O Kapuścińskim wypowiadają się znani publicyści. Jeden z nich, kolumbijski dziennikarz i antropolog Óscar Escamilla, przytoczył ciekawe spostrzeżenie: "Moją uwagę przykuły nie tylko oczy – zaintrygowały mnie również jego nieduże stopy. Ktoś później powiedział mi, że nigdy by nie pomyślał, iż reporter, który większość życia strawił na wędrówkach po świecie, może mieć tak małe stopy."
Nie tyle małe, ile niskie stopy życiowe olbrzymiej rzeszy ludzi na wszystkich kontynentów - biednych, skrzywdzonych przez los, bez perspektyw i nadziei – to właśnie powód, dla którego warto parać się dziennikarstwem. Kapuściński szczególnie mocno akcentował, że zawód reportera jest wyłącznie dla ludzi dobrych: wrażliwych, otwartych, skłonnych do empatii. "W naszych działaniach nie powinno nam towarzyszyć jedynie poczucie odpowiedzialności zawodowej, ale również obywatelskiej, która zmusza nas do zastanowienia, czy rezultat naszej pracy jest dobry dla naszej wspólnoty, dla naszego narodu" – podkreślał. Przypominał, że treść publikacji nie może nikogo wystawiać na niebezpieczeństwo.
Patrząc prosto w oczy nowo poznanego człowieka, reporter musi go sobie szybko zjednać. Natomiast ci, którzy na swojego bliźniego wolą spoglądać z góry, z góry też odbierają sobie szansę dotarcia do rozmówcy, wzajemnego porozumienia i ścisłej współpracy, bez czego rzetelny tekst reporterski powstać nie może. Polski pisarz przypomina, że reportaż, jakkolwiek podpisany tylko przez autora, w rzeczywistości zawsze jest wynikiem pracy zbiorowej.
Większość mieszkańców naszej planety żyje w bardzo ciężkich, straszliwych niekiedy warunkach i jeśli nie odważymy się ich z nimi dzielić, nie mamy prawa – przynajmniej wedle moich zasad moralnych i życiowej filozofii – o nich pisać.
Obraz współczesnego świata mediów, jaki wyłania się z tekstów Kapuścińskiego, nie napawa optymizmem – przeciwnie, budzi przerażenie rozmiarami mistyfikacji. Rozwój technologii elektronicznych – z siecią internetową i telewizyjną na czele – sprawił, że od dziennikarzy nie wymaga się dziś prawdziwych, sprawdzonych informacji, a jedynie takich, które można szybko i korzystnie sprzedać. "W dyktaturze działała cenzura, w demokracji bardziej adekwatną metodą jest manipulacja. Cel tej agresji jest zawsze ten sam – zwykły obywatel". Dlatego potentat medialny o wiele baczniej niż realnym wydarzeniom rozgrywającym się w świecie, przygląda się temu, co robi konkurencja, czyli "nic bardziej odległego od istoty dziennikarstwa".
Fundamentem naszego zawodu było zawsze poszukiwanie prawdy, informacja posiadała wartość, jeśli dawała świadectwo prawdzie. Wiele razy informacji używano jako broni w walce politycznej, w walce o wpływy, o władzę. Dzisiaj jednak, gdy do mediów wszedł wielki kapitał, tropi się wyłącznie to, co atrakcyjne, lub to, co można sprzedać. Najprawdziwsza informacja nie ma żadnej wartości, jeśli nie jest w stanie zainteresować odbiorcy, który swoją drogą, staje się coraz bardziej kapryśny.
Nie zdejmuje to z odpowiedzialnego, świadomego swoich powinności dziennikarza obowiązku nieustannej pracy nad sobą – pogłębiania wiedzy, które Kapuściński zamknął w wymownym haśle: "na jedną stronę napisaną – sto przeczytanych".
