Już w swoich pierwszych filmach Juliusz Machulski dał się poznać jako mistrz kina gatunkowego. Po debiutanckiej komedii kryminalnej "Vabank" (1981) reżyser postanowił zmierzyć się z konwencją science fiction, bardzo popularną w latach 80. na Zachodzie, a w polskim kinie praktycznie nieobecną. Jak na nadwiślańskie warunki "Seksmisja" miała dość duży budżet, który pozwolił na zbudowanie sugestywnej, futurystycznej scenografii. Machulski nie próbował jednak konkurować z wielkimi hollywoodzkimi widowiskami, lecz podszedł do tematu z dystansem i ironią – stechnicyzowany świat przyszłości ma w "Seksmisji" coś z przaśnej, peerelowskiej codzienności.
Akcja rozpoczyna się w 1991 roku, kiedy Maks (Jerzy Stuhr) i Albert (Olgierd Łukaszewicz) poddają się w ramach eksperymentu naukowego hibernacji. Ponieważ wkrótce potem wybucha wojna światowa, mężczyźni zostają obudzeni nie, jak było planowane, po trzech latach, ale dopiero w roku 2044. Tymczasem na Ziemi zaszły radykalne zmiany: geny męskie uległy destrukcji, a na świecie pozostały jedynie kobiety, które rozmnażają się same poprzez dzieworództwo. Frywolny Maks nie miałby nic przeciwko temu, aby samodzielnie zadbać o odnowę gatunku, jednak w postnuklearnej rzeczywistości mężczyźni uważani są za istoty wielce niedoskonałe i niebezpieczne. Ku zgrozie przybyszów kobiety chcą poddać ich "naturalizacji", czyli przeprowadzić operację zmiany płci…
Początkowo reżyser zamierzał nakręcić film o świecie, w którym nie ma ani jednego osobnika płci męskiej, jednak ostatecznie zdecydował, że skonfrontuje dwóch mężczyzn z okrutnym matriarchatem. Był to strzał w dziesiątkę, ponieważ właśnie damsko-męski antagonizm jest podstawowym źródłem komizmu w "Seksmisji". Dwaj główni bohaterowie są krańcowo różni od siebie, jednak ostatecznie jednoczą się we wspólnej walce o honor swojej płci. Podczas gdy Albert jest typem wrażliwego inteligenta, Maks to cwaniaczek i kobieciarz, myślący przede wszystkim o cielesnych uciechach. Obydwaj przyzwyczajeni są do systemu, w którym większość władzy należała do mężczyzn, dlatego czują się głęboko upokorzeni nieoczekiwaną zmianą ról ("Kobieta mnie bije!" – krzyczy w pewnym momencie szlochający Maks). "Seksmisja" to w pewnym sensie wizualizacja koszmaru "prawdziwych mężczyzn", przerażonych emancypacją "płci pięknej". Z dzisiejszej, genderowej perspektywy film może jednak wzbudzać duże kontrowersje. Komedia bazuje na przekonaniu, że płcie są czymś całkowicie naturalnym, a wszystkie kobiety w skrytości ducha marzą o mężczyznach – wystarczy jeden męski pocałunek, a z zimnych wojowniczek stają się uległymi kochankami. Nic dziwnego więc, że pokazywany na Zachodzie film spotkał się z bardzo negatywną oceną feministek.
W Polsce w momencie premiery istotniejszy był jednak zgoła odmienny kontekst. W zrealizowanej w czasie stanu wojennego komedii, wyraźnie krytykującej wszelkie totalitaryzmy, trudno nie dopatrzyć się alegorii życia w Polsce Ludowej. System rządzenia opiera się w "Seksmisji" na jednym wielkim oszustwie, więźniom wmawia się, że żyją w krainie doskonałości, nieprawomyślni są uciszani, a historia fałszowana (słynne stwierdzenie "Kopernik była kobietą!"). Polska cenzura dopuściła "Seksmisję" na ekran, jednak zażądała wycięcia trzech minut filmu, między innymi ironicznej kwestii Maska: "Kierunek wschód. Tam musi być jakaś cywilizacja!". Mniej szczęścia mieli widzowie radzieccy, bo "Seksmisja" – wyświetlana w ZSRR pod tytułem "Nowe Amazonki" – została tam skrócona niemal o 40 minut. Skomentował to później sam Juliusz Machulski, mówiąc, że Rosjanie wycięli cały seks i zostawili jedynie misję. W Polsce film odniósł ogromny sukces komercyjny i do dziś uznawany jest za jedną najpopularniejszych komedii zrealizowanych w kraju. O kultowości "Seksmisji" zadecydował jednak nie tyle wątek polityczny, co sprawna realizacja i bezpretensjonalny humor. Komedia Machulskiego to prawdziwy popis komizmu Jerzego Stuhra i kopalnia najbardziej znanych dialogów w historii polskiego kina.
"Seksmisja", Polska 1983. Reżyseria Juliusz Machulski. Scenariusz Juliusz Machulski. Zdjęcia Jerzy Łukaszewicz. Scenografia Janusz Sosnowski. Muzyka Henryk Kuźniak. Wykonawcy Jerzy Stuhr (Maks Paradys), Olgierd Łukaszewicz (Albert Starski), Bożena Stryjkówna (Lamia), Bogusława Pawelec (Emma Dax), Hanna Stankówna (Tekla), Ryszarda Hanin (Dr Jadwiga Yanda), i inni.
Zespół Filmowy Kadr, barwny, 116 minut.
Autor: Robert Birkholc, lipiec 2017.