo o liryce tych autorów porozmawiać, przypomnieć ich. Chciałbym, aby nowe wydanie dzieł spowodowało nowe odczytania tekstów z drugiej połowy XX wieku. A poezja? Zawsze będzie żywa, nawet gdybyśmy nie wiedzieli, co to takiego jest.
Jarosław Petrowicz
© by "Twórczość" 2007