Medytacyjne foliówki
Shinrin-yoku to japońska nazwa "kąpieli leśnych" – praktyki "zanurzania" się w gęstwinie drzew. Jak wiele dalekowschodnich zwyczajów, przywędrowała także do Europy, stając się częścią modnego nurtu mindfulness, czyli codziennego pielęgnowania uważności. Szczawińska i jej współpracownicy odnoszą się do tego, zapraszając widzów do oryginalnego, niskobudżetowego, miejskiego shinrin-yoku. Kiedy pada hasło "ciemność" i za pomocą prostokątnego kawałka "drewna" z PCV zasłaniamy oczy, wystarczy odrobina wyobraźni, żeby poczuć atmosferę lasu. Doświadczyć tej wychwalanej za walory terapeutyczne "kąpieli". Oprócz odgłosów ptactwa, artyści i artystki imitują także: deszcz kapiący na liście – poczynając od delikatnego kropienia, po agresywną burzę; opadające kwiatki (w roli kwiatków – wspomniane chrupki); rozwijające się kwiaty z torebek foliowych; przytulające się drzewa; strącanie owoców z drzew poprzez intensywne potrząsanie.
Imitują także specyficzny drzewny soundscape: skrzypce, klarnet i pianino w zaaranżowanej naprędce niewielkiej orkiestrze nie wydadzą z siebie dźwięków, jakich można by się spodziewać. Będą skrzypieć, szumieć, stukać, pozostawiając pomiędzy odgłosami spore pasaże ciszy. Zniecierpliwieni widzowie, wiercąc się na prostych drewnianych krzesełkach mimowolnie dołączą do tej niecodziennej kompozycji. Momenty, gdy pozornie "nic się nie dzieje", są w dzisiejszej przebodźcowanej codzienności aktem odwagi. Szczawińska igra z koncentracją publiczności. Wystawia ją na próbę. Na premierowym pokazie wydaje się, że wśród widzów dominuje pozytywne zdumienie i ciekawość. Duszna przestrzeń Komuny Warszawa sprzyja popadaniu w zawieszenie – nietrudno zatopić się w minimalistycznym koncercie na szumy, stuki i skrzypienia, wyobrażając sobie, że to odgłosy spróchniałych pni i ocierających się o siebie gałęzi.