Prace Piotrowskiego nie zdobyły żadnych nagród na holenderskiej ekspozycji, ale wyróżniały się nowymi sposobami ujęcia tematyki sportowej, przez co zostały docenione przez krytykę. Obie były inspirowane fotografią sportową, stanowiąc istotne świadectwo zmian, jakie zaszły w artystycznym obrazowaniu sylwetki ludzkiego ciała w oparciu o nowe eksperymenty fotograficzne. Z dzisiejszego punktu widzenia uznać je można również za niezwykle ważny przykład kreowania sportowców na ikony wczesnej polskiej popkultury. Dwójka lekkoatletów warszawskiego klubu AZS, których przedstawiały obraz i szkic Piotrowskiego, była zwycięzcami plebiscytów "Przeglądu Sportowego" na najpopularniejszych polskich sportowców, z którymi wiązano największe nadzieje na pierwszy olimpijski złoty medal. Obie prace wpisywały się równocześnie w promowanie przez władze II Rzeczypospolitej lekkoatletyki jako najważniejszej dyscypliny niepodległego kraju, noszącej nie bez powodu miano "Królowej Sportu". Propaganda ta, wspierana równocześnie przez specjalistyczne pisma sportowe, w tym bardzo popularny tygodnik ilustrowany "Stadion", opierała się na przeświadczeniu, że międzynarodowe sukcesy polskich lekkoatletów były w rzeczywistości odzwierciedleniem tężyzny fizycznej całego narodu.
Stefan Kostrzewski na płotku
Obraz "Na płotku" (znany też jako "Skok (Na płotku)" lub "Skok") zdobył wyróżnienie na Wystawie Sportowej w Warszawie otwartej pod koniec marca 1928 roku. Jej celem było wyselekcjonowanie polskich dzieł plastycznych na Konkurs Olimpijski w Amsterdamie, a regulamin konkursu głosił, że jest to ekspozycja najlepszych polskich prac "osnutych na motywach i tematach sportowych, ze szczególnym uwzględnieniem dzieł sztuki przedstawiających harmonijnie rozwinięte ciało ludzkie". Już od początku lat dwudziestych prowadzono w Polsce dyskusje i debaty na temat artystycznych sposobów obrazowania nowoczesnego sportu. W jaki sposób uchwycić piękno sportowej rywalizacji, poetykę ruchów i piękno doskonałego ciała sportowca? Czy należy czerpać wzorce ze starożytnej sztuki Myrona i Polikleta, czy raczej opierać się na nowych tendencjach, eksplorujących dynamikę za pomocą nowych środków wyrazu?
Obraz Piotrowskiego był świadectwem nowych poszukiwań artystycznych, którym z pomocą przyszła fotografia sportowa. Przekonanie, że to właśnie fotograficzne ujęcia z różnych perspektyw: z dołu, góry, boku, na wprost i pod różnymi kątami, najlepiej oddają zagadnienie ruchu sportowca, miało znaczący wpływ na kompozycję malarską Piotrowskiego. Artysta wykorzystał w końcu bardzo znane zdjęcie prasowe konkretnego zawodnika. Podstawą kompozycyjną płótna "Na płotku" było zdjęcie Kostrzewskiego wykonane przez warszawskiego fotografa sportowego Jana Rysia, reprodukowane na okładce pisma "Stadion" 30 sierpnia 1927 roku. Zdjęcia Rysia, publikowane w prasie i wystawiane równocześnie na ekspozycjach fotografii artystycznych w Warszawie, chwalono za umiejętność oddania momentu ruchu i trafne ukazywanie psychiki sportowców. Na fotografii przedstawiającej Kostrzewskiego sportowiec wykonuje skok w pełnym biegu. Zatrzymany w kadrze lewituje nad ziemią, a widok naprężonych muskułów odpowiada anatomii doskonałego ciała mężczyzny.
Inspiracje czerpane przez Piotrowskiego ze zdjęć prasowych były ważnym świadectwem nowych uwarunkowań, w chwili gdy nowe media zmieniały sztukę i tradycyjną malarską kompozycję. Krytyk "Tygodnika Ilustrowanego", Wacław Husarski, pisał, że Piotrowski ukazywał swym obrazem "dziwne połączenie fotograficznego rysunku i impresjonistycznej kolorystyki". Płótno "Na płotku" istotnie przepełnione było kolorystycznymi impresjami, które różniły go od czarno-białej fotografii z czasopisma. Artysta podkreślił biało-czerwone barwy stroju płotkarza; być może chciał w ten sposób ukazać nadzieje na udziału Kostrzewskiego w Igrzyskach w Amsterdamie. W miejsce kolistej bieżni i leśnego otoczenia, widocznych na zdjęciu, Piotrowski ukazał impresje jasnych kolorów, wzmagając tym samym dynamikę biegu. Zmiana tła oraz widoczna na płótnie analiza motoryki ruchu sportowca, zespolona z dynamicznym ujęciem samej bieżni, modyfikowały i wzbogacały fotografię. Przeniesienie jej na malarskie płótno o wymiarach 1,2 m x 1 m nadało sylwetce Kostrzewskiego bardziej wzniosły i majestatyczny charakter. Ujęcie to może równocześnie sprawiać wrażenie, że, biegnąc na wprost widza, Kostrzewski za moment wyskoczy z płótna. Obraz atakuje widza, który nie ogląda go z pozycji kibica na trybunach, ale z perspektywy bieżni, dzięki czemu znajduje się w centrum lekkoatletycznego widowiska i staje się częścią sportowego wydarzenia.
