[Krzysztof Lisowski Niewiedza. Tlön Uqbar, Kraków 2007, ss. 80.]
Czy Krzysztof Lisowski jest poetą odrzuconym? Nigdy nie zadałbym sobie tego pytania, nigdy nie postawiłbym przed sobą tego problemu, gdyby nie sam Krzysztof Lisowski, który w cyklu zapisków "Między wierszami", pomieszczonym w zbiorze wierszy Niewiedza, nawiązując do tytułu głośnej przed laty książki krytycznoliterackiej Stanisława Stabry Poeta odrzucony, tak właśnie o sobie mówi. Czuje się poetą odrzuconym, mimo - jak się zastrzega - "pewnych pozorów sukcesu". Ale czy faktycznie jest poetą odrzuconym? Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Z jednej strony - nie sposób się nie zgodzić z poetą, gdy mówi, co mówi, a zapewne tego, co mówi, nie mówi ot, tak sobie, z drugiej - chciałbym mu powiedzieć: nic z tego, poeta nie ma prawa czuć się odrzuconym, jeśli znajdzie choćby jednego czytelnika.
Nie ulega jednak wątpliwości, że czegoś, co jest tylko i aż głęboko osobistym przeczuciem poety, co jest jego indywidualnym przypuszczeniem, w żaden sposób nie da się zobiektywizować. Stawiając tę w gruncie rzeczy prowokacyjną, ale też, myślę, krzywdzącą go, tezę - wszak autor kilkunastu zbiorów wierszy należy dzisiaj do najoryginalniejszych i bezapelacyjnie uznawanych poetów średniego pokolenia - Krzysztof Lisowski mimochodem określił funkcję poety jako takiego we współczesnym świecie; świecie rządzonym przez media, świecie na poły wirtualnym, na poły rzeczywistym. Być poetą znaczy być kimś z gruntu, z definicji odrzuconym, przegranym, być outsiderem, czyli kimś, kto stoi z boku, nie tylko z własnego wyboru.
Krzysztof Lisowski należy do elitarnego grona poetów, którzy nie ukrywają, że więcej nie wiedzą, niż wiedzą o otaczającym świecie rzeczywistym i nierzeczywistym, o rzeczach widzialnych i niewidzialnych. Zdaniem tych poetów im więcej wiemy, tym więcej nie wiemy; coraz lepiej bowiem zdajemy sobie sprawę z ogromu wiedzy, której nie da się ogarnąć, która przerasta możliwości pojedynczego, nie tylko przeciętnego, umysłu. Dlatego też zdani jesteśmy przede wszystkim na naszą niewiedzę; niewiedza jest tym, z czym każdego dnia musimy się uporać, z czym bierzemy się nieustannie za bary. To oczywiście nie tylko kwestia wiedzy, ale także wyobraźni, zwłaszcza że - jak czytamy w Pilnym liście do umarłej -
"dużo wyobraźni ma nasza niewiedza". Nie ulega wątpliwości, że również wiedza musi mieć dużo wyobraźni, niezależnie od tego, że jest
"przeraźliwie spokojna / jasna" (Epitafium dla kota). Ale to jednak nie wiedza, lecz niewiedza zaprząta uwagę poety; niewiedza odgradzająca nas od świata, choć jednocześnie wiele o tym świecie mówiąca: że jest on większy, niż nam się zdaje, niż jesteśmy to sobie w stanie - nomen omen - wyobrazić.
Podróżujemy po świecie, ale tym, co z tych podróży przywozimy, o co wracamy bogatsi, okazuje się - zdaje się sugerować poeta w wierszu tytułowym zbioru Niewiedza - wcale nie wiedza o świecie, lecz właśnie niewiedza, a raczej świadomość niewiedzy. Nie wiemy, bo nijak nie możemy się dowiedzieć tego, czego chcielibyśmy się dowiedzieć; bo nie dość, że nie możemy zrozumieć, w czym tkwi sedno życia ludzi zamieszkujących "piękną obczyznę", to jeszcze nie jesteśmy w stanie dociec sensu podróży podróżujących w tym samym czasie obok nas: ważek, motyli, ryb, jaszczurek, no i rzecz jasna ptaków, naszych braci mniejszych.