Wcześniejsza lektura prac z tych dziedzin, które są pomocne w jak najszerszym ujęciu opisywanego zjawiska, pozwala często uchronić się od wyciągania dawno odkrytych wniosków, ale również poczuć się pewniej, co "daje siłę naszej prozie". Następca Kapuścińskiego jest dziś, niestety, o wiele bardziej niż kiedyś zdany na siebie samego.
Czterdzieści, pięćdziesiąt lat temu młody dziennikarz mógł spotkać się ze swoim redaktorem naczelnym i poradzić w sprawach zawodowych: jak pisać, jak zrobić reportaż radiowy lub telewizyjny. Szef, zazwyczaj starszy, odpowiedziałby mu zgodnie ze swoim doświadczeniem i dał kilka dobrych rad. Dzisiaj spróbujcie iść do Mr. Turnera, który nigdy nie był dziennikarzem i rzadko czyta prasę lub ogląda telewizję. Niczego wam nie doradzi, bo nie ma zielonego pojęcia, jak należy uprawiać ten zawód. Jego celem i zasadą nie jest ulepszanie naszej profesji, ale powiększanie własnych profitów.
Kapuściński zwraca uwagę, że wprawdzie nowe technologie ogromnie ułatwiają pracę, jednak nie wykonają jej za nas. "Wynalazki i postęp technologiczny mogą nam pomóc, ale nie zastąpią naszej pracy, naszego oddania, naszych studiów, poszukiwań i badań". W dziennikarskiej profesji nadal potrzebne jest zaangażowanie, a nawet pasja, bo "emocja jest siłą tekstu".
Poczucie dumy z "osobistego piętna wyciskanego na naszej pracy" pozostało jeszcze w świadomym obrotu rzeczy dziennikarstwie prasowym. Pociągało to za sobą również "odpowiedzialność dziennikarza za to, co robi: osoba podpisująca się imieniem i nazwiskiem pod swoim tekstem czuje się odpowiedzialna za swoje słowa. Tymczasem w telewizji i wielkich multimedialnych sieciach, podobnie jak w fabrykach, ta indywidualna odpowiedzialność już nie istnieje".
Poczucie odpowiedzialności sprawiło, że w rozmowach o problemach krajów Trzeciego Świata, polski globtroter, ekspert w tej dziedzinie, poruszył niepokojące zjawisko "zanikania chłopstwa". Masowa migracja ludności rolniczej do miast - a w zasadzie na ich obrzeża, do slumsów – powoduje, że bezustannie rosnąca liczba ludności produkuje coraz mniej żywności. Ta tendencja, zdaniem Ryszarda Kapuścińskiego, jest niczym innym, jak "globalnym samobójstwem", co – paradoksalnie – pogłębia jeszcze pomoc humanitarna.
Wyrwani ze swoich wiosek, pozbawieni ziemi i trzody, są zamykani w obozach i żywieni przez w większości skorumpowane organizacje międzynarodowe, opłacane z naszych pieniędzy i podatków. Tworzymy klasę milionów ludzi, tak zwanych uchodźców, którzy są w stanie przeżyć, jeśli dotrze do nich nasza pomoc. Nie są już w stanie wrócić do domu, uprawiać roli, zaprzepaścili naukę i sztukę samodzielnego wytwarzania dóbr. Ta pasożytnicza klasa, którą stanowi dziś czterdzieści lub pięćdziesiąt milion_ów ludzi, ciągle rośnie, każdego roku i z każdą wojną.
Co może zrobić odpowiedzialny reporter, który zaobserwuje taki stan rzeczy? Na ogół niewiele, ale jednego na pewno mu nie wolno. Nie wolno mu o tym milczeć.
Ryszard Kapuściński
"To nie jest zawód dla cyników"
tłumaczenie: Magdalena Szymków, Andrzej Flisek
Dom Wydawniczy PWN, Warszawa 2013
okładka: twarda
ISBN: 978-83-7705-267-9
Wydawnictwo Agora, Warszawa 2013
wymiary: 145 x 205 mm
liczba stron: 240
okładka: zintegrowana
ISBN: 978-83-2681-243-9