Na tle dorobku Wajdy to dzieło może zaskakiwać, ponieważ twórca "Kanału" koncentrował się przeważnie na losach człowieka zaplątanego w tryby historii i rzadko kiedy podejmował autotematyczną refleksję nad samym medium filmowym. Złośliwi mogliby powiedzieć, że Wajda zrobił obraz koniunkturalny artystycznie, bo wpisujący się w modę zachodniego kina lat 60., zapoczątkowaną słynnym "Osiem i pół". Mimo że inspiracje klasykiem Felliniego są ewidentne, autoportret polskiego reżysera jest jednak na wskroś osobisty i wielopoziomowy.
Po pierwsze, "Wszystko na sprzedaż" jest hołdem złożonym Zbigniewowi Cybulskiemu. Bezpośrednim impulsem do realizacji filmu była tragiczna śmierć Cybulskiego w 1967 roku, która głęboko dotknęła Wajdę. Reżyser żałował, że nie potrafił w pełni wykorzystać fenomenalnego talentu aktora i nie stworzył dla niego drugiej roli na miarę tej z "Popiołu i diamentu".
"Wszystko na sprzedaż" miało być wyrazem tęsknoty za przyjacielem, dziełem o Cybulskim, ale – co istotne – bez Cybulskiego. Wajda postanowił bowiem, że nie zrobi dokumentu wypełnionego materiałami archiwalnymi, lecz dzieło fabularne, przywołujące postać zmarłego jedynie aluzyjnie. Bohaterami opowieści są członkowie ekipy filmowej, poszukujący zaginionego Aktora, który, jak się okazuje, zginął pod kołami pociągu. Podobnie jak Cybulski, tragicznie zmarły gwiazdor był osobą pełną sprzeczności, zarazem geniuszem, jak i niepoprawnym mitomanem. Jak przeniknąć aurę tajemnicy, którą owiany był Aktor? Co z jego życia jest prawdą, a co legendą? Na ile była to postać realna, a na ile sztucznie wykreowana? "Śledztwo" prowadzone przez członków ekipy nie przynosi satysfakcjonujących odpowiedzi, a granice między faktami i mitami okazują się płynne i niejasne. Zupełnie jak w przypadku Zbigniewa Cybulskiego.
Po drugie, "Wszystko na sprzedaż" to autorefleksyjna opowieść o relacji między kinem a rzeczywistością. Prawda i fikcja przenikają się tu nieustannie, tworząc wielopiętrowe konstrukcje. Stosunki łączące reżysera Andrzeja (Andrzej Łapicki) z Aktorem oraz aktorkami Elżbietą (Elżbieta Czyżewska) i Beatą (Beata Tyszkiewicz) znajdują swoje odzwierciedlenie w realizowanym przez ekipę filmie. Trudno czasem ustalić, na którym poziomie toczy się akcja: czy pokazywane są fragmenty tworzonego przez Andrzeja "filmu w filmie", czy też prywatne sceny z życia bohaterów.
Sytuację komplikuje fakt, że "Wszystko na sprzedaż" odsyła również do rzeczywistości pozafilmowej. Wielu aktorów występuje pod swoimi prawdziwymi imionami, a grany przez Łapickiego reżyser Andrzej (!) to oczywiście porte parole samego Wajdy. W tym chaosie relacji łatwo się pogubić: czy oglądamy opowieść o Wajdzie i Cybulskim? O reżyserze Andrzeju i nieobecnym Aktorze? A może jedynie sceny z filmu Andrzeja? Mieszając różne plany narracji, Wajda pokazuje, jak trudno oddzielić życie od kina, realny świat od świata fikcji.
Po trzecie – i najważniejsze – "Wszystko na sprzedaż" jest dziełem o rozterkach Andrzeja Wajdy, weterana polskiej szkoły filmowej, pytającego o to, jaka powinna być sztuka nowoczesna. Autotematyzm, luźna eseistyczna forma oraz charakterystyczny styl wizualny (autorem znakomitych zdjęć był Witold Sobociński) wpisują dzieło Wajdy w poetykę kina Nowej Fali. Jednocześnie reżyser pozostaje jednak głęboko nieufny wobec kultury nowoczesnej, tylko na pozór wolnej i autentycznej. Widać to chociażby w (auto)ironicznym portrecie środowiska filmowego: Wajda drwi z branżowych imprez, snobistycznych mód i ogólnego zakłamania współczesnych. Bohaterowie "Wszystkiego na sprzedaż" są manieryczni i sztuczni, zatracili gdzieś szczerość i prawdę.
Co znamienne, reżyser Andrzej znajduje chwilowe schronienie przed wszechogarniającą pustką jedynie w galerii sztuki. Nie przypadkiem wystawiane są tam prace Andrzeja Wróblewskiego, przedwcześnie zmarłego przyjaciela Wajdy, który stworzył wstrząsający cykl obrazów przedstawiających wojenny koszmar. Pamięć o przeszłości, poczucie misji oraz potrzeba poszukiwania prawdy to cechy dawnego modelu sztuki, o których twórca "Wszystkiego na sprzedaż" nigdy nie zapomniał. Tadeusz Lubelski uważa, że Wajda, przyswajając pewne elementy kina nowofalowego, idzie ostatecznie inną drogą, wytyczoną przez artystów pokroju Wróblewskiego i, koniec końców, pozostaje wierny założeniom polskiej szkoły filmowej ("Filmowy świat Andrzeja Wajdy", s. 27).
Trzeba jednak wyraźnie zaznaczyć, że reżyser "polskiego «Osiem i pół»" nie głosi prawd ostatecznych ani nie formułuje artystycznego programu, a jedynie przedstawia swoje rozterki i wątpliwości. Nie idealizuje przy tym samego siebie: Andrzej, alter ego Wajdy, nie jest postacią bez skazy, ale artystycznym wampirem, który chce zrobić epitafium dla przyjaciela, a ostatecznie realizuje film o sobie samym. Podobno tytuł "Wszystko na sprzedaż" został zainspirowany widokiem hinduskiego biedaka, wyprzedającego na ulicy cały swój dobytek. Podobnie i Wajda, wystawia swoje życie na widok publiczny, niczego przed odbiorcą nie ukrywając. Wartość filmu nie leży jednak tylko w jego autobiograficznym charakterze: twórca "Popiołu i diamentu" potrafi przekształcić sumę osobistych refleksji i doświadczeń w intrygujące dzieło o skomplikowanej relacji między sztuką a rzeczywistością.
- "Wszystko na sprzedaż", Polska 1969. Reżyseria Andrzej Wajda. Scenariusz Andrzej Wajda. Zdjęcia Witold Sobociński. Muzyka Andrzej Korzyński. Scenografia Wiesław Śniadecki. Wykonawcy Andrzej Łapicki (Andrzej), Beata Tyszkiewicz (Beata), Elżbieta Czyżewska (Ela), Daniel Olbrychski (Daniel), Bogumił Kobiela (Bobek) i inni.Produkcja: Zespół Filmowy Kamera. Barwny, 94 min.