To, co nazywamy otaczającą rzeczywistością, co próbujemy zrozumieć, a więc opisać - co staramy się opisać, a więc zrozumieć - ciągle okazuje się nie do uchwycenia, nie do określenia, nie do zmierzenia, czyli na samym końcu - nie do zrozumienia. W rzeczy samej zdani jesteśmy na
"powidoki i pogłosy" (Przemyśl 2005), na
"prześwity znaczeń" (Na południu). Żyjemy
"między było i będzie" (W malachitowej grocie), między snem a jawą (Meble Sándora Máraiego), w najlepszym razie w
"przelotnej jawie" (
+++ "przywiozłem mamę ze szpitala"), między światem a nieświatem (Odpływając z Poros), w drodze
"znikąd donikąd" (Wiersz dla dzieci). Niewiele wiemy o rzeczywistości, która nas przeraża, o świecie, który nas zachwyca. Niewiele wiemy o sobie nawzajem i o sobie samych, tyle tylko, że
"każdy w swojej śmierci / na dnie swojego Szeolu" (Psalm 151). Niewiele wiemy o swoich dzieciach, o ich rówieśnikach, tyle tylko, że
"są młodzi // nie znają lęku wysokości / nie mają wyobraźni cierpienia" (Zdobywcy dzwonnic).
Podmiot Niewiedzy ma sporo kłopotów z samym sobą. Jednocześnie jest sobą i kimś innym, obcym, jest podmiotem i przedmiotem, tym, kto patrzy, i tym, na kogo się patrzy. Czasem sobie samemu spojrzy prosto w oczy i widzi wtedy swoją
"twarz należącą do innego czasu" (Przemyśl 2005), wszechświat, który budzi zachwyt i jest na wyciągnięcie ręki, tu i teraz, w tej chwili, przypomina
"coś sprzed tego i tamtego życia" (Na południu), dziwi się i zdziwienia nie kryje, że budzi się,
"żeby zapomnieć" (Miłość). Nie bez rozpaczy i nie bez rezygnacji wyznaje:
co miałem pamiętać
zapomniałem
była to wiadomość z pewnego źródła
z dzisiejszego snu
[...]
albo od Pana Boga
z którym niekiedy rozmawiam
+++ ("co miałem pamiętać") |
Ale co to było, nie wie, wyznaje więc bezradnie:
"naprawdę nie wiem" (
+++ "co miałem pamiętać"), chociaż szuka i w wodzie, i w powietrzu (Meble Sándora Máraiego), nie tracąc nadziei, że to, o czym miał pamiętać,
"niecierpliwie leży i czeka". A jeśli już coś wie, jeśli jest coś, czego jest bezwzględnie pewien, za co dałby głowę, to zaledwie
"że nic darowane / nie będzie" (Życzenie).
Podmiot Niewiedzy wydaje się ciągle być w podróży. Ciągle coś go ciągnie w świat, ciągle gna przed siebie, zwłaszcza na południe Europy, do Grecji. Podróż jest niczym trans. Podróżując, poeta znajduje się poniekąd w stanie nieważkości. Z jednej strony przeklina:
"nie mogę spać / nie mogę jeść / przeszkadza mi zachwyt" (Pocztówka z wyspy), ale z drugiej błogosławi:
"w takich chwilach / rodziliśmy się jeszcze raz / dla świata" (Do Itaki). Ale w rzeczy samej nie szuka on - w podróży, a więc w życiu - zmiany, lecz stałości. Wyznaje wręcz:
"jedziemy tam / nie po to żeby poznawać rzeczy nowe / ale żeby inaczej spojrzeć na stare" (Wróżba z chińskiego ciasteczka), zwłaszcza że
"lubili tylko to co lubili" (Posąg małżonków); błogosławi chwilę, w której
"tak szczęśliwie nic się nie stało", dzień, w którym to, co się zdarzyło, jest
"drobne i odwracalne" (
+++ "przywiozłem mamę ze szpitala"); pociesza się tym, że
"jeszcze dużo czasu przed nami" (Kwiecień 2004). To podmiot Lisowskiego, sam Lisowski zaś w cytowanym wcześniej autotematycznym i metaliterackim cyklu "Między wierszami" (nawiasem mówiąc, przypominającym cokolwiek
Błyski Julii Hartwig), konstatuje apodyktycznie, aforystycznie czy, jak kto woli, sentencjonalnie:
"Narzekamy na monotonię powtórzeń, ale gdyby wszystko zdarzało się zawsze po raz pierwszy, jakiż ogromny lęk by temu towarzyszył."W tym samym cyklu poeta zanotował:
"To wszystko, co kiedykolwiek udało mi się napisać, bierze się z uważności, z ciągłego nadsłuchiwania", co okazuje się wyznaniem kapitalnego znaczenia. W tym właśnie, w uważnym wsłuchiwaniu się w kakofonię świata, a może lepiej - w muzykę sfer, można dopatrywać się jednego z elementarnych składników sztuki poetyckiej tego autora. Że trzeba tak, a nie inaczej, że trzeba tym, a nie innym sposobem, doszedł do wniosku nie tylko analizując to, co słyszy, widzi i czuje, ale również wsłuchując się w głos innych, przede wszystkim w głosy mistrzów:
Czesława Miłosza, sportretowanego w poemacie prozą Szaman, czy Miroslava Holuba, czeskiego poety i biologa.
