W latach 50. ubiegłego wieku Zbigniew Herbert – podobnie jak wcześniej Krzysztof Kamil Baczyński i Czesław Miłosz – własnoręcznie sporządzał dla przyjaciół książeczki z rękopisami swoich utworów. W 1953 roku zbiór zatytułowany "Bajki" podarował Tadeuszowi Chrzanowskiemu (1926-2006), przyszłemu profesorowi, historykowi sztuki i publicyście, a wówczas młodemu poecie. "Samizdat" miał okładkę, na której autor – występujący pod pseudonimem Patryk – szyderczo wpisał nazwę czołowego propagandowego wydawnictwa czasów PRL: Wydawnictwa Ministerstwa Obrony Narodowej. Wewnątrz umieścił dedykację: "Dedusiowi i jego potomkom aż do siódmego pokolenia w dzień św. Tadeusza-Patrona - poświęca - Autor AD 1953". Ded to jeden z pseudonimów literackich Chrzanowskiego, nazywanego Dedusiem przez bliskich i przyjaciół.
Herbert ofiarował przyjacielowi dwadzieścia dwa wczesne utwory z gatunku, który początkowo nazywał bajkami, a później już tylko prozą poetycką. Czytelnicy mogli poznać ten typ utworów młodego Herberta dopiero po kilku latach, najpierw na łamach "Twórczości" i "Tygodnika Powszechnego", a następnie w drugim opublikowanym tomie poety – "Hermes, pies i gwiazda" z 1957 roku. Autor włączył doń dwadzieścia utworów z tomiku podarowanego Chrzanowskiemu, dwa ("Chińską bajkę" oraz "Szkołę") pominął.
Ryszard Krynicki, po przestudiowaniu w Archiwum Zbigniewa Herberta w Bibliotece Narodowej w Warszawie notatników poety z lat 1952-1956, odnalazł jeszcze kilka podobnych próz poetyckich. Jak pisze Krynicki:
Niektóre z tych pominiętych przez autora utworów, zwłaszcza tych wcześniejszych, z kręgu "Bajek" (1953) starałem się w tym wydaniu zamieścić, nawet jeśli nie udało mi się ich do końca (jak "Dzieci z książki") odczytać. Włączyłem tu również dwa, pominięte utwory późniejsze: "Poeta i żaba" oraz "Fotoplastikon". Pierwszy, bo jest niemal klasyczną bajką, drugi, ponieważ w tomie "Hermes, pies i gwiazda" znalazł się ostatecznie zupełnie inny tekst opatrzony tym samym tytułem.
Mógłby się nazywać (chociaż jest wcześniejszy) "Fotoplastikon II" i brzmi następująco:
Fotoplastikon
Na samym końcu obrazu stożek góry z zatkniętym piórem dymu. Domy zbiegają zakosami, po tarasowatych zboczach. Są żółte i mają zielone żaluzje. Po prawej zatoka z wodą gęstą jak szkło; po lewej bulwar, palmy. To wszystko jest z natury nieruchome, stoi i nie boli.
Na pierwszym planie widać młodzieńca, który przechodzi w poprzek ulicy starając się wyminąć samochód. Młodzieniec uśmiecha się do nas, jakby chciał powiedzieć, że jest wolny od katastrof. Podobnie jak kot odgrzebany w Pompei, pogrążony jest w lawie z werniksu, która zachowa wszystko. Krok niespełniony, słomkowy kapelusz, szpilkę w krawacie i papierową różę uśmiechu.
W zbiorze opublikowanym teraz przez Ryszarda Krynickiego znalazł się nawet utwór zdyskwalifikowany przez Herberta, przekreślony ołówkiem i opatrzony dopiskiem dla maszynistki: "Proszę tego nie przepisywać, bo to do kitu". Rzecz zatytułowana jest "Cyrk" i zaczyna się słowami: "Och, co za wspaniała piramida oparta na zapachu trocin i krwi, z tabunem koni potrząsających pióropuszami, wydętymi policzkami św. Klowna Męczennika".
Spośród nieznanych bajek szczególnie jedną warto wyróżnić:
Poeta i żaba
Tak, niebo było jak baldachim, ptaki śpiewały cudnie a zioła pachniały na umór. Poeta siedzący na białym kamieniu, w środku tych wspaniałości, zapisał: "Świat jest piękny".
Wtedy spod kamienia wylazła żaba i utkwiła w nim swoje brzydkie od zbytniej mądrości oczy. Natychmiast niebo posypało się jak zwiędłe liście, ptaki umilkły przerażone, a kwiaty w popłochu wciągnęły zapach. Brzydota żaby była ponad siły świata.
Poeta czuł, że dzieje się coś strasznego, więc zamknął oczy i wyobraził sobie, że żaba żegluje na białym obłoku, i gra na skrzypcach bardzo przejmującą melodię. Nie otwierając powiek pogładził ją po oślizgłej głowie.
Kiedy znów otworzył oczy, zobaczył, że żaba płacze. Teraz już ją można było trochę kochać. Więc niebo, drzewa, strumienie i kwiaty zaczęły robić to, co zawsze.
Poeta oddalił się. Mówią, że odtąd szedł za nim mądry smutek.
Trzydzieści lat po napisaniu tego utworu, w 1983 roku poeta w liście do Stanisława Barańczaka (który wówczas właśnie ukończył monografię poezji Herberta pt. "Uciekinier z utopii") nazwie Barańczaka Linneuszem, a siebie – żabą. Herbert pisał:
Dialog z Tobą musi z konieczności przypominać dialog żaby z Linneuszem. Wiedz, proszę, że żaba jest Ci wdzięczna, żeś zechciał wyjaśnić jej niejasną anatomię, fizjologię i kumkanie. W szczególności żaba jest wdzięczna, żeś ją wyprowadził z pustyni "klasycystów", przywrócił wyobraźnię zmysłową, zauważył jej (żaby) niechęć do moralizatorstwa, nienawiść do utopii, a także usytuował trafnie między biegunami dziedzictwa i wydziedziczenia.
"Bajki", pieczołowicie wydane, opatrzone komentarzami i przypisami, zasługują na uwagę także ze względu na swój kształt edytorski. To dwie książeczki – jedna zawiera tekst drukowany, druga faksymile stron szesnastokartkowego zeszytu szkolnego w linie. Oba tomiki tworzą, jak pisze w posłowiu Ryszard Krynicki, "wydanie unikatowe: piękne dzieło sztuki poligraficznej i hołd dla Zbigniewa Herberta".
- Zbigniew Herbert
Bajki
seria: Biblioteka Poetycka Wydawnictwa a5 pod redakcją Ryszarda Krynickiego, tom 64
Wydawnictwo a5, Kraków, październik 2009
2 książeczki (książka + faksymile) połączone opaską
150 x 210, 96 ss. + 24 strony faksymile, miękka oprawa
ISBN 978-83-61298-06-9
www.wydawnictwoa5.pl
Autorka: Elżbieta Sawicka, październik 2009