"Portret Haliny Konopackiej"
Podczas gdy w zawodach olimpijskich w Amsterdamie Kostrzewski odpadł w półfinale biegu na 400 m przez płotki, utrwalona w drugiej pracy Piotrowskiego Halina Konopacka okazała się pierwszą polską złotą medalistką olimpijską. Szkic zasługuje na uwagę przede wszystkim dlatego, że do końca lat dwudziestych kobieca lekkoatletyka bardzo rzadko pojawiała się jako temat w sztuce. Naszkicowany jeszcze przed sukcesem olimpijskim "Portret Haliny Konopackiej" Piotrowskiego okazał się jedną z pierwszych (o ile nie zupełnie pierwszą) polską pracą artystyczną o tematyce kobiecej lekkoatletyki.
Warto pamiętać, że pierwsze zawody lekkoatletyczne kobiet miały miejsce dopiero w 1928 roku, właśnie na IX Igrzyskach w Amsterdamie, ponieważ Międzynarodowy Komitet Olimpijski przez pierwszych osiem edycji nie dopuszczał do kobiecych występów. Konopacka swoje wcześniejsze medale zdobywała więc na Światowych Igrzyskach Kobiet, a na ich II edycji w Goeteborgu w 1926 roku zdobyła złoto w rzucie dyskiem i brąz w pchnięciu kulą. Szkic Piotrowskiego utrwalał właśnie tę drugą dyscyplinę. Zdaje się, że i w tym przypadku artysta bazował na zdjęciu opubilkowanym na łamach "Stadionu". Nie była to jednak praca dokładnie odwzorowująca fotograficzne ujęcie ruchów Konopackiej, jak było to w przypadku obrazu "Na płotku". Polska lekkoatletka przedstawiona została przez artystę jako dziewczyna ubrana w modny strój, a pchnięcie kulą jako dyscyplina bardzo kobieca. Na rysunku kreśli też motorykę ruchu sportsmenki. Rzut kulą podlega estetyzacji, a Konopacka zdaje się przyjmować ruchy przypominające balet, jej buty wyglądają nieco jak baletki, przez co zdaje się raczej tańczyć niż podejmować ciężki wysiłek rzutu kulą, której jako obiektu na szkicu nie widać.
W plebiscycie dziennikarzy Konopacka została uznana powszechnie za najpiękniejszą sportsmenkę turnieju i Miss Igrzysk w Amsterdamie, a jej rekord świata w rzucie dyskiem przyrównywano do jednego z największych sukcesów Polski na międzynarodowej arenie. Czasopismo "Stadion" opiewało zdobycie przez nią pierwszego złotego medalu dla Polski słowami:
"Jeszcze Polska nie zginęła" po raz pierwszy w dziejach usłyszano na największej arenie sportowej świata. (...) Halina Konopacka zrobiła faktycznie, w dniu 31 lipca, dla chwały imienia polskiego, więcej niż ci, którzy u nas sport uważają za zabawę dla niedorozwiniętej umysłowo młodzieży, – przez całe swoje życie... (...) Bo sport, to nie tylko jest pościg za zwycięstwem, a przede wszystkiem walka o zdrowie i tężyznę całego narodu.
Narracja o sukcesie polskiej lekkoatletki w kategoriach sukcesu całego kraju zelektryzowała w Polsce najróżniejsze środowiska kulturalne, które wykreowały ją na najprawdziwszą celebrytkę. Zmęczona Konopacka mówiła później po powrocie z Igrzysk na łamach "Stadionu":
Od rana do nocy jestem napastowana przez reporterów, fotografów, malarzy różnego pokroju. (...) Nie mogę pokazać się na boisku, na korcie, w kawiarni, czy teatrze, aby nie zamęczano mnie gratulacjami, powinszowaniami. (...) Pozwólcie mi odpocząć. Dajcie mi spokój.
Szkic Piotrowskiego, wykonany jeszcze przed Igrzyskami, wskazywał już na znaczenie roli kobiet w życiu sportowym II Rzeczpospolitej. Wraz z obrazem "Na płotku" był niewątpliwie ważnym świadectwem powszechnych przekonań, że w latach dwudziestych zarówno lekkoatletyka męska, jak i żeńska wspólnymi siłami kreują wizerunek młodego, wysportowanego, silnego i zwycięskiego społeczeństwa polskiego. Przetransponowanie ich wyczynów na język sztuki podkreślało też wzniosłość sportowych osiągnięć poprzez prezentację ich w muzeach czy galeriach. Prace Piotrowskiego świadczyły tym samym o niezwykle istotnej kulturowej roli, jaką artyści spełniali w propagandzie polskiego sportu i kreowaniu sportowców na popkulturowe ikony.
Autor: Przemysław Strożek, czerwiec 2018