prostota
jest nadal tym na czym zależy
poecie
klucz dzikich gęsi nad teatrem
młode wino na grobie
żydowskiej dzielnicy
pochodnia słów w latach milczenia
("Mistrzowie: Miroslav Holub") |
Myli się jednak ten, kto sądzi, że w wierszach zebranych pod okładką Niewiedzy panuje atmosfera sielska i anielska, że wszyscy są tu zdrowi i szczęśliwi, że liryka Krzysztofa Lisowskiego to poezja pastoralna, podtrzymująca mit arkadyjski. Nic z tych rzeczy. Lisowski nie ukrywa wcale - ani przed sobą, ani przed nami - świadomości, że w czasie, gdy przeżywaliśmy chwile największego szczęścia, na przykład pijąc wino pod niebem Hellady albo podziwiając cuda natury w górach Macedonii, w których czas okazuje się bezczasem, godzina - "antygodziną" (W malachitowej grocie), jednocześnie i nieustannie
"Ocean mielił cicho kamienie na piasek" (Zdobycie Thassos). Ja żyję, powtarza nie wprost w każdym niemal wierszu poeta, tymczasem
"nasi krewni rozgościli się na dobre w śmierci" (Moc rzeczy) i bywa, że słychać, jak zmarli
"płaczą nam nami // nad powinnościami żywych" (Scheda), zostawimy dla nich
"nakrycie i puste miejsce przy tym dębowym stole" (Wigilia 2005). Ja żyję, tymczasem
"nasz kot wyprowadził się / ze świata" (Epitafium dla kota) i koniec końców
"śmierć oddycha moimi ustami" (Kwiecień 2004).
Brzmi to jak paradoks, ale to prawda, czysta, żywa prawda: umieramy, żyjąc pełną piersią, umieramy w każdej chwili, także wtedy, gdy wydaje się nam, że życie jest niezwyciężone. Właśnie w chwili największego szczęścia, szczęścia zdawałoby się absolutnego, mamy szansę doznać olśnienia, uznać, że w każdej chwili
ważne staje się nieważne
przeżyte jest zapomniane
konieczność pojmuje niekonieczność
obecność zmierza żwawo do nieobecności
Tylko to jest pewne, tylko tyle, aż tyle. Im prościej mówimy o tym, co nas dręczy, budzi ze środka głębokiego snu, co nie daje spać po nocach, tym więcej wydobywamy z naszej wspólnej, choć indywidualnej niewiedzy. Chociaż trzeba pamiętać, że to, co objawia się jako nagła i niespodziewana wiedza, nie jest dane raz na zawsze, ale rozpada się, rozmywa, rozpuszcza w niebycie.
"Niedługo Ktoś przemieni się w tobie w jakiegoś Nikt" - zapisuje poeta w Między wierszami; i jeszcze:
"A i on po pewnym czasie straci to chwilowe imię, a zyska inne, tu nieznane". Im bardziej jestem, tym mniej jestem, tym bardziej mnie nie ma, chociaż jestem tu, gdzie jestem, jeszcze jestem.
W poezji Krzysztofa Lisowskiego wiedza implikuje niewiedzę, niewiedza wiedzę, śmiech wywołuje płacz, skowyt prowokuje śpiew. Czas liryki Krzysztofa Lisowskiego jest czasem i ody, i elegii. Słowo Krzysztofa Lisowskiego to wyraz równowagi między emocją a myślą, to wyznanie wiary, nadziei i miłości - do świata, który jest, do życia, które jest.
Janusz Drzewucki
© by "Twórczość" 2007